- Nie, nie, nie, nie znowu wszystko zawaliłem - krzyknął sam do siebie Saul leżąc w swoim domu na podłodze
Saul użył zaklęcia uzdrawiającego, usiadł na fotel z załamanymi rękami i zaczął myśleć.
- Co jeszcze mogę zrobić, by zobaczyć moich bliskich!? - mówił sam do siebie Saul
Przyszedł mu do głowy szaleńczy pomysł. Kiedy był nastolatkiem, słyszał legendę od prof. McGonagall o zmieniaczu czasu. Pomyślał sobie:
- co gdyby cofnąć czas i uratować moją rodzinę?
Muszę go zdobyć! - z zaciśniętymi zębami krzyknął i wyrwał się z fotela..
Molag Bal znalazł się na polanie przed drewnianą chatą. Podszedł do drzwi i zapukał:
- Kto puka? - zapytał przerażony głos
- Otwórz, przyjacielu - powiedział.
Mężczyzna otworzył drzwi:
- To ty! - cofnął się
- We własnej osobie - podszedł i chwycił Valkynaza za kark.
- Puszczaj mnie! - krzyknął
- Jak sobie życzysz - rzucił go na ścianę - Wiesz... Nie utrudniaj. Daj mi to czego chcę.
- Co chcesz? - spytał niepewnie
- Ciebie.
- Mnie?
- Uhm... - przytaknął - Dokładniej twojej duszy - podszedł. - To jak?
- Odejdź! - krzyknął
- Dopiero wszedłem - uśmiechnął się. - Nieładnie tak wypraszać gości... - skierował ręce w jego stronę - Miło było ciebie poznać - użył błyskawic.
- Aaa...!!! - wykrzyczał z bólu
- Zmieniacz czasu musi być gdzieś u Hermiony Granger, czarodziejki która walczyła w bitwie o Hogwart. Muszę go zdobyć - powiedział sam do siebie Saul i deportował się do ministerstwa magii
Saul zszokował widok wielu czarnych magów w ministerstwie. Co piąta osoba to sługa Carrabotha.
- Ten Carraboth zagraża nam wszystkim - pomyślał w duchu Saul
Zobaczył drzwi jednego z gabinetów:
"Hermione Granger
doradca do spraw magicznych stworzeń"
- tak! jest tutaj! - wszedł do środka i zobaczył, że nikogo tam nie ma.
Saul zaczął szperać po wszystkich szafkach, nagle zobaczył małą torebkę. Była to torba Hermiony, która miała nieograniczoną przestrzeń.
- Accio zmieniacz czasu - wypowiedział zaklęcie Saul i przywołał zmieniacz czasu
- Nareszcie! Klucz do uratowania moich bliskich leży w moich rękach! - natychmiast deportował się do swojego domu i zaczął przekręcać zmieniacz kilkaset razy, by cofnąć się o 8 lat...
- Ehh... - westchnął - Myślałem że to będzie dłuższa... "Zabawa" - wyjął fiolkę z torby. - Zaczynajmy... - nachylił fiolkę nad głową Valkynaza. Dusza wleciała - I po kłopocie... - spojrzał na mężczyznę - Wiesz... Myślałem że będziesz lepszym przeciwnikiem. Chociaż... - zastanowił się - Może i lepiej że to byłeś ty. Łatwiej zdobyłem drugą duszę - splunął na jego. - Żegnaj, parszywy robaku - zniknął.
Fubuki był zły że do tej pory nie spotkał Carrabotha. Postanowił, że weźmie sprawy w swoje ręce. Był wściekły na Saula za to co zrobił. Miał już plan żeby się go pozbyć raz na zawsze. Postanowił zrobić eliksir wielosokowy. Znalazł na ziemi włos Saula. Gdy już mu udało się to zrobić deoportowal się do Hogwartu.
Philippe uśmiechnął się.
— I to rozumiem, poszło prościej niż myślałem – powiedział i opuścił pomieszczenie — A w sprawie Mrocznego Pana... Chyba jednak spasuję — dodał i wyszedł z lochów w kierunku Wielkiej Sali, bo był głodny. Dobra wiadomość jest taka, że głowa przestała go boleć.
Fubuki w końcu dotarł do Hogwartu. Wiedział, że wszyscy uczniowie zebrali się w Wielkiej sali. I tam się właśnie udał. Gdy wszedł zapadła cisza. Fubuki pod postacią Saula zaczął ciskac śmiertelnymi strzałami oraz niszczyc wszystko na swojej drodze.
- To dopiero początek. Poznajcie Siłę wielkiego Saula! Hahahah
W pewnym momencie zauważył chłopca, który stał na boku ( był to Phillipe). Powiedział do niego - A ty? Co nie boisz się?! Nie uciekasz jak reszta?
— Nie rozbawiaj mnie człowieku. – odparł Philippe i wyciągnął różdżkę — Przecież na kilometr czuć od Ciebie to, że jesteś pod wpływem jakiegoś eliksiru.
- 1999, 2000 - tak tak tak! - mówiąc to Saul cofnął się w czasie o 8 lat
Znalazł się w dużym pokoju, w którym jeszcze nikogo nie było. Usłyszał, że przez drzwi wchodzi jego zona. Saul schował się za drzwiami.
Jego żona Erika usiadła na kanapie i zaczęła czytać gazetę. Jego syn siedział w swoim pokoju na górze.
- pamiętam ten dzień, z Hogwartu wrócę dopiero za godzinę, a ktoś ich zabije za kilka minut - powiedział sam do siebie Saul
- muszę to powstrzymać! - krzyknął Saul
Nagle w pokoju zapadła ciemność. Pojawiło się tylko czarno-białe światło unoszące się w na środku pokoju. W pokoju zjawił się wielki czarnoksiężnik.
- Carraboth! - krzyknął Saul i wyszedł się z nim pojedynkować
- Co Ty tu robisz, nie miało Cie tu być - powiedział Carraboth i skierował na niego różdżkę
- To Ty ich zabiłeś! - krzyknąl Saul
- Jeszcze nie - szyderczo powiedział Carraboth i zaklęciem bombarda uderzył Saula
Do pokoju wbiegł Bluar, niestety jego zaklęcie odbiło się od Carrabotha i skierowało w jego stronę. Syn Saula padł ziemię, a po nim Erika.
Carraboth zniknął, a Saul wstał z podłogi i zbliżył się do Eriki, która powiedziała już ledwo oddychając:
- Kocham Cię, wiem, że chciałeś to zmienić, ale tak miało być Sebastianie (prawdziwe imię Saula)
- Nie! - krzyknął Saul i pod wpływem zmieniacza czasu wrócił do teraźniejszości.
- Zabiję Carrabotha! - krzyknął ze łzami w oczach Saul
— Konjunktiwitis! — Philippe rzucił w przeciwnika zaklęciem oślepiającym