02-May-2019, 11:11:15
Carraboth szedł przed siebie, czuł wielką potęgę. Podniósł Różdżkę, zasyczała. Zaczął wytwarzać potężne bariery ochronne, które otaczały zamek. Za nim szli Belzeb i Mefist.
Carraboth spojrzał na Fubukiego.
- Tak, tak, znakomicie... - następnie spojrzał na ogrom armii w zamku.
- To niestety może nie wystarczyć, drogi przyjacielu... - mówił ze spokojem Carraboth.
- Muszę załatwić coś bardzo ważnego, ale muszę to zrobić sam! - Krzyknął Carraboth i deportował się z zamku...
Carraboth spojrzał na Fubukiego.
- Tak, tak, znakomicie... - następnie spojrzał na ogrom armii w zamku.
- To niestety może nie wystarczyć, drogi przyjacielu... - mówił ze spokojem Carraboth.
- Muszę załatwić coś bardzo ważnego, ale muszę to zrobić sam! - Krzyknął Carraboth i deportował się z zamku...