MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Lupus podobało się to, że Drakkan cały czas ją komplementował...Isabella w sumie przewidziała, że tak będzie.. mówiła to jej jeszcze w zamku... W jej oczach Drakkan doprawdy był uroczy jak na człowieka... Do tej pory nie przypuszczałaby że znajdzie kogoś takiego jak on i bedzie teraz z nim siedziec przy jednym stole w prestiżowej restauracji... Wiele pytań przeszło przez jej umysł... Między innymi to czy dziś po tej kolacji ich relacja w jakimś stopniu jeszcze bardziej się pogłębi... Związek człowieka i potwora... Czy coś takiego mogło w ogóle się udać?
Lupus chrząknęła cicho pod nosem oddalając od siebie wszystkie myśli i pochwycił w swoje ręce menu i zaczęła je czytać. Od samego rana nie jadał dziś kompletnie nic, była więc dosyć głodna... Równocześnie jednak miała świadomość, że jest w ekskluzywnej restauracji a nie w pierwszym lepszym barze... nie mogła sobie pozwolić na zwierzęce zachowania... Musiała opanować swoje instynkty i zachowywać sie na poziomie... tak jak przystało w miejscu takim jak ten...
Przełknęła lekko ślinę czytając po kolei pozycje w menu... Nie miała zielonego pojęcia czym były dania rozpisane w menu... Każde z nich brzmiało kuriozalnie z jakimiś ekstrawaganckimi nazwami sosów.... Lupus mrugnęła kilka razy i popatrzyła na Drakkana a następnie na kelnera..
- To ja poprosze specjał dnia.... heh... i może jakieś słodkie wino? - powiedziała Lupus



- Jeżeli tak uważasz.. jeżeli według ciebie to była dobra decyzja... To nie zamierzam tego kwestionować.. - odparł Ignathir
Tempus pokiwał głową.
- Możesz być spokojny... przynajmniej póki co... jednak przyszłosć staje pod znakiem zapytania... Moim obowiązkiem jest Cię ostrzec... Nadchodzi bowiem coś z czym nawet blizniaki i Isabella nie byliby w stanie wygrać...
Ignathir nie odpowiedział. Jego oczy lekko przygasły spoglądając na Tempusa..
- Rozumiem... - odparł po chwili Ignathir - Jeśli to bedzie konieczne... Sam się tym zajmę...
- Wiedziałem, że to powiesz... - rzekł z uśmiechem na ustach Tempus i rzucił spojrzenie na biurko arcymaga - Życzę Ci powodzenia...
Umysł Pellara nie pozwalał mu nawet na chwile odpocząć... Negatywne myśli zalegały jego głowę... O ile śmierć swoich rodziców rozumiał i zdołał już zaakceptować, to samo wyobrażenie że jeden z tych grobów mógł należeć do jego młodszej siostry przyprawiało go o szaleńczy gniew... Nie chciał zaakceptować faktu, że mogłoby to być możliwe... Uderzył pięścią w ziemię.
- To nie jest mozliwe.... - powiedział sam do siebie - Czułbym jakby to była prawda...
Groby nie były podpisane i to najbardziej irytowało Pellara gdyż nie był w stanie zidentyfikować dwóch grobów poza tymi które należały do jego rodziców... Na każdym z nich jednak został złożony jeden przedmiot który miał prawdopodobnie wskazywać na to kto został w danym miejscu pochowany.. Niestety Pellar nie był w stanie połączyć faktów i nie miał pojęcia co to oznaczało...
Po kilku minutach podniósł się z ziemi i odszedł kawałek dalej spoglądając w milczeniu na uszkodzone mury stolicy.. Nie wiedział co o tym wszystkim myśleć... Nie wiedział czy w ogóle powinien myśleć... Przyjemny ciepły wiatr powiewał delikatnie jego szkarłatną peleryną... W tym samym momencie usłyszał wyraźny szelest trawy. Wolno odwrócił swoją głowe za siebie i dostrzegł Naberal, która gdy tylko zauważyła na sobie jego wzrok zatrzymała sie w miejscu.. Pellar zdziwił sie.. był przekonany, że pokojówka już dawno odeszła i go tu zostawiła... Tak jednak się nie stało...
Co więcej, trzymała w swoich rękach bukiet pięknych białych kwiatów.. tych samych które rosły tutaj... na łące... Promienie słońca oświetlały jej twarz, a wiatr powiewał jej włosami oraz szatami..
Książe przez moment delektował sie tym widokiem po czym z powrotem odwrócił wzrok spoglądając przed siebie. Wziął głęboki oddech.
- Byłem pewny że już odeszłaś... - zaczął
- Nie zrobiłabym tego... - odparła Naberal bardzo spokojnym tonem i gestem lewej ręki poprawiła kosmyk swoich włosów. - Zbierałam kwiaty... Uznałam, że mimo wszystko nie wypada przychodzić na groby z pustymi rękami...
Pellar słysząc jej słowa pokiwał wolno głową. Naberal nie przestawała go pozytywnie zaskakiwać... Nigdy by nie przypuszczał, że służąca Nieumarłego Króla byłaby zdolna do takich rzeczy... Naberal po prostu była inna...

[Obrazek: x6d4wx4vsswd1.png]
Drakkan spoglądał na Lupus gdy ta wybiera swoje danie... kiwał wolno głową zadowolony... po chwili gdy ta wybrała, Drakkan zerknął w kierunku kelnera...
- A dla mnie stek... mocno krwisty... - powiedział Drakkan - I weźmiemy jeszcze butelkę najlepszego słodkiego wina tak jak wspomniała moja towarzyszka... - dopowiedział Drakkan zamykając menu, pokiwał głową zadowolony
Kelner natomiast zapisał zamówienia...
- Wspaniale! Jak najbardziej, już się tym wszystkim zajmuję! - powiedział a następnie odszedł od stolika zostawiając Drakkana i Lupus samych.
Drakkan wpatrywał się w Lupus ponownie... spoglądał na jej piękne oczy..
- Lupus... powiedz, jak podoba ci się ten lokal i nasz stolik? Mam nadzieję że przypadł ci do gustu i jedzenie też ci zasmakuje... - powiedział spokojnym tonem po chwili.
Lupus rozejrzała się po lokalu.
- Coż.. nie byłam nigdy w takim miejscu.. To mój pierwszy raz... - powiedziała i położyła obie swoje dłonie na kolanie - Atmosfera jest tu zdecydowanie inna niż w barach do których chodziłam... Ale.. to nawet dosyć ciekawe na swój sposób...
Drakkan kiwał głową upajając się słuchaniem głosu swojej Lupus, był niezwykle podekscytowany tym że Lupus siedzi z nim przy stoliku i jest z nim na randce... rudowłosa robiła z nim coś czego nie potrafił opisać, wprawiała go w niesamowity stan...
- Taak, bary o których wspominasz cechują się przeważnie też tłumem i człowiekiem na człowieku, tutaj natomiast może być nieco bardziej kameralnie i prywatnie... na czym bardzo mi zależało - powiedział szarmancko... był mocno zazdrosny o Lupus już od czasu spotkania z nią na plaży, wtedy gdy przegonił bandę chłystków która ją obmacywała... był o nią bardzo zazdrosny, Lupus działała na niego niesamowicie...
- Lupus, a jak ci minął dzisiejszy dzień? Był udany? Wieczór z pewnością będziesz miała bardzo przyjemny, to ci gwarantuję... - rzekł po chwili znowu szarmanckim i mocnym tonem Wezyr.
Lupus słysząc słowa Drakkana lekko parsknęła pod nosem i opuściła wzrok.. Uśmiech na jej twarzy wydawał sie być w tym momencie kompletnie sztuczny i wymuszony...
Położyła jedną ręką na blacie stolika i podparła swoja głowe spoglądając w inną stronę.
- Udany?... Chciałabym żeby tak było, ale ten dzień był dla mnie daleki od udanego... - powiedziała trochę poważniejszym tonem Lupus - Już od samego rana pojawiły sie problemy...
Drakkan zdziwił się nieco i zmartwił na słowa Lupus... nie spodziewał się że Lupus mogła mieć dzisiaj nieciekawy dzień...
- Wybacz jeśli moje pytanie popsuło ci humor... - odparł spokojnie Drakkan - Problemy? Jeśli chcesz to możesz mi opowiedzieć, chętnie cię wysłucham.. a potem poprawię ci humor... - odparł wolno Wezyr nie odrywając wzroku od Lupus...
Lupus spojrzała prosto na Drakkana i pokiwała lekko głową.
- Coż... to dosyć długa historia... - odparła Lupus - Ale mogę ją skrócić... Zaczeło się to wszystko od naszego jakże wspaniałego księcia Lorenza... Tss... Nie wyobrażasz sobie nawet co uczynił... Wkradł sie do mojego pokoju... grzebał mi po pólkach... a gdy byłam pod prysznicem, wszedł do mojej łazienki i nie tyle że mnie podglądał ale nawet podszedł do mnie i mnie dotknął gdy byłam naga... Uhh... Nie ma kompletnie poszanowania dla cudzej prywatności... Zapłaci za to co zrobił... Zemszczę się...
Drakkan słysząc słowa Lupus zacisnął obie pieści, trzymał dłonie na stole więc Lupus mogła to dostrzec... jego mina zrobiła się mocno wkurzona...
- Co.. co? Lupus... co Ty w ogóle opowiadasz - mówił kompletnie zaszokowany Drakkan. Nie miał pojęcia co o tym sądzić.. nie mógł znieść faktu że ktoś mógł dotykać Lupus, nie mógł też uwierzyć że Lorenzo bylby zdolny robić takie rzeczy... był zaszokowany, nie wiedział co myśleć...
- To straszne co opowiadasz... niedopuszczalne.... - mówił wściekłym tonem
Lupus westchnęła głeboko.
- Wiem ze to brzmi dziwnie... - odparła - Niestety jednak to prawda... Lorenzo przekracza wszelkie granice bo nie ma żadnej dyscypliny... Isabella pozwala mu na zdecydowanie za dużo... Od najmłodszych lat wszelkie jego wystepki były traktowane z przymrużeniem oka... Teraz jednak przechodzi samego siebie... Fakt faktem Isabella dała mu szlaban, jednak jestem przekonana że i tak nie bedzie sie go trzymał... Isabella moze i jest dobrą władczynią Drakkanie, ale niestety jako matka niezbyt dobrze się sprawuje...
Lupus skierowała swój wzrok na blat stołu.. Zmrużyła nieco oczy...
- Po za tym dziś zaprosiła mnie i Entome też na śniadanie... Zgodnie z oczekiwaniami przepytywała mnie o tajemniczą śmierć Kapelusznika... Oczywiście byłam pierwszą podejrzaną... Udało mi się jakimś cudem z tego wyjść z pomocą Entomy... To wszystko było doprawdy irytujące.... Jeszcze musiałam tam siedzieć przy jednym stole z tym zboczuchem... Nie był w stanie mi nawet popatrzec w oczy... Tsss...



Pellar kątem oka spoglądał jak Naberal podchodzi do grobów jego rodziców i kładzie przy nich zebrane przez siebie kwiaty... Nadal był kompletnie tym zaskoczony.. Wolno podszedł do pokojówki i zatrzymał się stajac obok niej. Jego wzrok skierował się na leżące kwiaty...
- Nie musiałas tego robić... - powiedział Pellar
- Fakt... - odparła Naberal - Jednakże zdaje sobie sprawę z tego, że osoby tu pochowane były dla Ciebie bardzo ważne... nawet pomimo tego, że ich nie znałam osobiscie, to wciąż szanuje ich poległe dusze...
Pellar skierował swój wzrok na pokojówkę.. Przez chwile nie miał pojęcia co powiedzieć..
- Dziękuję.... - odparł po chwili ciszy Pellar
Naberal nie odpowiedziała. Jedynie lekko pochyliła głowę do przodu i przymknęła swoje oczy... Delikatny powiew wiatru w tym momencie ponownie zawiał jej włosami..
Przekierowanie