Arcan został zatrzymany ponownie i musial odpowiadać na pytania slugi Carrabotha
Zamaskowany Czarodziej patrzył jak Wilkołaki tłuką Arcana. Pstryknął palcami, wilkołaki przestały. Zamaskowany podszedł do leżącego Arcana, kucnął przy nim.
- Imię i nazwisko... - powiedział Zamaskowany.
Lord Carraboth i główny Auror poderwali się z miejsc.
- Znowu? Dlaczego Oni tak często atakują Ministerstwo? - Spytał Główny Auror
- Nie pozwolę atakować Ministerstwa... Leć do mojego zamku... Pora zbudzić naszego smoka ze snu, aby chronił Ministerstwo... - Powiedział Lord Carraboth. Zamaskowany Czarodziej ukłonił się i deporotwał do zamku Carrabotha, aby obudzić Czarnego Smoka...
Saul zorientowal sie ze porwal tego co nie trzeba. Odepchnal go i ruszył do Hogwartu.
Arcan wypowiedział slowa:
- Jestem mrocznym dziedzicem
Oddech Darona przyspieszył... Dyszał jak oszalały... Demon zaczął się miotać i szarpać na wszystkie strony.
- AAAAAAAA!!!! - krzyknął i napiął mięśnie, które rozerwały łańcuchy.
- Ty marny śmieciu... - otarł twarz i stanął przed nim, następnie uderzył go niespodziewanie w skroń.
- DAJCIE CARRABOTHA! - krzyczał.
Demon podleciał w górę, zwinął się w kulkę i wypuścił potężną energię, która odepchnęła wszystkich. Spadł na ziemię i gestem dłoni podniósł wszystkich czarodziei w górę. Zielona energia przeciągnęła wszystkich w jedno miejsce. Daron zacisnął dłoń i wszyscy zaczęli się do siebie dociskać. Kości przeciwników zaczęły się łamać. Słychać było tylko odgłosy łamanych kości. Demon zobaczył kontem oka że Zamaskowany czarodziej się podnosi. Upuścił wszystkich na ziemię, a ci zwijali się z bólu. Nie mogli się podnieść przez złamane kości. Daron obrócił się w stronę leżącego przeciwnika i kopnął go z całych sił, ten polecia na ścianę. Demon teleportował się obok niego i chwycił całego we krwi czarodzieja za kark, następnie podniósł w górę.
- Jestem potężny... Odważny... Lepszy od ciebie. - zaczął ściskać my szyje, dusząc go tak bardzo że do jego oczu zaczęła napływać krew.
- Co ty sobie myślałeś? Łańcuchy? Kpisz sobie ze mnie? - zaczął ściskać jeszcze bardziej.
- Twój zadufany w sobie pan jest potężny, ale ja jestem potężniejszy... - Daron otworzył buzię i zaczął zjadać duszę czarodzieja, ten miotał się, lecz nadaremno.
- Czy smok poradzi sobie z tym, kto zaatakował Ministerstwo? - Pytał Główny Auror
- Oczywiście... A jeśli będzie trzeba, wyślemy wielkie armie. - Powiedział spokojnie Carraboth, zasiadając na swoim miejscu przy stole, reszta także jeszcze siedziała.
- Dziadku... Dowiedziałam się jeszcze czegoś... Podobno Harry Potter żyje... - Powiedziała Cecilia.
Zamaskowany Czarodziej spojrzał na Arcana.
- Mroczny dziedzic przecież zginął! Łżesz! - rąbnął pięścią w twarz Arcanowi
- Chwila... Gdzie twój koleżka, który tutaj z tobą przybył? - Spytał Zamaskowany.
Tymczasem Zamaskowany Czarodziej pojawił się w zamku Lorda Carrabotha. Wydał polecenia Trollom. Trolle zaczęły otwierać bramy, dzwonić dzwonkami... Obudzili Czarnego Smoka.
Czarny Smok podniósł głowę, otworzył swoje czerwone oczy... Zaryczał potężnie, następnie wzbił się w powietrze. Zaczął lecieć do Ministerstwa Magii...
Daron zjadł duszę Czarodzieja:
- Nie będziesz już potrzebny. - rzucił go na ziemię.
- Fus... Ro death! - z jego ust wyleciała energia. Przeleciała przez kupkę leżących przeciwników i zabiło ich to na miejscu.
- Carrabotha tutaj nie ma... - zamienił się w smoka i wzleciał w górę, niszcząc dach ministerstwa.
- Nie zginąłem! - powiedział Arcan
- Harry Potter? Doprawdy? On też musi zapłacić... Znaleźć go i przyprowadzić tu! - Krzyknął Lord Carraboth. 15 Zamaskowanych wyruszyło na poszukiwania Harry'ego Potter'a.
Zamaskowany Czarodziej chwycił Arcana za koszulę i trzasnął mu z główki, Arcan znów upadł na plecy.
- W takim razie teraz zginiesz! Zjawiłeś się w samym środku Hogwartu, w którym znajduje się ogromna armia!!! - Krzyczał Zamaskowany. Następnie kucnął przy Arcanie, wyciągnął nóż i wykroił mu z szaty herb Gryffindoru, następnie splunął na herb i wyrzucił go gdzieś w bok, wstał i nadepnął Arcanowi na dłoń.
Czarny Smok zmierzał w stronę Ministerstwa... Było słychać potężne ryki... Już prawie był na miejscu.
Daron wyczuł innego smoka. Nie tylko go wyczuł ale też i widział i słyszał. Demon pod postacią smoka ryknął na niego i rozłożył skrzydła by być większy od przeciwnika, następnie przemówił do smoka w jego języku:
- Co cię sprowadza... - z pyska ciekł mu czarny, gęsty dym.
- Drętwota! - krzyknął Arcan, Zamaskowana osoba padła na ziemię a Arcan deportował się.