MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Harry Potter
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Molag Bal siedział w fotelu... Po walce musiał się zregenerować. Całe ciało go bolało... Był bardzo zmęczony.
- Panie... - szkielet przyszedł i podał Molagowi wywar
Molag wypił miksturę. Rzucił pustą butelkę na podłogę. Szkielet podniósł ją i wyszedł z komnaty.
Molag wstał i chwiejnymi ruchami podszedł do maszyny. Spojrzał na wizerunek Carrabotha który był w ostatnim otworze:
- Dopadnę cię. Obiecuję. Znajdę i zabiję...
Saul wypuszczając więźniów z lochów przeżył szok..
W jednej z "cel" ujrzał martwego Arcana, który zginął prawdopodobnie od zaklęcia Avada Kedavra
Saul pogrążył się w rozpaczy, zorientował się, że został sam.. Martwił się już tylko o Merlina..
- NIEEEEEEE! - Rozpaczał Carraboth, klęczał przy zwłokach Bazyliszka i ciskał zaklęciami w ściany... Był osłabiony i wściekły...
- Nie, nie, nie!!!!!! Tyle razem przeżyliśmy... Wszyscy za to zapłacą... To ich koniec... - Rozpaczał Carraboth.
Podeszła do niego Cecilia z grupą Zamaskowanych Czarodziejów.
- Panie... Starty... Są ogromne... Dużo zniszczeń... Do tego... Belzeb zginął... - Mówił Zamaskowany Czarodziej ze spuszczoną głową...
- AVADA KEDAVRA! - Cisnął w niego Carraboth. W resztę Czarodziejów również. Wszyscy padli. Obok Carrabotha stała Cecilia...
- Dziadku... Proszę Cię...
- MILCZ! - Carraboth cisnął Bombardą w ścianę. Rzucił swoją Różdżkę na ziemię... Nadal klęczał...
- Dziadku, oni... Zapłacą za to, co Ci zrobili... - Mówiła Cecilia i przytuliła Carrabotha.
- Zostałaś mi tylko Ty, moja Księżniczko... - Mówił Carraboth.

Tymczasem Vincent zobaczył co się dzieje w Hogwarcie!
- O CHOLERA, ALE AFERA! - Złapał Philippe.
- Szybko! Przejmują Hogwart! - Ciągnął Philippe, wbiegli do lochów.
- Musimy powiedzieć o tym mojemu Panu! Chciałeś go ujrzeć? Teraz staniesz przed jego obliczem! - Krzyknął Vincent. Złapał Philippe i Nieprzytomnego Alvina... Dotknął swojego znaku na ręce. Deportowali się Do Lorda Carrabotha.
Saul natychmiast przejrzał cały Hogwart, upewniał się czy na pewno każdy śmierciożerca wyniósł się z zamku..
- Dobrze, to przynajmniej mamy opanowane..
Saulu! Nasz wybawco! Musisz nam pomóc zorganizować obronę zamku! - powiedziało kilku profesorów
- Ja? Ja? Zabójca innych? Nie nie nie, może i już nie zabijam, ale nie wiem czy chcecie bym był odpowiedzialny za Hogwart.. ja sam nawet nie wiem..
Do Saula podszedł nagle Daraon...
- Witaj mój przyjacielu, nie widzieliśmy się przeszło 60 lat.. a ty się nic nie zmieniłeś.. - mówił Daraon
- To Ty?! A nie zmieniłem.. no tak. - odpowiedział
Dyrektorem Hogwartu na ten czas został Profesor Slughorn. Saul udał się do gabinetu dyrektora, zaklęciem powiększającym wyjął ze swojej torby myślodsiewnie i położył ją na miejsce.
- To chyba to miejsce...
Saul świadomy że Carraboth ma jeszcze 2 horkruksy udał się do pokoju życzeń w celu odnalezienia odpowiedzi...
Daraon natomiast ruszył za nim..
- Poczekaj! - krzyknął
- Tak? - zapytał Saul
- Arcan.. Mroczny Dziedzic.. jak zmarł?
- Zaklęcie uśmiercające Avada Kedavra, wiem tylko tyle.. jego ciało pochowałem już pół godziny temu.. to pewnie Carraboth lub któryś z jego sługów go zabił.. martwię się jeszcze o Alvina i Merlina.. - odpowiedział Saul
Daraon nie wiedząc co zrobić postanowił szybko udać się do profesora Slughorna..
Merlin usłyszawszy od pewnego czarodzieja, że Saul pokonał armię Carrabotha wyruszył do Hogwartu spytać co się stało.
Carraboth jeszcze raz spojrzał na zwłoki Bazyliszka... Wstał, jego kości chrupnęły... Jedna nawet wypadła z ciała... Podniósł ją i włożył pod zbroję. To był chyba efekt zniszczenia Horkruksa... Podniósł Różdżkę, wziął ją do ręki. Razem z Cecilią wyszli do zniszczonej sali głównej w zamku... Armia się regenerowała... Naprawiali zniszczenia...
Nagle przed Carrabothem I Cecilią pojawił się Vincent, Philippe i Nieprzytomny Alvin.
- Mój Panie... Mój Panie! - Krzyczał Vincent i pokłonił się przed Carrabothem...
- Hogwart... Przejęli go! Zaatakowali tak nagle... Mieli smoka. Mój pa... - Vincent nie dokończył, gdyż Carraboth uciszył go ręką.
- Straciłem dzisiaj Bazyliszka, Belzeba, Hogwart... Zniszczyli mój zamek... Jak mogło do tego dojść? - Mówił Carraboth.
- Panie! Przyniosłem Ci prezent z lochów w Hogwarcie... - Vincent wskazał Śliniącego się i bujającego do przodu i do tyłu Alvina.
- Wingardium Leviosa. - Carraboth uniósł Alvina.
- Imperius! Cruciatus... Baubillous! Drętwota Duo! - Carraboth cisnął serią w Alvina...
- AVADA KEDAVRA! - Carraboth rozerwał ciało Alvina na małe kawałeczki... - Vincent zaczął bić brawo i splunął na kawałeczki.
- Taak, to było... Przyjemne. - Powiedział Carraboth.
- A to kto? - Carraboth Wskazał Philippe.
- To jest Philippe, mój najdroższy kolega! Chce Ci Służyć! - Mówił Vincent.
- Ukłoń się, durniu! - Szepnął Vincent do Philippe. Potem ujrzał Cecilię...
- Aaaaa to kto? Ale piękna! - Krzyknął Vincent. Cecilia się zaśmiała.
- Jestem Cecilia, miło Cię poznać... - Powiedziała Cecilia wyciągając Rękę do Vincenta. Carraboth jednak pacnął ją w rękę...
- Nie podawaj ręki takiemu robalowi... - Powiedział Carraboth.
- Gadaj, Philippie. - Powiedział do Philippe.
Saul w pokoju życzeń chciał otrzymać jakąś wskazówkę, chciał za wszelką cenę dowiedzieć się co jest następnymi horkruksami Carrabotha..
Do komnaty Molaga wbiegł jeden ze strażników:
- Panie! Z wojny przybył żołnierz!
- A to ciekawe... - szybkim krokiem poszedł do głównej sali - Wprowadzić.

Ocalały szkielet podparty na ramieniu innego szkieleta powiedział do Molaga:
- Panie... Było ich za dużo... Za dużo...
Molag podszedł do niego:
- Wiem mój przyjacielu, wiem... Ta strata nie pójdzie na marne...
- A gdybyś tak je ożywił? Jesteś nekromantą... - wtrącił się oficer
- Moja moc nie działa na taką odległość. Po drugie nie mogę na raz wskrzesić całej armii...
- Panie... To było... To był horror...
- Zanieście go do koszar. Niech odpocznie z innymi. A ty - wskazał na oficera - musimy pogadać... Zapraszam do mojej komnaty.
- Tak, panie


Molag wskazał dłonią miejsce dla szkieleta. Usiadł. Molag usiadł obok niego:
- Słuchaj... Jesteś lepszy od innych szkieletów. Nie bez powodu zostałeś oficerem.
- Dziękuję, panie...
- Darujmy sobie uprzejmości. Chcę złożyć ci propozycję.
- Tak, panie?
- Chcę zwrócić ci... Wolność i podarować świadomość umysłu. Nie będziesz już moją marionetką.
- Panie... Nie wiem co powiedzieć...
- Od teraz nazywasz się... Gustav - poklepał go po ramieniu. - Wstań.
Gustav wstał. Molag podszedł do niego i skierował dłonie na jego czoło:
- I ma gnivig uoy modeerf. Uoy era won edllac Gustav dna uoy era trawa fo tahw uoy era gniod

Gustav upadł na ziemię. Molag spojrzał na niego:
- Słyszysz mnie, Gustavie?
- Słyszę, Molagu... - ciężko oddychał
— Panie... — Philippe ukłonił się — Wiele przeszedłem, aby cię zobaczyć... Pragnę głosić prawdę u twego boku, chcę... Znaku...
- Doskonale... - Carraboth przyłożył swoją Różdżkę do ręki Philippe. Po chwili pojawił się na niej Mroczny Znak...
- Powstań... Widzę, że jesteś potężnym Czarodziejem... Jak widzisz, zostałem dzisiaj zaatakowany. Straciłem mojego Belzeba... - Mówił Carraboth. Cecilia się przyglądała. Vincent Również.
Przekierowanie