Król Azzar który pozostał sam ze swoim doradcą w sali tronowej, usłyszał pukanie do drzwi. Nie był z tego powodu zadowolony.. Podniósł wzrok i zmarszczył brwi spoglądajac na drzwi.
- Obrady zostały skończone... Rozkazałem odejść... - rzekł poważnym tonem Azzar
W tej jednak chwili drzwi otworzyły się a Król ujrzał w nich swoją córkę. Jego gniew szybko zniknął z twarzy. Był lekko zaskoczony jej przybyciem jednak szybko przypomniał sobie że przecież miał się z nią zobaczyć z samego rana...
- Tato? Czy wszystko w porządku? - zapytała z uśmiechem na ustach Księżniczka podchodząc wolno pod tron Azzara
-
Yunna... - rzekł wolno Azzar - Tak... po prostu dziś na obradach były poruszane dosyć trudne tematy.... Nie każdemu trafiły w gusta... Większość nie była zadowolona...
- Mhmm.. Rozumiem... A gdzie sie podział Pellar? - zapytała mrużąc lekko oczy, uśmiech nie znikał z jej ust.
Azzar chrząknął lekko. Nie do końca wiedział co powiedzieć... W końcu co powiedzieć w takiej sytuacji? Że jej brat sie zbuntował woli ojca i ruszył zbierać armię do walki z wrogiem? Nie... Nie byłby w stanie tego powiedzieć.. Nie przeszłoby mu to przez usta..
- Twój brat... udał sie do miasta... Jestem pewny że niebawem wróci.. - odparł Azzar
Księżniczka Yunna przez chwile spoglądała jeszcze swoim przenikliwym wzrokiem na Azzara po czym odwróciła wzrok w inną stronę.
- Mhmm... Skoro tak mówisz... - odparła.
Azzar lekko zaskoczyły słowa jego córki. Być może mu sie wydawało ale wyglądało to tak jakby dobrze wiedziała co jest na rzeczy i co sie aktualnie dzieje... Nie miał pojęcia czy to była tylko jego intuicja... ale Yunna pomimo bycia uprzejmą i niezwykle inteligentną dziewczyną miała pewne momenty w których Azzar zaczynał mieć co do niej dziwne wątpliwości... moze to oznaka jej dojrzałości? Moze z wiekiem stała sie bardziej poważna i spostrzegawcza.... kto wie... Ona sama miała 22 lata i sama mogła decydować o swoim losie... W oczach króla jednak była wciąż jego perełką... jego najdroższą, najpiękniejszą a zarazem jedyną córką jaką posiadał... Jego ukochanym dzieckiem...
Yunna dodatkowo posiadała w sobie niezwykły talent magiczny co było dla Azzara szokiem gdy się tego dowiedział... W końcu ani on ani jego zona Meldora nie posiadali umiejętności magicznych.. Ich dzieci jednak były niezwykle zdolne i w wielu aspektach mądrzejsze od swoich rodziców... Sam Azzar jednak tego nie dostrzegał...
- Wielka szkoda, że sie minęliśmy... - dodała Yunna i westchnęła lekko - Chciałam z nim porozmawiać na osobności... Coz... w takim razie poczekam aż wróci...
KSIĘŻNICZKA YUNNA:
Tymczasem książe Pellar dotarł do koszar w których zgromadzeni byli żołnierze. Nagłe przybycie księcia i to bez żadnej ochrony i gwardii kompletnie zaskoczyło wojowników. Pellar wkroczył bowiem kompletnie niespodziewanie gdy większość zołnierzy były w trakcie treningów.. Wszyscy jednak gdy go dostrzegli przegrupowali się i pokłonili sie przed jego obliczem.
- Książe.. Wybacz nasze nieprzygotowanie... Nie spodziewalismy sie tak nagłej wizyty.. - powiedział jeden z dowódców.
Pellar jedynie machnał ręką i popatrzył po twarzach zołnierzy.
- Nic nie szkodzi... Nie mieliście prawa wiedzieć... To normalne... - odparł Pellar
- Em... Czym zawdzięczamy tę nagłą wizytę książę? Czy coś sie stało?
Pellar popatrzył na dowódca i pokiwał szybko głową.
- Żebys wiedział... i to dużo... - odparł książe i szybko wskoczył na drewniany podest. który stał obok. - Chcę abyście mnie wysłuchali przez chwilę... Nie wiem jak dużo słyszeliście na temat tego co sie dzieje aktualnie w Morgun i Kolrim... nie wiem czy Król Azzar wydał wam rozkazy aby zachowac w tym temacie milczenie, ale aktualnie sytuacja jest bardzo dynamiczna... I czas nie gra na naszą korzyść...
Żołnierze pokiwali głowami i podnieśli twarzy patrzac na Księcia który zaczął przedstawiać im sytuacje... W miare upływu czasu, wyjaśnień księcia oraz jego planów dotyczących walki z nadciągającym wrogiem coraz to więcej żołnierzy zaczeło się zgadzać i podzielać jego zdanie. Nawet dowódcy w koszarach którzy do tej pory wykonywali rozkazy tylko i wyłącznie Króla, przyznali ksieciu racje w tym zakresie...
Prawdą było w końcu, że gdy wróg jest u bram to trzeba chwycić za broń i stanąć do walki w obronie swojego domu.. swojej rodziny.. swojej ojczyzny.. Nie mozna pozwolić aby napastnik zniszczył całe królestwo bez jakiegokolwiek oporu... Polityka króla w tym zakresie były mizerna... wyglądało to tak jakby Azzar juz się poddał... Książe jednak pragnął inaczej... Chciał wybudzić zatrwożone serca i zachęcić ludzi do obrony... Nie zależnie od tego czy na końcu tej ścieżki czekała nieuchronna śmierć, o przyszłość trzeba było walczyć...