- Oby tak było... Oby tak było... - powiedział zmartwiony Gustav
- Mam tu czekać aż bitwa dobiegnie końca?! Ja muszę tam być! Muszę pomścić śmierć wujka! - krzyczał Neclar
- Nie teraz młody człowieku, zaufaj mi - powiedział Tempus
- Skoro wiesz co się wydarzy... To dobrze wiesz że Daron w tej bitwie nie umrze, prawda?
- By go zgładzić potrzeba specjalnego zaklęcia. Znał to zaklęcie tylko mój wujek. Z jego śmiercią, przepadło zaklęcie...
- Musimy go pokonać i schować jego duszę w urnie, następnie zamknąć w katakumbach pod twierdzą Molaga. Urna niestety również przepadła wzraz z zawaleniem się twierdzy... Zwykła urna nie wystarczy by zamknąć to bydle na kilkanaście tysięcy lat.
- Mam inny plan...
- Proszę - to portal do przeszłości, jest to dzień przed śmiercią Molaga. Jeśli tam wejdziesz, nie możesz nic mu powiedzieć o przyszłości, ale to dosłownie nic, jeśli to zrobisz cała rzeczywistość się zawali. Tylko tak dowiesz się jakie zaklęcie zgładzi Darona.. - powiedział Tempus
- Mam pewne obawy, ale... Spróbuję.
Neclar wszedł do portalu...
Chłopak pojawił się przed twierdzą Molag Bala. Od razu schwytali go żołnierze i przyprowadzili do jego komnaty:
- Panie, jakiś chłopak pojawił się przed twierdzą.
- Zabić. - oznajmił Molag.
- Nie! - krzyknął chłopak.
- Wielki Molagu, zaczekaj.
- Mam ważną sprawę do Ciebie...
- Spiesz się. - powiedział zniecierpliwiony Molag.
- Musisz dać mi zaklęcie, które zgładzi Darona.
Molag wpadł w osłupienie:
- Co? Coś ty powiedział?
- Musisz dać mi to zaklęcie!
- Chłopcze, ty chyba nie wiesz z kim ty rozmawiasz... - mówił demonicznym głosem.
- Jesteście przebiegli... Bardzo przebiegli. Ale i głupi.
Neclar odepchnął strażników i powrócił do teraźniejszości. Upadł na kolana:
- Cholera... Co ja zrobiłem...
- Tak jak myślałem, Daron ma świadomość międzyczasową, wiedział już przed śmiercią Molaga o Tobie.. - powiedział niepokojącym głosem Tempus
Tymczasem w zamku Carrabotha..
- Saulu stój! - krzyknął Arcan
- Nie! To ostatni horkruks! Różdżka! Muszę ją zniszczyć! - krzyknął Saul
- Może wezwij smoka, niech zrobi spustoszenie, wtedy, podczas zamieszania ją zniszczysz..?
Saul uniósł swoją różdżkę i wezwał smoka. Po kilku minutach na pole bitwy nadleciał smok, rozpoczął od niszczenia zamku Carraboth, wszystkie wysokie wieże runeły na ziemię, wszędzie unosił się pył.
- Obawiam się że zbyt szybko wyjdzie z Molaga...
- Oby ten demon nie postradał zmysłów i robił wszystko tak, aby nie zaburzyć czaso przestrzeni.
Gustav ujrzał smoka:
- Kurna co to?!
- Łucznicy! Ubić bestię! - dał rozkaz.
- Nie, nie wyjdzie zbyt szybko, widziałem przeszłość i przebiegła tak samo.. - powiedział Tempus
- Uspokój swoich ludzi Gustavie, to mój smok!! - krzyknąl z oddali Saul
Gustav krzyknął do generała łuczników:
- Zaprzestańcie! Bronić smoka przed wrogami, to nasz sojusznik!
- Zrozumiano, oficerze.
Żołnierze ostrzeliwali ludzi Carrabotha z murów.
Lord Carraboth podniósł się.
- Żałosne... Trzymaj swoje brudne łapska z dala ode mnie... Nawet nie wiesz, ile mam asów! - Krzyknął Carraboth, następnie wycelował Różdżką w Darona.
- Arresto Momentum! - Czas zatrzymał się na kilka sekund, Carraboth pojawił się za Daronem.
- Drętwota Hexa! - Lord Carraboth cisnął w prawą rękę Darona najsilniejszą Drętwotą, jaką znał świat.
- Bombarda Maxima! - Carraboth cisnął Bombardą w prawą rękę Darona, ręka odrąbała się od ciała i wyfrunęła w powietrze(zrobiłem tak, gdyż zaraz pewnie odrośnie).
- Nic nie dorówna potędze mojej Różdżki, Daronie... Ale masz szansę, jedyną... Abym Ci wybaczył i darował życie... Poddaj się, przysięgnij wierność... Przekaż mi kontrolę nad swoim ciałem, a wtedy każdy będzie uważał Cię za potężne bóstwo... Będziesz najpotężniejszy... - Mówił Lord Carraboth, następnie cisnął Sectumsemprą w nogi Darona, z powodu ran ciętych wykonanych przez zaklęcie, teraz Daron padł na kolana...
Tymczasem Generał Wilkołaków wezwał do siebie 20 Wilkołaków, zauważyli Arcana, Generał zaszedł go od tyłu, Wilkołaki rzuciły się na ludzi, którzy byli obok Arcana.
- Dobranoc, dupku! - Generał Wilkołaków trzasnął pięściami w tył głowy Arcana, Arcan padł na brzuch twarzą do ziemi. Generał Wilkołaków przycisnął ciało Arcana do ziemi, następnie zaczął rąbać pięściami w tył jego głowy i gryźć w ręce.
Cecilia i Vincent rozprawili się z grupką buntowników, zauważyli smoka na niebie.
- To żaden z naszych smoków... Kiedy dziadek wezwie resztę istot, o których mówił? - Myślała Cecilia, następnie przedzierała się przez walczących, Vincent biegł za nią. Wbiegli do sali głównej, ruszyli do komnaty Carrabotha.