MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Galthran obserwował poszczególne reakcje i tiki Entomy... przyjemnie mu się na to patrzyło... kiwał głową...
- Entomo... to miejsce to Mistyczny Las... pomyślałem że moglibyśmy się po nim przejść... jest doprawdy przepełniony magią, energią, istotami i różnorodną roślinnością... cały Mistyczny Las jest pod szczególną ochroną Bractwa Czarnych Rycerzy... czasami odbywają się tutaj także nasze treningi... - mówił Galthran
- Lubie to miejsce.. zawsze jak tutaj przybywam to wszystko wydaje się jakby zmieniło się od ostatniego razu... istoty zamieszkujące ten teren żyją w spokoju i harmonii, nic nie zakłóca ich naturalnych rytmów... - mówił spokojnie Galthran - Czasami przybywam tutaj też aby po prostu oddać się medytacjom... lubię tutaj medytować z uwagi na różnorodną energie...
- Rozumiem.. - odparła Entoma po chwili ciszy. Wyciagnęła nieco swój prawy rękawa do przodu. Praktycznie od razu z gęstwin lasu przyleciało kilka dużych ważek oraz ciem które przez kilka sekund latały wokół jej sylwetki a następie wylądowały na jej ramieniu.. Jedna z dużych ciem natomiast wylądowała w jej włosach w taki sposób że wyglądało to tak jakby Entoma miała we włosach ruchomą kokardkę.
Galthran dostrzegł też, że z gąszczy wyszło tez kilka tarantul i skorpionów które zaczeły chodzić po jej nogach.... Dla zwykłych ludzi taki widok z pewnoscią byłby przerażający...
Entoma wolno odwróciła swoje spojrzenie na rycerza.
- Wyglądasz na zaskoczonego... - powiedziała spokojnym tonem po czym z powrotem odwróciła swój wzrok - Jestem entomantą... Potrafie przyzywać i komunikować się z insektami, pajęczakami i wszelkimi innymi bezkręgowcami..
Marco Pallor nie miał już pojęcia co było snem a co jawą. Był jak sparaliżowany... obezwładniony zarówno fizycznie jak i psychiczne... czuł że traci kontakt z rzeczywistością.. To co bowiem sie działo teraz przekraczało wszelkie jego wyobrażenia... Nigdy wcześniej nie przypuszczał że takie coś było w ogóle możliwe... Szefowa... kobieta o niezwykłej i niespotykanej wręcz urodzie właśnie siedziała na nim wpatrując się prosto w jego twarz... Wbrew jego woli ściągnęła z niego ubrania, a teraz swoimi dłońmi masowała go po rękach i klatce piersiowej... Zapewne każdy mężczyzna chciałby doznać takie odczucia w swoim życiu... Niestety okoliczności tej całej sytuacji nie były w cale spowodowane pasją i pożądaniem... dla tej kobiety liczyły sie jedynie interesy i była gotowa zrobić wszystko aby osiągnąć swój cel... Cel który nie był Marco w ogóle jasny...
Marco usłyszał jej śmiech... mroczny szyderczy śmiech... Dreszcz przeleciał po jego plecach...
- Nie obawiaj się.... Zaraz bedzie po wszystkim... - powiedziała i w tym samym momencie pstryknęła palcami... Jej ciało otoczyła jasnozielona magiczna energia która stopniowo zaczeła zdematerializować jej suknie... Marco otworzył szerzej oczy będąc w kompletnym szoku... Jego ciało zadrgało.. Przez jego usta nie były w stanie przejść jakiekolwiek słowa.. Sofia juz kompletnie naga pochyliła się nad twarzą Marco... Pochwyciła dłonią jego podbródek i z demonicznym uśmiechem na twarzy pocałowała go prosto w usta... Mężczyzna był bezradny... Oddał sie namiętnemu pocałunkowi... Tym samym jednak zatracił juz kompletnie swoją świadomość... Nawet teraz gdy hipnoza przestała działać, czuł że nie jest w stanie sie jej oprzeć w żadnej sposób...
Po kilku sekundach kobieta oderwała swoje usta od Marca... Oblizała językiem wargi i zmrużyła oczy.
- Teraz... nie masz już wyboru... - powiedziała - Podpiszesz naszą umowę...
- Ta.... Tak.... - wyjęknął Marco który czuł jakby jego dusza została właśnie oderwana od jego ciała..
- Dobry chłopiec... - odparła Szefowa zadowolonym tonem i cofnęła się troche do tyłu zamierzając rozpocząć akt... Upojna noc trwała dalej... nie wydawało się, aby prędko sie skończyła.. Marco jednak nie wiedział, że to jego ostatnia noc... Jego przydatność właśnie się skończyła a Szefowa po raz kolejny osiągnęła to co sobie zamierzyła... Już niebawem całe Cesarstwo miało pogrążyć się w chaosie...


Lupus natomiast była już z powrotem w swojej komnacie... Była wykończona po całym dniu intensywnych zdarzeń... Czas spędzony z Drakkanem bardzo ją uszczęśliwił... Nadal nie mogła uwierzyć że to wszystko było prawdą... Odłożyła wszystkie prezenty na stolik obok lóżka, w tym kwiaty które włożyła do flakonu a nastepnie przebrała się w swój normalny strój pokojówki... Swój diadem schowała z powrotem do pudełka... Nie zaświecała światła... Księżyc w pełni wyglądający przez okno dostarczał jej wystarczającej jasności...
Po chwili wskoczyła na swoje łóżko i obracając się na plecy leżała w milczeniu spoglądając na sufit i myśląc o tym co ją czeka... Entoma miała racje... Powinna była powiedzieć lordowi Ignathirowi o swoich planach wcześniej... Teraz bedzie to dla niej dużo trudniejsze...
Westchnęła głeboko i przyłożyła swoją dłoń do czoła... Wiedziała, że to nie bedzie łatwe... Związek człowieka i wilkołaka niezależnie jak się na to spogląda nie jest czymś normalnym... Czy była jednak szansa na to aby to zadziałało?
Rozmyślając nad tym zamknęła swoje oczy i po kilku minutach zasnęła.


Tymczasem Ignathir teleportował się do swojej sali tronowej.. Podpierając sie swoim magicznym kosturem ruszył w kierunku tronu.. Był tutaj kompletnie sam... Nie narzekał jednak z tego powodu... W milczeniu zasiadł na tronie i puścił kostur który zaczął samoistnie lewitować obok niego... Wyciągając prawą ręką do przodu aktywując swój wizier i obserwując przez niego bieżące wydarzenia w poszczególnych i dosyć specyficznych miejscach...
Galthran z ogromną uwagą i szacunkiem obserwował to co robi Entoma... kiwał raz po raz głową spokojnie obserwując... zadziwił się... zrobił lekki krok do przodu...
- Zgadza się... zadziwiasz mnie Entomo coraz bardziej... ale każdy czyn który robisz napawa mnie coraz to większym szacunkiem i uznaniem dla ciebie... jesteś dla mnie niesamowicie niezwykła.. - mówił podchodząc jeszcze kawałeczek - Niesamowicie się cieszę z chwil spędzonych z tobą.. jestem pod ogromnym wrażeniem... - mówił
- tarantule i skorpiony stąpają po twoich nogach... - rzekł Galthran obserwując to zjawisko spokojnie i kiwał lekko głową - Doprawdy są niesamowicie wielkimi szczęściarzami... - mówił czarny rycerz zawieszając swój wzrok na insektach...
Entoma wolno odwróciła głowę w stronę Galthrana. W tej samej chwili rycerz zauważył, że jedna z tarantul wspięła się na tyle wysoko po nodze pokojówki, że aż zniknęła pod jej suknią. Entoma nie wydawała sie tego jednak czuć.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytała nie zbyt rozumiejąc ostatnich słów Drakkana - To nie ma nic wspólnego ze szczęściem.. po prostu chcą się przywitać...
Galthran pokiwał głową, sam niezbyt wiedział co sie z nim dzieje... działo się z nim tak tylko przy Entomie... spoglądał na Entomę i jej suknię..
- Wybacz Entomo... po prostu również chciałbym dotknąć twoich nóg... - odparł prosto z mostu czarny rycerz... nigdy nie interesował się kobietami, Entoma jednak była dla niego niesamowicie zjawiskowa...
- Widzę że ten las przypadł ci do gustu... cieszy mnie to.. - powiedział zerkając na pobliskie różnorodne rośliny - Wiesz... po tej lokalizacji chciałbym cię zabrać w jeszcze jedno miejsce, najważniejsze dla mnie.. i tam na miejscu prosiłbym cię o pewną przysługę... o coś czego bardzo bym chciał... - mówił Galthran
Entoma zastygła w miejscu... W tej samej chwili tarantula, która zniknęła pod jej suknią pojawiła się za jej plecami i przeszła powoli po jej szyi. Słowa Galthrana o jego chęci dotknięcia jej nóg mocno ją zdumiały na tyle, że przez chwile myślała, że się przesłyszała.
- Aha.... - odparła cichym tonem.
Nastał moment kompletnej ciszy, przerywany jedynie przez szelest gałęzi oraz cykanie świerszczy. Entoma odetchnęła głęboko i opuściła rękawy... Ważki i ćmy zerwały się z powrotem w powietrze.. Przez kilka sekund jeszcze krążyły wokół jej ciało po czym odleciały z powrotem w gęstwiny... Tarantule i skorpiony natomiast zeszły z jej nóg z powrotem na ziemię.... Pokojówka podeszła bez słowa do leżącego w pobliżu dużego kamienia i usiadła na nim wygodnie wpatrując się w Galthrana.
- To brzmiało dosyć poważnie... Już mi sie to nie podoba... Czego ode mnie oczekujesz? - zapytała
Galthran pokiwał wolno głową zerkając na siedzącą Entomę... zrobił w jej kierunku kilka kroków stając przed nią...
- Entomo... wiedz że już zawsze możesz na mnie liczyć.. stałaś się istotą ważną dla mnie... chcę więc abyś wiedziała że cokolwiek powiesz, to uczynię.. - mówił Galthran poważnym tonem - Mozesz być pewna że nigdy nie uczynię niczego wbrew twojej woli... dlatego teraz też zadałem ci to pytanie... - mówił, a po chwili podszedł jeszcze bliżej malutkiej pokojówki i znowu przyklęknął przed nią na jedno kolano..
- Mam w planie pokazać ci tereny na których mieszkam... tereny Bractwa Czarnych Rycerzy do którego należę pod wodzą Sisyphusa Sannes'a... nasze miasta są ciekawe i nie wiem czy kiedykolwiek w nich byłaś... - mówił spokojnym tonem - Jestem inny niż moi kompani z Bractwa... Stopczyk często wytyka mi że nie posiadam żadnych kobiet... drażni mnie jego nędzny ton... ale Entomo... chciałbym utrzeć mu mocno nosa, zmiażdżyć go... na miejscu chciałbym przedstawić cię reszcie jako swoją kobietę i wybrankę... jedyną... pokazać im to... - mówił Galthran zaciskając jedną pięść
Entoma słysząc słowa Galthrana natychmiast podniosła się na równe nogi jak poparzona.
- Że co takiego?! - syknęła stając przed Galthranem - Kompletnie zwariowałeś? Co to za pomysł w ogóle...Nie ma takiej opcji... Ja jako twoja.. kobieta?! Chyba sobie ze mnie żartujesz...
Entoma pokręciła nerwowo głową. Była przekonana że to tylko jej sie wydaje i to co powiedział przed chwilą Galthran nie jest w ogóle prawdą... W końcu to co mówił było dla niej wręcz niewyobrażalne, kompletnie nielogiczne..
- Jeśli potrzebujesz wybranki aby poszpanować przed kolegą to weź sobie pierwszą lepszą z ulicy, a mnie w to nie mieszaj... - dodała lekko zdegustowanym tonem i odwróciła się do niego tyłem.
Galthran nie spuszczał wzroku z Entomy... w tym momencie malutka pokojówka ustawiła się do niego tyłem... obserwował ją dokładnie, podobała mu się niesamowicie... widok Entomy od tyłu jeszcze mocniej pobudził jego zmysły.. kiwał wolno głową jeszcze bardziej pobudzony i zmotywowany, sam nie przypuszczał że kiedykolwiek w taki sposób zareaguje na jakąś kobietę... nie spodziewał się tego... zrobił malutki krok bliżej Entomy..
- Entomo... nie zwariowałem, nie żartuję... to co tobie mówię jest dla mnie ważne... mówię szczerze... - odparł czarny rycerz zaciskając lewą pięść - Kobieta z ulicy? Nie... to w moim przypadku niemożliwe, kobiety nigdy mnie nie ekscytowały, nie wywoływały u mnie żadnych emocji w przeciwieństwie do chociażby Stopczyka... Entomo, wiem że dla ciebie to wszystko może się wydawać dziwne i nielogiczne, sam się temu wszystkiemu dziwię... jednak to wszystko co mówię jest szczere i bardzo ważne dla mnie.. proszę cię byś się na to zgodziła... będę ci dozgonnie wdzięczny... - mówił Galthran
Przekierowanie