Carraboth wszedł do komnaty dyrektora Hogwartu, za nim wszedł Belzeb. Nagle przybiegł jakiś Czarodziej.
- Mój Panie! Jakiś idiota zabił Mefist'a! Przyszedł tu sam i walczy z twoją armią! - krzyczał Czarodziej.
- Mefist... Szkoda... No cóż. - Carraboth odepchnął Czarodzieja zaklęciem, wszedł do komnaty z Belzebem i zamknął drzwi. Przed komnatą ustawiły się dwa wilkołaki.
Saul był już zmęczony walką ze słabym przeciwnikiem. Philippe ukrył się w cieniu, a Saul deportował się w różne miejsca w Hogwarcie w celu znalezienia Carrabotha. Aż w końcu wszedł do komnaty Dyrektora...
W tym samym czasie Arkan przebywał w pokoju przychodź wychodź, której lokalizacji nikt nie znał, osoba która potrzebowała czegoś najbardziej mogła do niego tylko wejść. Arkan poszukiwał swojej zaginionej różdzki..
Korzystając z zamieszania Philippe rzucił zaklęciem zapomnienia w stojącego w pobliżu poplecznika Carrabotha. Następnie wszczepił mu fałszywe wspomnienie tak, że ten podjął walkę po dobrej stronie przekonany o tym, że to on wskazał Saulowi drogę na dziedziniec. Philippe ewakuował się znowu do zamku.
- Musisz dać mi czas.. Musicie wraz z Arkanem odwrócić ich uwagę...
Do komnaty Carrabotha wbiegł obity Vincent.
- Mój panie, paaanie! - Krzyczał Vincent. Carraboth stał odwrócony do niego plecami.
- Dobrze się spisałem? Przekabaciłem wielu na twoją stronę w Hogwarcie, teraz Hogwart jest twój! Mój panie! - Krzyczał Vincent.
- Tak, bardzo dobrze się spisałeś, Vincencie. - mówił Carraboth, wyjął swoją Różdżkę, zasyczała.
- Niedługo zajmiesz wyższe stanowisko w moich szeregach, jesteś młody, potrzebuję takich w armii, gdyż swoje lata już mam... - mówił Carraboth.
- Wingardium Leviosa. - Vincent uniósł się w powietrze... Carraboth wrzucił go do schowka na miotły i zamknął na klucz.
- Belzebie, Hogwart zdobyty... Poszło o wiele łatwiej, niż myślałem. - Mówił Carraboth.
- Niedługo wyruszymy, aby wykonać dalsze części mojego planu.
Saul jednak nie mógł wejść normalnie do gabinetu dyrektora, para wilkolaków zagradzała mu drogę...
- Zejdźcie mi z drogi, albo was zabiję - krzyknął Saul
- Wynocha. - Powiedział jeden z Wilkołaków do Saula.
- Nasz Pan nie przyjmuje teraz gości. Hahaha - Zaśmiał się drugi Wilkołak i przybili sobie piątkę. Potem Jeden trzasnął Saula z pięści w twarz, drugi kopnął kolanem. Następnie ten pierwszy uderzył go łokciem w plecy. Śmiali się.
Philippe biegł po korytarzach Hogwartu. Nie zdając sobie sprawy, że w gabinecie jest Carraboth wszedł do niego korzystając z ukrytego przejścia za obrazem. Wszedł do środka i zdziwiony zatrzymał się spostrzewszy czarnoksiężnika.
- A ty to kto? - Krzyknął Carraboth.
- Wingardium Leviosa - Carraboth uniósł Philippe w powietrze, potem otworzył Różdżką schowek na miotły i wrzucił tam Philippe.
Podłamany Saul bez chwili zawahania zabił jednego z wilkołaków, drugiego ogłuszył. Wbiegł do środka i zobaczył Carrabotha...