MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Drakkan kiwał głową słuchając słów Lupus i obserwując ją, uśmiech dosłownie co chwila pojawiał się na jego twarzy, był niezwykle podekscytowany... dopiero przed chwilą Drakkan zmienił nieco wyraz twarzy na słowa Lupus o jej zajściach z dzisiejszego dnia...
- Rozumiem.. mówiłem ci że coś takiego może się wydarzyć... mimo wszystko jednak bardzo chciałaś abym zamordował Szalonego Kapelusznika dla Ciebie, a nie mogłem Ci odmówić... Lupus... przykro mi że miałaś nieciekawą pierwszą część dnia... - mówił spokojnie Drakkan
- Mimo wszystko cieszę się że jakiekolwiek konsekwencje cię ominęły... gdyby nie to wtedy wkroczyłbym od razu przed oblicze Isabelli i natychmiastowo wziął wszystko na siebie, nie pozwoliłbym na jakiekolwiek krzywdy wobec Ciebie.. - dopowiedział Drakkan i w tym momencie zaczął się lekko szamotać na krześle, rozpychać... zaczął grzebać za małą ścianką która była przy ich stoliku, aż w końcu niespodziewanie w jego dłoniach Lupus ujrzała czerwone aksamitne pudełeczko w kształcie serca... w jego wnętrzu zaś ukryte były dobrej jakości ciastka...
- Cóż... nie wiem czy lubisz słodkie rzeczy, ale postanowiłem podarować ci pewien słodki prezent.. i myślę że teraz jest ku temu dobra okazja, po tym co tutaj opowiedziałaś... - powiedział a następnie przesunął pudełko w stronę rudowłosej...
- Te ciastka pochodzą z dobrej cukierni, mistrz cukiernictwa od wielu lat osobiście przygotowuje różnorodne słodkości... powinny ci zasmakować... - powiedział wolnym tonem spoglądając prosto w oczy Lupus...
- Fu Fu... - zachichotała cicho Lupus a na jej twarzy pojawił sie lekki uśmiech widząc podarunek od Drakkana. Przysunęła do siebie bliżej pudełko aby spojrzeć na nie z bliska... Same w sobie czekoladki nie były czymś co ją pociągało... Właściwie to jak mogła to unikała słodyczy gdyż te były dla lykantropów takich jak ona niezwykle trujące... Całe jednak szczęście, że Ignathir gdy ją tworzył nadał jej wrodzoną odporność na trucizny... Nie wykluczone jednak było, że gdyby zjadła całe opakowanie tych czekoladek to poczuła by lekkie skutki uboczne...
- Chciałeś osłodzić atmosferę jak mniemam.... Coż...Podoba mi się to pudełko... - powiedziała po chwili pokojówka spoglądając na podarunek. Chwile pózniej jednak schowała pudełko czekoladek pod stołem - Dzieki... ale... Fakt faktem jednak to dopiero była połowa tej historii... Zaraz po rozmowie z Isabellą po raz kolejny zostałam osaczona przez jej wilka.. Zerratu... Ech... Fakt, że jest on najbliższej spokrewniony gatunkowo ze mną sprawia że nie myśli racjonalnie... Ja dobrze wiem czego on chce, ale nie zamierzam mu na to pozwolić... Tak samo w przypadku Nagumo na którego natrafiłam dziś na zakupach... Nikt mi nie chce dzisiaj dać spokoju...
Drakkan kiwał głową, cieszył się że Lupus przyjęła prezent jednak widział że nie wywołał w niej większych emocji... kiwał głową zadowolony z własnego sprytu, gdyż wiedział że ma w zanadrzu jeszcze 2 prezenty którymi dzisiaj jeszcze obdaruje swoją wybrankę..
W tym momencie jednak słyszał słowa Lupus o samym arcypotężnym Zerratu i tym chłystku Nagumo... Drakkan zacisnął prawą pieść i huknął w stół robiąc mały huk...
- Co?! - syknął - Co oni wszyscy wyprawiają... nie pozwalam na takie rzeczy... - mówił a Lupus wyraźnie mogła dostrzec jego zazdrość o nią... Drakkan był mocno zazdrosny o Lupus, wybrał ją na swoją kobietę i dzisiaj chciał jej to ogłosić... gdy tylko słyszał o kolejnych nachalnych męskich osobnikach, jego gniew narastał...
- Jak oni wszyscy śmią... nie pozwalam im na to... - mówił zaciskając mocno pięść, miał ochotę coś roztrzaskać w drobny mak...
W tym momencie jednak kelner podszedł do stołu i postawił przed nosem Drakkana talerz z jego daniem... był to krwisty świetnie prezentujący się wysokiej jakości stek... obok talerza zaś ustawił mu kieliszek do wina... potem spojrzał na Lupus
- Panienko... twoje danie... specjał dnia... - powiedział kelner spoglądając nieco ze zdziwieniem na rudowłosą, gdyż dzisiaj dniem specjalnym był talerz kawałków różnorodnych mięs... Kelner postawił przed nią talerz i okazało się że rudowłosa ma u siebie znacznie więcej jedzenia niż Drakkan, Lupus dostała wiele różnych dobrej jakości mięs...
- Mam nadzieję że zasmakuje... smacznego... - powiedział kelner stawiając kieliszek obok talerza Lupus, a następnie otworzył butelkę wina i nalał im do kieliszków, a butelkę pozostawił w lodzie obok ich stołu żeby Drakkan mógł im dolewać...
Drakkan również ze zdziwieniem spojrzał na talerz Lupus... pokiwał jednak głową z zadowoleniem... sam również najczęściej jadał różnego rodzaju mięsa, więc w tej kwestii byli zapewne do siebie bardzo podobni, chociaż nie wiedział czy Lupus zasmakują mięsa, w końcu nie wiedziała co będzie specjałem dnia...
Lupus widząc reakcje Drakkana na jej dzisiejsza historię uśmiechnęła się lekko i położyła swoją dłoń na jego dłoni. Wezyr poczuł jej delikatny i niezwykle przyjemny dotyk..
- Cieszy mnie to że się złościsz w moim imieniu... - powiedziała - Do tej pory jedynie Entoma to robiła... Jesteś doprawdy interesującym człowiekiem Drakkanie...
Po tych słowach szybko wzięła swoją rękę gdyż w tym momencie kelner przyniósł ich zamówione dania. Lupus która nie miała pojęcia czego sie spodziewać, odetchnęła lekko z ulgą widząc talerz mięs.. Zamawiała w końcu totalnie w ciemno, ale jak się okazało tym razem dopisało jej szczęście...
- Uch.. No to ładnie... To mi się podoba - powiedziała oblizując usta
Drakkan początkowo niepewnie patrzył na talerz Lupus, widząc jednak jej rekacje odetchnął i ucieszył się... jeszcze wcześniej, gdy poczuł na swojej ręce dotyk Lupus... czuł się niesamowicie...
Pokiwał wolno głową
- A więc Lupus lubisz mięso, tak? - powiedział uśmiechając się - Podoba mi się to... - patrzył już teraz zadowolony.
Chciał dowiadywać się o Lupus jak najwięcej... co lubi jeść, co lubi robić...
Lupus dosyć szybko opróżniła talerz, nawet pomimo tego iż starała się to robić dosyć wolno, tak aby nikt nie pomyślał że jest zbyt zwierzęca... Pokojówka wyraźnie czuła na sobie wzrok innych mężczyzn siedzących w restauracji pomimo iż nie było ich dużo... Jej uroda.. suknia oraz błyszczący diadem zapierał u nich dech w piersiach..
- Cóż... - powiedziała odkładając na bok sztućce oraz wycierając delikatnie swoje usta chustą - Lubię mięso to prawda... W każdej postaci... Wiesz przecież Drakkanie że jestem lykantropem.... Widziałeś walkę na arenie...
W tym momencie pochwycił kieliszek wina w swoje ręce i wzięła pojedynczy łyk a następnie położyła go z powrotem na stole...
- Mam nadzieję, że Cię to nie odrzuca... - dodała poważniejszym tonem spoglądając na kieliszek - W końcu żaden człowiek nie odważyłby się zaprosić na randkę bestię... Zawsze możesz się jeszcze wycofać... Zrozumiem to...
Drakkan spokojnie jadł swój stek, co chwila brał kolejnego kęsa potrawy i popijał łykami wina. Obserwował również z dużym zadowoleniem jak Lupus wcina swoje danie bardzo szybko... kiwał głową.
- Mhm, oczywiście że nie... uważam to nawet za bardzo urocze... - odpowiedział na jej pytanie - Podoba mi się to... bardzo... - dopowiedział patrząc prosto w oczy Lupus.
- Nigdy się nie wycofam... tego możesz być pewna... a dzisiaj zamierzam to umocnić... - odparł tajemniczo Drakkan, uśmiechnął się szarmancko... w tej chwili wziął jednak większego łyka wina...
- Lupus, powiedz mi... co jeszcze lubisz robić, jak spędzać czas... co cię interesuje... jestem ciebie niesamowicie ciekaw, będę zaszczycony jeśli mi to opowiesz... - powiedział spokojniejszym tonem zmieniając nieco temat z jego poprzedniego zdania... wiedział bowiem że ten moment zbliża się wielkimi krokami... wiedział że zaraz podejmie działania... cieszył się niesamowicie...
Lupus czuła wyraźnie lekko podniecony ton Drakkana... Ona jednak pomimo tego starała sie zachowywać względny spokój... W koncu tak powinny się zachowywać prawdziwe kobiety gdy są na romantycznej kolacji... Chyba.. Prawda?
Zmrużyła nieco oczy spoglądając cały czas na kieliszek wina.. Przejechała wolno palcem po jego górnej krawędzi dookoła..
- Co lubie robić.... - powtórzyła Lupus - Cóż... Jestem pokojówką... Rozumiem, że sprzątanie i wycieranie podłóg zalicza się do tego?
W tej samej chwili podniosła swój hipnotyzujący wręcz wzrok kierując go prosto na Drakkana.
- Lubię chodzić na zakupy... jeść dobre jedzenie... oraz siać strach w sercach wrogów i mordować tych którzy mi zawadzają...
Gdy to powiedziała zaśmiała się lekko pod nosem.
Naberal jeszcze przez pewien moment spoglądała na nagrobki w milczeniu po czym odwróciła wzrok spoglądając w oczy Pellara. Widziała jego przygnębienie i niepewność. Ten również dostrzegł jej spojrzenie na sobie... Szybko jednak popatrzył w innym kierunku.
- Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, a jego częścią.. - powiedziała poważnym tonem Naberal - To jedynie zamknięcie pewnego rozdziału... Nawet gdy Ci na których nam zależy odchodzą z tego świata... tak długo jak pozostaną w naszej pamięci, tak długo będą dla nas żywi...
- To prawda... - odparł Pellar i pokiwał wolno głową - Temu też błagam Bogów o to aby te wspomnienia nie zostały mi odebrane...
Naberal parsknęła cicho pod nosem. Pellar lekko zaskoczony popatrzył ponownie w jej kierunku.
- Nawet jeżeli utracisz swój umysł i znajdujące sie tam wspomnienia... To to na czym Ci zależało prędzej czy później przypomni twoja dusza i serce... - odparła pokojówka
Pellar nie odpowiedział.. Jego oczy lekko się wytrzeszczyły na słowa Naberal... Pokojówka jednak w tej chwili skierowała swój wzrok ku niebu.. Stopniowo chmurzyło sie coraz bardziej...
- Zanosi się na mocny deszcz... - powiedziała dosyć suchym tonem - Poczekam na ciebie pod drzewami... Przybądź gdy będziesz gotowy...
Po tych słowach odeszła zostawiając Pellara samego nad grobami jego rodziców...
Drakkan słysząc to co mówi Lupus również zaśmiał się głośno wyraźnie będąc pod wrażeniem słów rudowłosej, słuchał jej z wielką uwagą i mocno wykazywał swoje zainteresowanie...
- Świetnie... cudownie... - mówił patrząc wprost z podziwem na rudowłosą... niespodziewanie chwycił znienacka jej dłoń... nie mógł się oprzeć... - Uwielbiam cię właśnie za to... za twój charakter, za to jaka jesteś... za to jak bardzo jesteś wyjątkowa, piękna i zabawna... nigdy w swoim życiu nie spotkałem równie idealnej kobiety jak ty... - mówił trzymając mocno jej dłoń.
W tym momencie skierował swój wzrok na jej diadem na głowie...
- Twój diadem na głowie... Lupus... dostrzegłem go już od pierwszych chwil... to jak wygląda na twojej głowie... to coś niesamowitego, nie potrafię tego opisać słowami, nie znam tak wielu słów... wyglądasz w nim przepięknie... - dopowiedział - Ten diadem to coś niesamowitego, pasuje do ciebie wprost idealnie... - dodał po chwili nie mogąc się oprzeć.
W tym momencie puścił niespodziewanie jej dłoń, zaczął się mocno szamotać i trzepać na krześle... w tej chwili niespodziewanie zza rogu wyciągnął arcypiękny bukiet białych róż... obszedł stolik i przystanął przy rudowłosej Lupus...
- Lupus... - mówił a jego głos lekko się łamał, Lupus mogła dostrzec jak bardzo jest podekscytowany, szczery i jak wiele widać po nim emocji - Chcę abyś została moją dziewczyną... chcę abyśmy wspólnie stworzyli związek, chcę żebyś była moją kobietą... - mówił Drakkan... miał ogromną nadzieję że kelner nie podejdzie teraz z zapytaniem o desery, Drakkan w napływie wściekłości mógłby go znokautować gdyby ten przerwał mu tak ważną chwilę...
- Zapewne zastanawiasz się dlaczego róże są białe... chciałem okazać nimi jak bardzo dużym szacunkiem cię darzę, tego możesz być pewna - mówił - Dodatkowo pragnę aby ten bukiet był symbolem... symbolem rozpoczęcia naszego związku... chcę abyśmy wspólnie nasz związek napawali różnymi barwami... - dopowiedział. Sam nie spodziewał się że potrafi mówić takie słowa... Lupus robiła z nim coś niesamowitego, Drakkan nie poznawał samego siebie... jednak wszystko co teraz mówił było całkowicie szczere i prawdziwe...
Przekierowanie