- Z pewnością jest nas teraz więcej, drogi Saulu.
- Ale... Spójrz. - Neclar wskazał palcem na spadającego Czarnego Smoka i Darona.
- Jeśli Daron wygra z tym smokiem to wątpię że cokolwiek ochroni naszą armię...
- Racja, wszystkie wojska muszą zaatakować teraz Darona!
- Nie!
- Daron zabije ich zanim cokolwiek zdążą zrobić. Moja armia nie jest przygotowana na walkę ze smokiem.
- Jeśli chcesz z nim walczyć, to proszę bardzo. Ale wiedz, że posyłasz swoich ludzi na pewną śmierć.
Tymczasem u Darona:
- Zaraz zdechniesz! - warknął smok.
Demon razem z Czarnym Smokiem spadł na ziemię. Daron nadal był na grzbiecie bestii. Zaczął gryźć go po karku.
- Eh, to w takim razie co robimy? Nie ma tu już nikogo, oddziały Carrabotha są martwe, reszta uciekła z nim na czele.
- Zniszczmy mu ten zamek! - powiedział Saul do Neclara
- Niechaj tak się stanie.
- Generale, wiesz co robić. - powiedział Neclar do kościotrupa.
- Tak, panie... - ukłonił się, następnie stanął na środku formacji.
- Katapulty! OGNIA! - katapulty wystrzelił pociski w zamek Carrabotha.
- Balisty! OGNIA! - balisty wystrzeliły pociski.
Neclar razem z Saulem spoglądali na rozpadający się zamek Lorda. Chłopak złożył ręce i z dumą patrzył na rozpadające się mury i wieże.
Czarodzieje z Saulem i Arcanem na czele rzucali różne zaklęcia niszczące na ściany zamku, wszystko zamieniało się w ruinę.
Neclar usłyszał odgłosy walki smoków.
- Zaprzestać! - krzyknął i wszyscy ucichli.
Było bardzo cicho. Słychać było tylko głuche dźwięki walki Darona z Czarnym Smokiem. Obraz walki przysłaniała gęsta chmura pyłu od zniszczeń zamku.
Nagle wszyscy usłyszeli głośny pisk, tak jakby jeden ze smoków zginął. Daron zaryczał na znak zwycięstwa nad Smokiem Carrabotha, lecz nikt nie wiedział że to właśnie on wygrał.
Armia zaczęła krzyczeć i wiwatować, myśleli że Daron skonał. Neclar ich uciszył:
- Zamknąć się! - krzyknął, każdy zamilkł.
- Coś tu nie gra... - chłopak spojrzał na bramę zamku.
Dym bitewny zaczął opadać. Było w nim widać niewyraźną sylwetkę smoka.
Pył opadł całkowicie. Wszyscy ujrzeli Darona, który trzymał w pysku za kark zabitego Czarnego Smoka.
- Cholera... - powiedział szeptem Neclar.
(Powie mi ktoś gdzie stoją aktualnie te inne odgrywane przez was postacie? x'd)
------------------------------
Mniejsze Smoki, które służyły Czarnemu Smokowi i jeszcze żyły, zauważyły, że ich Pan zginął. Wszystkie natychmiast rzuciły się na Darona, powbijały się w niego jak setki ostrych włóczni.
Gdy skończył się głośny pisk po Śmierci Czarnego Smoka i dym opadł, wszyscy za plecami usłyszeli głośne ryki. Armie Neclara i Saula zostały zaatakowane od tyłu przez nowe oddziały Carrabotha. Trolle, Pająki, Wampiry, Dementorzy, Latający w powietrzu Zamaskowani Czarodzieje wbili się w nich od tyłu, zabijali każdego na swojej drodze, krew i kończyny fruwały w powietrzu.
Szkielety Carrabotha strzelały we wrogów z oddali płonącymi bełtami ze swoich kusz, Ogromne Trolle masakrowały wrogów, zabijając 10 jednym kopniakiem, 20 uderzeniem pięściami w ziemię. Zamaskowani Czarodzieje ciskali Avada Kedavrą, tym razem dokładniej. Zaklęcia zawsze trafiały w cel. Wampiry chwytały wrogów i wzbijały się z nimi w powietrze, następnie spuszczając ich na dół.
Lord Carraboth siedział na tronie w ogromnym namiocie rozbitym poza murami zamku.
- Czarny Smoku... Wiernie mi służyłeś przez setki lat... Zabiję ich wszystkich... Zapłacą za twoją Śmierć. - Mówił Carraboth.
- Generale! Zabić ich wszystkich, wyrzucić ich truchła z mojego zamku! Nie mają prawa stąpać po moich ziemiach! - Wydał rozkazy Carraboth. Generał Zamaskowanych Czarodziejów kiwnął głową.
Lord Carraboth wyjął Różdżkę, wycelował w stronę swojego zamku.
- K'Arhu A'Zz'ArT'h'S! - Zaklęcie pofrunęło prosto w zamek, wpadło do lochów i w lochach uderzyło w ziemię, ziemia w lochach zaczęła pękać, stworzyła się mała dziura...
- Przybywajcie!!! - Krzyknął Carraboth. Z Dziury zaczęły wychodzić Demony i Sukkuby podległe Carrabothowi. Następnie, Żywiołaki Ognia, Ziemi i Powietrza, które służą Carrabothowi. Były to Elitarne oddziały Lorda, najlepsze. Z lochów zaczęło wypełzać mnóstwo Węży... Węże zaczęły kąsać wrogów zajętych walką z innymi w nogi, wpajając jad i truciznę, po kilku sekundach wrogowie padali martwi.
Demony, Sukkuby i Żywiołaki wpadli w zdezorientowane armie Saula i Neclara, palili wrogów i niszczyli od drugiej strony, czyli od strony wewnętrznej zamku(lochów). Armie Saula i Neclara, Daron byli otoczeni przez armie Carrabotha.
- To ich koniec! Nie przetrwają tego najpotężniejszego ataku... Zaatakowałem ich wszystkimi Oddziałami... Zdechną! HaHaHa! - Krzyczał Carraboth.
- Wyruszam na pole Bitwy! Sam będę ich zabijał... - Powiedział Carraboth.
- Panie... Radzę pozostać tutaj, nasze oddziały ich zmiotą. - Powiedział Generał Zamaskowanych, Cecilia stała obok.
Daron zaryczał z bólu. Zaczął miotać się po całym dziedzińcu, rozdeptując przypadkowo wrogów.
- Kon... iec... te... go...
Smok skulił się w kulkę.
- FUS RO DEATH! - demon uwolnił ładunek spod swojej skóry, który zabił natychmiastowo wszystkich na terenie dziedzińcu.
Daron zmienił się w pierwotną postać i zaczął własnymi rękoma wybijać ludzi Carrabotha.
- Panie! Jest ich zbyt wiele! - krzyknął Generał.
- Zarządzaj odwrót! JUŻ! - Neclar wydał rozkaz.
Po chwili było słychać rogi bitewne, nawołujące do odwrotu.
- Saulu! Moja armia nie przetrwa takiego natarcia! Przód jak i tył formacji doszczętnie zginął, muszę wracać do obozu dla dobra moich ludzi!
Neclar nie czekając na odpowiedź Saula zrobił portal do obozu.
- Generale! Wszyscy żołnierze mają wejść do portalu!
- Oczywiście, panie!
- Ładować się do portalu, już, już, już! - krzyknął generał do armii.
Armia zaczęła stopniowo wchodzić do portalu.
Daron od otrzymanych ran wpadł w furię. Gestem ręki zebrał dużą część przeciwników w jednym miejscu i powiedział:
- fuss... RO DEATH! - przeciwnicy padli nieżywi na ziemię.
Demon podszedł do lewej części muru i zrobił w niej wielką dziurę, odsłaniając widok na Carrabotha:
- Tu jesteś skurczybyku. - spojrzał na daleko siedzącego Lorda.
===========
Daron kawałek za murami zamku
Saul, Arcan i Neclar przed zamkiem (Neclar ustawił formację obronną, teraz wycofuje swoje wojska do obozu)
Gustav zginął
Tempus siedzi gdzieś w wymiarze
Trzy Trolle rzuciły się na Darona. Jeden trzymał go za prawą rękę, drugi za lewą. Trzeci zrobił zamach maczugą i trzasnął nią z całej siły w Darona, rozwalając mu brzuch. Zrobił kolejny zamach, trzasnął mu w łeb, odrąbując ucho i wybijając zęby. Zrobił kolejny zamach i trzasnął mu w nogi, łamiąc je. Dwójka Trolli, która trzymała go za ręce, zaczęła ciągnąć jego ręce z całej siły... Aż w końcu, wyrwali mu dwie łapy od ciała, Trolle wywaliły się na ziemię, z powodu wyrwania rąk. Przewracając się, zabiły ludzi Saula.
Na Generała Armii Neclara rzuciły się 2 ogromne pająki, jeden zaczął zawijać go w pajęczynę od tyłu, drugi kąsał go. Gdy owinęły go już w pajęczynę, zaczęły z nim uciekać.
5 żywiołaków ognia cisnęło kulami ognia w portal stworzony przez Neclara, Armia Neclara wchodząca wtedy do portalu, zginęła.
- Aaa! Nie ma tak łatwo! Wchodzić do portalu! - Krzyknął Generał Wampirów, następnie rzucił się na Neclara, Wampiry zaś zaczęły wskakiwać do portalu stworzonego przez Neclara. Chwytali stojących w obozie ludzi Neclara i wrzucali spowrotem do portalu. Przy portalu ustawiły się szkielety z Ostrymi mieczami. Ludzie Neclara wrzucani do portalu przez WAmpiry, wpadali wprost na ostre miecze i umierali.
Lord Carraboth obserwował wszystko z oddali, obok stała Cecilia i Generał Zamaskowanych. Za Cecilią chował się Vincent. Namiot Otaczało ich kilku Zamaskowanych i trochę szkieletów.