18-June-2019, 15:56:03
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183
19-June-2019, 20:06:16
- Wyjmij Różdżkę... Mam nadzieję, że wszystkie trzy najpotężniejsze zaklęcia znane Normalnym Czarodziejom masz już opanowane? - Spytał Lord Carraboth.
Cecilia wyciągnęła Różdżkę i wycelowała przed siebie.
- Imperius! - Cisnęła w Wilkołaka.
- Cruciatus! - Torturowała Wilkołaka.
- Avada Kedavra! - Wilkołak padł martwy.
- Świetnie, znakomicie... A więc mogę Cię teraz nauczyć własnych, o wiele potężniejszych zaklęć... - Powiedział Carraboth.
Cecilia wyciągnęła Różdżkę i wycelowała przed siebie.
- Imperius! - Cisnęła w Wilkołaka.
- Cruciatus! - Torturowała Wilkołaka.
- Avada Kedavra! - Wilkołak padł martwy.
- Świetnie, znakomicie... A więc mogę Cię teraz nauczyć własnych, o wiele potężniejszych zaklęć... - Powiedział Carraboth.
21-June-2019, 11:54:54
Saul podniósł swoją różdżkę, otworzył portal i wszedł do niego. Pojawił się w sklepie u Olivandera. Jego sprzedawca był cały posiniaczony, spojrzał na Saula.
- Poznaję Cię! Byłeś tu dawno temu! Zrobiłem dla Ciebie różdżkę! - powiedział
- Tak, wszedłem w posiadanie zmieniacza czasu, słuchaj, czy znasz jakichś buntowników? Osoby, które byłyby mi w stanie pomóc? - zapytał
- Jesteś poszukiwany, w zasadzie nawet nie mogę z Tobą rozmawiać, ale proszę, tutaj jest siedziba "ruchu oporu", nie mów nikomu że Ci powiedziałem, bo mnie zabiją! - powiedział Olivander
- Oczywiście, bywaj. - mówiąc to Saul zniknął.
- Poznaję Cię! Byłeś tu dawno temu! Zrobiłem dla Ciebie różdżkę! - powiedział
- Tak, wszedłem w posiadanie zmieniacza czasu, słuchaj, czy znasz jakichś buntowników? Osoby, które byłyby mi w stanie pomóc? - zapytał
- Jesteś poszukiwany, w zasadzie nawet nie mogę z Tobą rozmawiać, ale proszę, tutaj jest siedziba "ruchu oporu", nie mów nikomu że Ci powiedziałem, bo mnie zabiją! - powiedział Olivander
- Oczywiście, bywaj. - mówiąc to Saul zniknął.
21-June-2019, 12:12:42
Gustav doleciał do twierdzy Molaga. Wylądował, zszedł z konia. Podbiegł do niego Akar:
- Gustavie, członek rodziny Balów jest tutaj.
- Dobrze, dziękuję. - Gustav odszedł.
- Panie Bal... - Gustav uklęknął, chwilę potem wstał.
- Ty jesteś tym oficerem? - spytał Neclar.
- Tak, Gustav. Mam rozumieć że jesteś członkiem rodziny Molaga, tak?
- Jestem siostrzeńcem Molaga. Byłem...
- Chodź, musimy porozmawiać... - poszli na ustronne miejsce.
- - - - -
Daron tymczasem wylądował przed rozwidleniem dróg. Ujrzał dwie drogi, obok tabliczki. Na jednym z drogowskazów był napis: "Zamek Wielkiego Lorda Carrabotha"
- Siedziba Carrabotha jest oznakowana? Przecież to nie ma sensu.
- To będzie zbyt proste... - wzleciał i kierował się w stronę zamku.
- Gustavie, członek rodziny Balów jest tutaj.
- Dobrze, dziękuję. - Gustav odszedł.
- Panie Bal... - Gustav uklęknął, chwilę potem wstał.
- Ty jesteś tym oficerem? - spytał Neclar.
- Tak, Gustav. Mam rozumieć że jesteś członkiem rodziny Molaga, tak?
- Jestem siostrzeńcem Molaga. Byłem...
- Chodź, musimy porozmawiać... - poszli na ustronne miejsce.
- - - - -
Daron tymczasem wylądował przed rozwidleniem dróg. Ujrzał dwie drogi, obok tabliczki. Na jednym z drogowskazów był napis: "Zamek Wielkiego Lorda Carrabotha"
- Siedziba Carrabotha jest oznakowana? Przecież to nie ma sensu.
- To będzie zbyt proste... - wzleciał i kierował się w stronę zamku.
25-June-2019, 13:13:11
- Spójrz... K'Arhu A'Zz'ArT'h'S! - Różdżka Zasyczała, Lord Carraboth cisnął w Wilkołaka najpotężniejszym zaklęciem. Wilkołak uniósł się w powietrze, zaczęło nim rzucać po całej sali, jego kości łamały się, całe ciało krwawiło, następnie padł martwy.
- NokTurNuSs! - Lord Carraboth cisnął w Wilkołaka, Mroczny dym zakrył całego wilkołaka, w dymie widział wszystkie swoje lęki, cierpiał... W dymie były kolce, które dźgały jego ciało, następnie odrzuciło go na kilka metrów i padł martwy.
- Skerterus! - z końca Różdżki Carrabotha wyleciała Czaszka, której płonęła buzia i oczy, z ogromną prędkością wbiła się w kolejnego Wilkołaka, całkowicie zniszczyła mu skórę, padł na plecy, zaczął płonąć, Czaszka odrywała mu kończyny, następnie wybuchła przy jego głowie, rozwalając ją.
Cecilia patrzyła na zaklęcia rzucane przez Dziadka z zafascynowaniem...
- I pamiętaj, moje zaklęcia są zbyt potężne, nikt nie może ich odbić. Lecą prosto w wycelowaną osobę. - Powiedział Lord Carraboth.
- Dziadku... Twoja Potęga nie zna granic... - Powiedziała Cecilia.
- A... Nekromancja? Dziadku? Tego też mnie Nauczysz?
- Oczywiście, ale to nie jest aż takie ważne, moja droga... Potem się tym zajmiemy, po cóż chcesz znać tajniki Nekromancji? - Spytał Lord Carraboth.
- Proszę, teraz... To mnie bardzo interesuje, chcę się tego nauczyć. - Powiedziała Cecilia i zrobiła słodkie oczka.
- No dobrze, niechaj tak będzie... Podstawy Nekromancji są prościutkie, ja wyszedłem już poza zaawansowaną i Mistrzowską nekromancję, tworząc swoje własne udoskonalenia w tej sztuce... - Powiedział Lord Carraboth.
- Potrafię bardzo szybko wskrzesić zmarłego, aby był bardzo podobny do stanu przed śmiercią, lub mogę stworzyć kogoś kompletnie nowego, mogę przywrócić duszę zmarłego na ten świat, lub postawić go na nogi bez duszy, mogę wpakować w niego co tylko mi się podoba i zrobić z niego absolutnie posłusznego sługusa, lub bezlitosne monstrum... - Mówił Lord Carraboth.
- Jednak... W młodości się tym zajmowałem, takie coś kosztuje wiele sił... Tylko młoda osoba to wytrzyma, ponieważ stworzyłem zaklęcia, które dodają poszczególne umiejętności takiemu Ożywieńcowi... Stworzyłem zaklęcia na siłę, szybkość, wytrzymałość... Teraz, gdybym je rzucił, musiałbym się długo regenerować i to tylko dzięki Horkruksowi... Ale ty powinnaś sobie poradzić. - Powiedział Carraboth.
Cecilia się uśmiechnęła i wyciągnęła Różdżkę, celowała w zmarłe Wilkołaki i próbowała ich wskrzesić, używając zaklęć podawanych przez Carrabotha.
- NokTurNuSs! - Lord Carraboth cisnął w Wilkołaka, Mroczny dym zakrył całego wilkołaka, w dymie widział wszystkie swoje lęki, cierpiał... W dymie były kolce, które dźgały jego ciało, następnie odrzuciło go na kilka metrów i padł martwy.
- Skerterus! - z końca Różdżki Carrabotha wyleciała Czaszka, której płonęła buzia i oczy, z ogromną prędkością wbiła się w kolejnego Wilkołaka, całkowicie zniszczyła mu skórę, padł na plecy, zaczął płonąć, Czaszka odrywała mu kończyny, następnie wybuchła przy jego głowie, rozwalając ją.
Cecilia patrzyła na zaklęcia rzucane przez Dziadka z zafascynowaniem...
- I pamiętaj, moje zaklęcia są zbyt potężne, nikt nie może ich odbić. Lecą prosto w wycelowaną osobę. - Powiedział Lord Carraboth.
- Dziadku... Twoja Potęga nie zna granic... - Powiedziała Cecilia.
- A... Nekromancja? Dziadku? Tego też mnie Nauczysz?
- Oczywiście, ale to nie jest aż takie ważne, moja droga... Potem się tym zajmiemy, po cóż chcesz znać tajniki Nekromancji? - Spytał Lord Carraboth.
- Proszę, teraz... To mnie bardzo interesuje, chcę się tego nauczyć. - Powiedziała Cecilia i zrobiła słodkie oczka.
- No dobrze, niechaj tak będzie... Podstawy Nekromancji są prościutkie, ja wyszedłem już poza zaawansowaną i Mistrzowską nekromancję, tworząc swoje własne udoskonalenia w tej sztuce... - Powiedział Lord Carraboth.
- Potrafię bardzo szybko wskrzesić zmarłego, aby był bardzo podobny do stanu przed śmiercią, lub mogę stworzyć kogoś kompletnie nowego, mogę przywrócić duszę zmarłego na ten świat, lub postawić go na nogi bez duszy, mogę wpakować w niego co tylko mi się podoba i zrobić z niego absolutnie posłusznego sługusa, lub bezlitosne monstrum... - Mówił Lord Carraboth.
- Jednak... W młodości się tym zajmowałem, takie coś kosztuje wiele sił... Tylko młoda osoba to wytrzyma, ponieważ stworzyłem zaklęcia, które dodają poszczególne umiejętności takiemu Ożywieńcowi... Stworzyłem zaklęcia na siłę, szybkość, wytrzymałość... Teraz, gdybym je rzucił, musiałbym się długo regenerować i to tylko dzięki Horkruksowi... Ale ty powinnaś sobie poradzić. - Powiedział Carraboth.
Cecilia się uśmiechnęła i wyciągnęła Różdżkę, celowała w zmarłe Wilkołaki i próbowała ich wskrzesić, używając zaklęć podawanych przez Carrabotha.
25-June-2019, 21:05:57
Po kilkunastu próbach, Cecilii w końcu udało się wskrzesić zmarłe Wilkołaki, każdy z trzech Wilkołaków był inny. Pierwszy był bezlitosną, bezmyślną maszyną do zabijania, jego ciało było zniszczone. Zamaskowani Czarodzieje zakuli go w łańcuchy i trzymali. Drugi był dokładnie taki sam jak przed śmiercią, jednak był o wiele szybszy i silniejszy... Trzeci całkowicie się zmienił, stracił skórę, pozostały jedynie kości, stracił również prawą rękę.
- Świetnie to opanowałaś... Jesteś bardzo zdolna... - Pochwalił Lord Carraboth. Cecilia się uśmiechnęła.
- NokTurNuSs'a i Skerterus'a także opanowałaś...
- Ale... K'Arhu A'Zz'ArT'h'S! Nie mogę go jeszcze rzucić! - Krzyknęła Cecilia.
- Spokojnie... To także opanujesz... To bardzo trudne. - Powiedział Lord Carraboth
- Zróbmy sobie teraz chwilkę przerwy, moja Droga... Opowiem Ci o czymś. - Powiedział Lord Carraboth.
- Pewnie chciałabyś wiedzieć, dlaczego nasza Rodzina jest taka Bogata, sławna, znana i szlachecka... - Powiedział Lord Carraboth, następnie sięgnął swoją kościstą ręką po kielich krwi stojący na stole i wziął łyka.
- Oczywiście, nasi przodkowie dokonali wielkich czynów, jednak to wszystko rozpoczął pierwszy Carraboth... On zdobył Pudełko... Pudełko, w którym znajdował się Dżinn demon i duch powstały z czystego ognia bez dymu, który posiada nadnaturalną potęgę... Lushar... To jego imię, Jest to pierwszy z Dżinn'ów, a także ich Władca... Dżinn, posłuszny rodzinie Carrabothów. - Powiedział Lord Carraboth. Cecilii zaświeciły się oczy.
- Jednak Lushar spełni tylko 3 życzenia... Aczkolwiek nic nie dorówna jego potędze, gdyż to on włada wszystkimi Dżinnami... Pierwszy z Carrabothów wykorzystał pierwsze życzenie... Zapragnął od Lushara niezrównanej władzy, potęgi, siły, bogactwa i rozpoznawalności dla jego nazwiska... To on wyniósł nasz ród na wyżyny. Jednak zamiast wykorzystać 3 życzenia, próbował opanować całkowicie Dżinn'a, tworzył przeróżne zaklęcia, chciał go opanować, aby spełniał dla niego nieograniczoną ilość życzeń. Gdy potomek pierwszego Carrabotha przyszedł na świat, Lushar zabił Pierwszego z Carrabothów, ponieważ była już inna osoba, która nosiła to nazwisko.
Jednak później, przez tysiące lat nikt z Carrabothów nie wiedział o Pudełku Lushar'a... Dopiero mój Ojciec, setki lat temu, dowiedział się o Pudełku, ponieważ naszej rodzinie zagrażało wtedy niebezpieczeństwo, pewien Demon, ale także cały magiczny świat przeciwstawił się wtedy Carrabothom... Mój ojciec znalazł notatki Pierwszego Carraboth'a, następnie znalazł Pudełko... A całą historię Pudełka zdążył mi przekazać. I on wykorzystał drugie życzenie... Kazał Dżinnowi wymazać ze świata to, co mogło mojemu Ojcu zagrozić... Wymazał krainy, rasy, miliony miejsc... - Mówił Lord Carraboth, następnie wziął kolejnego łyka.
- A trzecie życzenie... Pozostawił właśnie mnie. Mam już Pudełko... A trzecie życzenie wykorzystam... Poślę Lushara na bój z Daronem, skoro ten skurczybyk powrócił... Jest to teraz jedyne nasze zagrożenie, a Lushar go zniszczy... Jego potęga jest niezrównana, jest najwyższym bytem... - Mówił Lord Carraboth.
- Na tą bitwę poślę również istoty mi podległe, o których świat jeszcze nie słyszał, a które skrywają się głęboko pod ziemią mojego Zamku... Moja droga, wezwę na ten świat podległe mi Demony, Sukkuby, Żywiołaki... Najpotężniejsze istoty... Jeśli dojdzie do bitwy, cały świat zostanie zmieciony, nic nie pozostanie... Będę musiał nałożyć zaklęcia, które obronią nasze tereny przed tą masakrą... Tylko te miejsca przetrwają. - Mówił Lord Carraboth.
Cecilia zaniemówiła, z uwagą słuchała tej wspaniałej historii... W końcu powiedziała:
- Dziadku... Ale skoro ty zużyjesz ostatnie życzenie, to dla mnie nic nie zostanie! - Krzyknęła Cecilia.
- Moja Droga... Ty nie będziesz musiała nic sobie życzyć... Będziesz miała wszystko. - Powiedział Carraboth, następnie wziął kolejnego łyka krwi z kielicha...
- Świetnie to opanowałaś... Jesteś bardzo zdolna... - Pochwalił Lord Carraboth. Cecilia się uśmiechnęła.
- NokTurNuSs'a i Skerterus'a także opanowałaś...
- Ale... K'Arhu A'Zz'ArT'h'S! Nie mogę go jeszcze rzucić! - Krzyknęła Cecilia.
- Spokojnie... To także opanujesz... To bardzo trudne. - Powiedział Lord Carraboth
- Zróbmy sobie teraz chwilkę przerwy, moja Droga... Opowiem Ci o czymś. - Powiedział Lord Carraboth.
- Pewnie chciałabyś wiedzieć, dlaczego nasza Rodzina jest taka Bogata, sławna, znana i szlachecka... - Powiedział Lord Carraboth, następnie sięgnął swoją kościstą ręką po kielich krwi stojący na stole i wziął łyka.
- Oczywiście, nasi przodkowie dokonali wielkich czynów, jednak to wszystko rozpoczął pierwszy Carraboth... On zdobył Pudełko... Pudełko, w którym znajdował się Dżinn demon i duch powstały z czystego ognia bez dymu, który posiada nadnaturalną potęgę... Lushar... To jego imię, Jest to pierwszy z Dżinn'ów, a także ich Władca... Dżinn, posłuszny rodzinie Carrabothów. - Powiedział Lord Carraboth. Cecilii zaświeciły się oczy.
- Jednak Lushar spełni tylko 3 życzenia... Aczkolwiek nic nie dorówna jego potędze, gdyż to on włada wszystkimi Dżinnami... Pierwszy z Carrabothów wykorzystał pierwsze życzenie... Zapragnął od Lushara niezrównanej władzy, potęgi, siły, bogactwa i rozpoznawalności dla jego nazwiska... To on wyniósł nasz ród na wyżyny. Jednak zamiast wykorzystać 3 życzenia, próbował opanować całkowicie Dżinn'a, tworzył przeróżne zaklęcia, chciał go opanować, aby spełniał dla niego nieograniczoną ilość życzeń. Gdy potomek pierwszego Carrabotha przyszedł na świat, Lushar zabił Pierwszego z Carrabothów, ponieważ była już inna osoba, która nosiła to nazwisko.
Jednak później, przez tysiące lat nikt z Carrabothów nie wiedział o Pudełku Lushar'a... Dopiero mój Ojciec, setki lat temu, dowiedział się o Pudełku, ponieważ naszej rodzinie zagrażało wtedy niebezpieczeństwo, pewien Demon, ale także cały magiczny świat przeciwstawił się wtedy Carrabothom... Mój ojciec znalazł notatki Pierwszego Carraboth'a, następnie znalazł Pudełko... A całą historię Pudełka zdążył mi przekazać. I on wykorzystał drugie życzenie... Kazał Dżinnowi wymazać ze świata to, co mogło mojemu Ojcu zagrozić... Wymazał krainy, rasy, miliony miejsc... - Mówił Lord Carraboth, następnie wziął kolejnego łyka.
- A trzecie życzenie... Pozostawił właśnie mnie. Mam już Pudełko... A trzecie życzenie wykorzystam... Poślę Lushara na bój z Daronem, skoro ten skurczybyk powrócił... Jest to teraz jedyne nasze zagrożenie, a Lushar go zniszczy... Jego potęga jest niezrównana, jest najwyższym bytem... - Mówił Lord Carraboth.
- Na tą bitwę poślę również istoty mi podległe, o których świat jeszcze nie słyszał, a które skrywają się głęboko pod ziemią mojego Zamku... Moja droga, wezwę na ten świat podległe mi Demony, Sukkuby, Żywiołaki... Najpotężniejsze istoty... Jeśli dojdzie do bitwy, cały świat zostanie zmieciony, nic nie pozostanie... Będę musiał nałożyć zaklęcia, które obronią nasze tereny przed tą masakrą... Tylko te miejsca przetrwają. - Mówił Lord Carraboth.
Cecilia zaniemówiła, z uwagą słuchała tej wspaniałej historii... W końcu powiedziała:
- Dziadku... Ale skoro ty zużyjesz ostatnie życzenie, to dla mnie nic nie zostanie! - Krzyknęła Cecilia.
- Moja Droga... Ty nie będziesz musiała nic sobie życzyć... Będziesz miała wszystko. - Powiedział Carraboth, następnie wziął kolejnego łyka krwi z kielicha...
25-June-2019, 21:51:39
Daron był blisko zamku. Zleciał na dół i zmienił się w jednego z zabitych przez niego Zamaskowanych Czarodziei. By nie spotkać strażników przed bramą, stał się niewidzialny. Przeszedł przez bramę. Schował się w cieniu i pojawił. Był na dziedzińcu zamku.
- Ten zapach... Bardzo znajomy...
- Jesteś tutaj...
Wyszedł z cienia i rozejrzał się. Ujrzał strażników przed wrotami do zamku. Podszedł do nich, przeszył wzrokiem i wszedł do środka. Po zamknięciu drzwi uniósł rękę w górę i zacisnął pięść. Strażnikom przed wejściem zmiażdżył gardła. Upadli martwi.
Daron zmienił się w jakąś starszą, zgarbioną, i na pozór miłą kobietę z obsługi.
- - - - -
Neclar i Gustav odeszli od reszty.
- Wiesz... Od teraz jesteś pod moją opieką, chłopcze.
- Kto tak powiedział? Jesteś jednym ze szkieletów, a z tego co wiem, wszystkie szkielety z armii są mi podległe.
- Molag dał mi rozum. Nie jestem już bezmyślnym żołnierzem.
- A co z Akarem?
- Nekromancja po pewnym czasie zanika. Akar jest już stary, i również odzyskał rozum. Ma uczucia, zna ból, strach, smutek... Inni jego bracia i siostry to bezmyślne istoty. Twój wujek powiedział przed śmiercią że mam się tobą opiekować. Będę cię chronił. Nawet życiem.
- Jak szlachetnie...
- Nie żartuj sobie chłopcze.
- W tych ruinach znajdziesz księgi z zaklęciami. Wszystko to co znał twój wujek, należy teraz do ciebie.
- Zaraz, zaraz... Wszystko to co należało do wujka... Do Molaga przed opętaniem czy po opętaniu?
- Chłopcze! Jesteś genialny!
- No to już wiem co zrobić...
- Zaczekaj! Jeśli te księgi zawierają zaklęcia Molaga po opętaniu to...
- Hmm?
- Daron władał czarną magią. Czarna magia kontroluje ciebie, nie ty ją.
- Wiem, wiem. Spokojnie, dam radę.
Neclar znalazł kilka księg. Przeczytał je i dostał nowe zaklęcia.
- I jak? - spytał Gustav
Neclar przyłożył palce do skroni:
- Źle... Bardzo źle...
- O co chodzi?
- Daron jest w zamku tego Lorda.
- Cholera! To pewne?
- To pewne. - wtrącił się Akar. - Te księgi należały do Molaga jak i Darona. Tylko członek rodziny Balów jest w stanie przejąć te zaklęcia. Musiałeś widocznie przeczytać jedno z zaklęć których używał Daron, przez co w jakiś sposób znasz jego lokalizację. Te zaklęcia nie kłamią. Ruszamy, już!
- Słyszeliście staruszka, wstawać! Idziemy ponownie do zamku! - krzyknął Gustav do szkieletów.
- Ten zapach... Bardzo znajomy...
- Jesteś tutaj...
Wyszedł z cienia i rozejrzał się. Ujrzał strażników przed wrotami do zamku. Podszedł do nich, przeszył wzrokiem i wszedł do środka. Po zamknięciu drzwi uniósł rękę w górę i zacisnął pięść. Strażnikom przed wejściem zmiażdżył gardła. Upadli martwi.
Daron zmienił się w jakąś starszą, zgarbioną, i na pozór miłą kobietę z obsługi.
- - - - -
Neclar i Gustav odeszli od reszty.
- Wiesz... Od teraz jesteś pod moją opieką, chłopcze.
- Kto tak powiedział? Jesteś jednym ze szkieletów, a z tego co wiem, wszystkie szkielety z armii są mi podległe.
- Molag dał mi rozum. Nie jestem już bezmyślnym żołnierzem.
- A co z Akarem?
- Nekromancja po pewnym czasie zanika. Akar jest już stary, i również odzyskał rozum. Ma uczucia, zna ból, strach, smutek... Inni jego bracia i siostry to bezmyślne istoty. Twój wujek powiedział przed śmiercią że mam się tobą opiekować. Będę cię chronił. Nawet życiem.
- Jak szlachetnie...
- Nie żartuj sobie chłopcze.
- W tych ruinach znajdziesz księgi z zaklęciami. Wszystko to co znał twój wujek, należy teraz do ciebie.
- Zaraz, zaraz... Wszystko to co należało do wujka... Do Molaga przed opętaniem czy po opętaniu?
- Chłopcze! Jesteś genialny!
- No to już wiem co zrobić...
- Zaczekaj! Jeśli te księgi zawierają zaklęcia Molaga po opętaniu to...
- Hmm?
- Daron władał czarną magią. Czarna magia kontroluje ciebie, nie ty ją.
- Wiem, wiem. Spokojnie, dam radę.
Neclar znalazł kilka księg. Przeczytał je i dostał nowe zaklęcia.
- I jak? - spytał Gustav
Neclar przyłożył palce do skroni:
- Źle... Bardzo źle...
- O co chodzi?
- Daron jest w zamku tego Lorda.
- Cholera! To pewne?
- To pewne. - wtrącił się Akar. - Te księgi należały do Molaga jak i Darona. Tylko członek rodziny Balów jest w stanie przejąć te zaklęcia. Musiałeś widocznie przeczytać jedno z zaklęć których używał Daron, przez co w jakiś sposób znasz jego lokalizację. Te zaklęcia nie kłamią. Ruszamy, już!
- Słyszeliście staruszka, wstawać! Idziemy ponownie do zamku! - krzyknął Gustav do szkieletów.
26-June-2019, 09:15:27
Tirtan leżąc od czasu teleportacji w lochach Hogwartu nie spostrzegł żadnego człowieka Carrabotha
- Nie zaglądają tutaj nigdy? Dziwne. - powiedział sam do siebie
Ocknąwszy się, wstał i deportował do wymiaru kieszonkowego Saula. Coś mu jednak przeszkodziło.
- Jak to, czemu to nie działa? - mówiąc to deportował się przed wejście.
To co ujrzał Tirtan przeraziło go. Zobaczył wielkie ruiny Hogwartu, wokół niego czarny dym.
- To Hogwart!? Co się tu stało!?
- Klęska mój kolego, klęska - odpowiedział głos z daleka
- Kim jesteś!? - zapytał Tirtan
- To ja Lufos, a dokładniej Tempus, wchodź tutaj - pokazał Tirtanowi portal
- Co to jest?
- Portal do twojego czasu, to jest przyszłość, taki będzie świat jeśli nie powstrzymamy Carrabotha i Darona
- Darona?
- O tym dowiesz się od Saula zapewne, teraz wskakuj
Tirtan wszedł do portalu i znalazł się w wymiarze kieszonkowym Saula.
- Nie zaglądają tutaj nigdy? Dziwne. - powiedział sam do siebie
Ocknąwszy się, wstał i deportował do wymiaru kieszonkowego Saula. Coś mu jednak przeszkodziło.
- Jak to, czemu to nie działa? - mówiąc to deportował się przed wejście.
To co ujrzał Tirtan przeraziło go. Zobaczył wielkie ruiny Hogwartu, wokół niego czarny dym.
- To Hogwart!? Co się tu stało!?
- Klęska mój kolego, klęska - odpowiedział głos z daleka
- Kim jesteś!? - zapytał Tirtan
- To ja Lufos, a dokładniej Tempus, wchodź tutaj - pokazał Tirtanowi portal
- Co to jest?
- Portal do twojego czasu, to jest przyszłość, taki będzie świat jeśli nie powstrzymamy Carrabotha i Darona
- Darona?
- O tym dowiesz się od Saula zapewne, teraz wskakuj
Tirtan wszedł do portalu i znalazł się w wymiarze kieszonkowym Saula.
26-June-2019, 10:55:23
- Zaczekaj. Molag umiał robić portale do każdego zakątka tej krainy. Może ty też potrafisz. - powiedział Akar.
- Da się zrobić... - powiedział Neclar pewnym głosem. Po chwili zrobił portal.
- No to pakować się! - krzyknął Gustav.
- Myślę że żołnierze powinni zostać tutaj... Bez dobrego przywódcy i przemyślanej taktyki zostaną natychmiastowo zabici. - oznajmił Akar. Zresztą, armia jak i my go nie pokonamy. Jedynie możemy spróbować go osłabić. Nie znamy zaklęcia, które zdoła go uśmiercić, a urna jest prawdopodobnie zniszczona przez gruz twierdzy.
- Masz rację. Ja i chłopak wejdziemy do zamku.
- Nie... Ja też tam idę.
- To nie będzie łatwa walka, Akarze.
- Moja ostatnia...
Kolejno Gustav, Neclar i Akar weszli do portalu pozostawiając armię przy twierdzy. Żołnierze pod rozkazem Neclara zakopali się w ziemi.
Pojawili się kawałek przed bramą główną. Podbiegli, przepychając się przez kolejkę wieśniaków i innych istot chcących dostać się do zamku i ustali przed strażnikami:
- Wpuszczać, już! - krzyknął Gustav.
- - - - -
Daron tymczasem szukał Carrabotha. Nagle wyczuł Gustava:
- Ten głupiec nigdy się nie podda...
- Da się zrobić... - powiedział Neclar pewnym głosem. Po chwili zrobił portal.
- No to pakować się! - krzyknął Gustav.
- Myślę że żołnierze powinni zostać tutaj... Bez dobrego przywódcy i przemyślanej taktyki zostaną natychmiastowo zabici. - oznajmił Akar. Zresztą, armia jak i my go nie pokonamy. Jedynie możemy spróbować go osłabić. Nie znamy zaklęcia, które zdoła go uśmiercić, a urna jest prawdopodobnie zniszczona przez gruz twierdzy.
- Masz rację. Ja i chłopak wejdziemy do zamku.
- Nie... Ja też tam idę.
- To nie będzie łatwa walka, Akarze.
- Moja ostatnia...
Kolejno Gustav, Neclar i Akar weszli do portalu pozostawiając armię przy twierdzy. Żołnierze pod rozkazem Neclara zakopali się w ziemi.
Pojawili się kawałek przed bramą główną. Podbiegli, przepychając się przez kolejkę wieśniaków i innych istot chcących dostać się do zamku i ustali przed strażnikami:
- Wpuszczać, już! - krzyknął Gustav.
- - - - -
Daron tymczasem szukał Carrabotha. Nagle wyczuł Gustava:
- Ten głupiec nigdy się nie podda...
27-June-2019, 01:10:00
Pod bramami Hogwartu było straszne zamieszanie, krzyki i huki.
- Wynocha! Brudy! - Zamaskowani Czarodzieje strzegący wrót odpychali Wieśniaków zaklęciami, wpuszczali jedynie Ogry, które postanowiły służyć Lordowi Carraboth'owi, idąc w ślad za Trollami.
- Do ku*** zabieraj się stąd! - Zamaskowany Czarodziej rzucił się na Gustava, kopnął go i trzasnął pięścią w nos. Nagle od tyłu złapał go drugi Zamaskowany, przystawił Różdżkę do głowy i zabił. Spojrzał na Gustava.
- Szkielet ujeżdżający pegaza! Pamiętam Cię! - Krzyknął.
- Tych też wpuścić! - Krzyknął Zamaskowany, następnie Gustav, Neclar i Akar przekroczyli bramy...
Cecilia spojrzała na Dziadka.
- Wspaniała historia, Dziadku... Dziękuję, że mi ją opowiedziałeś i, że tak bardzo mi ufasz - Powiedziała i uśmiechnęła się.
- Moja piękna, jesteś najbardziej podobna do mnie... Zasługujesz na to, aby poznać moją wiedzę... - Powiedział Lord Carraboth.
- Na razie wystarczy, wiele Cię dziś nauczyłem, niedługo znowu potrenujemy. Teraz mam wiele spraw, muszę się nimi zająć... - Mówił Carraboth.
- Dobrze, dziękuję Dziadku. Pójdę do swojej komnaty. - Powiedziała Cecilia, następnie ukłoniła się z gracją i poszła do swojej komnaty.
Lord Carraboth podszedł do okna, spojrzał na dziedziniec, na zamieszanie.
- Wyczuwam was, bydlaki... Sami to rozpoczęliście... - Lord Carraboth poprawił koronę, wystawił Różdżkę przez okno, wycelował w niebo, wypowiedział zaklęcie. Niebo przeszyła ciemność, rozpętała się burza, zaczął padać deszcz, zaczął wiać silny wiatr...
Cecilia wbiegła do swojej komnaty, położyła Różdżkę na półce, chwyciła torebkę, biegała po komnacie. Kotka Cecilii na nią patrzyła.
- No... Idę! - Cecilia ponownie chwyciła Różdżkę, następnie deportowała się do pobliskiego lasku, znalazła oznaczone drzewo.
- Za chwilę wrócisz na ten świat...
- Wynocha! Brudy! - Zamaskowani Czarodzieje strzegący wrót odpychali Wieśniaków zaklęciami, wpuszczali jedynie Ogry, które postanowiły służyć Lordowi Carraboth'owi, idąc w ślad za Trollami.
- Do ku*** zabieraj się stąd! - Zamaskowany Czarodziej rzucił się na Gustava, kopnął go i trzasnął pięścią w nos. Nagle od tyłu złapał go drugi Zamaskowany, przystawił Różdżkę do głowy i zabił. Spojrzał na Gustava.
- Szkielet ujeżdżający pegaza! Pamiętam Cię! - Krzyknął.
- Tych też wpuścić! - Krzyknął Zamaskowany, następnie Gustav, Neclar i Akar przekroczyli bramy...
Cecilia spojrzała na Dziadka.
- Wspaniała historia, Dziadku... Dziękuję, że mi ją opowiedziałeś i, że tak bardzo mi ufasz - Powiedziała i uśmiechnęła się.
- Moja piękna, jesteś najbardziej podobna do mnie... Zasługujesz na to, aby poznać moją wiedzę... - Powiedział Lord Carraboth.
- Na razie wystarczy, wiele Cię dziś nauczyłem, niedługo znowu potrenujemy. Teraz mam wiele spraw, muszę się nimi zająć... - Mówił Carraboth.
- Dobrze, dziękuję Dziadku. Pójdę do swojej komnaty. - Powiedziała Cecilia, następnie ukłoniła się z gracją i poszła do swojej komnaty.
Lord Carraboth podszedł do okna, spojrzał na dziedziniec, na zamieszanie.
- Wyczuwam was, bydlaki... Sami to rozpoczęliście... - Lord Carraboth poprawił koronę, wystawił Różdżkę przez okno, wycelował w niebo, wypowiedział zaklęcie. Niebo przeszyła ciemność, rozpętała się burza, zaczął padać deszcz, zaczął wiać silny wiatr...
Cecilia wbiegła do swojej komnaty, położyła Różdżkę na półce, chwyciła torebkę, biegała po komnacie. Kotka Cecilii na nią patrzyła.
- No... Idę! - Cecilia ponownie chwyciła Różdżkę, następnie deportowała się do pobliskiego lasku, znalazła oznaczone drzewo.
- Za chwilę wrócisz na ten świat...
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183