Galthran po słowach Entomy pokiwał głową... ucieszył się że może już do niej powrócić... zerknął na komendantów...
- Przybądźcie o wyznaczonej porze do Pani Entomy na audiencję... nie macie prawa się spóźnić... - rzekł
W tej chwili machnął dłonią i przeniósł siebie wraz z Callisto wprost ponownie do twierdzy zakonu czarnych rycerzy.. oboje pojawili się w sali głównej...
Czarownica odetchnęła w tej chwili... czuła na sobie spojrzenia, czuła że niektórzy chcą ją zaatakować bądź dotknąć... na szczęście nie ma jej już w tym tłumie...
Galthran dostrzegł Entomę znajdującą się w oddali.. lewitowała...
- Pani Entomo... przybyliśmy.. - rzekł spokojnie
Callisto spojrzała na lewitującą Entomę... zdziwiła się lekko... odetchnęła wolno..
Entoma nie zareagowała na słowa Galthrana. Nie przerywała swojej medytacji lewitując kilkanaście centymetrów nad ziemią przy tronie na którym wcześniej siedziała. Po jednak kilka sekundach wolno podniosła wzrok rzucając swoje martwe spojrzenie na stojącą Callisto. Wyczuwała doskonale jej emocje i myśli...
- Rozumiem, że dowódcy przybędą o wyznaczonej porze? - zapytała mrocznym głosem - Liczę na to, że nie było większych problemów aby ich przekonać....
Callisto czuła na sobie spojrzenie maleńkiej Entomy... przeszyło ją... odetchnęła ponownie...
- Zrobiłam to co chciałaś... rozmawiałam z dowódcami, ustaliłam warunki i przekonałam ich do przybycia na audiencję... przybędą o wyznaczonej porze... - mówiła Callisto - Teraz odejdę w swoją stronę.. - dodała, chciała unikać Entomy, chciała już za moment stąd wyjść..
Entoma nie odpowiedziała.. Widziała jak Callisto udaje się w kierunku wyjścia.. Jednak w tej chwili, gdy ta już zbliżała się do progu, wrota samoczynnie sie zamknęły z potężnym trzaskiem blokując Callisto wyjście.
- Nie przypominam sobie abym pozwoliła Ci odejść... - powiedział mrocznym tonem Entoma kończąc swoją medytację... Jej ciało wolno opadło na ziemię... Pokojówka podniosła się na równe nogi i złączyła za sobą oba rękawy patrząc przeszywającym spojrzeniem na Callisto stojąca pod drzwiami.. Entoma ruszyła powoli w jej kierunku.. każdy krok jej obcasów był dobrze słyszalny dla czarownicy..
- Byłam w mieście... rozmawiałam z mieszkańcami... - zaczęła Entoma cały czas idąc w stronę Callisto, minęła Galthrana... - Jest wiele skarg i nienawiści w stosunku do twojej osoby... i zaczynam powoli rozumieć dlaczego...
Callisto słyszała słowa Entomy... słyszała także jej kroki, pokojówka kroczyła w jej stronę... Callisto nie odwracała się, miała przed sobą widok zamkniętych wrót... na słowa Entomy oczy czarownicy się poszerzyły, jej usta się otworzyły... poczuła jak jej ciało przeszywa dreszcz... wcześniej kompletnie nigdy nie odczuwała czegoś takiego... przełknęła ślinę, stała jak wmurowana...
- Cco? - odparła wolno czarownica, chciała zapanować nad tonem głosu - Jakich skarg... jakiej nienawiści? - dodała
- To kłamstwa.. to nie dotyczy mnie.. - odpowiedziała
Callisto słyszała zbliżające się kroki... Te jednak nagle ucichły.. Entoma stała tuz za nią...
- Doprawdy? - zapytała mrocznym tonem pokojówka
Callisto słyszała wyraźnie bicie swojego serca.. Aura Entomy którą czuła za swoimi plecami była tak przerażająca, że jej ciało i umysł przeszedł niekontrolowany strach... Taki poziom mocy był niewyobrażalny... Teraz czuła go z bliska.... Przewyższał moce nawet mistycznych demonów..
W tym momencie Entoma samą siłą swojego umysłu sprawiła, że Callisto obróciła się do niej twarzą.. Oczy Entomy świeciły przerażającym odcieniem czerwieni..
- Naprawde myślisz, ze nie wiem ze spaliłaś dom jednorodzinny w centrum Volturus i uśmierciłaś wszystkich którzy sie znajdowali w środku dla swojej uciechy i zabawy? Naprawdę uważasz, że za zabijanie mieszkańców terenów należących do Cesarstwa Isabelli nie poniesiesz żadnych konsekwencji bo jesteś konkubiną Sisyphusa?
Callisto została odwrócona mocą Entomy... nie mogła samodzielnie teraz się odwrócić, widziała oczy Entomy... jej ciało zaczęło lekko dygotać, przełknęła ślinę... nienawidziła tego co się właśnie dzieje...
- Ja... skąd ty o tym wiesz... - odparła przybitym tonem czarownica, jej ręce się lekko trzęsły
- Tak... spaliłam... dla zabawy!.. ich żywota i tak były marne... - odparła w końcu nieco ostrzejszym tonem, po chwili jednak znowu zrobiła się bardziej potulna..
- O czym mówisz... zostaw mnie, niczego nie zrobię... - odparła po chwili... była niesamowicie wściekła że jej ukochanego Sisyphusa teraz tu nie ma... czuła się źle... chciała aby Sisyphus tu teraz był..
Entoma nie spuszczała swojego wzroku z Callisto.. pokręciła wolno głową.
- Absolutnie żałosne... - powiedziała pokojówka zdegustowanym tonem.. Doskonale widziała myśli czarownicy - Sisyphus Ci nie pomoże... Nikt Ci nie pomoże... Wszyscy Cię nienawidzą i pragną twojej natychmiastowej egzekucji... Nazywają Cię plugawą wiedźmą... Być moze powinnam była wymierzyć sprawiedliwość w imieniu ich wszystkich i zrobić to juz teraz....
W tym momencie z jej rękawa wysunęło sie ostrze... Te same którym odcięła rękę Stopczyka... te same którym zabiła Azazlefa...
Callisto słyszała słowa Entomy, dostrzegła ostrze...
- NIE... - jęknęła, czuła że kompletnie nie może nic zrobić, czuła że jest kompletnie zniewolona...
- Proszę, nie rób tego.. - jęknęła słabym i cichym tonem, z jej prawego oka popłynęła łza - Nie rób tego... - powiedziała ponownie a jej głos lekko się załamał... czuła się kompletnie zdominowana, nienawidziła tego... wiedziała że musi być uległa.. pochyliła w tej chwili lekko głowę przed Entomą...
W gabinecie nastała chwila ciszy którą przerwał w końcu Vattier.
- A więc... Jakie są twój rozkazy mój Panie? - zapytał nieco niepewnym głosem
Cesarz popatrzył na Vattiera kątem oka.
- Musimy działać ostrożnie... Niewykluczone że mamy do czynienia z nowym rodzajem zagrożenia które niebawem może wyznaczyć za cel również i nasz dom.. Musimy się przygotować na takową ewentualność...
Vattier i Alfred razem kiwnęli głową.
- Należy zebrać więcej informacji... a co za tym idzie, plany inwazji muszą zostać przełożone... - dodał Cesarz
- Jestes tego pewien mój Panie? - zapytał Alfred - Podczas podróży nie natrafiliśmy na żaden opór...
- To nie ma znaczenia... - odparł Cesarz spoglądając na żołnierza - Zniszczone i opustoszałe miasta bez jakiejkolwiek obrony równie dobrze mogą być przynętą.. Królestwo mimo iż wydaje sie martwe wcale takie nie jest.... To zwykłe oszustwo... Azzar może zginął, ale teraz tamte tereny trafiły w ręce kogoś innego... kogoś znacznie potężniejszego...
Zebrani byli zszokowani słowami Cesarza.. Jego rozumowanie ich bardzo zaniepokoiło... Istniał ktoś kto był w stanie w ciągu kilku dni podbić cały kraj? Dla nich było to wręcz niewyobrażalne..
- Ale.. kto to moze być? - zapytał nagle Vattier
Cesarz słysząc to pytanie z powrotem zasiadł na swoim fotelu i położył ręce na stół. Zmrużył oczy patrząc na blat..
- Ktoś kto potrafi kontrolować rzesze nieumarłych i niszczyć miasta... - odparł Alfred drapiąc się po głowie.
Vattier syknął pod nosem i zacisnął pięść..
Alfred widząc reakcje swojego dowódcy westchnął lekko.
- Potrzebowalibyśmy większej siły ognia... kogoś równie potężnego - rzekł Alfred - Moze ta ładna czarodziejka która spotkaliśmy do nas dołączy? Gdy powiedziałeś jej o nieumarłych nie wydawała się być zbytnio przejęta....
Cesarz w tym momencie podniósł wzrok lekko zdzwiony.
- Czarodziejka? Jaka czarodziejka? - zapytał
- Oh... - chrząknął Vattier - w drodze powrotnej napotkaliśmy na pewna kobietę...na imie miała Aeris... Byłem w stanie wyczuć w niej ogromne pokłady mocy magicznej... bez wątpienie była czarodziejką...
- A jej uroda była nieziemska! - wtrącił Alfred - Nigdy wcześniej nie widziałem piękniejszej kobiety! Po prostu cud!
Cesarz słysząc słowa swoich wojskowych natychmiastowo wręcz zmarszczył brwi i podrapał sie po podbródku.
- Aeris... huh... - mruknął.. Nie ukrywał że to imię go bardzo zaintrygowało. Nie przypominał sobie też żeby znał kogokolwiek o tym imieniu...
- Oczekuj dalszych rozkazów księżniczko... - powiedział Ptolemy - Gdy twoja transformacje dobiegnie końca, Najwyższy się z tobą skontaktuje osobiście...
Yunna słysząc te słowa zachichotała maniakalnie pod nosem.. Obiema dłońmi dotknęła swoich policzków.
- Przybędzie aby mnie zobaczyć?!
- Naturalnie... - rzekł i kiwnął głową Ptolemy - Bez wątpienia będzie miał dla ciebie nowe zadanie...
- Przekaż mu proszę... przekaż mu, że będę na niego czekać z niecierpliwością.... Każda chwila bez jego spojrzenia i mocy jest dla mnie nie do zniesienia!! PRAGNĘ ABY TUTAJ BYŁ! - mówiła dysząc a jej oczy sie rozszerzyły.
Ptolemy przez chwile milczał spoglądając na Yunne. W rzeczy samej księżniczka popadła w kompletną obsesje...
- Oczywiście... - powiedział Ptolemy - Przekaże mu twoją wiadomość... Tymczasem bywaj księżniczko.... Niebawem z pewnością zobaczymy się ponownie...
Po tych słowach odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia... Yunna w milczeniu spoglądała jak Ptolemy wychodzi.. Na jej twarzy pojawił się szyderczy i maniakalny wręcz uśmiech a jej ciało przeszedł dreszcz... Jej cichy śmiech unosił sie echem... Wolno cofnęła sie z powrotem w cień znikając tym samym w ciemności zamku...
Entoma przysunęła swoje ostrze do twarzy Callisto i jego piekielnie ostrą końcówką przejechała po policzku Callisto natychmiastowo tworząc nacięcie z którego polała sie krew... Chwile potem lekko opuściła dłoń i przyłożyła swój oręż do jej krtani... Callisto dzielił milimetr od śmierci.. jeden nagły ruch jej głową wiązałby się z jej natychmiastowym zgonem... Czarownica czuła wyraźnie ostrze na swojej krtani.. bała sie nawet przełknąć ślinę... Entoma jednak niewzruszona spoglądał na nią swoim przerażającym spojrzeniem..
- Galthran... - powiedziała nagle donośnym głosem pokojówka nie spuszczając swojego wzroku z Callisto.. - Jesteś dosyć cichy... Nie masz nic do powiedzenia w tym temacie? Powinnam ją zabić czy nie? Co bys zrobił jako mój zastępca?