Merlin wystrzelił pocisk Bombarda w powietrze - wszyscy się na niego popatrzyli
- Po pierwsze jaki starcze, mam dopiero 17 lat...
- Po drugie Malog przygotują eliksir wielosokowy, ja, fubuki i Lauren rozmyślimy plan w domu Saula, wieczorem wszyscy się tam spotkamy.
Merlin deportował się wraz z Fubukim i Lauren do domu Saula
W głowie Molag Bala:
- Czas na nas, mój przyjacielu...
Mówi:
- Powiedzcie Saulowi że jeszcze go spotkam...
- Miło było was znać. Spotkamy się jeszcze... Oj spotkamy... - znika
- Plan? Nie będę z wami niczego planować. Bynajmniej za darmo.
- Lauren może chcesz się ze mną wybrać do Baru Napić się piwa? OLEJ Tych polglowkow
Super, mnie opuścił, Molog skończony półmózg, a tutaj para gołąbków... Postanowił sam wybrać się do Hogwartu zrobić zamieszanie licząc, że sam da radę wszystkich pokonać
Saul w oddzielnym pokoju mówi do Arcana:
- słuchaj, chodź ze mną, zaatakujemy razem we dwójkę Hogwart. Co Ty na to?
- sam nie wiem, nie pokonamy Carrabotha we dwóch
- jak chcesz - Saul mówiąc to, deportował się w nieznane nikomu miejsce.
- Wreszcie ktoś normalny... Oczywiście, że pójdę się napić, opowiedz mi przy okazji o co w tym wszystkim chodzi.
- Merlin zmieniłem zdanie. Ratuj sam Hogwart. Oszalalem na punkcie Lauren. Wyrzuca różdżkę Czarna. I czeka na Lauren. Zmienia mu się kolor oczu i włosów. Bierze swoją rodzinna różdżkę.
- No to w takim razie zapraszam.
Merlin podniósł czarną rożdżkę i deportował się nieopodal Hogwartu, po krótkiej chwili zakradł się do wejścia i zaczął rzucać zaklęciami na lewo i prawo w uczniów Slytherinu wyznających Carrabotha.
- Więc o co chodzi w tym wszystkim?