- Naprawdę chciałabym zobaczyć jak próbuje... - odparła Entoma rozbawionym tonem i samym gestem głowy podniosła Callisto w powietrze i wbiła ja z impetem z powrotem w ziemię. - Wielka szkoda że cię zostawił tu na pastwę losu... Mam wątpliwości czy dożyjesz jego powrotu z takim nastawieniem...
Pokojówka przyłożyła rękaw do swojej twarzy i zachichotała mrocznie. Jeszcze raz wbiła swój obcas w głowę Callisto i otarła podeszwą po jej policzku jak o bezwartościowego śmiecia.
- Niebawem nauczysz się pokory... Mozesz być pewna... - dodała - Ale pierw...
W tym samym momencie skierowała swój rękaw na Callisto... Tajemnicza, fioletowa aura otoczyła ciało czarownicy... Ta poczuła, że jej moc zaczyna słabnąć, aż kompletnie zanikła.. Entoma kompletnie zablokowała jej zdolności magiczne.. Callisto stała sie zupełnie bezbronna...
Callisto czuła co się dzieje, czuła i widziała jak Entoma ją traktuje... nienawidziła tego, czuła się parszywie, gardziła tym co się teraz działo.. po chwili poczuła że traci swoje zdolności magiczne... była w kompletnym szoku, osłupiała całkowicie... niedowierzała...
- Coś ty... - jęknęła - Coś ty mi zrobiła... coś zrobiła... - syczała
- Oddaj moją moc... oddaj mi... - syczała wściekłością i żalem, nienawidziła czuć się bezbronna... jej arcydawne wspomnienia wracały... wracało wszystko co przeżywała niegdyś gdy była dzieckiem i gdy była bardzo młodą bezbronną dziewczyną...
Callisto czuła że nie jest w stanie nic zrobić.. czuła się taka bezbronna... w tym momencie uległa...
- Oddaj.. moją moc.. - jęknęła uległym tonem, z jej lewego oka wypłynęła łza i spłynęła po jej bladym policzku... jej piękne czarne rzęsy również zwilgotniały..
Entoma spoglądała na płaczącą Callisto swoim niewzruszonym spojrzeniem. Pokojówkę w ogóle nie obchodziły prośby i żale czarownicy. Po kilku chwilach odwróciła się i bez słowa podeszła do Galthrana... Callisto poczuła, że została uwolniona i mogła się w końcu ruszać, jednak Entoma nie zamierzała przywrócić jej mocy. Callisto pozostawała bezbronna i nie mogła tego w żaden sposób zmienić...
- Wygląda na to, że wszyscy się już zapoznali... Przebiegło to szybciej niż przypuszczałam... Oni wszyscy są strasznie słabi.. To nie jest nawet żadne wyzwanie... - powiedziała w stronę Galthrana.
Galthran westchnął lekko, pokiwał głową...
Azazlef zerknął na Galthrana wściekły...
- Galthran, ty durniu... coś narobił.. - syknął Azazlef
Galthran pokręcił jedynie głową ponownie..
- Teraz Entomy słowo się tutaj liczy... tak jest... róbcie co ona wam powie, bądźcie ulegli i posłuszni... musicie okazywać jej uległość.. - przemówił spokojnie.
Callisto syknęła, była zdruzgotana a jej ciało lekko dygotało, nie miała swoich mocy... nie wiedziała co ją czeka... przełknęła ślinę..
Entoma kiwnęła wolno głową i skierowała swój wzrok na Azazlefa.
- Nie pamiętam abym udzielała Ci prawa głosu... Zwracaj sie do Galthrana z należytym szacunkiem podlotku.. Jest moim zastępcą... W przeciwnym razie skończysz tak jak ten pyskaty dezerter.... Albo nawet i gorzej...
Po tych słowach z powrotem popatrzyła na Galthrana..
- Przenieś nas do waszej siedziby... Jeszcze tam nie byłam...Jestem ciekawa jak się prezentuje wnętrze... - dodała Entoma
Galthran pokiwał głową... słowa Entomy do Azazlefa niesamowicie go pobudziły.. to co powiedziała Entoma niesamowicie go uradowało, nie okazał jednak tego teraz.. wiedział jednak, że Entoma jest już dla niego całkowicie najważniejsza... tylko ona... wiedział że jest w stanie zrobić dla niej absolutnie wszystko...
- Jak sobie życzysz Entomo... - odparł spokojnie, a po chwili machnął dłońmi teleportując siebie i Entomę do siedziby Bractwa Czarnych Rycerzy tak jak mu powiedziała...
Azazlef widząc jak znikają, odetchnął...
Callisto stała na nogach, jednak głowę miała opuszczoną... jej śliczne długie czarne włosy opadały jej na ramiona... była zdruzgotana...
- Kur*a.. ja pier*olę.. - ryczał Azazlef - Co za szaleństwo... - syczał
Kilku wojowników, rzezimieszków, osiłków i chłopów zbierało sie dookoła niego
- Co to za bestia, Azazlefie? Co to za monstrum?! - wyli obgadując Entome
- Nie wiem... - syczał Azazlef ukrywając swój strach - Wasi kompani powinni byli ją zamordować... jednak polegli... - rzekł i spojrzał po chwili na Callisto
- A tobie co.. Callisto... - rzekł spokojnie, pierwszy raz widział ją taką załamaną... zawsze widział jej szaleńczy uśmiech na ustach..
Callisto syknęła..
- Zostawcie mnie...
Kilka sekund później gdy tylko Azazlef popatrzył na Callisto to usłyszał potężny trzask... Gdy odwrócił z powrotem wzrok, zauważył, że głowy wszystkich chłopów którzy zaczęli plotkować eksplodowały a ich ciała padły na ziemię tonąc we krwi..
Przerażony Azazlef usłyszał w tej samej chwili w swojej głowie mroczny głos Entomy.
- Ja widzę wszystko.. Ja słyszę wszystko... Bacz swoje słowa i myśli jesli chcesz dożyć jutra... - powiedziała
Pokojówka, nawet jeśli była w zupełnie innym miejscu w towarzystwie Galthrana, miała absolutną kontrolę nad całym miastem i wszystkimi mieszkańcami... Słyszała ich myśli.. ich słowa.. widziała ich czyny... Z taką potęgą nie warto było zadzierać...
Entoma rozejrzała się w milczeniu po tym jak Galthan ich oboje teleportował. Spoglądała na mury siedziby Bractwa...
- Znudziło mnie siedzenie w zamku Isabelli... - powiedziała - Konstrukcja wygląda obiecująco... Myślę, że zadomowię się tu na jakiś czas...
Azazlef zlękł się... momentalnie na słowa Entomy ucichł... przestał mówić...
- Cholera... - syknął jedynie
Callisto zaszokowała się tym widokiem... widziała jak kolejni poddani jej ludzie padają na ziemię... wcześniej to ona się nimi zabawiała, teraz jednak ktoś inny... ktoś kto mógł skrzywdzić również ją... stała osłupiała, nie mogła poskładać żadnych myśli w głowie...
- Mhm.. nasza siedziba to istna forteca.. jest tutaj wszystko czego dusza zapragnie... ogrom nałożonych zaklęć i magii, ogrom czarów, arcypotężne mury, wewnątrz zaś ogrom artylerii, broni, artefaktów... wszystko... także tron Sisyphusa na którym zasiada podczas obrad... dodatkowo ma ona lokalizację strategiczną... - opowiadał Galthran i pokiwał wolno głową
- Chciałabyś tutaj Entomo się zadomowić? - spytał Galthran.. ucieszył się... wiedział, że dzięki temu właśnie tutaj będzie miał możliwość spędzenia więcej czasu sam na sam z Entomą... pragnął tego... odkąd pierwszy raz ujrzał Entomę w jego głowie co chwila rodziły się nowe najskrytsze pragnienia... pragnienia których nigdy nie odczuwał i nie potrzebował odczuwać... teraz jednak, gdy był przy Entomie, gdy mógł przy niej kroczyć i robić co ona mu powie... wszystko aż w nim buzowało... nie śmiał na razie wypowiadać na głos swoich pragnień, potrafił nad sobą panować... mimo wszystko czuł że owe pragnienia są coraz to coraz mocniejsze i silniejsze... Entoma całkowicie nim już zawładnęła...
- Tak... Na jakiś czas... Trzeba nauczyć twoich znajomych odrobiny pokory... widać bowiem że nie przywykli do tego, że ktoś rządzi nimi w twardy sposób... Sisyphus pozwalał im na zdecydowanie za dużo.. Pora to zmienić... Nie ukrywam, że to może być całkiem ciekawe doświadczenie... - powiedziała zadowolonym tonem Entoma - Jeszcze zabawniejsze bedzie jednak upokorzenie Sisyphusa gdy wróci... Wyczuwam bowiem, że nadal mają złudne nadzieje na to, że wasz lider jest w stanie mnie pokonać... Niebawem rozwieję tę wątpliwości ostatecznie gdy nadarzy sie ku temu okazja...
Entoma miała doskonałą świadomość tego, że Sisyphusowi nie spodoba się że ta objeła jego stanowisko i z pewnością bedzie chciał je odzyskać... Niestety dla niego Entoma nie planowała go oddawać do czasu aż ta zabawa jej sie znudzi... poza tym Sisyphus i tak nie miałby z nią żadnych szans w pojedynku...
Pokojówka złączyła ze sobą oba rękawy i pokiwała lekko głową.
- Wejdźmy do środka... Jestem ciekawa tego całego tronu... - dodała
Galthran pokiwał głową a po chwili otworzył bramy i wrota do siedziby Bractwa... wrota zostały otwarte przed obliczem maleńkiej maciupeńkiej Entomy...
- Entomo... moja wspaniała Entomo... wrota i wnętrze stoją przed tobą otworem... wszystko co jest w środku także... chodźmy... - rzekł czarny rycerz