MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Entoma lekko zasyczała po nosem.
- Zachowajmy pozory Galthranie... Od teraz jestem władczynią tych terenów...Pomimo tego iż jestes moim zastępcą wolałabym abyś się do mnie zwracał poprzez zwrot "Pani" gdy będziemy w szerszym gronie... W szczególności w towarzystwie twoich znajomych...
Pokojówka po tych słowach ruszyła przodem i weszła do środka siedziby rozglądając się po wnętrzu.
Galthran pokiwał głową i posłusznie ruszył tuż za Entomą wchodzac do środka...
- Oczywiście Entomo... będę się przy innych zwracał do ciebie Pani... proszę cię tylko o to abyś zezwoliła mi mówić inaczej gdy jesteśmy sami... zależy mi na tym Entomo... - odparł spokojnie
Wnętrze siedziby było mroczne, ale także szykowne i kunsztowne, mocno "starodawne", jak z dawnych czasów.. cała twierdza jest spora, ma kilka pięter, korytarzy... owe miejsce było niesamowicie "samcze", jak dla prawdziwych wojowników i mężczyzn, był tu ogrom stojaków na zbroje, broni, mieczy ozdobnych na ścianach, banery Zakonu, pochodnie... klimat wnętrza był agresywny i mroczny... w głównym pomieszczeniu znajdował się okrągły czarny stół, a naprzeciwko niego stał czarny tron który wybudował sobie Sisyphus... nie był nawet w ułamku tak arcypiękny, bogaty i wspaniały jak tron Isabelli, jednak dla lidera Zakonu Czarnych Rycerzy był w sam raz...
- To tutaj odbywały się najważniejsze rozmowy, omawiane były tutaj treningi, polityka, sprawy krainy, wszelkie plany... oprócz członków zakonu nikt nie miał tu nigdy wstępu... jedynie ukochana Sisyphusa, Callisto tutaj także bywała... - tłumaczył Galthran
Entoma zastanowiła się chwilę na słowami Galthrana. Nie miała nic przeciwko temu by ten zwracał się do niej po imieniu, jednak liczyła na to ze nie będzie stosował w stosunku do niej dziwnych zwrotów temu towarzyszących typu "Kochana" tak jak wcześniej, gdyż takowe mocno ją irytowały i przyprawiały o mdłości. Takie określenia nijak się miały do jej osobowości... zresztą nikt się do niej tak nie zwracał.. nawet lord Ignathir...
Pokojówka oglądała wnętrze z zainteresowaniem, podobał jej się mroczniejszy klimat siedziby.. Wiedziała jednak że gdyby chciała mogłaby go jeszcze bardziej ulepszyć na swój sposób... Na przykład zmniejszyć dostęp światła... W końcu ona sama nie przepadała za jego zbyt dużym natężeniem... Ciemność i mrok była w końcu jej żywiołem...
Gdy oboje weszli do sali obrad, jej wzrok utkwił na tronie Sisyphusa. Słysząc słowa Galthrana o tym miejscu pokiwała lekko głową.
- Domyślam się co tutaj oboje robili...- powiedziała Entoma - Nadal wyczuwam ten odrażający zapach ich prymitywnej kopulacji..
Galthran kiwał wolno głową słuchając słów swojej ukochanej...
- Tak... to prawda.. - odparł Galthran zerkając na swoją wybrankę. - Często spędzali tutaj namiętne i upojne noce.. - dopowiedział spoglądając na Entomę..
- Entomo... podoba ci się nasza siedziba? Wystrój, ogrom broni, ciemne barwy... mroczne otoczenie... ja osobiście bardzo uwielbiam tu przebywać... często panuje tu całkowity spokój co bardzo lubię...
Pokojówka stała bez ruchu wolno obracając swoją głowę i obserwując w pełni całe pomieszczenie obrad. Przypuszczała, że to właśnie tutaj od teraz będzie spędzać najwięcej swojego czasu...
- Nie jest najgorzej jak na te prymitywne standardy... - odparła Entoma - Podoba mi sie to miejsce...
Po tych słowach ruszyła przodem i ku zaskoczeniu Galthrana zasiadła wygodnie na tronie Sisyphusa. Jej oczy zabłysnęły jaskrawą karminową czerwienią w dominującym mroku całego pomieszczenia. Jej aura była absolutnie przytłaczająca... Rycerz obserwował ją z zainteresowaniem...
- Możesz być pewny Galthranie, że dobrze zajmę się twoimi kompanami... - powiedziała mrocznym tonem - Nadchodzą dla nich, jak i dla wszystkich mieszkańców tych terenów nowe czasy... Czasy porządku i ładu ustalonego według mojej wizji... Niestety jednak, jeżeli się nie będą chcieli dostosować do tych zasad to będę musiała się ich pozbyć... Permanentnie... Nie widzę bowiem żadnego logicznego powodu aby utrzymywać kogoś takiego przy życiu...

[Obrazek: entomathrone.png]
Galthran słuchał Entomy... Galthran obserwował Entomę, nie mógł oderwać od niej wzroku... wszystko skupiało się w jego umyśle wokół niej...
- Cieszę się że ci się podoba Entomo... mam ogromną nadzieję że będzie ci tu dobrze... - mówił Galthran kiwając głową, zastanowił się chwilę - Zrobię wszystko... zrobię wszystko co w mojej mocy i na co mi zezwolisz aby ci dogodzić... chcę żeby było ci jak najlepiej - przemawiał
Galthran zerkał, spoglądał na Entomę siedzącą na tronie... był to dla niego niezwykły widok... niesamowity... nie odrywał wzroku... zerkał na jej nogi, na nią całą...
- Entomo... Entomo, muszę ci rzec... wyglądasz bosko... wspaniale, gdy siedzisz na tym tronie... niesamowicie... nie mogę się powstrzymać... - mówił, a następnie zerwał się i zrobił kroki bliżej niej, po chwil pochylił głowę i przyklęknął przed Entomą jako pierwszy...
- Entomo... jesteś niezwykła... - rzekł, był niezwykle rozpalony... nigdy czegoś takiego nie odczuwał... to co Entoma z nim robiła, jak na niego działała...
Entoma lekko pokiwała swoją głową i machnęła lewym rękawem.
- Tak... tak... Wystarczy tych pochlebstw... - powiedziała i spojrzała kątem oka na klęczącego przed nią Galthrana - Przed nami wiele pracy...
W tej chwili założyła nogę na nogę eksponując swoje ciemne pończochy i czarne buty na obcasie i złączyła ze sobą oba rękawy.
- Zezwalam Ci użyć swojej mocy jako mojego zastępcy... Wezwij tutaj Azazlefa... Chce zobaczyć jak sie mi ładnie kłania... I niech weźmie ze sobą Callisto... Odebrałam jej moc, więc nie będzie mogła sie tu teleportować...
Galthran na słowa Entomy wyprostował się i stanął... jego wzrok utwkił na jej nogach, zerkał na jej buty i pończochy... po chwili zerknął też na jej rękawy, milczał... upajał się jej widokiem... po chwili chrząknął lekko i kiwnął głową...
- Oczywiście Entomo... - odparł spokojnie.
Po chwili przemówił telepatycznie w umyśle Azazlefa...
- Przyjacielu... przybądź do naszej siedziby... przybywaj natychmiast, to wezwanie od Pani Entomy... - mówił spokojnie
- Kur*a! Morda kundlu! - ryknął Azazlef wściekłością, był wściekły na Galthrana
- Musisz przybyć... wraz ze sobą weź Callisto, również powinna przybyć... - dopowiedział Galthran
Azazlef był wściekły, dyszał jak byk...
- Zaraz tam będziemy... - odparł po chwili zmarnowanym głosem, a następnie zerknął na Callisto.
- Callisto... musimy iść do siedziby bractwa... wzywa nas ta Entoma... - mówił wściekle
Callisto syknęła niczym wąż...
- Co?! Co ona tam robi... jakim prawem tam przebywa... - syknęła
- Naprawdę to ona odebrała ci moc czy moze to coś innego? Może brak Sisyphusa... to niemożliwe... - mówił Azazlef
Callisto zrobiła smutny wyraz twarzy, pochyliła lekko głowę..
- To... ona... - odparła...
- To makabryczne... - odparł Azazlef - No dobrze.. Chodźmy.. zobaczymy czego ona chce... - powiedział po chwili spokojnie.
Azazlef wraz z Callisto wyruszyli...
Entoma nie ruszając się z tronu siedziała wygodnie spoglądając na duży stół przy którym zapewne Sisyphus przeprowadzał obrady pomiędzy członkami zakonu. Ona sama nie planowała robić tego w podobny sposób. Dla niej żaden z nich nie był wart aby rozmawiać z nią na równych warunkach...Azazlef.. Callisto.. Stopczyk.. każdy z nich była dla niej nic nie znaczącym pasożytem którego mogłaby machnięciem dłoni lub samym kiwnięciem głową zmiażdżyć i zmasakrować. Przybywając tu na te tereny z pomocą Galthrana i przeczesując ich umysły poznała ich wszelkie myśli i pragnienia... była świadom czynów które popełniali, co do tej pory sprawiało im zabawę... radość.. smutek oraz strach... Na kazdego z nich miała odpowiednie karty w swoim arsenale...
Eliminacja Stopczyka i jego zwolenników była jedynie pierwszym logicznym rozwiązaniem.. W celu przejęcia pełnej kontroli musiała pozbyć się zbędnego balastu który jedynie by w tym przeszkadzał...
Pokojówka zaczeła lekko machać swoją stopą rozmyślając nad odpowiednimi krokami. Miała świadomość że Sisyphus pozwalał im wszystkim na zbyt wiele, pod jej dowództwem nie mogły pojawiać sie takie sytuacje. Niesubordynacja względem jej woli oznaczała pewną śmierć... A ta zasada była najbardziej kluczowa...
Jej oczy lekko błysnęły w mroku... Oczekiwała na przybycie członków bractwa..


Tymczasem Ignathir który skupiał się przez ten czas na obserwowaniu rzeczy przez wizier, otrzymał właśnie telepatyczną wiadomość od Naberal. Zgodnie z jego oczekiwaniami, jej misja z Pellarem dobiegła końca.. Arcymag był ciekaw rezultatów ich wspólnej eskapady i czy Naberal zdołała wpłynąć choć odrobinę na suchą i oporną postawę Pellara... Nie tracąc więc zbędnego czasu wstał z tronu chwytając swój kostur i gestem dłoni otworzył portal międzywymiarowy... Z zainteresowaniem wpatrywał się w jego głębie oczekując az pojawi się w nim sylwetka jego służącej w towarzystwie niedoszłego księcia...
Galthran obserwował małą pokojówkę... spoglądał na nią, nigdzie więcej... spoglądał na jej stopę którą lekko machała... upajał się nią.. upajał się Entomą... jego zmysły wariowały...
- Entomo... Entomo, czy... - zaczął... nagle jednak coś mu przerwało... usłyszeli stukot, lekki trzask... w tej chwili do siedziby wszedł Azazlef wraz z Callisto... przybyli tutaj razem... wolnym krokiem wstąpili do wnętrza budynku, następnie przeszli bardzo wolno kawałek, a po chwili znaleźli się przy wejściu do sali gdzie był Galthran wraz z Entomą...
Callisto wraz z Azazlefem weszli do środka... momentalnie dostrzegli... dostrzegli jak Entoma siedzi na tronie... na tronie Sisyphusa...
- CO TY.. czemu na nim siedzisz... - syknęła Callisto, emocje nią zawładnęły.
- CO TO ZA SCENA... - warknął Azazlef niczym dziki pies...
Kompletnie nie spodziewali się kiedykolwiek zobaczyć kogoś innego na tym tronie niż Sisyphusa, to było w ich umysłach nie do pomyślenia... w tym momencie zaczęli mocno wariować....
Przekierowanie