Lupus w tej chwili teleportowała się. Nie zatraciła bowiem czesci swoich umiejętności po transformacji. Pojawiła się za Isabellą i nim ta zdołała sie obrócić , Wilkołak pochwycił ją w swój pysk zaciskając swoje szczęki i dziurawiąc jej ciało jak sito swoimi kłami. Lupus zaczęła gwałtownie potrząsać głową na boki trzymając Isabellą w swoim pysku jak właśnie upolowaną ofiarę, a następnie po raz kolejny żar z jej paszczy buchnął z ogromną siłą a poprzebijana Isabella wyleciała z hukiem uderzajac w ścianę areny. Jej ciało po raz kolejny zostało spopielone...
Satoru był nap***dolony w cztery dupy. Całkowicie zaczęły mu puszczać hamulce. Rzadko pozwalał by alkohol na niego działał, więc pozwolił całkowicie oddać się temu doświadczeniu.
Wskoczył na stół, zdjął koszulę, po czym rzucił ją w kierunku wiwatujących dziewczyn, które zaczęły się o nią szarpać. Postanowił że świetnym pomysłem będzie tańczenie z gołą klatą.
Następnie używając błękitu, wytrącił akordeon z rąk barda i przyciągnął go do siebie. Po drodze przewrócił kilka talerzy oraz kufli, gdyż jego precyzja nieco osłabła w wyniku ostrej libacji alkoholowej.
Zaczął grać na akordeonie i śpiewać:
- Słonko w stawie spać się kładzie, lecz muzyka dalej gra - zrobił teatralny obrót, machając ręką i używając mocy na pałę, robiąc niezły bałagan w postaci wywróconych stołów - Nie usiedzi nikt na ławie i Zosieńka nad staw gna!!! - Zeskoczył ze stołu i zaczął tańczyć w kółku z dziewczynami i paroma pijanymi mężczyznami.
Barman płakał przy ladzie:
- Dobry Boże! Ci dwoje mnie wykończą! - Zaczął pisać kartkę ,,Zakaz wstępu Lupus oraz Satoru".
Tymczasem w drzwi od baru w którym przebywał Gojo zaczęły dudnić... jakby ktoś w nie walił... po chwili zostały całkowicie wywalone z zawiasów... ogromni Strażnicy weszli do środka baru... (7 masywnych gwardzistów, opancerzonych w czarne ciężkie Cesarskie zbroje)
- Koniec tej pierd**onej imprezy! - ryknął na cały głos komendant. Strażnicy natychmiastowo przystąpili do chwytania poszczególnych osób w barze...
Barman za barem zaczął się cieszyć... to on bowiem wykręcił numer po Strażników... miał dosyć tego co tutaj wyprawiają w jego barze... straty i zniszczenia są większe niż zyski...
Strażnicy otrzymali doniesienia, że po godzinach w tym barze pije się o wiele, o wiele za dużo alkoholu, także zażywa się nielegalnych substancji, a potem dochodzi do różnego rodzaju ekscesów przy ulicach dookoła tego baru... postanowili więc zamknąć najbardziej zapijaczonego... Komendant momentalnie dostrzegł Gojo tańczącego na środku a obok niego ogrom pięknych dziewczyn... komendant ruszył w kierunku Satoru... reszta strażników zaś zajmowała się chwytaniem zapijaczonych chłopów i dziewczyn.
- Hejże, ty! Obywatelu! Ręce do góry! Resztę nocy spędzisz na dołku... - krzyknął celując w niego różdżką, w drugiej zaś trzymał miecz.
Tymczasem ogromny szczur kroczący lasem został zauważony przez grupę 35 czarodziejów i strażników... rozpoczęli z nim ogromny bój, w końcu zarżnęli bestię... szczur nie zdołał dotrzeć do żadnego miasta.
Winchester JR i Cassahs odbyli długą rozmowę na temat Corvnis... Wampir Wyższy przystąpił do działania... w tereny okoliczne Corvnis zostały wysłane pokaźnie większe jednostki z Legionów Cesarzowej... ogromnie zwiększono zabezpieczenia terenów pobliskich Corvnis... sam Cassahs teleportował się wraz z Winchesterem JR w okolice twierdzy Winchestera...
Wspólnie rozpoczęli badanie tej sprawy... Cassahs wykonywał doskonałe kroki, jego doświadczenie było ogromne... Wampir Wyższy zdołał wykryć za pomocą swoich wybitnych umiejętności podziemne tunele które przykuły jego uwagę... natychmiast rozpoczął działania i wydał rozkazy w tej sprawie.
Isabella spojrzała wściekłym wzrokiem na Lupus.... przyjęła inną taktykę... zamierzała ogromnymi pokładami mocy wykończyć Lupus, zaatakować ją tak aby zahamować jej regenerację... znacznie osłabić jej moce regeneracji aby potem zadać jej ostateczne ciosy...
Zaczęła walić w Lupus ogromem potężnych arcymagicznych zaklęć, wyrwała jej kończyny, zdemolowała jej serce... Lupus co chwilę się doskonale regenerowała, jednak teraz to Isabella wpadła w szał... ciskała zaklęcie po zaklęciu, sekunda po sekundzie, bez ustanku, bez chwili oddechu... skupiła całą moc ze swojego ciała i rzucała w Lupus dosłownie każdym czarem, udawało jej się przerywać jej moce regeneracyjne... obaliła wilkołaka na plecy, z góry co chwilę uderzało w nią kolejne zaklęcie mocniej wbijając ją w ziemię i tworząc coraz większy krater ciałem Lupus... wszystko wbijało się w jej ciało z ogromnym impetem, jej kończyny co chwilę były odrywane od ciała i wylatywały w powietrze... Isabella deleportowała się znacznie bliżej... zaraz zamierzała cisnąć Kaerh'u Azzarth's - najsilniejsze zaklęcie jakie kiedykolwiek pojawiło się w tym świecie... huknęła w Lupus dziesiątkami bombard maxim...
- Kaerhu Azzarths... - po chwili wypowiedziała to zaklęcie i sama poczuła ogromne osłabienie.. wszyscy na trybunach się poderwali, Wielki Wezyr nie mógł uwierzyć... wszyscy słyszeli pisk i wycie tak gdyby ogromna bomba zaraz miała zniszczyć cały wymiar.. Kaerhu Azzarths huknęło w Lupus i wchłonęło się w całe jej ciało... zablokowało jej przepływ krwi w ciele, WYGIĘŁO JEJ WSZYSTKIE KOŃCZYNY, złamało jej każdą kość w ciele, jej mózg przepołowił się i całkowicie zmiażdzył, jej regeneracja została zahamowana... Kaerhu Azzarths blokowało zrastanie się kończyn - gdy kość odrastała, zaklęcie natychmiast od razu ją łamało ponownie... wszystkie kończyny Lupus były połamane, oczy zalały się całkowicie krwią... jej serce całkowicie zostało przepołowione i ściśnięte, zmiażdżone.
Isabella upadła na kolana... czuła ogromne wycieńczenie po rzuceniu tego ostatecznego bezlitosnego zaklęcia...
Po dłuższej chwili tętno Lupus zaczęło sięgać już limitu wytrzymałości. Lupus poprzez adrenalinę nie czuła bólu jednak z racji iż zmuszona była do nieustannej regeneracji jej wytrzymałość zaczynała drastycznie spadać.. równocześnie było z jej mocą... Oznaczało to, że nie mogła w stanie utrzymac się już dłużej w swojej pełnej formie...
Zaledwie chwile później ogień otoczył ciało wilkołaka przemienajac go z powrotem z ludzką formę rudowłosej pokojówki.. Zaklęcia Isabelli przestały już działać na Lupus. Pokojówka próbowała się podnieść na równe nogi jednak po chwili z powrotem upadła na ziemię. Nie była w stanie dużej walczyć.. byłą wyczerpana po transformacji w swoją pełną formę. Przez dłuższą chwile leżała na ziemi.. w centrum krateru, który zrobiła zaklęciami Isabella i spoglądała na niebo. Cały czas ciężko dyszała... jej ubrania były lekko poharatane..
- Poddaje się... - powiedziała cichym tonem i zamknęła oczy kompletnie wyczerpana tracąc przytomność.
CAŁA WIDOWNIA na trybunach aż HUKNĘŁA... NIEDOWIERZALI CO SIĘ WYDARZYŁo... pojedynek był zaiste arcymistrzowski, wszystkie wydarzenia zapierały dech w piersiach... Drakkan z niedowierzaniem spoglądał na każde wydarzenie... Vanessa od dawna była już na nogach i od dłuższego czasu nie wróciła na swoje miejsce... Ibrahim zaś zerkał na to wszystko z ogromnym uznaniem... Kapelusznik zbierał z ziemi karty które mu się wysypały a także składał potłuczone filiżanki które HUKNĘŁY od tego wszystkiego, także DZBANEK eksplodował.
Isabella dyszała mocno, widziała lekkie mroczki w oczach... zdołała wolnym krokiem podejść nieco bliżej krateru i zajrzeć... Lupus leżała bezwładnie, zmasakrowana, cała we krwi, wgnieciona w podłoże, krater był przeogromny, był bardzo bardzo duży... dym unosił się z ciała Lupus... rudowłosa poddała się a Isabella wygrała pojedynek... uniosła rękę w górę na znak zwycięstwa... czuła jednak także zmęczenie... mimo wszystko była bardzo zadowolona z przebiegu tego treningu, był doskonały...
- Wygrałam... - powiedziała głośno zadowolona.
TRYBUNY HUKNĘŁY brawami, Kapelusznik klaskał najmocniej. Wielu było pod wrażeniem tej ogromnej batalii... Lorenzo spoglądał na matkę i na ten ogromny krater... był pod absolutnym wrażeniem...
- Obywatelu ŁAPY! Do góry! ŁAPY! - ryknął komendant do Gojo i zajrzał w jego zapijaczoną gębę.
Entoma wolnym krokiem weszła na arenę i zjechała po zboczu karteru w dół do Lupus. Podeszła do niej i przyklęknęła przy jej ciele sprawdzając jej stan. Lupus żyła... ale była bardzo wykończona..
- Głupia... To miałbyć tylko trening a zrobiłyście z tego walkę na śmierć i życie... - powiedziała cicho Entoma do Lupus.
Lupus w tej chwili wolno otworzyła oczy.
- Wybacz... - powiedziała słabym głosem - Przez te 20 lat.... kompletnie wyszłam z formy...
Entoma wolno pokiwała głową. Lupus ponownie zamkneła oczy i chwyciła się ręką za głowę cały czas leżąc na ziemi.
Isabella zeskoczyła w dół do krateru... syknęła lekko lądując na stopach przy pokojówkach...
- Lupus... żyjesz...?! - powiedziała spoglądając na szaloną pokojówkę... doprawdy Lupus była całkowicie wariatką... doprawdy miała nie po kolei w tym swoim łbie...
Kapelusznik aż klasnął w dłonie z podekscytowania.
- Ależ batalia, ależ bitwa... kończyny z cielska tej Lupus wprost fruwały w powietrzu, jej flaki i krew bryzgały po całej arenie!!! - ryknął
Lupus nie odpowiedziała. Jękneła lekko trzymając się za głowę. Entoma westchnęła i pomogła Lupus wstać na równe nogi podtrzymując ją. Rzuciła na nią też zaklęcie regeneracyjne.
- Lupus potrzebuje trochę czasu... Jest bardzo zmęczona.. - powiedziała Entoma - Za kilka godzin dojdzie do siebie w pełni..
Lupus zmrużyła lekko oczy. Głowa ją dosyć mocno bolała. Rzuciła spojrzenie na trybuny i sykneła pod nosem, szybko jednak odwróciła wzrok i ponownie zamknęła oczy bowiem nadal kręciło jej sie w głowie.
Isabella pokiwała głową... widziała zmasakrowane cielsko Lupus, jej gęba była mocno poharatana... można było dostrzec że potrzebuje nieco czasu... doprawdy była wariatką...
- Rozumiem... tak... cóż... ten pojedynek był niesamowity... - odparła Isabella spoglądając na pokojówki. Syknęła lekko i przejechała ręką po swojej talii.
- NIE ŻYJE? ZDECHŁA?! - mówił głośno Kapelusznik do zebranych na trybunach, nie widział dobrze... nikt jednak mu nie odpowiadał.
- Tak.. Gratulacje Isabello... To była niezwykła walka.. - odparła spokojnym tonem Entoma - Za pozwoleniem zabiorę teraz Lupus do zamku.. musi odpocząć... Przemiana w pełną formę kosztowała ją ogromne ilości mocy i energii..