Galthran z uwagą zaobserwował zjawisko jakie nastąpiło... doskonale zdał sobie sprawę, że było to ostrzeżenie od tej istoty... być może owy kawałek pustyni należał do tej istotki i w momencie gdy Galthran wtargnął do jej legowiska ta wysłała mu sygnał ostrzegawczy.. było to intrygujące... wszakże wraz z Bractwem często masakrowali przeróżne tereny i legowiska bestii tym samym zdobywając różne potęgi magiczne i mityczne skarby... od czasu nowego świata powstało wiele intrygujących gatunków... sam Galthran prowadził przeróżne badania i obserwacje i kreował także bestiariusze...
W tym momencie wolno odwrócił się w stronę pokojówki stojącej za nim... Czarny Rycerz był wyższy od kobiety... momentalnie spojrzał na nią całą...
- Galthran... "Piewca Śmierci", "Zwiastun Nicości", członek Wielkiego Bractwa Czarnych Rycerzy... - przedstawił się wolnym i spokojnym tonem Galthran, Entoma usłyszała jego mocny i mroczny a zarazem przyjemny ton głosu... skrzyżował w tym momencie ręce na torsie, Entoma dostrzegła że cała jego zbroja emanuje mrocznym dymem i magią, całe uzbrojenie jest potężnie nafaszerowane zaklęciami... Galthran nie był jednak tak masywny i ogromny jak chociażby Sisyphus...
- I wybacz intrygująca istoto jeśli wszedłem na twój pustynny teren... przybyłem tutaj we własnych sprawach niezwiązanych z tobą... jednak wyczułem bijącą od ciebie niespotykaną moc i postanowiłem obserwować twoją interakcję z istotą która odjechała na tym iście dziwacznym koniu... - dopowiedział wolno. Wiedział, że chociażby Stopczyk już teraz rzuciłby się na Entomę i postanowił zagarnąć cały jej teren... Galthran jednak był inny od Stopczyka, znacznie bardziej inteligentny i opanowany... nie był także do końca przekonany czy Entoma jest istotą pustynną... przyjrzał jej się uważniej swoimi oczami skrytymi pod hełmem... wyglądała intrygująco... inaczej niż inne kobiety...
- Kim ty jesteś? - spytał.
- Nie mieszkam na pustyni tylko w zamku Cesarzowej... Jestem jej... służącą... - odparła Entoma spoglądając na rycerza. Jej usta były jednak zastygnięte. Po chwili odwróciła jednak wzrok... Dokładnie prześwietliła umysł Galthrana oraz jego aure.. Szybko doszła do wniosku, że nie stanowił dla niej zagrożenia. Lekko sie uspokoiła, a jej oczy przygasły.
- Zakon Czarnych Rycerzy.... Rozumiem... w rzeczy samej twój wygląd jest dosyć charakterystyczny... - dodała Entoma.
- Służącą Cesarzowej... - powtórzył wolno Galthran mocno zaciekawionym tonem - Zatem masz moje wyrazy szacunku i uznania... Cesarzowa Isabella to wybitna kobieta i największa władczyni... - dodał wolno.
Ogromnie cenił Isabellę i podziwiał... zarówno jej ogromną potęgę w wielu dziedzinach, inteligencję jak i zabójczo piękną urodę... Stopczyk oddałby życie aby Cesarzowa na niego spojrzała... Sisyphus zaś opowiadał kiedyś, że zdołał ją poznać lepiej i osobiście, nie zdradzał jednak zbyt wiele kompanom...
Zmierzył wzrokiem Entomę jeszcze dokładniej... przyjrzał się jej nogom i włosom... były doprawdy bardzo ładne...
- Ty również jesteś arcy charakterystyczna... żyję w tej krainie ogrom lat... nigdy wcześniej nie widziałem jednak podobnej tobie istoty... jesteś czymś wyjątkowym... - mówił i zbliżył się do niej nieco... - byłabyś ciekawym eksperymentem moich badań... moim nowym odkryciem, wpisem w księgach... intrygujące... - mówił w lekkim amoku dokładnie ją obserwując... po chwili jednak lekko się otrząsnął...
- Imię... nie zdradziłaś mi swego imienia, pani... czyżbym nie był godzien go poznać? - spytał mrocznym tonem...
Tymczasem w Wielkiej Twierdzy Wezyrów Zakira siedziała sobie wygodnie na krześle... na stole ustawioną miała już butlę wina, miski winogron i przeróżnych owoców, a także talerz krwistego mięsa...
Po jakimś czasie jednak poczuła lekki wstrząs... powietrze zabuzowało, a po chwili wyłonił się nieopodal sam Thant...
Zakira wytrzeszczyła lekko oczy na widok Wezyra... nie spodziewała się akurat jego tutaj.
- Aaahh! - krzyknął i przeciągnął się Thant, a po chwili zachichotał dostrzegając szybko Zakirę.
- Wampirzyca! - krzyknął rozkładając ręce... momentalnie wskoczył na stół i przebiegł przez samiutki jego środek a po chwili był już przy kobiecie... Zakira aż zabrała nogi ze stołu i wyprostowała się na krześle... Thant zrzucił miskę winogron na ziemię.
- Uważaj! Niszczysz mój relaks... - syknęła.
Thant ponownie szaleńczo zachichotał, złapał się za brzuch a po chwili znacznie zbliżył swoją twarz do twarzy kobiety.
- Ojj nie nie... wręcz przeciwnie, ze mną twój relaks wzniesie się na znacznie wyższy poziom... - odparł szaleńczym tonem głosu.
W tej chwili Thant wygodnie zasiadł sobie na krześle obok i także położył nogi na stole i wygodnie oparł plecy o krzesło.
Zakira rzuciła na niego chłodne spojrzenie.
- Ufff... musiałeś przybyć tutaj akurat dzisiaj... teraz...? - spytała
Thant nie mógł usiedzieć w miejscu, szybko zmienił pozycję i usiadł już garbiąc się i nachylając do kobiety...
- Gdy tylko wyczułem tutaj twoją obecność musiałem przybyć... dawno nie widziałem twojej ślicznej bladej buźki... - rzekł i zachichotał, a po chwili spojrzał jej prosto w oczy i po chwili na jej białe włosy - I twoich pięknych białych włosów... ahhh... tego samego koloru co moje... zawsze mnie to w tobie kręciło... że upodabniasz się do mnie... aaj, zaiście mam świetny gust... - dodał po chwili i głośno zachichotał.
Zakira westchnęła mocno i wzięła łyka wina...
- Mam takie od urodzenia wariacie... - odparła wolno.
Entoma była lekko zdziwiona zachowaniem oraz słowami Galthrana... Mimo to jednak nie ruszyła się z miejsca i nadal stała bez ruchu. Spoglądała na niego w milczeniu słuchając jego słów.
- Nie wiele osób zna moje imię.... Jedynie paru wezyrów i rodzina cesarska... - powiedziała spokojnym tonem - Ale jeżeli tak bardzo chcesz wiedzieć, to ujawnię Ci ten "sekret"... Na imię mi Entoma...
Po tych słowach popatrzyła przenikliwie prosto na jego twarz.
- Co masz na myśli mówiąc o eksperymencie? o badaniach? Skąd ten pomysł? Nie jestem nikim wartym uwagi... - dodała
Entoma dobrze znała opinie na jej temat wśród osób które ją znały. Większość uważała ją za potwora.. jej wygląd w końcu nie był naturalny.. nie był ludzki... Dla wielu był przerażający oraz szkaradny. Dlatego też nie pojawiała się zbyt często publicznie tak jak Lupus... Gdy jednak zaszła taka potrzeba, to robiła to tylko w nocy gdy większość ludzi spała. Entoma nie była jednak przejęta swoją złą opinią... Ludzie byli dla niej istotami podrzędnymi... nic nie wartymi... Ich głos się dla niej nie liczył...
Tymczasem Sisyphus leżał wraz z Callisto w swojej sypialni w rezydencji... kobieta trzymała głowę na jego klatce piersiowej i przytulała się do jego masywnego torsu...
- Uff... w końcu jest tak jak dawniej... cudownie... - mówiła aksamitnym i zadowolonym tonem czarownica.
- Co masz na myśli? - odparł Sisyphus
- Twoje potęgi powróciły... twój zakon na nowo powstał... wykreowałeś nowe tereny i budowle, zgromadziłeś wielkie oddziały... mamy dużo czasu dla siebie... - wymieniała wolno czarownica.
Sisyphus westchnął i kiwnął głową lekko.
- Nie jest tak jak dawniej... nie wszystko... - odparł Sisyphus... brakowało mu krwawych batalii i wojen, pól bitew... uwielbiał widok jak oddziały wroga leżały we krwi u jego stóp... Czarny Rycerz zaczął gładzić dłonią czarne niczym noc włosy Callisto...
- Pamiętasz tą rudowłosą... z uszami... - zaczęła nagle Callisto chcąc go podjudzić.
- Doskonale pamiętam... - odparł Sisyphus - Już niebawem ona przypomni sobie o mnie... - odrzekł.
Callisto zachichotała lekko.
- A więc coś ci chodzi po głowie... - odparła.
- Niebawem wyruszam... ruszę po zemstę... Lupus padnie przede mną bezwładnie na kolana... pochłonę ją w całości... - rzekł zaciskając prawą pięść...
Galthran wolno obszedł ją dookoła... zmierzył ją wzrokiem od stóp do głowy... pokiwał lekko swoją głową...
- Ochh... wydaje mi się, że nieco cię rozumiem Entomo... wszak niektóre istoty w naszej krainie nie są jeszcze na tyle rozwinięte, aby pojmować że nie wszystkie "potwory" są bezmózgimi i bezlitosnymi bestiami żądnymi krwi... między innymi dlatego tworzę w wolnych chwilach bestiariusz i dokładnie opisuję istoty żyjące w naszym świecie... - mówił wolnym tonem...
- Entomo... osobiście dla mnie nie wyglądasz na bestię... masz w sobie pewien urok i wspaniałą niespotykaną magię... wydajesz się być osobnym bytem doskonale znającym swoje cele i ścieżki... intrygujesz mnie... chciałbym cię zbadać aby móc stwierdzić czy masz w sobie więcej z potwora czy może wręcz przeciwnie... - mówił intrygującym i mrocznym tonem.
- Takie badania jednak są zawsze bardzo bolesne i brutalne... wyciska się kwintesencję, esencję... należy potwierdzić potwierdzenia, mieć pewność... - mówił z charyzmą w głosie... - Nie chcę tego sprowadzać na ciebie... sądzę, że mógłbym cię poznać na wiele innych sposobów... - przemówił tajemniczo...
Entoma patrzyła jak Galthran chodzi dookoła niej. Złączyła oba rękawy ze sobą.
- Możesz myśleć o mnie co tylko chcesz... - powiedziała Entoma obojętnym głosem - Nie widziałeś nigdy kogoś takiego jak ja ponieważ pochodzę z innego wymiaru... Zostałam tutaj wysłana celowo... Żadna istota z tego świata nie ma wystarczającej mocy aby mnie zabić... Nie odczuwam strachu... Nie boje się ani śmierci ani bólu... Nawet więc jeżeli byś mi takowy zadał to nie krzyczałabym, nie uroniłabym łzy, nie błagałabym o litość... Nie jestem do tego zdolna...
Po tych słowach odeszła kawałek dalej i popatrzyła na horyzont. Powoli zaczęło sie rozjaśniać.. Do świtu jednak było jeszcze daleko.
Entoma stanęła tyłem do Galthrana... ten miał wiec dobrą okazję aby ją sobie obejrzeć... rzucił spojrzenie na jej tyłek, nogi, plecy, włosy i cały outfit... pokiwał wolno głową i uśmiechnął się pod hełmem... doprawdy była inna niż wszyscy... całkowicie inna... zapewne wielu jej nienawidzi, patrzy z obrzydzeniem... on jednak zdołał poczuć do niej coś innego... coś co jego samego zadziwiło... ta istotka bardzo go urzekła... bardzo go zaintrygowała... zaczął mu się nawet kreować pewien pomysł w głowie... podszedł w tym momencie do Entomy i ustał obok niej... spojrzał w punkt w który ona patrzyła...
- Pustynia doprawdy jest intrygującym miejscem... ogromne tereny... wiele ciekawych zjawisk do zbadania... najciekawszym co dzisiaj odkryłem jednak jesteś ty Entomo... - rzucił krótkie spojrzenie na pokojówkę. Westchnął lekko...
Mężczyzna w turbanie szedł przez pustynię ze swoim drewnianym kijem i wielbłądami... rozglądał się uważnie i na chwilę przystanął aby wziąć łyka wody... chrząknął i ruszył w dalszą wędrówkę...
Entoma wolno odwróciła głowę w stronę Galthrana i spoglądała na niego przez chwile w milczeniu. Jego słowa ją ponownie kompletnie zaskoczyły. Brzmiało to w zasadzie tak jakby rycerz próbował ją podrywać... Jego słowa wydawały sie dla niej tak absurdalne, że aż przeczące jakiejkolwiek logice. Ona miałaby być kimś "ciekawym?". Entoma przypuszczała, że Galthran nie ma pojecia czym ta jest w rzeczywistości i nie gadałby takich rzeczy gdyby miał o tym jakiekolwiek pojęcie... Wątpliwe było nawet to aby podobała mu się jej aktualna forma... Nie przypominała bowiem wyglądem ludzkiej kobiety... Jej ciało było w końcu jak puzzle... Wszystko to co widział był jedynie kamuflażem... Dlaczego więc mówił takie rzeczy? Nie miała bladego pojęcia...
- Nie rozumiem o czym ty mówisz... - odparła Entoma swoim przerywanym tonem.
Megumi przygotowywał się do rytuału okiełznania kolejnego Chowańca. Gojo oczywiście stał obok.
Młody czarownik był znacznie bardziej zdeterminowany niż kiedykolwiek. Strach przed Entomą uświadomił mu jak słaby jest i że musi stać się silniejszy bardzo szybko.
Po chwili przygotowań rozpoczął rytuał.
Cienisty krąg spowił teren a ze środka wypełzł ogromny biały wąż. Robił on znacznie większe wrażenie niż poprzednie chowańce z którymi walczył Fushiguro.
- Nue, Boskie Psy - Krzyknął Megumi, przywołując swój arsenał. Natychmiast rozpoczął atak.
Galthran jeszcze przybliżył się do Entomy...
- Chciałbym stopniowo lepiej cię poznawać... zdobywać wiedzę... jesteś istotą jedyną w swoim rodzaju, intrygującą i tajemniczą... jesteś niesamowitym stworzeniem... twoja obecność tutaj mocno mnie urzekła... - odparł wolnym i mrocznym tonem...
- Powiedz mi... dlaczego cię tutaj spotkałem? Na środku pustyni... cóż tutaj robisz? Dokąd zmierzasz... - rzekł wolno