MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
- Mocne słowa jak na takiego mikrusa - Po Gojo takie pogróżki spływały jak po kaczce - Dotknij choć jednego człowieka a zabiję cię osobiście...
Jego pięści zaczęły świecić na niebiesko. Był gotowy do walki tu i teraz. Gdy usłyszał słowa Entomy oraz to jak szydzi z ludzkiego życia, podjął decyzję. Zakończy żywot potwora, nieważne kto miałby mu wejść w drogę.

W pałacu były wyczuwalne dwie ogromne energie.
Energia Gojo - Silna, pewna siebie, anielska i kojąca ale również straszna
Energia Entomy - Mroczna, złowroga, jak gdyby mogła zniszczyć cały świat

Niektórzy żołnierze cofnęli się ze strachu. Inni zostali sparaliżowani. Jedno było pewne - Jeśli tych dwoje zacznie tu walczyć, szkody będą ogromne.

Megumi krzyknął do ludzi:
- Wynoście się stąd! JUŻ!
Isabella widząc jak bardzo ta sytuacja nabrała tutaj rozpędu wstała w tym momencie ze swojego tronu... momentalnie uniosła prawą dłoń do góry...
- Dosyć! - krzyknęła donośnie, a jej głos wypełnił całą salę tronową - Nikt nie będzie walczył ani w mojej sali tronowej ani na terenie mojego zamku!... - dodała spoglądając na zebranych w sali.
Cesarzowa zerknęła na malutką pokojówkę... Entoma nie pochodzi z tego świata i trzeba inaczej się z nią obchodzić, los ludzki jest jej obojętny a świat nadal mimo wszystko nieznany w 100% i ma swoje określone zadania, jej siostra i Ignathir są dla niej najważniejsi, a Entoma zna tylko Isabellę, Lorenzo i kilku Wezyrów i Isabella wiedziała że Gojo nie pojmuje tego i nie zrozumie tego...
W tym momencie Cesarzowa zerknęła prosto na Gojo, który stał tutaj rozebrany ze swoich ubrań i sugerował zniszczenia w zamku które nastąpią czym ją zdenerwował, dodatkowo mężczyzna zamiast nazwać ją Cesarzową nazwał ją Królową co ją nieco zbulwersowało, gdyż królową była niegdyś Cecilia, a Isabella już dawno ją ogromnie przewyższyła tak jak pozostałych władców krainy mających zresztą też swoje różne indywidualne tytuły... natomiast Isabelli tytułem była Cesarzowa, jednak zignorowała już to...
- Gojo Satoru publicznie cofnie swoje błędne słowa o Lupus aby ci którzy się tą sprawą interesują i niepotrzebnie ekscytują zaprzestali, a Entoma nikogo bez powodu nie zabije, żadnego człowieka... sprawa zostanie zakończona raz na zawsze... - powiedziała stanowczo zerkając na zebranych.
Isabella niespodziewanie otrzymała w tym momencie telepatyczne informacje od samego Cassahsa o tym co się dzieje na Corvnis i okolicach i jakie kroki poczynił... kiwnęła wolno głową a jej oczy błysnęły zielonym blaskiem, zerknęła ponownie na Gojo i Megumiego.
- Współpraca z wojskiem? - powróciła do jego wcześniejszych słów - Okej... zgadzam się, po twoim publicznym ogłoszeniu i zażegnaniu waszego sporu będziecie mogli w pełni współpracować z Wezyrami i wojskiem, wasze unikalne umiejętności i duża siła mocno mnie zaintrygowały... sądzę, że możliwa jest nawet pewna specjalna misja... - dodała tajemniczo i zachęcająco.
Entoma która w milczeniu obserwowała Gojo, który gotował się o walki z nią, rzuciła spojrzenie na Isabelle i słysząc jej słowa wolno schowała swoje ostrze które wcześniej wyciągneła z powrotem do rękawa. W końcu jeżeli Gojo cofnie swoje słowa to sprawa zostanie zamknięta...
- Akceptuje takie rozwiązanie... - powiedziała spokojnym tonem Entoma łącząc ze sobą oba rękawy.
Gojo postanowił że zajmie się tą sprawą później. Nie uważał już Entomy za człowieka lecz za potwora którego należy wyeliminować. Postanowił że jeśli ta mówiła poważnie i rzeczywiście zrobi lub zrobiła to czym groziła, własnoręcznie pośle ją na tamten świat. Jednak na tą chwilę uspokoił się:
- Niech będzie, zrobię to, ale dla Lupus, nie dla tej smarkuli - Spojrzał się pogardliwie na Entomę - Policzymy się innym razem...
Entoma kątem oka spojrzała na Gojo.
- Zawsze możesz próbować... - odparła obojętnym tonem, nie zależało jej na słowach Satoru - Jeśli uważasz, że masz wystarczająco mocy aby zniszczyć kogoś kto jest nieśmiertelny...
Jej ton głosu lekko się zmienił w tym momencie.
- Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia... - dodała
Satoru nie odpowiadał już na te zaczepki. Bardziej liczyły się dla niego czyny niż słowa. Jeśli będzie trzeba jej użyć, wtedy zademonstruje swoją siłę.
Skupił się na Isabelli:
- Proszę zatem kontynuować, jeśli co poniektórzy już skończyli swoje żale - Powiedział

Megumi trząsł się ze strachu. Na wszelki wypadek odsunął się i stał daleko od tych dwojga. Niektórzy żołnierze zrobili to samo.
Isabella kiwnęła wolno głową, zadowoliło ją takie rozwiązanie sytuacji na ten moment. Rzuciła jeszcze spojrzenie na Megumiego od którego wyczuła ogromne zasoby sił, widziała także jego nadzwyczajny rytuał... młodzieniec był naprawdę ciekawą personą... ponownie po chwili podeszła do swojego tronu i zasiadła zakładając nogę na nogę, spojrzała na Drakkana.
- Drakkanie, zorganizuj zatem odpowiednie miejsce i powiadom ludzi z dzielnic, ulic i osiedli w pobliżu tego słynnego baru z którego uciech Lupus korzysta gdyż to grono najbardziej zainteresowane jest tą sprawą - powiedziała wolno, wiedziała doskonale że "całe" ogromne miasto nie mogło znać tej sprawy a jedynie pewien odsetek ludzi którzy się tym ekscytowali.
- Oczywiście! - powiedział Drakkan
- A później zezwalam na pełną współpracę wojska z Gojo Satoru i jego uczniem aby pewne sprawy mogły zyskać większą skuteczność w ich rozwiązaniu - dodała wolno zerkając na Ibrahima.
- Zgadzam się na to - odparł Wielki Wezyr, uważał ich umiejętności za ciekawe.
Isabella zerknęła na Gojo... zamyśliła się także na moment o informacjach które otrzymała przed chwilą od Cassahsa... już miała pomysł...
Entoma w milczeniu słuchała słów Isabelli. Nie patrzyła już na Gojo ani na jego ucznia, ich obecność była dla niej jak powietrze. Zależało jej jedynie na oczyszczeniu imienia Lupus od tego nędznego robaka jaki był dla niej Gojo, reszta nie miała dla niej znaczenia.
Gojo zrobił znudzoną minę:
- Uwińmy się z tym szybko, mamy ważniejsze sprawy na głowie. Jeśli chcecie to mogę już teraz wyjść na dziedziniec i to załatwić

Megumi oraz żołnierze nieco się uspokoili. Młody czarownik zdał sobie sprawę jak wielka różnica sił dzieliła go by wspiąć się na poziom swojego mistrza. Jedyne co mógł zrobić w tej sytuacji to przyzwać Mahoragę, poświęcając samego siebie.
Zdenerwował się, ponieważ uważał że jego technika ma pewien limit, w przeciwieństwie do magii swojego mistrza.
W końcu Dziesięć Cieni naraża go na obrażenia, w przeciwieństwie do Bezkresu który czyni użytkownika niemalże nienaruszalnym.
Cała radość z ostatnich postępów nagle legła w gruzach.

Tymczasem ludzie w Arkham rozpowiadali plotkę o Lupus coraz dalej i dalej. Niektórzy zazdrośni mężczyźni nawet planowali nastraszyć Gojo i zadeklarować że ma im odstąpić swojej rzekomej ukochanej.
Entoma nie potrafiła pojąć jak Satoru Gojo posiadając tak ogromne pokłady mocy był jednocześnie tak głupi i dziecinny. Nie spotkała nigdy wcześniej w całym wymiarze takiej osoby. Z łatwością dawał sie sprowokować, a teraz przed samą Cesarzową krainy zachowywał się jak kompletny wieśniak. Entoma nie potrafiła tego pojąć. Nie przypuszczała, że w tym wymiarze ktoś może podchodzić tak lekceważąco do problemu który sam wywołał. Przypuszczała że Gojo ma po prostu ogromne ego i mniemanie o sobie co jeszcze bardziej obrzydzało jego osobę w myślach Entomy. Liczyła na to ze gdy ta sprawa zostanie rozwiązana, nigdy więcej nie ujrzy go na oczy.


Tymczasem w Dalthei, Naberal wyszła własnie z łaźni. Owinięta była ręcznikiem, który już namoknął po tym jak wcześniej wytarła powierzchownie swoje ciało z wody. Na nogach ubrane miała białe, futerkowe kapcie które nosiła często po kąpieli. W lewej ręce natomiast trzymała swoje ubrania z treningu które zamierzała za chwilę wyprać. Jej włosy nadal były mokre.. prawą ręką lekko pochwyciła je od tyłu i opuściła je z przodu tak, że opadały po jej prawym ramieniu... Westchnęła lekko i ruszyła wolnym krokiem w kierunku swojej komnaty. Nie spodziewała sie spotkać nikogo po drodze, jednak ku jej zaskoczeniu zza rogu korytarza wyłonił sie Ptolemy który niósł w swojej ręce dość duży stos dokumentów. Ptolemy po chwili również dostrzegł Naberal i zatrzymał się. Przez chwile zaniemówił widząc Naberal jedynie w samym ręczniku.
- Em... Panna Naberal? Czy brała Pani kąpiel? - zapytał nagle
Naberal przez moment spoglądała na niego bez jakichkolwiek emocji. Odetchnęła głęboko zamykając na chwile oczy.
- Tak.... - odparła - Czy cos w tym dziwnego?
- Ym... Nie... oczywiście ze nie.. Hehe... - odparł Ptolemy nerwowym głosem odwracając lekko wzrok.
Pomimo tego, że Ptolemy widział Naberal praktycznie codziennie i znają sie od długich lat, nawet on sam miał trudności w utrzymaniu swoich emocji na wodzy.. Naberal była bowiem niezwykle atrakcyjna... A teraz w szczególności widząc ją po kapieli miał trudności z utrzymaniem swoich emocji na wodzy.
Naberal w milczeniu spoglądała na jego reakcje. Nie do końca ją rozumiała. Jego zachowanie było dla niej dziwne. Zmrużyła lekko oczy spoglądajac na niego srogo. Po chwili jednak jej wzrok skierował sie na papiery które sługa Ignathira miał przy sobie.
- Co to za papiery? - zapytała
Ptolemy natychmiastowo słysząc pytanie opamiętał się.
- Oh? To? To raport, który kazał mi wykonac lord Ignathir na temat wymiaru zwanego Altara... Wygląda na to, że Lord Ignathir planuje kampanię... kolejny wymiar niebawem padnie do jego stóp...
- Huh? Nic o tym nie wiem... - powiedziała cicho Naberal lekko zaskoczona. Nie rozumiała czemu Ignathir nic jej na ten temat nie powiedział.
- Hmmm.. bardzo prawdopodobne jest to iż Lord Ignathir nie chce abyś była częścia tej kampanii...Mowił mi że planuje Cię wysłac do Magicznego Wymiaru na wakacje...Pewnie temu nic Ci nie powiedział...Coż... Szczerze mam nadzieję, że urlop będzie dla ciebie wyśmienity i doznasz odpoczynku....
- Ta...Oby... - odparła oschłym i niezadowolonym tonem Naberal - Wracam do swojej komnaty.. Poinformuj mnie jakby coś się działo...
- Oczywiście Panno Naberal.... - odparł Ptolemy i pochylił głowę usmiechając się.
Naberal nie mówiąc nic więcej ruszyła w stronę swojej komnaty. Ptolemy natomiast ciągle z uśmiechem na ustach odprowadził ją wzrokiem spoglądając przy okazji na jej zgrabne nogi oraz tyłek który był zakryty pod ręcznikiem. Był to doprawdy wspaniały widok... Po chwili jednak opamiętał się i uderzył w twarz.
- Głupi! Głupi! Głupi!! - ryknął sam do siebie bijąc sie równocześnie po głowie. Wiedział że musi wybić sobie te myśli z głowy... to tylko fantazje... jego fantazje, które nigdy się nie spełnią...
Przekierowanie