Na Keyley'a nikt nie zwrócił uwagi, więc był bezpieczny, jednakże bardzo się niecierpliwił, bo czekał na zły ruch Merlina, aby zabrać mu trochę krwi to fiolki.
Molag Bal postanowił porozmawiać z Saulem. Deportował się pod jego dom. Nie wiedział jednak, że jego nie ma. Znalazł martwego Fubukiego:
- Czekaj, czekaj... Znam go... - zastanawia się - Fu... Fuu... Fubuki? - spytał do siebie
(A ci Strażnicy nie służyli czasami dyrektorowi Hogwartu? x"DDDDD Jak tak to dzięki XDDDDDDDDD)
-------------------
- Wynoście się stąd, głupcy! - Krzyczał Carraboth, uniósł Różdżkę, zasyczała...
- Imprerius! - Carraboth cisnął zaklęciem w Alvina, zaczął przejmować kontrolę nad jego umysłem, jednak ten stawiał opór...
- Wysłuchasz mnie głupcze i do mnie dołączysz... - Krzyczał Carraboth do Alvina.
Belzeb wycelował w Saula.
- Drętwota Duo! - Cisnął zaklęciem w Saula, ten upadł.
Carraboth wyskoczył z kręgu ognia, gdyż ten zaczął już zanikać. Alvin, dostał również serię zaklęć w plecy, od czarodziejów Carrabotha.
No w sumie tak, skoro ty jesteś dyrektorem i Hogwart stał się zły, to jakby oni chronią ciebie, bo ty zarządzasz Hogwartem
=========
Arcan natychmiastowo skontrował atak i pod postacią Mrocznego Dziedzica atakował Belzeba i Carrabotha jednocześnie, pomógł Saulowi odzyskać sprawność w kończynach, gdy nagle..
- Avada Kedavra!!! - krzyknął z całych sił Saul w stronę Carrabotha
Zaklęcie uśmiercające trafiło Carrabotha i Saul szczęśliwy odetchnął. Jednak..
Wielki kościsty mag tylko otrzepał się z pyłu i zaśmiał szyderczo...
- Co, ale to nie możliwe, jak to, dlaczego to nie działa!? - zapytał Saul
Ciało Fubukiego. Po chwili jego dusza wyczuła w pobliżu kogos. Wyszedł z ciala i zobaczyl Molag Bala.
Kamienni Strażnicy Wyczarowani przez Alvina złapali go, trzymali go za wszystkie nogi i ręce, zabrali mu Różdżkę, powędrowali z nim prosto do lochów. Vincent ich eskortował, Alvin nie mógł się ruszać gdyż był pod wpływem Imperiusa.
- Jednego mamy z głowy, Hahahahha! - Krzyczał Carraboth.
- Cruciatus! - Carraboth cisnął zaklęciem w Arcana, ten upadł na kolano, zaczął cierpieć. Następnie Carraboth wystrzelił zaklęciem w Niebo, na niebie pojawił się Wąż z dymu, syczał, ogłuszał wszystkich, tylko nie popleczników Carrabotha, których zjawiało się coraz więcej.
- Głupcy, nędzni buntownicy... Sądziliście, że mnie pokonacie? - Krzyczał Carraboth. Następnie odsunął się do tyłu a przed niego wskoczył Belzeb, aby chronić Carrabotha przed zaklęciami, wyczarował przed nimi barierę.
- Eeem... Fubuki, słyszysz mnie? - spytał niepewnie patrząc na ducha
@Devil
Z tego co wiem to służą wykonawcy zaklęcia, ale mogę się mylić
————————————————————-
- Wynoś się z mojego umysłu - wykrzyczał
- Jasne, że słyszę. Za kogo mnie uważasz hahaha. Czego tu szukasz? I czego chcesz.