25-May-2025, 02:00:35
Entoma zachichotała cicho pod nosem i odwróciła sie do Galthrana plecami. Nie chciała się podzielić tym co się działo w tym momencie w jej głowie... Przez ten cały czas myślała nad tym co powinna zrobić... Ta wieź którą czuła z Galthranem...Czułą że jest coraz mocniejsza, a jej okrutne pajęcze serce bije mocniej niż zazwyczaj... Jej emocje były w kompletnym nieładzie... Czy powinna dac się im ponieść? Ale... Jakie by wiązały sie z tym konsekwencje? Jak zareagowałby lord Ignathir? Nie była tego do końca pewna...
Nastał moment ciszy... Entoma opuściła ponownie swój wzrok i popatrzyła na swój rękaw w którym cały czas trzymała Pierścień Przemiany... Westchnęła głęboko..
- Dobrze to słyszeć... - powiedziała po chwili - Logiczne bedzie więc to, że powinieneś otrzymać nagrodę ode mnie za dobrze wykonane zadanie...
W tej chwili podeszła do Galthrana i chwyciła jego dłoń swoim rekawem. Pociągnęła ją delikatnie kilka razy..
- Chodź ze mną... - powiedziała po raz pierwszy cichym i niezwykle uroczym tonem. Jej oczy błysnęły karminowym blaskiem a jej ciało lekko zadrgało - Chciałabym Ci.. cos pokazać...
Minęło kilkanaście minut nim dwaj łowcy nagród zdołali sie pozbierać i trafili pod drzwi komnaty należącej do Szefowej. Kobieta czekała już na nich w środku siedząc na swoim tronie... Gdy tylko usłyszała pukanie do drzwi natychmiastowo nakazała im wejść do środka.
- Zajęło wam to trochę... - powiedziała niezbyt zadowolonym tonem
Zniwiarz który musiał całą drogę podtrzymywać Magistra syknął gniewnie i puścił go gwałtownie. Mężczyzna bedąc kompletnie pijany zachwiał się i runął na podłogę z hukiem.
- Sama sobie mogłaś go przynieść... - rzekł mrocznym i gniewnym tonem Zniwiarz
Szefowa nie odpowiedziała na słowa Zniwiarza. Przez moment spoglądała na leżącego na ziemi Magistra. Po chwili podeszła do niego i przykucnęła na ziemi. Przyłożyła dłoń do jego czoła.. Magister natychmiastowo zaczął coś jęczeć. Kilka sekund później otrząsnął sie i zaczął się rozglądać kompletnie zdzwiony.
- Co?! Co się.. gdzie ja jestem?! - ryknął wstając powoli z ziemi o własnych siłach. Złapał sie z głowę.
Szefowa uśmiechnęła się tajemniczo i odsunęła sie kilka kroków do tyłu.
- Widać, że spędziliście tę noc niezwykle pożytecznie... - powiedziała kiwając lekko głową
- Przejdź do rzeczy... - odparł oschle Zniwiarz niecierpliwiąc się
- Tak.. jasne... - odpowiedziała Szefowa spoglądajac na łowce nagród - Magister... Z racji iż już wytrzeźwiałeś... Słyszałam, że twoja misja zakończyła sie sukcesem.. Znalazłeś szczątki?
Magister kiwnął głową. Teraz było mu trochę głupio że doprowadził sie do takiego stanu..
- Tak... Wszystko zostało przetransportowane i oczyszczone... Teraz chyba wszystko składają do kupy... Zostaliśmy zmuszeni bowiem rozdzielić transport do kilku skrzyń..
- Doskonale.. Potem pójdziemy razem do laboratorium... Nie moze zabraknąć choćby pojedynczej kości bo cały plan pójdzie na marne...
- Wybacz, że pytam... ale serio jesteś pewna, że to zadziała? Robiłaś kiedyś coś podobnego?
- Oczywiście że zadziała... Aczkolwiek do pełni sukcesu wciąż brakuje nam pojedynczego elementu... - powiedziała rzucajac z powrotem spojrzenie na Zniwiarza
- O czym mowa? - zapytał Magister
- Zniwiarz... zgodnie z moja zapowiedzią.. przyszła kolej na twoją misję...
- Nareszcie... - burknął łowca nagród - Zamieniam sie w słuch...
Szefowa parsknęła pod nosem po czym podeszła do szafy i wyciągnęła z niej zawinięty papier. Rozwinęła go w swojej dłoni i podała do reki zamaskowanego łowcy.
- Co to jest? - zapytał Zniwiarz
- Schemat zabezpieczeń występujących w zamku Cesarzowej Isabelli.. tak samo jak i rozkład pięter i ukrytych hal.. Nas interesuje jednak tylko jedna z nich... Skarbiec w którym Isabella trzyma swoje artefakty...
Zniwiarz przez chwile zamilkł. Spoglądał na schematy w skupieniu.
- Jesteś nienormalna... Oczekujesz ze włamie sie do zamku Cesarzowej po jakiś artefakt? - zapytał Zniwiarz wyraźnie poirytowany. - Przecież to niewykonalne...
- Nie do końca... Powiedziałabym że jest to jak najbardziej możliwe... Złamanie szyfrów i magicznych blokad nie stanowi żadnego wyzwania... Isabella ostatnimi czas tez jest dosyć zajęta i ma dużo problemów na głowie...
- Mhm... Skąd masz te schematy? Jak je zdobyłaś? - dopytał Zniwiarz
Szefowa zaśmiała sie pod nosem.
- Mam swoje sposoby... - odpowiedział tajemniczym tonem
Zniwiarz nie odpowiedział. Zwinął w rulon kartkę papieru i schował ją pod swoją mroczną szatę.
- Nie bede pytał o adekwatność tych bazgrołów... Jeśli zostanę złapany to twój cały plan pójdzie na marne... Zapewne masz coś na ten wypadek?
- Fakt... Ta misja jest bardzo ryzykowana... jednocześnie jednak wątpie abyś napotkał na swoje drodze na większy opór.. Bez obaw.. Będziesz ubezpieczony... Wszystko jest przygotowane... Ale gdy bedzie taka potrzeba, to osobiście dołączę do misji...
- Ciekawe... chciałbym to zobaczyć na własne oczy... - mruknął Zniwiarz i skrzyżował ręce.
- Heh.. Miej jednak na uwadze, że jeśli będę musiała Cie ratować to nie otrzymasz pełnej nagrody za wykonane zadanie...
- Rozumiem... W takim razie nagroda powinna być większa... W końcu nie jadę na żadne podwodne wykopaliska a wchodzę mimowolnie w paszczę lwa... - rzekł Zniwiarz rzucając spojrzenie na Magistra. Ten słuchając całej konwersacji jedynie poprawił swoje okulary na nosie.
- Oczywiście.. jak najbardziej... Z racji iż ryzyko jest większe, nagroda również bedzie wieksza... Chciałbyś moze do tego jakies bonusy? - zapytała uwodzicielskim tonem
W tej chwili podeszła też blizej do Zniwiarza i przejechała palcem po jego ciemnej szacie. Magister zrobił większe oczy... Zdziwiła go mocno ta scena jak i zachowanie Szefowej...
- Obejdzie się... - mruknął oschle Zniwiarz i odsunął sie jeden krok do tyłu. Szefowa lekko zaskoczona opuściła swoja dłoń. Po chwili jednak ponownie sie uśmiechnęła. Zniwiarz był chyba pierwszym spotkanym przez nią mężczyzną, który nie wydawał się być nią zainteresowany... Było to dla niej dosyć ciekawe...
- Hah... No dobrze.... Nie naciskam... - powiedziała Szefowa i odwróciła się plecami do łowców nagród - Licze na to, że nie będzie żadnych problemów... Ten etap naszego planu jest decydujący...
Magister wysłuchawszy słów kobiety popatrzył katem oka na Zniwiarza.. Ten jednak jedynie wypuścił ze swojej mrocznej maski chmurę pary spoglądając w podłogę. Zamierzał zaraz wyruszyć na swoją misję... misję niezwykle ryzykowną i trudną ale równocześnie niezwykle opłacalną... Na tym w koncu polegała praca Łowcy Nagród... A on, jako prawdopodobnie najlepszy z nich w całym wymiarze, nie zamierzał zaprzepaścić takiej okazji... w szczególności jeśli było to w zakresie jego możliwości... Szefowa nie dałaby mu bowiem zlecenia, które byłoby niemożliwe do zrealizowania... Znał ją dobrze... Przynajmniej miał skrycie w swojej głowie taką nadzieje...
Natomiast Ignathir oczekiwał w milczeniu na przybycie Lupus do sali tronowej.. Cały czas siedząc na swoim tronie wyczuł, że jego rudowłosa służąca pojawiła się w Dalthei... Czuł wyraźnie jej obecność... Czuł, że się zbliża... Arcymag był zaniepokojony jej dziwną prośbą o bezpośrednią rozmowę w cztery oczy... Zastanawiał się nad możliwymi powodami takiego zachowania jednak nic nie przychodziło mu zbytnio do głowy. Lupus nigdy wcześniej sie tak nie zachowywała... Czyzby stało sie coś poważnego w Magicznym Wymiarze? Nie... to raczej nie możliwe... Entoma by go o tym poinformowała... No chyba ze to właśnie ona jest powodem dla którego przybyła Lupus... Czyżby coś sie stało z Entomą? Ale przeciez wyczułby to jakby tak się stało... Rozmawiał z nią też chwile temu...
Ignathir zaczął drapać się po podbródku. W swoim umyśle analizował mnóstwo różnych scenariuszy, ale jakoś żaden z nich nie wydawał sie być prawdopodobny. Może powinien był sie uspokoić... Może powinien po prostu poczekać, aż Lupus sama mu powie... Może to wcale nie jest nic poważnego.. może to jakaś dobra nowina? Ciekawość zaczynała go zżerać... Tłumiła nawet początkowy niepokój który zawitał w jego głowie..
Nagle usłyszał puknie do drzwi. Natychmiastowo otrząsnął sie ze swoich myśli i podniósł swój wzrok spoglądając na wielkie wrota do sali tronowej.
- Wejść... - rzekł donośnym głosem
W tym momencie wrota otworzyły się a do sali wolno weszła oczekiwana przez niego służąca.. Z jej twarzy ciężko było wyczytać o czym w tej chwili myśli... Ignathir jednak wiedział, że jest spięta i niepewna... Jej kroki były nerwowe... Zatrzymała się przed jego tronem i pokłoniła się pokornie.
- Lordzie Ignathir.... Dziękuję, że pozwoliłeś mi przybyć... - zaczeła Lupus z opuszczonym wzrokiem.
- Mhm... Rozumiem, że to było dla ciebie bardzo ważne... Jesteśmy tu sami.. Słucham wiec uważnie... Co sie stało?.. Co tak bardzo chciałaś mi powiedzieć prosto w twarz? - zapytał Ignathir
Lupus wzięła głeboki oddech i podniosła swój wzrok. Ignathir natychmiastowo dostrzegł jej zdeterminowany wyraz twarzy co go mocno zaskoczyło. Jej usta zadrgały...
- Mój Panie... - powiedziała głośno
Ignathir popatrzył Lupus prosto w oczy... Skupił swoją uwagę na jej wzroku. Wyczuwał, że ta zamierza mu właśnie powiedzieć to co skrywała w swoim umyśle i sercu.
- Wiem, że być moze nie powinnam o to prosić... ale... Chciałabym posiadać swoją drugą połówkę.... Kogoś z kim mogłabym spędzać wolny czas... Kogoś kto sprawiłby
że mogłabym poczuć co to znaczy miłość... Chciałabym posiadać swojego PARTNERA...
- HUH?! - jęknał Ignathir a jego szczęka opadła w dół. Był kompletnie zszokowany słysząc coś takiego. Kompletnie sie tego nie spodziewał.
- Błagam Cię mój Panie! Pozwól mu posiadać kogoś na moją własną odpowiedzialność... Chciałabym poznać lepiej relacje jakie zawierają miedzy sobą ludzkie istoty w Magicznym Wymiarze! Chce to poczuć na własnej skórze... - mówiła Lupus błagalnym tonem a jej oczy zaszkliły się.
Arcymag bedąc nadal w kompletnym szoku zlapał sie za głowę.
- Lupus... Ty tak... Na serio?! - jęknął po chwili
Rudowłosa pokojówka pokiwała głową nabierając poważnego wyrazu twarzy.
Arcymag westchnął głęboko i ponownie złapał sie za głowę.
- A ja myślałem, że stało sie cos poważnego... Cały ten niepokój...ta niepewność.... A więc to było powodem...
- Tak!... Entoma mówiła mi już wcześniej abym Ci o tym powiedziała... Ale ja.. Nie miałam odwagi... Wiedziałam, że nie mogę tego przed tobą ukrywać....Poczucie winy było zbyt duze.... Chciałam abyś wiedział... Naprawdę..
- Oj Lupus... - jeknął Ignathir po czym zasmiał sie lekko pod nosem.. - Coż ja mogę Ci powiedzieć...
- Huh? - mruknęła zaskoczona Lupus patrząc na swojego stwórcę
- Jeżeli jest to coś czego pragniesz.... Nie widze powodu aby Ci zabraniać... - rzekł Ignathir - W końcu wyslałem was do Magicznego Wymiaru nie tylko po to aby obserwować działania Isabelli... Dałem wam wolną wolę... Każda z was potrafi przecież myśleć samodzielnie... Jeżeli chcesz zawrzeć z kimś więzi bo uznajesz go za osobę godną zaufania to nie mam nic przeciwko temu... Mozesz robić co tylko chcesz... Oczywiście w granicach rozsądku...
Lupus otworzyła szeroko oczy.
- Naprawdę? Ale ja.. myślałam że...
- To co mówiłem na początku było tylko po co aby was przestrzec i chronić przed niewłaściwymi osobami... Teraz jednak po tak długim czasie spędzonym w Magicznym Wymiarze, jestem pewny że ty i Entoma jesteście w stanie odróżnić już dobro od zła... Czyż nie?
Lupus wolno kiwnęła głową.
- No tak... rzeczywiście... racja.. - odpowiedziała opuszczając wzrok
- A więc nic nie stoi na przeszkodzie abyście działały według własnego uznania... Wierze, że moja interwencja w tym zakresie nie bedzie w ogóle potrzebna... - dodał Ignathir
Lupus uśmiechnęła się lekko na te słowa. Była zadowolona, że lord Ignathir nie ma nic przeciwko jej decyzjom i daje jej wolną wolę w podejmowaniu poszczególnych osądów.
- Pozwól że jeszcze zapytam z ciekawości.. - powiedział nagle Ignathir a jego oczy błysnęły zielonym blaskiem wiecznego ognia - Masz już kogoś na oku? Kim jest ten którego nazwiesz swoim partnerem? Jeżeli dobrze pamiętam w Magicznym Wymiarze nie ma przedstawicieli twojej rasy...
- Oh... tak... - powiedziała Lupus i zaśmiała się nerwowo.. - Właściwie to miałam na mysli pewnego człowieka...
- Człowieka? - zdziwił się Ignathir
- Tak.... to jeden z wezyrów Isabelli... na imię mu Drakkan...
- Doprawdy? - zapytał arcymag i podrapał sie po podbródku. Nie miał pojęcia kim owy mężczyzna jest. Pomyślał, że bedzie musiał dowiedzieć się o nim czegoś więcej... - Nie spodziewałem się ze wybierzesz zwykłego człowieka.... Byłem przekonany, że twoim pierwszym wyborem bedzie Sisyphus...
- Huh? Co?! Nie!... Oczywiscie ze nie... Dlaczego niby on?! - jękneła głosno Lupus przewracając oczami na boki. Widać było że lekko sie skrępowała gdy usłyszała imię rycerza.
Arcymag obserwował reakcje Lupus i zmrużył lekko swoje oczy.
- Hmmm Coż... Swego czasu byłas nim zainteresowana... Wydawało mi się że Ci imponował...
- Tak ale to było bardzo dawno temu... Nie widziałam go ponad 21 lat... Poza tym.. on ma już przy sobie kogoś innego... Tą żałosną wiedźmę... Nie jest mną w ogóle zainteresowany...
- Mhmm... Callisto jeżeli dobrze pamiętam...
- Tak... - odparła Lupus - Dlatego uznałam, że znajdę kogoś innego...
Ignathir słysząc to westchnął i wzruszył ramionami.
- Wielka szkoda, że zmarnował swoją szansę... - odparł
Arcymag pamiętał że swego czasu celowo powiedział Sisyphusowi aby sie nie zbliżał do Lupus aby jeszcze bardziej wzbudzić w nim zainteresowanie jej osobą... Najwidoczniej jednak nie zrozumiał jego przekazu tak jak powinien... Lupus była lepsza od Callisto pod każdym możliwym aspektem...
Nastał moment ciszy... Entoma opuściła ponownie swój wzrok i popatrzyła na swój rękaw w którym cały czas trzymała Pierścień Przemiany... Westchnęła głęboko..
- Dobrze to słyszeć... - powiedziała po chwili - Logiczne bedzie więc to, że powinieneś otrzymać nagrodę ode mnie za dobrze wykonane zadanie...
W tej chwili podeszła do Galthrana i chwyciła jego dłoń swoim rekawem. Pociągnęła ją delikatnie kilka razy..
- Chodź ze mną... - powiedziała po raz pierwszy cichym i niezwykle uroczym tonem. Jej oczy błysnęły karminowym blaskiem a jej ciało lekko zadrgało - Chciałabym Ci.. cos pokazać...
Minęło kilkanaście minut nim dwaj łowcy nagród zdołali sie pozbierać i trafili pod drzwi komnaty należącej do Szefowej. Kobieta czekała już na nich w środku siedząc na swoim tronie... Gdy tylko usłyszała pukanie do drzwi natychmiastowo nakazała im wejść do środka.
- Zajęło wam to trochę... - powiedziała niezbyt zadowolonym tonem
Zniwiarz który musiał całą drogę podtrzymywać Magistra syknął gniewnie i puścił go gwałtownie. Mężczyzna bedąc kompletnie pijany zachwiał się i runął na podłogę z hukiem.
- Sama sobie mogłaś go przynieść... - rzekł mrocznym i gniewnym tonem Zniwiarz
Szefowa nie odpowiedziała na słowa Zniwiarza. Przez moment spoglądała na leżącego na ziemi Magistra. Po chwili podeszła do niego i przykucnęła na ziemi. Przyłożyła dłoń do jego czoła.. Magister natychmiastowo zaczął coś jęczeć. Kilka sekund później otrząsnął sie i zaczął się rozglądać kompletnie zdzwiony.
- Co?! Co się.. gdzie ja jestem?! - ryknął wstając powoli z ziemi o własnych siłach. Złapał sie z głowę.
Szefowa uśmiechnęła się tajemniczo i odsunęła sie kilka kroków do tyłu.
- Widać, że spędziliście tę noc niezwykle pożytecznie... - powiedziała kiwając lekko głową
- Przejdź do rzeczy... - odparł oschle Zniwiarz niecierpliwiąc się
- Tak.. jasne... - odpowiedziała Szefowa spoglądajac na łowce nagród - Magister... Z racji iż już wytrzeźwiałeś... Słyszałam, że twoja misja zakończyła sie sukcesem.. Znalazłeś szczątki?
Magister kiwnął głową. Teraz było mu trochę głupio że doprowadził sie do takiego stanu..
- Tak... Wszystko zostało przetransportowane i oczyszczone... Teraz chyba wszystko składają do kupy... Zostaliśmy zmuszeni bowiem rozdzielić transport do kilku skrzyń..
- Doskonale.. Potem pójdziemy razem do laboratorium... Nie moze zabraknąć choćby pojedynczej kości bo cały plan pójdzie na marne...
- Wybacz, że pytam... ale serio jesteś pewna, że to zadziała? Robiłaś kiedyś coś podobnego?
- Oczywiście że zadziała... Aczkolwiek do pełni sukcesu wciąż brakuje nam pojedynczego elementu... - powiedziała rzucajac z powrotem spojrzenie na Zniwiarza
- O czym mowa? - zapytał Magister
- Zniwiarz... zgodnie z moja zapowiedzią.. przyszła kolej na twoją misję...
- Nareszcie... - burknął łowca nagród - Zamieniam sie w słuch...
Szefowa parsknęła pod nosem po czym podeszła do szafy i wyciągnęła z niej zawinięty papier. Rozwinęła go w swojej dłoni i podała do reki zamaskowanego łowcy.
- Co to jest? - zapytał Zniwiarz
- Schemat zabezpieczeń występujących w zamku Cesarzowej Isabelli.. tak samo jak i rozkład pięter i ukrytych hal.. Nas interesuje jednak tylko jedna z nich... Skarbiec w którym Isabella trzyma swoje artefakty...
Zniwiarz przez chwile zamilkł. Spoglądał na schematy w skupieniu.
- Jesteś nienormalna... Oczekujesz ze włamie sie do zamku Cesarzowej po jakiś artefakt? - zapytał Zniwiarz wyraźnie poirytowany. - Przecież to niewykonalne...
- Nie do końca... Powiedziałabym że jest to jak najbardziej możliwe... Złamanie szyfrów i magicznych blokad nie stanowi żadnego wyzwania... Isabella ostatnimi czas tez jest dosyć zajęta i ma dużo problemów na głowie...
- Mhm... Skąd masz te schematy? Jak je zdobyłaś? - dopytał Zniwiarz
Szefowa zaśmiała sie pod nosem.
- Mam swoje sposoby... - odpowiedział tajemniczym tonem
Zniwiarz nie odpowiedział. Zwinął w rulon kartkę papieru i schował ją pod swoją mroczną szatę.
- Nie bede pytał o adekwatność tych bazgrołów... Jeśli zostanę złapany to twój cały plan pójdzie na marne... Zapewne masz coś na ten wypadek?
- Fakt... Ta misja jest bardzo ryzykowana... jednocześnie jednak wątpie abyś napotkał na swoje drodze na większy opór.. Bez obaw.. Będziesz ubezpieczony... Wszystko jest przygotowane... Ale gdy bedzie taka potrzeba, to osobiście dołączę do misji...
- Ciekawe... chciałbym to zobaczyć na własne oczy... - mruknął Zniwiarz i skrzyżował ręce.
- Heh.. Miej jednak na uwadze, że jeśli będę musiała Cie ratować to nie otrzymasz pełnej nagrody za wykonane zadanie...
- Rozumiem... W takim razie nagroda powinna być większa... W końcu nie jadę na żadne podwodne wykopaliska a wchodzę mimowolnie w paszczę lwa... - rzekł Zniwiarz rzucając spojrzenie na Magistra. Ten słuchając całej konwersacji jedynie poprawił swoje okulary na nosie.
- Oczywiście.. jak najbardziej... Z racji iż ryzyko jest większe, nagroda również bedzie wieksza... Chciałbyś moze do tego jakies bonusy? - zapytała uwodzicielskim tonem
W tej chwili podeszła też blizej do Zniwiarza i przejechała palcem po jego ciemnej szacie. Magister zrobił większe oczy... Zdziwiła go mocno ta scena jak i zachowanie Szefowej...
- Obejdzie się... - mruknął oschle Zniwiarz i odsunął sie jeden krok do tyłu. Szefowa lekko zaskoczona opuściła swoja dłoń. Po chwili jednak ponownie sie uśmiechnęła. Zniwiarz był chyba pierwszym spotkanym przez nią mężczyzną, który nie wydawał się być nią zainteresowany... Było to dla niej dosyć ciekawe...
- Hah... No dobrze.... Nie naciskam... - powiedziała Szefowa i odwróciła się plecami do łowców nagród - Licze na to, że nie będzie żadnych problemów... Ten etap naszego planu jest decydujący...
Magister wysłuchawszy słów kobiety popatrzył katem oka na Zniwiarza.. Ten jednak jedynie wypuścił ze swojej mrocznej maski chmurę pary spoglądając w podłogę. Zamierzał zaraz wyruszyć na swoją misję... misję niezwykle ryzykowną i trudną ale równocześnie niezwykle opłacalną... Na tym w koncu polegała praca Łowcy Nagród... A on, jako prawdopodobnie najlepszy z nich w całym wymiarze, nie zamierzał zaprzepaścić takiej okazji... w szczególności jeśli było to w zakresie jego możliwości... Szefowa nie dałaby mu bowiem zlecenia, które byłoby niemożliwe do zrealizowania... Znał ją dobrze... Przynajmniej miał skrycie w swojej głowie taką nadzieje...
Natomiast Ignathir oczekiwał w milczeniu na przybycie Lupus do sali tronowej.. Cały czas siedząc na swoim tronie wyczuł, że jego rudowłosa służąca pojawiła się w Dalthei... Czuł wyraźnie jej obecność... Czuł, że się zbliża... Arcymag był zaniepokojony jej dziwną prośbą o bezpośrednią rozmowę w cztery oczy... Zastanawiał się nad możliwymi powodami takiego zachowania jednak nic nie przychodziło mu zbytnio do głowy. Lupus nigdy wcześniej sie tak nie zachowywała... Czyzby stało sie coś poważnego w Magicznym Wymiarze? Nie... to raczej nie możliwe... Entoma by go o tym poinformowała... No chyba ze to właśnie ona jest powodem dla którego przybyła Lupus... Czyżby coś sie stało z Entomą? Ale przeciez wyczułby to jakby tak się stało... Rozmawiał z nią też chwile temu...
Ignathir zaczął drapać się po podbródku. W swoim umyśle analizował mnóstwo różnych scenariuszy, ale jakoś żaden z nich nie wydawał sie być prawdopodobny. Może powinien był sie uspokoić... Może powinien po prostu poczekać, aż Lupus sama mu powie... Może to wcale nie jest nic poważnego.. może to jakaś dobra nowina? Ciekawość zaczynała go zżerać... Tłumiła nawet początkowy niepokój który zawitał w jego głowie..
Nagle usłyszał puknie do drzwi. Natychmiastowo otrząsnął sie ze swoich myśli i podniósł swój wzrok spoglądając na wielkie wrota do sali tronowej.
- Wejść... - rzekł donośnym głosem
W tym momencie wrota otworzyły się a do sali wolno weszła oczekiwana przez niego służąca.. Z jej twarzy ciężko było wyczytać o czym w tej chwili myśli... Ignathir jednak wiedział, że jest spięta i niepewna... Jej kroki były nerwowe... Zatrzymała się przed jego tronem i pokłoniła się pokornie.
- Lordzie Ignathir.... Dziękuję, że pozwoliłeś mi przybyć... - zaczeła Lupus z opuszczonym wzrokiem.
- Mhm... Rozumiem, że to było dla ciebie bardzo ważne... Jesteśmy tu sami.. Słucham wiec uważnie... Co sie stało?.. Co tak bardzo chciałaś mi powiedzieć prosto w twarz? - zapytał Ignathir
Lupus wzięła głeboki oddech i podniosła swój wzrok. Ignathir natychmiastowo dostrzegł jej zdeterminowany wyraz twarzy co go mocno zaskoczyło. Jej usta zadrgały...
- Mój Panie... - powiedziała głośno
Ignathir popatrzył Lupus prosto w oczy... Skupił swoją uwagę na jej wzroku. Wyczuwał, że ta zamierza mu właśnie powiedzieć to co skrywała w swoim umyśle i sercu.
- Wiem, że być moze nie powinnam o to prosić... ale... Chciałabym posiadać swoją drugą połówkę.... Kogoś z kim mogłabym spędzać wolny czas... Kogoś kto sprawiłby
że mogłabym poczuć co to znaczy miłość... Chciałabym posiadać swojego PARTNERA...
- HUH?! - jęknał Ignathir a jego szczęka opadła w dół. Był kompletnie zszokowany słysząc coś takiego. Kompletnie sie tego nie spodziewał.
- Błagam Cię mój Panie! Pozwól mu posiadać kogoś na moją własną odpowiedzialność... Chciałabym poznać lepiej relacje jakie zawierają miedzy sobą ludzkie istoty w Magicznym Wymiarze! Chce to poczuć na własnej skórze... - mówiła Lupus błagalnym tonem a jej oczy zaszkliły się.
Arcymag bedąc nadal w kompletnym szoku zlapał sie za głowę.
- Lupus... Ty tak... Na serio?! - jęknął po chwili
Rudowłosa pokojówka pokiwała głową nabierając poważnego wyrazu twarzy.
Arcymag westchnął głęboko i ponownie złapał sie za głowę.
- A ja myślałem, że stało sie cos poważnego... Cały ten niepokój...ta niepewność.... A więc to było powodem...
- Tak!... Entoma mówiła mi już wcześniej abym Ci o tym powiedziała... Ale ja.. Nie miałam odwagi... Wiedziałam, że nie mogę tego przed tobą ukrywać....Poczucie winy było zbyt duze.... Chciałam abyś wiedział... Naprawdę..
- Oj Lupus... - jeknął Ignathir po czym zasmiał sie lekko pod nosem.. - Coż ja mogę Ci powiedzieć...
- Huh? - mruknęła zaskoczona Lupus patrząc na swojego stwórcę
- Jeżeli jest to coś czego pragniesz.... Nie widze powodu aby Ci zabraniać... - rzekł Ignathir - W końcu wyslałem was do Magicznego Wymiaru nie tylko po to aby obserwować działania Isabelli... Dałem wam wolną wolę... Każda z was potrafi przecież myśleć samodzielnie... Jeżeli chcesz zawrzeć z kimś więzi bo uznajesz go za osobę godną zaufania to nie mam nic przeciwko temu... Mozesz robić co tylko chcesz... Oczywiście w granicach rozsądku...
Lupus otworzyła szeroko oczy.
- Naprawdę? Ale ja.. myślałam że...
- To co mówiłem na początku było tylko po co aby was przestrzec i chronić przed niewłaściwymi osobami... Teraz jednak po tak długim czasie spędzonym w Magicznym Wymiarze, jestem pewny że ty i Entoma jesteście w stanie odróżnić już dobro od zła... Czyż nie?
Lupus wolno kiwnęła głową.
- No tak... rzeczywiście... racja.. - odpowiedziała opuszczając wzrok
- A więc nic nie stoi na przeszkodzie abyście działały według własnego uznania... Wierze, że moja interwencja w tym zakresie nie bedzie w ogóle potrzebna... - dodał Ignathir
Lupus uśmiechnęła się lekko na te słowa. Była zadowolona, że lord Ignathir nie ma nic przeciwko jej decyzjom i daje jej wolną wolę w podejmowaniu poszczególnych osądów.
- Pozwól że jeszcze zapytam z ciekawości.. - powiedział nagle Ignathir a jego oczy błysnęły zielonym blaskiem wiecznego ognia - Masz już kogoś na oku? Kim jest ten którego nazwiesz swoim partnerem? Jeżeli dobrze pamiętam w Magicznym Wymiarze nie ma przedstawicieli twojej rasy...
- Oh... tak... - powiedziała Lupus i zaśmiała się nerwowo.. - Właściwie to miałam na mysli pewnego człowieka...
- Człowieka? - zdziwił się Ignathir
- Tak.... to jeden z wezyrów Isabelli... na imię mu Drakkan...
- Doprawdy? - zapytał arcymag i podrapał sie po podbródku. Nie miał pojęcia kim owy mężczyzna jest. Pomyślał, że bedzie musiał dowiedzieć się o nim czegoś więcej... - Nie spodziewałem się ze wybierzesz zwykłego człowieka.... Byłem przekonany, że twoim pierwszym wyborem bedzie Sisyphus...
- Huh? Co?! Nie!... Oczywiscie ze nie... Dlaczego niby on?! - jękneła głosno Lupus przewracając oczami na boki. Widać było że lekko sie skrępowała gdy usłyszała imię rycerza.
Arcymag obserwował reakcje Lupus i zmrużył lekko swoje oczy.
- Hmmm Coż... Swego czasu byłas nim zainteresowana... Wydawało mi się że Ci imponował...
- Tak ale to było bardzo dawno temu... Nie widziałam go ponad 21 lat... Poza tym.. on ma już przy sobie kogoś innego... Tą żałosną wiedźmę... Nie jest mną w ogóle zainteresowany...
- Mhmm... Callisto jeżeli dobrze pamiętam...
- Tak... - odparła Lupus - Dlatego uznałam, że znajdę kogoś innego...
Ignathir słysząc to westchnął i wzruszył ramionami.
- Wielka szkoda, że zmarnował swoją szansę... - odparł
Arcymag pamiętał że swego czasu celowo powiedział Sisyphusowi aby sie nie zbliżał do Lupus aby jeszcze bardziej wzbudzić w nim zainteresowanie jej osobą... Najwidoczniej jednak nie zrozumiał jego przekazu tak jak powinien... Lupus była lepsza od Callisto pod każdym możliwym aspektem...