- Belzeb nie żyje! Belzeb nie żyje!!!!! - Krzyczeli wszyscy zwolennicy w głównej sali, w której toczyła się wojna. Dobijali już ostatnich ludzi KeyLey'a i Molaga.
- Szybko! Powiadomić Lorda Carrabotha! - Paru czarodziejów wbiegło do kanałów.
Bazyliszek podpełzł do Leżącego KeyLey'a... Zasyczał potężnie... Zaczął patrzeć w jego oczy.
Tymczasem Cecilię zaczęło przyciągać zaklęcie... Przeleciała i wpadła wprost na Saula.
- Przykro mi to mówić, ale niestety musisz zginąć.. jeśli nie ja, zrobiłby to kto inny.. - powiedział skruszonym głosem Saul
- Drętwota! - krzyknął Saul w stronę Cecylii, ta padła sztywno...
Keyley wstał, otrząsnął się i poprawił
- Kiepsko coś widzę te moja walkę - powiedział w myślach K.L
- Cruciatus! - próbował torturował bazyliszka, lecz ten był zbyt silny.
- Drekwota - Odrzucił leciutko bazyliszka..
- Nic nie widzę, jednak się nie poddam - krzyczał Keyley - Avada Kedavra - krzyknął, jednak tym razem nawet nie trafił w bazyliszka.
- Ch*lera...
Cecilia zmieniła się w młodą kobietę, w czerwonej sukni.
- Kim ty jesteś? Zostaw mnie! Wybrudzisz mi sukienkę! - Cecilia nie mogła wyjąć swojej Różdżki
Carraboth patrzył, jak Bazyliszek oślepia KeyLey'a . Jednak usłyszał krzyki Cecilii. Natychmiast ruszył w jej kierunku...
Molag w oddali usłyszał odgłosy walki:
- Stój!
- Co się stało, panie?
- Bazyliszek. Jest tutaj. Czuję jego obecność. Zamknij... Ah. Ty nie masz oczu. Jesteś umarły... Tobie jego wzrok nic nie zrobi, ale uważaj. Jest potężny.
- Oczywiście, panie. Zabijemy go.
- I takie podejście mi się podoba. Ruszajmy.
- Przypominasz mi Erikę.. - Saul ze łzami w oczach opuścił różdżkę, nie mógł jej zabić..
Saul deportował się do Key Leya gdy nagle zobaczył wielkiego Bazyliszka..
Bazyliszek zaczął atakować KeyLey'a kłami. Wykonywał szybkie ataki, jednak nie mógł trafić KeyLey'a... W końcu jednak udało mu się ukąsić go w nogę.
Carraboth zauważył leżącą Cecilię. Wyciągnął swoją Różdżkę, zasyczała potężnie...
- Co ty robisz?! Miałaś nie wychodzić z mojej komnaty! - Krzyczał Carraboth.
- Przepraszam! Chciałam tylko popatrzeć! - Krzyknęła Cecilia... Nagle wbiegło kilku zamaskowanych Czarodziejów. Otoczyli Cecilię, ona zmieniła się w kota.
- Pilnować jej! - Carraboth zaczął wracać do Bazyliszka. Przez Wnuczkę, zostawił Bazyliszka samego na chwilę.
Molag Bal zamknął oczy. Usłyszał K.L i Saula:
- Kto wygrywa? - spytał ironicznie nie licząc na odpowiedź
- Dobra. Działaj - powiedział do szkieleta
Szkielet ruszył w stronę bazyliszka...
(Bazyliszek w dalszym ciągu nie może mnie oslepic, bo mam zamknięte oczy jak coś)
=========
Keyley wiedział, że nie ma jak oslepic Bazyliszka, gdyż ten jest zbyt potężny. Tylko Phoenix jest na tyle zwinny, aby go oślepić, będąc niezauważony. K.L liczył na kogoś pomoc, w dalszym ciągu nie otwierał oczów, bo wiedział, że może wtedy natychmiastowo zginąć. Gdy bazyliszek go ukąsił w nogę, KeyLey zwijał się z bólu. Deportował się kilka metrów od bazyliszka
- Na tyle Cię tylko stać - krzyczał K.L, który nie mógł stać na nogach
Saul stanął obok Keya i natychmiast powiedział:
- Ty kłamco! To bazyliszek jest horkruksem, nie ma innego powodu dla którego ściągałbyś całą armię na niego! Kolejny raz okłamałeś kolejną osobę!
- Drętwota! - krzyknął Saul w stronę Key Leya