Greed dotarł do miejsca gdzie wszystko się zaczęło. Do wielkiego spiczastego czarnego zamczyska w którym został stworzony. Miał przed sobą jeden jasny cel - dowiedzieć się więcej o kamieniu, jak zwiększyć jego moc oraz jak go stworzyć. Dzięki temu mógłby stać się najpotężniejszym stworzeniem na świecie i pokazać ludziom oraz czarodziejom że są jedynie prochem.
Ruszył ku drzwiom zamku, utwardził swą nogę i rozwalił je z hukiem.
KeyLey po kilku godzinach opanował trochę nowych zaklęć, które pozwalały mu na lepszą walkę z wrogami. Jednakże mimo iż zaufał Dawidowi, postanowił nic mu nie mówić o nowo poznanych zaklęciach, których raczej nikt nie zna.
Philippe obudził się w pokoju wspólnym Slytherinu. Bolała go głowa, a w gardle wyjątkowo suszyło. Wstał z łóżka, w akompaniamencie skrzypnięcia starej zielonej kanapy, przywdział kapcie, w których zwykł chodzić i wyszedł z lochów, kierując się w kierunku kuchni. Uśmiechnął się, bowiem wiedział, że profesor Slughorn znowu będzie miał do niego wąty w sprawie jego, jak on to mawiał: "nieregulaminowych butów". Chłopak wręcz uwielbiał denerwować ludzi, a widok pulsującej żyłki na czole starego czarodzieja radował go szczególnie. Było rano, sobota, więc plus dla niego. O tej porze mało kto poruszał się korytarzami, a cisza była zbawienna – wczorajsza impreza dawała nadal znaki. Wszedł do kuchni i nalał do szklanki wody, skrzatów jeszcze nie było. Wypił wszystko jednym łykiem i usiadł na krześle przy stole.
Dawid obudził się, postanowił pójść na lekcje idąc korytarzami zobaczył jednego z uczniów Slytherinu był to Philippe.
- Zapraszam na lekcje, dzisiaj jest bardzo ważna .
KeyLey postanowił wyjść na dziedziniec, gdyż chciał poćwiczyć nowe zaklęcia..
- Dirvadruss! - rzekł
Po czym piorun walnął koło niego, mimo iż osłona Hogwartu była aktywna.. co ciekawe był to wyjątkowo silny piorun, który mógłby bez problemu przebić się przez każdą osłonę.
- Zachowam to dla siebie - pomyślał
– Dzisiaj? W sobotę? – spytał – Bo dzisiaj jest sobota, prawda?
Po ostatnim najściu na Hogwart kiedy zginęło paru uczniów musimy być cały czas w gotowości, lekcje odbywają się od tego momentu codziennie. Magiczna osłona nie będzie nas chroniła w nieskończoność. Ja z KeyLey’em też sami Hogwartu nie utrzymamy. Odparł Dawid
Philippe poszedł za nauczycielem.
– KeyLey'em? A kto to, ostatnio trochę... hmm... przegapiłem, ale to nie z mojej winy! Przysięgam! – uśmiechnął się kpiąco
KeyLey jest potężnym czarodziejem, pomógł mi podczas najazdu na Hogwart, będzie mi pomagał uczyć was potężniejszej magi - Odpowiedział
– Rozumiem, mam jeszcze jedno pytanie: co z zawodami Quidditcha? – zaniepokoił się Philippe, Slytherin miał wielkie szanse w tym roku, a mimo, że był dopiero początek sezonu, to drużyna trenowała już od poprzedniego. Philippe był szukającym, więc nie mógł pozwolić na zawieszenie rozgrywek, no, mógłby, ale zeszłoroczna wygrana Gryfonów nadal powodowała złość na jego twarzy.