MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Entoma zachichotała cicho pod nosem i odwróciła sie do Galthrana plecami. Nie chciała się podzielić tym co się działo w tym momencie w jej głowie... Przez ten cały czas myślała nad tym co powinna zrobić... Ta wieź którą czuła z Galthranem...Czułą że jest coraz mocniejsza, a jej okrutne pajęcze serce bije mocniej niż zazwyczaj... Jej emocje były w kompletnym nieładzie... Czy powinna dac się im ponieść? Ale... Jakie by wiązały sie z tym konsekwencje? Jak zareagowałby lord Ignathir? Nie była tego do końca pewna...
Nastał moment ciszy... Entoma opuściła ponownie swój wzrok i popatrzyła na swój rękaw w którym cały czas trzymała Pierścień Przemiany... Westchnęła głęboko..
- Dobrze to słyszeć... - powiedziała po chwili - Logiczne bedzie więc to, że powinieneś otrzymać nagrodę ode mnie za dobrze wykonane zadanie...
W tej chwili podeszła do Galthrana i chwyciła jego dłoń swoim rekawem. Pociągnęła ją delikatnie kilka razy..
- Chodź ze mną... - powiedziała po raz pierwszy cichym i niezwykle uroczym tonem. Jej oczy błysnęły karminowym blaskiem a jej ciało lekko zadrgało - Chciałabym Ci.. cos pokazać...



Minęło kilkanaście minut nim dwaj łowcy nagród zdołali sie pozbierać i trafili pod drzwi komnaty należącej do Szefowej. Kobieta czekała już na nich w środku siedząc na swoim tronie... Gdy tylko usłyszała pukanie do drzwi natychmiastowo nakazała im wejść do środka.
- Zajęło wam to trochę... - powiedziała niezbyt zadowolonym tonem
Zniwiarz który musiał całą drogę podtrzymywać Magistra syknął gniewnie i puścił go gwałtownie. Mężczyzna bedąc kompletnie pijany zachwiał się i runął na podłogę z hukiem.
- Sama sobie mogłaś go przynieść... - rzekł mrocznym i gniewnym tonem Zniwiarz
Szefowa nie odpowiedziała na słowa Zniwiarza. Przez moment spoglądała na leżącego na ziemi Magistra. Po chwili podeszła do niego i przykucnęła na ziemi. Przyłożyła dłoń do jego czoła.. Magister natychmiastowo zaczął coś jęczeć. Kilka sekund później otrząsnął sie i zaczął się rozglądać kompletnie zdzwiony.
- Co?! Co się.. gdzie ja jestem?! - ryknął wstając powoli z ziemi o własnych siłach. Złapał sie z głowę.
Szefowa uśmiechnęła się tajemniczo i odsunęła sie kilka kroków do tyłu.
- Widać, że spędziliście tę noc niezwykle pożytecznie... - powiedziała kiwając lekko głową
- Przejdź do rzeczy... - odparł oschle Zniwiarz niecierpliwiąc się
- Tak.. jasne... - odpowiedziała Szefowa spoglądajac na łowce nagród - Magister... Z racji iż już wytrzeźwiałeś... Słyszałam, że twoja misja zakończyła sie sukcesem.. Znalazłeś szczątki?
Magister kiwnął głową. Teraz było mu trochę głupio że doprowadził sie do takiego stanu..
- Tak... Wszystko zostało przetransportowane i oczyszczone... Teraz chyba wszystko składają do kupy... Zostaliśmy zmuszeni bowiem rozdzielić transport do kilku skrzyń..
- Doskonale.. Potem pójdziemy razem do laboratorium... Nie moze zabraknąć choćby pojedynczej kości bo cały plan pójdzie na marne...
- Wybacz, że pytam... ale serio jesteś pewna, że to zadziała? Robiłaś kiedyś coś podobnego?
- Oczywiście że zadziała... Aczkolwiek do pełni sukcesu wciąż brakuje nam pojedynczego elementu... - powiedziała rzucajac z powrotem spojrzenie na Zniwiarza
- O czym mowa? - zapytał Magister
- Zniwiarz... zgodnie z moja zapowiedzią.. przyszła kolej na twoją misję...
- Nareszcie... - burknął łowca nagród - Zamieniam sie w słuch...
Szefowa parsknęła pod nosem po czym podeszła do szafy i wyciągnęła z niej zawinięty papier. Rozwinęła go w swojej dłoni i podała do reki zamaskowanego łowcy.
- Co to jest? - zapytał Zniwiarz
- Schemat zabezpieczeń występujących w zamku Cesarzowej Isabelli.. tak samo jak i rozkład pięter i ukrytych hal.. Nas interesuje jednak tylko jedna z nich... Skarbiec w którym Isabella trzyma swoje artefakty...
Zniwiarz przez chwile zamilkł. Spoglądał na schematy w skupieniu.
- Jesteś nienormalna... Oczekujesz ze włamie sie do zamku Cesarzowej po jakiś artefakt? - zapytał Zniwiarz wyraźnie poirytowany. - Przecież to niewykonalne...
- Nie do końca... Powiedziałabym że jest to jak najbardziej możliwe... Złamanie szyfrów i magicznych blokad nie stanowi żadnego wyzwania... Isabella ostatnimi czas tez jest dosyć zajęta i ma dużo problemów na głowie...
- Mhm... Skąd masz te schematy? Jak je zdobyłaś? - dopytał Zniwiarz
Szefowa zaśmiała sie pod nosem.
- Mam swoje sposoby... - odpowiedział tajemniczym tonem
Zniwiarz nie odpowiedział. Zwinął w rulon kartkę papieru i schował ją pod swoją mroczną szatę.
- Nie bede pytał o adekwatność tych bazgrołów... Jeśli zostanę złapany to twój cały plan pójdzie na marne... Zapewne masz coś na ten wypadek?
- Fakt... Ta misja jest bardzo ryzykowana... jednocześnie jednak wątpie abyś napotkał na swoje drodze na większy opór.. Bez obaw.. Będziesz ubezpieczony... Wszystko jest przygotowane... Ale gdy bedzie taka potrzeba, to osobiście dołączę do misji...
- Ciekawe... chciałbym to zobaczyć na własne oczy... - mruknął Zniwiarz i skrzyżował ręce.
- Heh.. Miej jednak na uwadze, że jeśli będę musiała Cie ratować to nie otrzymasz pełnej nagrody za wykonane zadanie...
- Rozumiem... W takim razie nagroda powinna być większa... W końcu nie jadę na żadne podwodne wykopaliska a wchodzę mimowolnie w paszczę lwa... - rzekł Zniwiarz rzucając spojrzenie na Magistra. Ten słuchając całej konwersacji jedynie poprawił swoje okulary na nosie.
- Oczywiście.. jak najbardziej... Z racji iż ryzyko jest większe, nagroda również bedzie wieksza... Chciałbyś moze do tego jakies bonusy? - zapytała uwodzicielskim tonem
W tej chwili podeszła też blizej do Zniwiarza i przejechała palcem po jego ciemnej szacie. Magister zrobił większe oczy... Zdziwiła go mocno ta scena jak i zachowanie Szefowej...
- Obejdzie się... - mruknął oschle Zniwiarz i odsunął sie jeden krok do tyłu. Szefowa lekko zaskoczona opuściła swoja dłoń. Po chwili jednak ponownie sie uśmiechnęła. Zniwiarz był chyba pierwszym spotkanym przez nią mężczyzną, który nie wydawał się być nią zainteresowany... Było to dla niej dosyć ciekawe...
- Hah... No dobrze.... Nie naciskam... - powiedziała Szefowa i odwróciła się plecami do łowców nagród - Licze na to, że nie będzie żadnych problemów... Ten etap naszego planu jest decydujący...
Magister wysłuchawszy słów kobiety popatrzył katem oka na Zniwiarza.. Ten jednak jedynie wypuścił ze swojej mrocznej maski chmurę pary spoglądając w podłogę. Zamierzał zaraz wyruszyć na swoją misję... misję niezwykle ryzykowną i trudną ale równocześnie niezwykle opłacalną... Na tym w koncu polegała praca Łowcy Nagród... A on, jako prawdopodobnie najlepszy z nich w całym wymiarze, nie zamierzał zaprzepaścić takiej okazji... w szczególności jeśli było to w zakresie jego możliwości... Szefowa nie dałaby mu bowiem zlecenia, które byłoby niemożliwe do zrealizowania... Znał ją dobrze... Przynajmniej miał skrycie w swojej głowie taką nadzieje...



Natomiast Ignathir oczekiwał w milczeniu na przybycie Lupus do sali tronowej.. Cały czas siedząc na swoim tronie wyczuł, że jego rudowłosa służąca pojawiła się w Dalthei... Czuł wyraźnie jej obecność... Czuł, że się zbliża... Arcymag był zaniepokojony jej dziwną prośbą o bezpośrednią rozmowę w cztery oczy... Zastanawiał się nad możliwymi powodami takiego zachowania jednak nic nie przychodziło mu zbytnio do głowy. Lupus nigdy wcześniej sie tak nie zachowywała... Czyzby stało sie coś poważnego w Magicznym Wymiarze? Nie... to raczej nie możliwe... Entoma by go o tym poinformowała... No chyba ze to właśnie ona jest powodem dla którego przybyła Lupus... Czyżby coś sie stało z Entomą? Ale przeciez wyczułby to jakby tak się stało... Rozmawiał z nią też chwile temu...
Ignathir zaczął drapać się po podbródku. W swoim umyśle analizował mnóstwo różnych scenariuszy, ale jakoś żaden z nich nie wydawał sie być prawdopodobny. Może powinien był sie uspokoić... Może powinien po prostu poczekać, aż Lupus sama mu powie... Może to wcale nie jest nic poważnego.. może to jakaś dobra nowina? Ciekawość zaczynała go zżerać... Tłumiła nawet początkowy niepokój który zawitał w jego głowie..
Nagle usłyszał puknie do drzwi. Natychmiastowo otrząsnął sie ze swoich myśli i podniósł swój wzrok spoglądając na wielkie wrota do sali tronowej.
- Wejść... - rzekł donośnym głosem
W tym momencie wrota otworzyły się a do sali wolno weszła oczekiwana przez niego służąca.. Z jej twarzy ciężko było wyczytać o czym w tej chwili myśli... Ignathir jednak wiedział, że jest spięta i niepewna... Jej kroki były nerwowe... Zatrzymała się przed jego tronem i pokłoniła się pokornie.
- Lordzie Ignathir.... Dziękuję, że pozwoliłeś mi przybyć... - zaczeła Lupus z opuszczonym wzrokiem.
- Mhm... Rozumiem, że to było dla ciebie bardzo ważne... Jesteśmy tu sami.. Słucham wiec uważnie... Co sie stało?.. Co tak bardzo chciałaś mi powiedzieć prosto w twarz? - zapytał Ignathir
Lupus wzięła głeboki oddech i podniosła swój wzrok. Ignathir natychmiastowo dostrzegł jej zdeterminowany wyraz twarzy co go mocno zaskoczyło. Jej usta zadrgały...
- Mój Panie... - powiedziała głośno
Ignathir popatrzył Lupus prosto w oczy... Skupił swoją uwagę na jej wzroku. Wyczuwał, że ta zamierza mu właśnie powiedzieć to co skrywała w swoim umyśle i sercu.
- Wiem, że być moze nie powinnam o to prosić... ale... Chciałabym posiadać swoją drugą połówkę.... Kogoś z kim mogłabym spędzać wolny czas... Kogoś kto sprawiłby
że mogłabym poczuć co to znaczy miłość... Chciałabym posiadać swojego PARTNERA...
- HUH?! - jęknał Ignathir a jego szczęka opadła w dół. Był kompletnie zszokowany słysząc coś takiego. Kompletnie sie tego nie spodziewał.
- Błagam Cię mój Panie! Pozwól mu posiadać kogoś na moją własną odpowiedzialność... Chciałabym poznać lepiej relacje jakie zawierają miedzy sobą ludzkie istoty w Magicznym Wymiarze! Chce to poczuć na własnej skórze... - mówiła Lupus błagalnym tonem a jej oczy zaszkliły się.
Arcymag bedąc nadal w kompletnym szoku zlapał sie za głowę.
- Lupus... Ty tak... Na serio?! - jęknął po chwili
Rudowłosa pokojówka pokiwała głową nabierając poważnego wyrazu twarzy.
Arcymag westchnął głęboko i ponownie złapał sie za głowę.
- A ja myślałem, że stało sie cos poważnego... Cały ten niepokój...ta niepewność.... A więc to było powodem...
- Tak!... Entoma mówiła mi już wcześniej abym Ci o tym powiedziała... Ale ja.. Nie miałam odwagi... Wiedziałam, że nie mogę tego przed tobą ukrywać....Poczucie winy było zbyt duze.... Chciałam abyś wiedział... Naprawdę..
- Oj Lupus... - jeknął Ignathir po czym zasmiał sie lekko pod nosem.. - Coż ja mogę Ci powiedzieć...
- Huh? - mruknęła zaskoczona Lupus patrząc na swojego stwórcę
- Jeżeli jest to coś czego pragniesz.... Nie widze powodu aby Ci zabraniać... - rzekł Ignathir - W końcu wyslałem was do Magicznego Wymiaru nie tylko po to aby obserwować działania Isabelli... Dałem wam wolną wolę... Każda z was potrafi przecież myśleć samodzielnie... Jeżeli chcesz zawrzeć z kimś więzi bo uznajesz go za osobę godną zaufania to nie mam nic przeciwko temu... Mozesz robić co tylko chcesz... Oczywiście w granicach rozsądku...
Lupus otworzyła szeroko oczy.
- Naprawdę? Ale ja.. myślałam że...
- To co mówiłem na początku było tylko po co aby was przestrzec i chronić przed niewłaściwymi osobami... Teraz jednak po tak długim czasie spędzonym w Magicznym Wymiarze, jestem pewny że ty i Entoma jesteście w stanie odróżnić już dobro od zła... Czyż nie?
Lupus wolno kiwnęła głową.
- No tak... rzeczywiście... racja.. - odpowiedziała opuszczając wzrok
- A więc nic nie stoi na przeszkodzie abyście działały według własnego uznania... Wierze, że moja interwencja w tym zakresie nie bedzie w ogóle potrzebna... - dodał Ignathir
Lupus uśmiechnęła się lekko na te słowa. Była zadowolona, że lord Ignathir nie ma nic przeciwko jej decyzjom i daje jej wolną wolę w podejmowaniu poszczególnych osądów.
- Pozwól że jeszcze zapytam z ciekawości.. - powiedział nagle Ignathir a jego oczy błysnęły zielonym blaskiem wiecznego ognia - Masz już kogoś na oku? Kim jest ten którego nazwiesz swoim partnerem? Jeżeli dobrze pamiętam w Magicznym Wymiarze nie ma przedstawicieli twojej rasy...
- Oh... tak... - powiedziała Lupus i zaśmiała się nerwowo.. - Właściwie to miałam na mysli pewnego człowieka...
- Człowieka? - zdziwił się Ignathir
- Tak.... to jeden z wezyrów Isabelli... na imię mu Drakkan...
- Doprawdy? - zapytał arcymag i podrapał sie po podbródku. Nie miał pojęcia kim owy mężczyzna jest. Pomyślał, że bedzie musiał dowiedzieć się o nim czegoś więcej... - Nie spodziewałem się ze wybierzesz zwykłego człowieka.... Byłem przekonany, że twoim pierwszym wyborem bedzie Sisyphus...
- Huh? Co?! Nie!... Oczywiscie ze nie... Dlaczego niby on?! - jękneła głosno Lupus przewracając oczami na boki. Widać było że lekko sie skrępowała gdy usłyszała imię rycerza.
Arcymag obserwował reakcje Lupus i zmrużył lekko swoje oczy.
- Hmmm Coż... Swego czasu byłas nim zainteresowana... Wydawało mi się że Ci imponował...
- Tak ale to było bardzo dawno temu... Nie widziałam go ponad 21 lat... Poza tym.. on ma już przy sobie kogoś innego... Tą żałosną wiedźmę... Nie jest mną w ogóle zainteresowany...
- Mhmm... Callisto jeżeli dobrze pamiętam...
- Tak... - odparła Lupus - Dlatego uznałam, że znajdę kogoś innego...
Ignathir słysząc to westchnął i wzruszył ramionami.
- Wielka szkoda, że zmarnował swoją szansę... - odparł
Arcymag pamiętał że swego czasu celowo powiedział Sisyphusowi aby sie nie zbliżał do Lupus aby jeszcze bardziej wzbudzić w nim zainteresowanie jej osobą... Najwidoczniej jednak nie zrozumiał jego przekazu tak jak powinien... Lupus była lepsza od Callisto pod każdym możliwym aspektem...
Galthran był kompletnie zaszokowany słowami Entomy... kompletnie się nie spodziewał... sądził, że Entoma po prostu pochwali go za wykonanie rozkazu... dzisiaj jednak była nieco inna, jeszcze bardziej tajemnicza, urocza, to wszystko się niesamowicie Galthranowi podobało... spoglądał z niedowierzaniem na Entomę i na jej rękaw który położyła na jego dłoni.. czuł się niesamowicie, wcześniej bowiem Entoma unikała jakiegokolwiek kontaktu i dotyku... Galthran całkowicie to akceptował, wiernie kroczył za Entomą i robił wszystko co każe... teraz natomiast czuł sporą ekscytację..
- Nagrodę?.. - odparł - Iść z tobą? - dodał zdziwionym tonem
Spojrzał na Entomę, utkwił na niej swój wzrok... po chwili powstał z krzesła nadal na nią zerkając
- Dokąd, Entomo? - rzekł wyraźnie mocno zainteresowany..
Entoma cały czas trzymając Galthrana za dłoń swoim rękawem wyprowadziła go na korytarz.
- Zaraz... - powiedziała Entoma i zaczeła ciagnąc Galhrana dalej do momentu aż oboje dotarli do dębowych drzwi które Galthran kojarzył, że były drzwiami od jeden z sypialni.
Pokojówka samym machnięciem rękawem, bez używania żadnego klucza, otworzyła drzwi i popatrzyła na Galthrana.
- Wejdź do środka... - powiedziała zdeterminowanym tonem
Galthran zerkał na dębowe drzwi.. znał je dokładnie... był kompletnie zaszokowany że Entoma przyprowadziła go właśnie tutaj... nie wiedział co się dzieje, był kompletnie zadziwiony, jednak narastała w nim pewna spora ekscytacja...
- Entomo?.. czyżbyś... - mówił - Czyżbyś nie pomyliła pomieszczeń? To aby na pewno właściwe miejsce? - pytał zerkając na malutką pokojówkę... po chwili jednak po raz kolejny bez chwili zawahania wykonał jej rozkaz i słowa, wkroczył przez otwarte drzwi do wnętrza sypialni... rozejrzał się wolno... ujrzał tutaj zarówno mroczny jak i elegancki wystrój, ograniczone ilości światła, także ogromne, wytrzymałe i wygodne łoże... Galthran zastanawiał się nadal nad tym co się dzieje...
Entoma nie odpowiedziała na jego słowa. Gdy tylko Galthran wszedł do srodka, szybko zamknęła z trzaskiem za sobą drzwi. Odetchnęła głęboko po czym podeszła bliżej do zdzwionego rycerze i samym swoim rękawem pchnęła go na łóżko. Galthran wylądował na nim na plecach, szybko jednak się podniósł do pozycji siedzącej.
Pokojówka wzięła głeboki oddech i wyciągneła ze swojego rękawa Pierścień Przemiany.
- Galthranie... Mamy kilka godzin zanim przybędą dowódcy armii... Powinniśmy ten czas jakoś wykorzystać... - powiedziała poważnym tonem Entoma która sama była zaskoczona swoim zachowaniem... Teraz jednak było już za późno aby sie wycofać... Podjęła już ostateczną decyzje...
W tym momencie podeszła bliżej do siedzącego na lóżku rycerza i opuściła wzrok spoglądając na pierścień.
- Mój wygląd... To tylko kamuflaż... Nie jestem w stanie go na tyle drastycznie zmienić aby móc zrobić więcej... ale.. mając ten artefakt... Chyba wiesz do czego zmierzam...
Galthran był kompletnie zaszokowany, nie spodziewał się tego... otworzył szeroko swoje oczy ukryte pod hełmem... zaniemówił.. spoglądał na Entomę z ogromnym szokiem... Entoma bowiem wprawiła go w nadzwyczajny stan... zaczynał pojmować czego maleńka pokojówka chce, pokiwał wolno głową... domyślał się już wszystkiego.. poczuł się wprost niesamowicie i nadzwyczajnie... wiedział że to właśnie będzie nagroda o której Entoma mówiła... nagroda wręcz nadzwyczajna, niesamowita... Galthran czuł ogromne zaskoczenie ale także zaczynał odczuwać niepojęte zadowolenie...-
- En.. Entomo... - rzekł spokojnie - Czy ty aby mówisz.. - kontynuował, ciężko dobierało mu się słowa - zamierzasz... - dodał i zerknął w tej chwili na jej pierścień przemiany
- Ten artefakt.. ten pierścień... czym dokładnie jest, Entomo? - mówił patrząc z ogromnym zaciekawieniem..
- To jest Pierścień Przemiany... - powiedziała Entoma - Działa lepiej niż jakiekolwiek zaklęcia kamuflażu... Bowiem.. zmienia nie tylko zewnętrzny wygląd, ale również i całe ciało... Równocześnie te zmiany sa nieodczuwalne dla użytkownika jego mocy...
Po tych słowach pokojówka spojrzała na Galthrana
- Zostało stworzone jedynie kilka sztuk tego artefaktu... To co posiadam jest jedynie prototypem oryginału... Działa jednak równie dobrze... Testowałam go przed lustrem zanim przybyłeś...
Entoma zrobiła chwilową pauze. Czuła bowiem, że jej serce bije coraz mocniej..
- Mogę go użyc w tym momencie... jeżeli tego chcesz.... a potem... bedziemy mogli... no wiesz... - mówiła przerywanym tonem
Galthran poczuł kompletny szok... czuł ogrom emocji, nigdy wcześniej czegoś takiego nie odczuwał... będąc przy Entomie wszystko aż w nim kotłowało... teraz to co mówiła Entoma, wprawiało go wręcz w stan nadzwyczajny... to co mówiła Entoma było spełnieniem jego najskrytszych snów i fantazji.. jego pragnienia mogły się ziścić.. Entoma dawała mu niesamowitą nagrodę... czuł się niesamowicie, poczuł napływ ogromnej adrenaliny..
- Entomo.. - odparł - Czy twoje słowa są prawdziwe?.. - mówił z niedowierzaniem - To co mówisz jest dla mnie czymś nadzwyczajnym... nawet nie wiesz jak wielkie uradowanie czuję.. nigdy wcześniej nie było dane mi czegoś takiego odczuwać...
W tej chwili wstał wolno z pozycji siedzącej nie odrywając wzroku od Entomy, zerkał na nią z góry... poczuł ogromny zastrzyk emocji...
- Jeżeli ty tego chcesz Entomo.. to użyj go.. dla mnie bowiem to spełnienie największych pragnień... - mówił wpatrując się w maleńką pokojówkę...
W komnacie nastała chwila ciszy którą przerwała Szefowa zasiadając z powrotem na swoim tronie. Jej oczy błysnęły złotym blaskiem a jej twarz nabrała poważnego wyrazu...
[Obrazek: szefowa1.png]
- Jeżeli wszystko jest już jasne i nie ma więcej pytań, to najwyższy czas aby przejść do rzeczy... - powiedziała - Zniwiarz... Gdy dotrzesz na miejsce to przekażę Ci informacje o tym, który z artefaktów będzie nam potrzebny... Równocześnie proszę Cię o to abys powstrzymał się od nadmiernego zabijania... Martwe ciala w zamku z pewnością przyciągną niepotrzebną nam uwagę i zagrożą powodzeniu misji... To nie jest szturm... To infiltracja... Czy to jasne?
Zniwiarz nie odpowiedział. Jego czerwone ślepia wyraźnie świeciły w otaczającej ich ciemności pomieszczenia.
- Nie musisz mnie pouczać... - odparł po pewnym czasie mrocznym tonem łowca nagród - Wiem co mam robić...

[Obrazek: sword-art-online-sword-art-online-ii-dea...review.jpg]

Szefowa pokiwała wolno głową
- Cieszy mnie to... - odpowiedziała po czym spojrzała na Magistra, który stał obok
Mężczyzna w okularach natychmiast dostrzegł jej spojrzenie.
- Magister... Chciałabym abyś przekazał informacje do naszych sojuszników... Musimy przeprowadzić jeszcze jedno, ostatnie spotkanie z arystokratami...
- W jakim celu? - zapytał Magister
- Coż.. pora rozpocząć ofensywę na pełną skalę... Przez lata szykowaliśmy sie do tego momentu... Pora pokazać władzy nasze niezadowolenie... Operacja RENOMA wchodzi w decydująca fazę... Przegrana nie wchodzi w grę...
Magister kątem oka popatrzył na Zniwiarza, po czym z powrotem skierował swój wzrok na Szefową i kiwnął lekko głową.
- Rozumiem... Poinformuje ich w trybie natychmiastowym... - powiedział Magister



Po krótkiej chwili Ignathir podniósł sie z tronu. Lupus widzac to natychmiast pochyliła swoją głowę. Arcymag podszedł do niej bliżej i zatrzymał się tuż przed jej sylwetką... Wolno położył swoją kościstą dłoń na jej ramieniu.
- Lupus... Chcę miec absolutną pewność....- zaczał Ignathir
Pokojówka błyskawicznie podniosła swój wzrok spoglądając prosto w oczy arcymaga. Jej usta lekko sie otworzyły.
- Czy jestes przekonana, że ten człowiek o którym mówisz... Drakkan... bedzie w stanie spełnić twoje oczekiwania?
Lupus zmarszczyła brwi. Przez ten cały czas miała świadomość jakimi uczuciami darzy ją Drakkan, jednocześnie jednak przez jej głowę nadal przechodziły pewne wątpliwości czy czuje to samo w stosunku do niego... Teraz jednak po tak bezpośrednim pytaniu lorda Ignathira te wątpliwości jeszcze bardziej się poszerzyły... W jej głowie pojawiał sie chaos...
- Pamiętaj, że ludzie żyją stosunkowo krótko... - rzekł arcymag
- Wiem.. mój Panie... - odparła Lupus i westchnęła lekko
Ignathir dostrzegł dosyć zrezygnowany i zmartwiony wyraz twarzy Lupus. Poczuł w niej konflikt podobny do tego który pojawił się dawno temu po jego nocy z Isabellą...
- Lupus... Nie będę na ciebie naciskał w żaden sposób.. W tym zakresie musisz podjąć indywidualną decyzję... Osobiscie jednak uważam, że wybranie przez ciebie zwykłego człowieka na partnera nie jest zbyt mądrym posunięciem... Chyba zdajesz sobie sprawę dlaczego...
- Tak, ale... ja.. myślałam, że dzięki niemu poznam czym jest to prawdziwe uczucie... Fakt że znamy sie stosunkowo krótko.. Rozmawiamy ze sobą od trzech dni... byliśmy na wspólnej kolacji... dał mi kilka prezentów...
Ignathir zmrużył oczy.
- Znacie sie.. trzy dni? - mruknął arcymag. - Nie sądzisz, że to zbyt krótki okres czasu aby poznać w pełni drugą osobę?
Lupus zamilkła. Przełknęła jedynie ślinę... Nie wiedziała zbytnio co ma powiedzieć. Zaczeła nerwowo przewracać oczami na boki. Jej stwórca mówił prawdę...
Ignathir wziął głeboki oddech i złapał sie za głowę. Wiedział doskonale, że Lupus jest jeszcze młoda i nie do końca zdaje sobie sprawę z niektórych rzeczy... Była jednak też jego stworzeniem i teoretyczną córką... Chciał dla niej jak najlepiej... Przez dłuższą chwile zastanawiał sie nad tym co powinien zrobic w tej sprawie... Nie spodziewał sie bowiem, że kiedykolwiek przyjdzie mu rozwiązywać tego typu problemy jakimi były sprawy miłosne jego służących...
- No dobra... Lupus.. zrobimy tak.. - rzekł Ignathir poważnym tonem - Daje Ci czas na zastanowienie się... Jeżeli naprawdę Ci zależy na tym człowieku, to chce go zobaczyć osobiście... Przyprowadzisz go do mnie.... Chce go poznać i ocenić czy jest wart twojej osoby...
Rudowłosa pokojówka otworzyła szerzej oczy. Była kompletnie zaskoczona słowami swojego stwórcy.
- N-Naprawdę?
- Tak... - rzekł srogo Ignathir - Miej jednak na uwadze, że jeżeli nie spodoba mi sie jego osoba, to wyeliminuje go w tym samym momencie... Nikt bowiem nie ma prawa manipulować uczuciami moich służących... NIKT...
Mówiąc to zacisnął dłoń a jego oko zapłonęło blaskiem wiecznego ognia.



Entoma skierowała swoje spojrzenie w górę, prosto na twarz Galthrana który wstał z łózka. Był od niej duży wyższy...
- Spodziewałam sie że to powiesz... - odparła pokojówka po czym jeszcze raz popatrzyła na pierścień i zawinęła go w swoim rękawie... Pierścień zabłysnał jaskrawym światłem przenikającym nawet przez jej szaty. Entomę otoczyła energia pierścienia.. Tak jak poprzednio przed lustrem jej ciało zaczęło się zmieniać od stóp do głów..
Chwile potem było juz po wszystkim.. Galthran ujrzał jej nowa formę... Widział jej twarz... jej usta.. jej oczy.. teraz nie były kamienną maską.. Były kompletnie prawdziwe...
Tak samo jak jej szyja.. nogi... wystające z rękawów niewielkie dłonie... Całe jej ciało przeszło kompletną transformacje...
Entoma mrugnęła dwa razy i popatrzyła na rycerza.
- A więc... co sądzisz? - zapytała
Galthran dostrzegł jak z każdym wypowiadanym słowem ruszają się jej niewielkie usta.. Był to widok niezwykle zaskakujący... Nigdy wcześniej nie przypuszczał że zobaczy coś takiego...

WYGLĄD ENTOMY (Pod wpływem pierścienia):
[Obrazek: enttoma.png]
Galthran niedowierzał... był w całkowitym szoku... całkowicie go zamurowało... stał w milczeniu dłuższą chwilę i oglądał każdy centymetr ciała Entomy...
- Entomo... - wydusił po chwili... był absolutnie pochłonięty Entomą.. oprócz niej nie widział w tej chwili nic, dostrzegał tylko ją jakby była jedyna na tym świecie...
W tym momencie Galthran zdjął swoją prawą potężną czarną rękawicę, a po chwili lewą... machnął dłonią i przeniósł je na bok pokoju... w tej chwili uniósł lekko prawą dłoń...
- Entomo... jesteś nadzwyczajnie piękna... - mówił - Jesteś niesamowitą istota.. najwspanialszą jaką spotkałem w całym moim życiu... jestem wdzięczny za to że dane było mi ciebie spotkać i z tobą obcować... - mówił... w tej chwili musnął lekko swoją prawą dłonią ramię Entomy, przejechał wolno po jej ramieniu, po chwili po boku... zerkał na jej usta, na jej szyję, na włosy... na nogi i uda.. wszystko było dla niego idealne...
- Twój wygląd... twoje ciało.. są idealne.. - rzekł wolno, po chwili wolno przyłożył swoją dłoń do jej policzka... po raz pierwszy poczuł dotyk jej twarzy... była naprawdę prawdziwa... nie taka jak wcześniej...
- Twoja .. uroda jest taka wspaniała... - rzekł wolno wpatrując się w jej usta i oczy...
Przekierowanie