Drzwi od sali tronowej niespodziewanie wolno się otworzyły... wszystkie głowy momentalnie wolno spojrzały w kierunku masywnych bogatych drzwi... wszyscy poczuli niesamowity powiew chłodu i dreszczyk na ciele, bowiem to właśnie Cassahs otoczony ogromną ilością mrocznej magii wstąpił do sali tronowej... na chwilę przystanął przy drzwiach, a następnie wolnym sunącym krokiem w lekkim zgarbieniu podszedł prosto pod tron Cesarzowej na którym wygodnie siedziała Isabella...
- Cesarzowo Isabello... - rzekł wolnym, chropowatym, przeszywającym tonem Cassahs, a następnie pochylił mocno głowę przed Najwspanialszą Władczynią.
- Cassahs... witaj, niezmiernie się cieszę że się tutaj pojawiłeś... - odparła ucieszona Isabella i zagryzła lekko dolną wargę, mocno ceniła każdy czyn i zdanie Wampira Wyższego...
- Przybywam zawsze niezwłocznie na twe wezwanie... - odpowiedział Cassahs.
Cesarzowa kiwnęła głową i wskazała mu dłonią wielki stół...
- Zajmij miejsce.. zaraz rozpoczniemy... - powiedziała.
Cassahs podszedł wolno do stołu, a następnie zasiadł na jednym z krzeseł... rozejrzał się i dostrzegł siedzące przy stole osobistości... jego oczom ukazały się sylwetki takich person jak Sisyphus Sannes, Vanessa Vulvituri, niespodziewanie przybyły Thant, Ibrahim Al Vazzuni, Siael... dostrzegł więc tutaj najwybitniejszych... Wampira Wyższego zdziwiła nieco jedynie obecność Thanta...
- Sisyphusie... a ty co tutaj robisz...? - spytał lekko poirytowany Siael, nie przepadał za Bractwem Czarnych Rycerzy, uważał ich wartości i działania za łajdackie, parszywe, niegodziwe i staroświeckie... także niesprawiedliwe... cenił Sisyphusa jedynie za jego wielką siłę i dokonania w krainie...
- Ohh, Siaelu... omawiane będą tu sprawy ważne, dlatego moja obecność jest potrzebna... Isabella może mieć we mnie duże wsparcie w swych działaniach... moja ręka bezlitośnie skróci każdego wroga o głowę... - odparł Sisyphus
Siael chrząknął lekko i pokiwał głową, przyjął obecność Sisyphusa na spotkaniu...
- Thancie... jak sytuacja przy granicy elfów? - spytał Sisyphus po chwili zaciskając lekko pięść na samą myśl o tych łajzach.
Thant zachichotał lekko szaleńczo...
- Na razie spokojna, jednak te gnidy ciągle knują, ciągle mącą, chcą zwodzić... same gubią się już w swoich działaniach... jedno jest pewne, Mannimarco zatracił zmysły... jego żałosny ochroniarz tak samo... oboje powinni zapłacić za to co knują w swoich chorych głowach... - odparł Thant klepiąc dłonią lekko stos dokumentów który tutaj ze sobą przyniósł...
Sisyphus pokiwał wolno głową... zerknął na Cassahsa.
- Cassahsie... witaj, niesamowicie cię widzieć... jak sytuacja na twoich terenach? - spytał po chwili Sisyphus
Cassahs chrząknął okropnie i zachrobotał, zerknął na Czarnego Rycerza.
- Wyśmienita... żadnych problemów... wszystko rozwiązywane jest na bieżąco... tak samo jak niedawne szczury które zalęgły się w okolicach Corvnis i kopały kanały... sam Winchester JR przybył do mnie prosić mnie o pomoc, udzieliłem mu więc jej i pozbyłem się tego problemu... kanały ze szczurami zostały brutalnie zmasakrowane, a ludziom którzy zaczęli chorować w pobliskich miastach podano najwybitniejsze medykamenty i każdy wyzdrowiał..
Sisyphus kiwnął głową z uznaniem dla Cassahsa...
Ibrahim siedział ze skrzyżowanymi rękami... zerknął na Sisyphusa.
- Sisyphusie... przybyłeś tutaj dosyć spory kawał.. jak sytuacja w twoim Zakonie? Wszystko stabilnie? Nie spodziewasz się żadnych rozbojów podczas swojej nieobecności? - spytał Ibrahim mocnym tonem
Sisyphus zaśmiał się dosyć głośno...
- Ahh, Ibrahimie... pozostawiłem klan w odpowiednich rękach... to również dobry test doświadczenia młodego Azazlefa... zobaczymy jak mu pójdzie... nie lękam się jednak, gdyż moja kochanka Callisto osobiście strzeże wszystkich moich włości... - odparł spokojnie Czarny Rycerz...
Vanessa napiła się łyka wody ze szklanki... zerknęła na Isabellę... Cesarzowa siedziała na swoim tronie i słuchała rozmów, po chwili jednak wolno wstała i ruszyła kilka kroków przed siebie, wszyscy usłyszeli stukot jej obcasów... w tym momencie za jej plecami pojawili się kolejno Zerratu, Shohu i Zaiross - cała trójka jej arcywspaniałych magicznych pupili... przysiedli w sali tronowej aby przysłuchać się rozmów, Cesarzowa natomiast podeszła do stołu i przystanęła przy swoim - głównym krześle... pstryknęła palcami a w jej dłoniach pojawiła się ogromna, arcywspaniała najwybitniejsza mapa całej krainy... Isabella wolno nachyliła się i wypięła lekko rozkładając mapę na dużej części ogromnego stołu aby wszyscy mieli na nią dobry widok...
W momencie gdy Isabella się nachyliła, Thant miał idealny widok na nią od tyłu... momentalnie rzucił spojrzenie na jej tyłek i piękne lśniące długie czarne włosy... wpatrywał się i nie mógł oderwać wzroku, Sisyphus Sannes również zapatrzył się na Isabellę... odwrócił wzrok dopiero gdy Cesarzowa wyprostowała się...
- Mapa naszego świata... najwybitniejsza, najbardziej aktualna... zerknijcie... - przemówiła Isabella, a w jej dłoni pojawił się drewniany kijek, na mapie zaś kilka pionków... oczy Isabelli błysnęły zielonym blaskiem... była arcyinteligentna, wybitna, najwspanialsza, najsilniejsza, najcudowniejsza... oprócz bycia najwybitniejszym władcą w dziejach krainy była również doskonałym architektem, Panią Prezes, arcywybitnym strategiem... potrafiła wykreować najdoskonalsze strategie...
- Tematem naszych rozmów będą wyspa Kartis, Królestwo Mrocznych Elfów i kryjówka Suguru Geto w mieście Cerberus... - przemówiła Isabella, wszyscy słuchali i milczeli, wpatrywali się w największą władczynię... gdy mówiła nikt nie śmiał jej przerywać, każde jej słowo było arcycenne i arcywybitne...
- Te tereny będą nas interesowały... zaś osoby które dzisiaj omówimy będą następujące... Talon, Mannimarco, Suguru Geto, Megumi, Gojo i jego siostra, cztery demony które nędznie panoszą się po mojej krainie, Darkseid i tajemniczy Wolff... wielu z nich bowiem już niebawem zginie... - przemówiła, a jej oczy niesamowicie błysnęły zielonym blaskiem...
Lorenzo natomiast zakradł się... spoglądał w ukryciu zza wielkich drzwi... oglądał matkę... podziwiał ją niesamowicie...