Entoma w milczeniu wysłuchała słow Lorenzo.
- Mhm... Idź pierwszy... - odparła Entoma nad podziw spokojnym tonem i minęła Lorenza idąc w kierunku komnaty Lupus - Pójdę po nią i zaraz do was dołączymy...
Lorenzo był zaszokowany całą sytuacją... pokręcił szybko głową i ruszył w kierunku sali tronowej... po chwili dostrzegł że drzwi są całkowicie otwarte... zdziwił się nieco, a następnie przestąpił próg sali tronowej... dostrzegł Isabellę siedzącą na krześle we wspaniałej sukni, koronie i swojej absolutnie niesamowitej biżuterii... momentalnie podszedł do Cesarzowej...
- Matko! Witaj, wspaniale Cię widzieć o poranku! Życzę ci wspaniałego dnia! Wyglądasz dzisiaj arcypięknie, nadzwyczaj wspaniale... dziękuję za zaproszenie na śniadanie... - powiedział uległym tonem chcąc się podlizać Isabelli... po chwili momentalnie chwycił prawą dłoń Isabelli i ją ucałował...
Isabella zdziwiła się nieco na zachowanie Lorenzo... zmrużyła oczy... po chwili jednak wstała na moment z krzesła i przytuliła księcia.
- Witaj Lorenzo... siadaj wygodnie... - powiedziała i wskazała mu miejsce przy stole... Lorenzo odsunął swoje krzesło i usiadł posłusznie... poprawił nerwowo kołnierz od koszuli i rękawy... zdziwił się na widok tak syto zastawionego stołu na śniadanie..
- Co jest... - powiedział
Isabella przysiadła wygodnie na swoim krześle i stuknęła paznokciami lekko w stół...
- Słyszałam ryk... - powiedziała Isabella
Lorenzo wzruszył jedynie ramionami i uciekł wzrokiem...
Entoma udała sie do komnaty Lupus. Otworzyła drzwi i rozejrzała się po wnętrzu pokoju widząc jej ciuchy porozwalane po podłodze. Szybko jej uwagę zwróciły jednak uchylone drzwi od łazienki i świecące sie tam światło. Mała pokojówka szybko podeszła do nich i otworzyła je.
- Lupus? - zapytała Entoma widząc ją siedzącą na podłodze, owiniętą w ręczniku... otoczoną przez odłamki szkła z rozbitego lustra...
Rudowłosa wolno odwróciła wzrok w jej kierunku. Widac było w niej ciągły gniew, jednak nie az tak duży jak przed chwilą.
- Co tu sie stało? - zapytała Entoma podchodząc bliżej. W tym momencie też dostrzegła jak z ręki Lupus cieknie krew.. Rudowłosa właściwie to siedziała już w kałuży swojej własnej krwi. Entoma przykucnęła przy niej i pochwyciła jej rękę oglądając ją dokładnie. Mimo wszystko nie doczekała sie jednak wyjaśnień ze strony Lupus do czego tu doszło.
- Rozumiem twoje milczenie.... Nie chcesz powiedzieć.... Zregeneruj szybko te rany... Isabella juz na nas czeka w sali tronowej.... - powiedziała Entoma puszczając jej rękę.
Lupus biorąc głeboki oddech kiwnęła wolno głową..
- Lorenzo pożałuje tego... - powiedziała nagle Lupus mrocznym głosem
- Nie wątpie w to... - odparła Entoma wstając. - Dostanie nauczkę...
- I ja mu ją zapewnię... - dopowiedziała Lupus
Lorenzo nalał sobie wody do kielicha i wziął mocnego łyka... po chwili nałożył sobie dwa jajka w skorupkach... zaczął stukać w skorupkę łyżeczką...
Isabella wpatrywała się w syna...
- Wiesz może co to był za ryk? - dopytała.
Lorenzo nie zaprzestał stukać skorupki...
- Niezbyt... ugh... - odparł odrywając kawałki skorupki.. zerknął na kielich Isabelli... był pusty...
- Matko.. pozwól... - powiedział po chwili i chwycił sok ze świeżych truskawek... nalał go do kielicha Cesarzowej...
- Dzięki... - odparła Isabella... zerknęła na zegarek... pokojówki były już spóźnione 9 minut...
Po 15 minutach oczekiwania, Lupus i Entoma wspólnie pojawiły się pod drzwiami do sali tronowej. Rudowłosa zdołała się za ten czas w pełni ogarnąć, uczesać i ubrać w swoje świeże ubrania pokojówki..
Entoma popatrzyła na nią katem oka, a w szczególności na jej dłoń którą Lupus zdołała w większości już zregenerować. Mała pokojówka złączyła oba rękawy ze sobą i westchnęła lekko. Spodziewała sie bowiem, że na owej uczcie śniadaniowej może być dosyć napięta i dość gęsta atmosfera.
- Tylko spokojnie... Nie daj sie wyprowadzić z równowagi.. - powiedziała cicho Entoma.
- Mhm.. - mruknęła Lupus. Jej ton nie był jednak zbyt przekonujący.
Po chwili obie pojawiły sie w progu i dostrzegły Isabelle i Lorenzo siedzących przy stole. Lupus widząc Lorenzo natychmiastowo odwróciła wzrok w inną stronę.
- Wybacz za spóźnienie Isabello... - powiedziała spokojnym tonem Entoma i pochyliła lekko głowę. Lupus zrobiła to samo. - Wzywałaś nas...
Isabella dostrzegła wchodzące pokojówki i usłyszała ich słowa... siedziała wygodnie na krześle na głównym miejscu przy stole a prawą nogę miała zarzuconą na lewą... zmierzyła wzrokiem obie pokojówki od stóp do głów...
- Aa witajcie Entomo i Lupus! - powiedziała wesołym tonem Isabella i uśmiechnęła się w kierunku pokojówek - Wezwałam was bo chcę zjeść dzisiaj śniadanie z wami wszystkimi... przygotowano bardzo dużo różnorodnych potraw, każdy powinien znaleźć na stole coś co lubi jeść... - odparła Isabella
- Siadajcie moje drogie! I jedzcie! - dodała po chwili i wzięła łyka soku truskawkowego którego wcześniej Lorenzo nalał jej do kielicha.
Lorenzo był zdenerwowany jak Lupus tu weszła... wiedział że kilka chwil temu zadziałał pod wpływem impulsu... miał nadzieję że Lupus nie będzie go w żaden sposób teraz atakowała... wziął łyka wody...
Entoma kiwnęła wolno głową. Lupus nic nie odpowiedziała... Rzuciła jedynie spojrzenie na stół pełen jedzenia.. Nie była jednak głodna... Lorenzo od samego rana sprawił że straciła apetyt..
Obie pokojówki usiadły przy stole obok siebie i równocześnie trochę z dala od Lorenza i Isabelli.
Lupus gdy tylko zasiadła oparła swoją prawą dłoń o podbródek i mrużąc oczy spoglądała na swój talerz oraz przygotowane sztućce. Ilość przygotowanego jedzenia znacząco przewyższała możliwości Lupus.. Nigdy w życiu nie zjadłaby tyle ile jest na stole, nawet jakby była naprawdę głodna..
- To... bardzo dużo jedzenia... - powiedziała po chwili ciszy Lupus a jej głos był nieco bardziej chropowaty niż zwykle. Gestem drugiej ręki lekko przesunęła kosmyk swoich włosów bowiem ten lekko opadł na jej oko.
Entoma w milczeniu również spoglądała na przygotowane potrawy.. Po chwili podniosła swój wzrok i rzuciła spojrzenie na Isabelle. Mała pokojówka zazwyczaj nigdy nie spożywała pokarmów w pobliżu innych osób.. jak już to robiła to w odosobnieniu z dala od innych... W przeciwieństwie do Lupus jej ciało było w końcu jedynie kamuflażem złożonym z wielu fragmentów, a swojego prawdziwego wyglądu nie zamierzała ujawniac przed nikim innym.. To miało pozostać tajemnicą.
Ignathir kończąc rozmowę ze swoimi sługami, udał sie w kierunku wyjścia, a Naberal posłusznie ruszyła za nim nie zważając na przenikliwe spojrzenie ze strony Solussy.
Gdy wyszli z sali tronowej, Solussa westchnęła lekko co nie uszło uwadze Shizzu i Ptolemego.
- Co sie stało? Co tak wzdychasz? - zapytał Ptolemy z uśmiechem na ustach.
- To nie twój interes.. Pilnuj swojego nosa... - odparła Solussa
- Daj spokój.. Z chęcią usłyszymy co Ci na sercu leży... Moze bedziemy w stanie dac Ci jakąś adekwatną radę do zaistniałej sytuacji...
- Mów za siebie... - wtrąciła się Shizzu cichym i robotycznym wręcz głosem. Miała doskonałą świadomość czego pragnie Solussa bowiem już wcześniej z nią rozmawiała. Nie była tez w żadnym stopniu zainteresowana tym, co ta chce zrobić... A tym bardziej pomaganiu jej w tym... Wolno odwróciła się i również ruszyła w stronę wyjscia.
Ptolemy odprowadził najmłodszą pokojówkę wzrokiem.
- No no... - burknął Ptolemy kiwajac głową. - To co teraz? Zostaliśmy sami...
Solussa słysząc jego słowa sykneła pod nosem.
- Zajmij się lepiej swoim ożywionym zwierzakiem i przestań mnie irytować... - odparła Solussa poważnym tonem po czym teleportowała się zostawiając Ptolemego samego.
Ptolemy zaśmiał sie lekko pod nosem i pokręcił głową.
- Pff... Kobiety... - burknął cicho i skierował swój wzrok na pusty tron arcymaga.
Isabella chwyciła jedną soczystą truskawkę i ugryzła leciutko... odłożyła ją zaraz na swój talerz... zerknęła kątem oka jak Lorenzo je swoje potrawy.. kiwnęła głową... po chwili skierowała wzrok na Entomę i Lupus...
- Jedzcie śmiało jeśli macie ochotę... śniadanie to ważna sprawa, a dawno razem nie jedliśmy... - powiedziała po chwili Isabella zerkając na pokojówki
- Lupus... powinnaś znaleźć tutaj na stole kilka swoich ulubionych potraw przyrządzonych z największą dokładnością... na pewno powinny ci zasmakować - dodała Cesarzowa i wzięła mały łyk soku ze swojego kielicha - A jak dzisiejsze samopoczucie? Jak się czujecie... - dodała po chwili
Lorenzo przeszedł lekki dreszcz po ciele... poprawił się na krześle lekko zdenerwowanym gestem.. wziął szybkiego łyka napoju...
Lupus słyszac słowa Isabelli kątem oka spojrzała na Lorenzo. Jej wzrok był przeszywający i przyprawiający o ciarki. Książe poczuł to dobrze na swojej skórze.
- Mogło byc lepiej... Mogło... - powiedziała nieco suchym tonem Lupus i odetchnęła głeboko spoglądając z powrotem na potrawy na stole.
Entoma w milczeniu patrzyła na Lupus. Obserwowała jak ta wolno nakłada sobie na talerz kilka kromek świeżego chleba.