Entoma dotarła do pojedynczych drzwi za którymi czuła obecność Suguru.. Wiedziała, że czarnoksiężnik jest w środku i prawdopodobnie słyszał krzyki swoich sługusów... Zapewne miał też świadomość, że wszyscy już nie żyją...
Pokojówka zapukała delikatnie do drzwi po czym otworzyła je gestem swojego rękawa. Pierwsze co jej się rzuciło w oczy to stół przy którym kilka dni temu siedziała wraz z Suguru próbując poznać jego motywy oraz plany.. To wtedy też poznała jaką jest osobą i jak nierealna jest jego idea wyeliminowania zwykłych ludzi z magicznej krainy i pozbycia się Isabelli...
Sam Suguru siedział odwrócony tyłem na swoim fotelu spoglądając na wielki obraz który wisiał na ścianie. Po chwili Pokojówka usłyszała tez i jego głos.
- Rozumiem, że nie przybyłaś tu aby do mnie dołączyć? Nie zamierzasz wspomóc mnie w pokonaniu wspólnego wroga?
Entoma pokręciła głowa
- Nie bierz tego do siebie... To nic osobistego... - powiedziała spokojnym tonem - Ja jedynie wykonuje polecenia...
Suguru zaśmiał sie głośno
- A więc Cesarzowa wydała mnie wyrok... Powiedziałaś jej pewnie o naszej rozmowie...
Entoma słysząc te słowa parsknęła pod nosem. Suguru nie miał pojęcia jak bardzo sie mylił.
- Mało wiesz... - powiedziała - Nic dziwnego, że nic nie osiągnąłeś...
- Wielka szkoda... Myslałem, że nasza współpraca dojdzie do skutku... Razem stworzylibyśmy coś pięknego... Lepszy świat bez tych głupich zawszonych małp i bez Gojo Satoru który tkwiłby wiecznie w Wymiarze Więziennym...
Entoma westchnęła.
- Wygląda na to, że nadal nic nie rozumiesz... - odparła pokojówka
W tej chwili Suguru wstał z fotela i odwrócił się twarzą do stojącej w progu pokojówki.
- Nie chciałem tego robić... Doceniałem Cię jako niezwykle zaawansowaną użytkowniczkę magii... Ale nie dałaś mi innego wyboru... Przez ciebie jestem zmuszony tego użyć...
W tym momencie Suguru wyjął z pod swojej szaty artefakt, który przez cały okres ich rozmowy się ładował. Czarnoksiężnik zamierzał użyć lada chwila Wymiaru Więziennego...
Pokojówka niezbyt przejęła się jednak widokiem artefaktu i odpowiedziała wysuwając z rękawa swoje ostrze. Była gotowa do konfrontacji..
- Atak! - krzyknął Suguru wskazując ręką na Entomę... natychmiastowo przy pomocy swojej magii czarnoksiężnik przyzwał kilka magicznych bestii, który ruszyły prosto na Entomę. Zamierzał zająć pokojówkę na tyle aby mógł w pełni aktywować artefakt i uwięzić ją w nim na zawsze. Pokojówka jednak widząc szarżujące na nią bestię jedynie pochyliła minimalnie głowe do przodu a jej oczy błysnęły karminową czerwienią.. Suguru nie zdążył mrugnąć a pokojówka zniknęła mu z oczu i pojawiła się tuż za nim.. Jej szybkość przekraczała wszelkie wyobrażalne granice..
Suguru kompletnie zaskoczony popatrzył kątem oka za siebie..
- HUH?! N...Nie możliwe... Jak?....- wyjęknął zszokowany Suguru po czym sekundę później jego twarz zbladła, a głowa niczym jak pod gilotyną, samoistnie oddzieliła sie od ciała... Precyzyjne cięcie które wykonała Entoma przy pomocy swojego ostrza było tak szybkie.. że Suguru nie był w stanie nawet go zauważyć.... Ciało Suguru padło na ziemię martwe a jego głowa przeturlała sie kawałek dalej zalewajac podłoge we krwi..
Magiczne Bestie dopiero teraz zauważyły co sie wydarzyło. Entoma przez moment spoglądała na martwe ciało Suguru po czym skierowała swój wzrok na przyzwane bestie które dopiero teraz zrozumiały co się stało... Ich Pan był juz martwy...
Entoma nie miała zamiaru nikogo oszczędzać... Zaledwie kilka sekund później było już po wszystkim. Bestie wezwane przez Suguru zostały zneutralizowane w ekspresowym wręcz tempie bez większego trudu..
Ponownie nastąpiła kompletna cisza... Grobowa cisza...
Entoma podeszła z powrotem do martwego ciała Suguru i przykucnęła przed nim.
Od razu pierwsze co zrobiła to odebrała czarnoksiężnikowi artefakt jakim był Wymiar Więzienny... Suguru nie zdążył go aktywować aby ją uwięzić... Trzymając go w swoich rękawach Entoma przyjrzała mu sie bliżej. Wyglądał on interesująco... tak samo jak za pierwszym razem gdy Suguru go wyciągnął i przedstawił przed jej oczyma gdy była tu wspólnie z Galthranem...
Znając więc jego potęgę i użyteczność Entoma schowała artefakt do swojego rękawa... Tego typu broń nie powinna trafić w niepowołane ręce..
- Cóż... - powiedziała Entoma podnosząc się i spoglądając na ciało Suguru - Miałeś szanse... ale jej nie wykorzystałeś... Twoja wizja ginie dziś razem z tobą...
Po tych słowach machnęła rękawem ostatecznie spopielając całe ciało czarnoksiężnika, a jego odciętą głowę chwyciła swoim lewym rękawem i udała sie w kierunku wyjścia...
Tymczasem Ignathir przeczytał jeszcze kilka stron tajemniczej księgi po czy zamknął ją odkładając na bok... Nie potrafił zrozumieć kto byłby w stanie coś takiego napisać... Niektóre z tych wizji doskonale bowiem pasowały do wydarzeń które działy sie w rzeczywistości.. Arcymag złapał sie za głowę intensywnie myśląc... Nigdy wcześniej nie doświadczył czegoś takiego... Nie wiedział też co zrobić z tą książką... Na pewno jednak nie mógł pozwolić aby ktokolwiek inny spróbował ją otworzyć... Poznanie pełnej wiedzy w niej zawartej mogłoby doprowadzić do nieokreślonych konsekwencji..
- Dobrze, że Ptolemy to znalazł, a nie ktoś inny.. - rzekł Ignathir sam do siebie spoglądając na okładkę książki nadal kompletnie zaskoczony treściami które przeczytał..
Galthran pokiwał głową, rozejrzał się wolno... swój wzrok utkwił na Thancie...
- Moje sprawy tutaj zostały załatwione, Wezyrze... dzięki że nie mieszałeś się w prywatne sprawy bractwa czarnych rycerzy... - przemówił Galthran.
Thant zerkał na Galthrana...
- Cóż.. skoro były to sprawy stricte między wami... nie miałem po co się mieszać.. posprzątać już po was posprzątałem, w końcu załatwialiście to na terenie Cesarzowej... - odparł
Galthran pokiwał głową.
- Dzięki, Wezyrze.
- Galthranie... a Entoma? Sprawy Bractwa jej... dotyczą? Była tu bowiem wspominana... - spytał Thant
Galthran zacisnął lewą pięść, w prawej zaś trzymał ociekający krwią wór...
- Nie.. nie... - odparł Czarny Rycerz lekko zmieszanym tonem.
Thant natomiast miał bardzo wysokie IQ, czuł że ten coś kręci...
- Nie ma żadnych powodów do obaw i ciekawości, nie ma potrzeby przybywania na nasze tereny... wszystko jest w jak najlepszym porządku... - odparł Galthran, wyczuł wcześniej że Thant w dosyć pochlebny sposób mówił o Entomie co było niesamowitą rzadkością, nie chciał niczego ryzykować, chciał mieć Entomę tylko dla siebie... zwodził więc Wezyra
- No dobrze... rozumiem... - odparł Thant uśmiechając się nieco fałszywie...
Galthran pokiwał głową
- Bywaj Wezyrze! - powiedział, a po chwili teleportował się z tego miejsca..
Thant zachichotał pod nosem... zacierał lekko ręce... gładził się po podbródku... lubił sprawiać sobie radość, a więc chciał w tym temacie jeszcze nieco posiedzieć... pierwsze co chciał zrobić to wspomnieć co nieco Sisyphusowi i rozjuszyć go bądź ujrzeć jego reakcję... potem natomiast planował w tajemnicy udać się na tereny Bractwa Czarnych Rycerzy i zerknąć co tam się aktualnie dzieje...
Galthran natomiast pojawił się w Volturus... pojawił się w jednej z karczm...
- Szklankę whiskey, karczmarzu... - rzekł Czarny Rycerz. Wszyscy widząc jego wejście, uniżali głowy oddajac mu respekt...
Galthran chwycił szklankę z trunkiem i przysiadł przy jednym stoliku... westchnął i zaczął rozmyślać... Było to dla niego nieco trudne.. wlasnorecznie bowiem zabił Stopczyka... wcześniej widział śmierć Azazlefa... Wiedział że w tym momencie kodeks i zasady bractwa zostały całkowicie pogwałcone.. widział śmierć kompanów, w żaden sposób nie reagował...
Mimo wszystko jego wierność Entomie była zbyt silna.. górowała nad wszelkimi innymi myślami... Galthran miał ogromną nadzieję że Entoma wynagrodzi go za jego bezwarunkowe oddanie... nigdy bowiem nikomu nie był tak absolutnie wierny...
Wziął łyka swego trunku rozmyślając..
Gdy Entoma wyszła z budynku, zamknęła za sobą bramę i udała się w stronę głównej ulicy. Jej kroki obijały sie echem po okolicy... Nie było tu nikogo.. Cały czas trzymając w swoim lewym rękawie kapiącą od krwi głowę Suguru zatrzymała się na chodniku tylko po to by dostrzec przebiegające szczury pod zniszczonymi samochodami na ulicy...
Stała tak w milczeniu przez kilka sekund po czym westchnęła i oparła sie plecami o ścianę budynku obok.
Przyłożyła prawy rękaw do swojej twarzy... Jej czułka lekko zadrgały... Zamierzała się skontaktować ze swoim stwórcą i poinformować go o wykonanym zadaniu...
- Lordzie Ignathir... Wybacz jeżeli Ci przeszkadzam... - zaczęła Entoma
- Oh... Entoma... O co chodzi?
- Chciałam Cię poinformować, że pozbyłam się człowieka jakim był Suguru Geto i przejęłam posiadany przez niego artefakt...
- Mhm.. Czyli jednak...
- Suguru miał plany, ale nie był w stanie w żaden sposób ich zrealizować... Jego trudy były nadaremne... Od momenty kiedy nakazałeś mi jego obserwacje nie osiągnął żadnego postępu... Nie zdobył żadnych sojuszników... Isabella wydała już na niego wyrok i lada dzień Suguru zostałby schwytany i zabity... Zdecydowałam się działać szybciej i przejąć artefakt nim ten scenariusz by sie ziścił...
- Rozumiem... Wielka szkoda, że Suguru nie sprostał naszym oczekiwaniom... W takim razie musimy trzymać się oryginalnego planu... - powiedział Ignathir - Dobra robota Entomo... Na razie zachowaj Wymiar Więzienny przy sobie... Niebawem przybędę i wtedy mi go przekażesz osobiście...
- Oczywiście... jak sobie życzysz.... - odparła Entoma i opuściła rękaw. Przez krótki moment spoglądała w dół jakby sie nad czymś zastanawiając, po czym skierowała swoje spojrzenie na trzymaną przez siebie odciętą głowę Suguru... Wiedziała co teraz należy zrobić... Teleportowała się...
Tymczasem Lupus zdążyła zjeść już swoje śniadanie w samotności i wyszła z sali idąc w milczeniu korytarzem... Nie napotkała po drodze nikogo.. Przez ten czas zdążyła już wszystko sobie przemyśleć... Nie zamierzała ukrywać tego dłużej w tajemnicy przed Ignathirem... Nie chciała też aby Drakkan czekał zbyt długo na jej ostateczną decyzję...
Gdy tylko dotarła do swojego pokoju, zamknęła drzwi za sobą i usiadła na lóżku. Wzięła głęboko oddech i skierowała swoje spojrzenie na pierścień który widniał na jej palcu... Pierścień, który otrzymała od swojego stwórcy już jakis czas temu... Pierścień, który miał ważne i unikalne zastosowanie... Zamierzała go użyć w tym momencie po raz pierwszy...
Ignathir po nieoczekiwanym kontakcie z Entomą podrapał się po podbródku cały czas siedząc na swoim tronie... Nie ukrywał, że był lekko zawiedziony wieściami dotyczącymi Suguru Geto... Liczył poniekąd, że owy człowiek bedzie ciekawym elementem jego planu, jednakże jak sie okazało była to jedynie strata czasu...
Arcymag chrząknął pod nosem po czym z powrotem popatrzył na czarną księgę wracajac tym samym do niej myślami i zastanawiając się co z nią zrobić....
Drakkan przebudził się jakiś czas temu, zjadł w spokoju śniadanie i ogarnął się... był już gotowy do wyjścia... w jego głowie cały czas widniała Lupus... cały czas miał przed oczami wczorajszy wieczór... był niezwykle pochłonięty i podekscytowany...
Wezyr opuścił swoją kwaterę i ruszył przed siebie ulicami Arkham... zastanawiał się czy udać się do zamku Cesarzowej Isabelli...
Sisyphus natomiast otrzymał kwaterę w Arkham, przebywał w niej od jakiegoś czasu.. wcześniej zwiedzał miasto... w tej chwili analizował ustalenia które omówili na rozmowach politycznych w zamku Cesarzowej... wiedział że wrogowie będą eliminowani po kolei...
Po chwili rozległo się pukanie do drzwi... Sisyphus wyczuł że przybywa Wielki Wezyr...
Ibrahim otworzył drzwi i wszedł do środka...
- Sisyphusie
- Ibrahimie, witaj - rzekł Czarny Rycerz obserwując mężczyznę.
Ibrahim rozjejrzał się wolno
- No no.. przyjemna kwatera... przypadła ci do gustu? - spytał
- Kwatera jak kwatera... może być... - odparł Sisyphus i zaśmiał się lekko
Lorenzo natomiast po wzięciu prysznicu ubrał się, ułożył włosy i wyszedł na korytarz zamkowy... po chwili udał się do jednego ze zdobionych pomieszczeń aby zjeść śniadanie i przeczytać poranne gazety, wiadomości informacje..
Zakira wraz z oddziałem szła ulicami Cerberus.. dostała wcześniej telepatyczny rozkaz od Isabelli aby szybko i sprawnie skrócić o głowę Suguru...
Młoda Wampirzyca wraz z wojownikami cesarskimi wparowała na tereny Suguru... zdziwili się, gdyż nigdzie nie było żadnej ochrony...
Przeszli sprawnie jego tereny, a po chwili znaleźli się w jego kwaterze głównej... dostrzegli kilka zamordowanych bestii... i ani śladu po Suguru...
- Nie wyczuwam go... tak jakby... już go nie było na tym świecie... - powiedziała Zakira lekko zdziwiona... wiedziała już, że się spóźniła...
- Muszę powiedzieć Cesarzowej... - powiedziała, zamierzała się zaraz teleportować.
Isabella siedząc na swym tronie zerknęła na zegar... dostrzegła że wybiły godziny poranne... wiedziała że wszyscy się już zapewne wybudzają... pokiwała wolno głową i wstała ze swojego tronu... przeszła się kawałek po swojej sali tronowej...
Po pewnej chwili Entoma powróciła z powrotem do siedziby Zakonu Rycerzy.. Aczkolwiek już bez głowy Suguru... Tą bowiem w błyskawicznym tempie zostawiła przed drzwiami do zamku Isabelli... Była pewna, że prędzej czy później Cesarzowa napotka na nią sama... Nie zamierzała zanosić ją jej bowiem bezpośrednio... Isabella nie musiała przecież wiedzieć, że to ona się pozbyła Suguru i wybiła jego ludzi... Ta wiedza i tak by jej się w niczym nie przydała...
Pokojówka wyczuła ze Galthrana nie ma w pobliżu.. zapewne był wciąż na polowaniu na Stopczyka... Tymczasowo była więc tu sama...
Entoma podeszła do swojego tronu, jednak na nim nie usiadła... Wpatrywała sie na niego w milczeniu... Zrozumiała, że na tę chwilę wykonała wszystkie zadania powierzone jej przez Ignathira... Nie miała wyznaczonego celu co powinna robić dalej... Była wolna...
Westchnęła lekko i odwróciła wzrok w bok spoglądając na wiszące na ścianie lustro.. Podeszła do niego i spojrzała spoglądając na swoje odbicie.. Widziała przez nie potwora w masce... bestię która próbuje imitować ludzki wygląd poprzez kamuflaż... Zamyśliła sie nieco... Zaczęła zadawać sobie pytanie dlaczego jej stwórca wybrał dla niej taki wygląd... Wszystkie pozostałe jej siostry były bardzo atrakcyjne i przyciągały uwagę swoją urodą... Ona jednak była zupełnie inna..
Szybko jednak otrząsnęła sie z tych myśli... Nigdy wcześniej nie myslała w taki sposób... Nie wiedziała dlaczego takie mysli przyszły jej w ogóle do głowy... To było kompletnie nie logiczne...
Ale... No tak... Galthran.... Coż... Może chciałaby być trochę bardziej atrakcyjniejsza w jego oczach.... Zapewne by to nie zaszkodziło w żaden sposób... W końcu był jej wierny i posłusznie wykonywał jej rozkazy... jako jedyny w tym wymiarze traktował ją z należytym szacunkiem... Nawet zaczynała lubić jego towarzystwo... Nie był takim żałosnym podmiotem jak inni...
Wpatrując się tak przez dłuższy czas w lustro, przypomniała sobie, że ma przecież przy sobie Pierścień Przemiany który należał do Darkseida... Wiedziała ze jest to mimo wszystko jedynie prototyp i nie był on dziełem lorda Ignathira, ale była ciekawa czy zadziałałby na nią mocniej niż zaklęcia kamuflażu którymi dysponowała..
Wyciągnęła z rękawa owy pierścień i patrzyła na niego z zainteresowaniem...
Isabella opuściła salę tronową i wyszła na korytarz zamkowy...
W tym momencie jednak dostrzegła stojącą nieopodal Wampirzycę Zakirę... młoda kobieta stała i widać było po niej lekki stres... widząc Cesarzową ukłoniła się...
- Cesarzowo... - powiedziała Zakira
- Zakira? Co ty tu robisz... - odparła Isabella i zacnie uniosła lekko wyprostowaną dłoń pozwalając Zakirze unieść głowę i wyprostować sylwetkę.
- Cesarzowo... przybyłam tutaj... ponieważ chwilę temu byłam jeszcze w Cerberus... - odparła
Isabella zastanowiła się chwilę.
- Aa no tak... jakiś opryszek zalęgł się tam w jakiejś ciemnej norze, to prawda... - powiedziała Isabella wspominając Suguru
Zakira kiwnęła głową
- Przynoszę ci... raport... z miasta i z akcji której się podjęłam.. - powiedziała Wampirzyca
Isabella uśmiechnęła się.
- Słucham więc... - powiedziała
- Dotarłam na miejsce wraz z wojownikami... dotarliśmy do nory tego zbira... - zaczęła Zakira
Cesarzowa ruszyła przed siebie w tym momencie, złożyła ręce z tyłu za plecami, szła z gracją...
- Przejdźmy się Zakiro... - rzekła spokojnie Isabella
Młoda Wampirzyca kiwnęła głową i ruszyła w krok za Cesarzową
- Na miejscu jednak nie zastaliśmy żywych istot... a jedynie martwe truchła... - kontynuowała Zakira idąc za Isabellą
- Doprawdy? - odparła Isabella przechadzając się korytarzami...
Po chwili kobiety opuściły wnętrze zamku wychodząc na zewnątrz... Isabella dostrzegła wschodzące słońce... zerknęła na róże które rosły nieopodal, przejechała lekko dłonią także po pobliskich chryzantemach i Lotosach zerkając na nie
Kobiety ruszyły dalej przed siebie idąc po terenach zewnętrznych zamku...
- Wszyscy byli martwi... w końcu dotarliśmy do głównej siedziby Suguru... i tam nie zastaliśmy tego opryszka.. jedynie kilka martwych bestii... od razu użyłam mocy aby zweryfikować sytuację... nie wykryłam jego żywota w krainie... już był martwy... -mówiła Wampirzyca
Isabella słuchała kobiety, zmrużyła lekko oczy... zdziwiła się lekko... wiedziała jednak że ktoś inny z jej poddanych mógł sprzątnąć Suguru sprzed nosa Zakirze...
Po chwili kobiety dotarły aż pod bramę zamkową... w tej chwili dostrzegły głowę.. martwy łeb Suguru...
Zakira otworzyła usta.. nie wiedziała skąd się tu wziął...
Isabella zmrużyła oczy nadal trzymając ręce za plecami... westchnęła i kiwnęła głową patrząc na martwy łeb
- No cóż... mamy naszego Suguru... jest martwy, tak jak rozkazałam.. - powiedziała Isabella i uśmiechnęła się. Nie do końca wiedziała kto mógł to uczynić, jednak było to dla niej obojętne... widocznie ten kto to zrobił nie chciał uznania, albo aprobaty Cesarzowej... wiedziała że Czarne Wieże powiedzą jej wszystko, jednak niekoniecznie chciała nawet to sprawdzać... liczyła się bowiem skuteczność...
- Jeden z problemów z głowy... - dodała Isabella
Zakira przełknęła ślinę i westchnęła...
- Wybacz Cesarzowo że nie dostarczyłam ci jego głowy osobiście... - powiedziała szybko i pochyliła głowę
Isabella zerknęła na młodą wampirzycę, po chwili położyła prawą dłoń na jej policzku i lekko pogładziła ją kciukiem
- Nie martw się Zakiro... jeszcze wiele zadań przed tobą.. jeszcze wiele osiągniesz... - odparła i pogładziła ją po policzku, podbródku i przejechała jej lekko dłonią po włosach...
- A sytuacja w Cerberus? Jak ma się moje mroczne miasto? - dopytała Isabella...
- Sytuacja w Cerberus za sprawą Suguru nieco się pogorszyła... mogę rzec nawet że jest nieciekawie... zawsze to miasto miało stosunkowo mało mieszkańców... ale teraz... Cesarzowo... powinnaś osobiście to sprawdzić... - mówiła Wampirzyca
Rudowłosa pokojówka siedziała już kilka minut na swoim łóżku nerwowo ocierając jednym palcem swojej prawej dłoni o pierścień który widniał na jej lewej dłoni. Chwile potem przyłożyła swoją prawą dłon do głowy aktywując swoje moce telepatyczne... Nadszedł ten moment...
- Lordzie Ignathir.... Jeżeli to możliwe, to chciałabym z tobą pomówić... - zaczęła Lupus lekko drżącym głosem.
W tym samym czasie Ignathir miał się podnieść właśnie z tronu.. Wiadomość od Lupus kompletnie go zaskoczyła... Jego rudowłosa służąca już od dłuższego czasu się z nim nie kontaktowała... zazwyczaj to Entoma wysyłała mu raporty o zaistniałych w Magicznym Wymiarze sytuacjach...
- Huh?! - jeknął - Lupus?
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.... - powiedziała Lupus
- Ych... Nie.. Oczywiście ze nie.... Entoma kontaktowała sie ze mną chwile temu... Nie spodziewałem się jednak wiadomości od ciebie...
- Och... Rozumiem...
- No więc... sądząc po twoim tonie stało sie coś poważnego... Co się stało?
- Yh... Coż...
Ignathir zmrużył oczy. Zachowanie Lupus było dosyc dziwne... Nie podobało mu sie to...
- Lupus... Mów o co chodzi...
- Ja... Chciałabym ci to powiedzieć osobiście... Nie w taki sposób na dystans, ale stojąc przed twoim obliczem.... Mogłabym o to prosić? Mogłabym przybyć do Dalthei w tej sprawie?
Ignathir przez chwile zamilkł. Był zdumiony słowami Lupus. Nie wiedział co jest tak istotnego, że Lupus nie może tego powiedzieć poprzez telepatię... Nie wiedział czy powinien zacząć się niepokoić... Wyczuwał emocje w głosie swojej służącej...
- Dobrze... Możesz przybyć... - powiedział po chwili Ignathir spokojnym tonem - Czekam na ciebie w sali tronowej...
Lupus odetchnęła z ulgą...
- Dziekuję.... mój Panie...- powiedziała Lupus kończąc konwersacje
Ignathir opuścił swoją dłoń... Nie do końca rozumiał co się dzieje, jednak oczekiwał ze jak Lupus przybędzie to otrzyma pełne wyjaśnienie tego... ze szczegółami...
Z pewnoscią dla wielu osób powiedzenie czegoś na dystans byłoby łatwiejsze niż bezpośrednio twarzą w twarz, w szczególności jesli mowa tu o sprawach sercowych... Jednakze nie było tak w przypadku Lupus... Rudowłosa pokojówka chciała przedstawić problem który ją dręczył prosto przed swoim Panem... Wiedziała, że jeśli doprowadzi to do jego gniewu to będzie mogła naprostować to w trybie natychmiastowym... Wyjaśnić mu w pełni swoje uczucia i poglądy w tej sprawie...
Poza tym... Mineło ponad 21 lat odkąd ostatni raz była w Dalthei... tęskniła za swoim domem... Chciała go chociaż na chwile zobaczyć... Poczuć energie z niego płynącą...
Nie tracąc więc czasu Lupus podniosła sie z łózka i zacisnęła swoją pięść... Pierścień który miała na swoim palcu zabłysnął jaskrawym światłem...
Pokojówka z jego pomocą teleportowała się.... Zniknęła... Jej obecność w Magicznym Wymiarze przestała być odczuwalna dla kogokolwiek... nawet dla samej Isabelli..
W międzyczasie Szefowa zdążyła powrócić do podziemnej bazy nim na ulicach miasta rozbudził się poranny ruch... Na jej widok strażnicy natychmiast sie rozsunęli robiąc jej przejście przez drzwi... Idąc korytarzem dostrzegła, że pod drzwiami do jej komnaty stoi kilka osób. Byli to jej oddani słudzy, którzy oczekiwali przez całą noc jej powrotu.. Szybko ją dostrzegli i pochylili głowy..
- Pani... Witaj... - powiedział jeden z nich - Oczekiwaliśmy Ciebie..
- Domyślam się... - odparła - Miło z waszej strony...
- Powiedziano nam, że miałaś spotkanie z jednym z arystokratów... - dodał sługa - Mamy nadzieje, że wszystko dobrze się skończyło i nie było żadnych problemów..
- Nie musicie sie o to martwić... - powiedziała pewnym tonem - Udało mi sie podpisać korzystną umowę... Środków do finansowania naszego przedsięwzięcia nie zabraknie...
Słudzy pokiwali głowami zadowoleni.
- Gdzie jest Magister? Słyszałam, że wykonał swoje zadanie... - zapytała nagle Szefowa
Słudzy nie odpowiedzieli. Popatrzyli na siebie nawzajem. Szefowa widząc ich reakcje westchnęła lekko.
- Przyprowadźcie go tutaj natychmiast.... Zniwiarza też... Będe czekała na nich w gabinecie. - dodała i chwyciła dłonią za klamkę otwierając drzwi.
- Oczywiście... - powiedział sługa i dał sygnał ręką reszcie ludzi aby udali się za nim.
Szefowa natomiast weszła do środka swojej komnaty... Wiedziała, że nadchodzi czas aby rozpocząć działanie na pełną skalę..
Dwóch nieumarłych strażników którzy zdenerwowali swoim zachowaniem Nihila zgodnie z jego rozkazem zostali przeniesieni z pomocą czarodzieja portalem prosto do Arkham... Oboje nigdy nie byli w stolicy Cesarstwa Isabelli, wiec wszystko co widzieli było dla nich kompletnie inne oraz zupełnie nowe..
- To tutaj... - rzekł czarodziej i pokiwał wolno głową - Od tej pory bedziecie służyć Cesarzowej...
- Cholera... Co to za wieżowce?!... - burknął pierwszy strażnik i chrząknął pod nosem
Drugi wytrzeszczał oczy patrząc na ruch uliczny i wszystkie te świecące szyldy i neony...
Czarodziej patrzył na nich, Ci jednak kompletnie go ignorowali.
- Czy słyszeliście co powiedziałem? - zapytał lekko poirytowany - Udacie się do najbliższej rezydencji wezyra i zgłosicie sie do tutejszej armii... Dowódca Nihil nie przyjmie was z powrotem... Nie macie innego wyboru...
Strażnicy byli jednak kompletnie zajęci patrzeniem na przejeżdżające sportowe samochody oraz na przechodzące chodnikiem kobiety... Uśmiechali sie głupkowato pod nosem. To co mówił do nich czarodziej w ogóle do nich nie trafiało..
Czarodziej widząc to westchnął jedynie po czym teleportował się zostawiając tę dwójkę samych. Nie obchodziło go już co się z nimi stanie...
Nihil natomiast zakończył swój poranny i niezwykle intensywny trening siłowy. Odetchnął głęboko po czym chwytając ręcznik przetarł swoją zbroje nadajac jej świeżego połysku... Na koniec założył na siebie swoją długą szkarłatną pelerynę, tak charakterystyczną dla jego osoby...
Dowódca nieumarłych nie wiedział kiedy dokładnie pojawi sie Zakira ani tym bardziej czego bedzie od niego chcieć, ale póki co zdecydował sie udać do portu aby przeprowadzić inspekcje swojej wojskowej floty... Było to z pewnością rutynowe zajęcie, które wykonywał raz na kilka tygodni, ale było ono też niezwykle ważne... Nieumarli z Abregado słynęli bowiem z najpotężniejszej floty morskiej w całym wymiarze.. pod tym względem nie mieli sobie równych...
Nihil musiał więc dbać o to aby potencjał marynarki wojennej był pielęgnowany i poszerzany... Każdy okręt musiał być traktowany z dużą troską i ostrożnością.. Tak bowiem nakazywały ich zwyczaje... Tego nauczył ich Raughn... Tradycja musiała być więc zachowywana...
Dowódca nieumarłych nie tracąc czasu opuścił swoją rezydencję... Natychmiastowo gdy tylko wyszedł za bramę, dołączyli do niego jego elitarni gwardziści... Jego personalna gwardia... W przeciwieństwie do pozostałych nieumarłych, Ci nie mówili praktycznie nic... Ich twarze zakryte były pod hełmami... a istnieli tylko po to by służyć Nihilowi...
Isabella zerknęła na młodą Wampirzycę..
- Hm.. chyba masz rację.. - odparła Isabella myśląc o zbliżającej się kampanii... wszak zabicie Suguru było właściwie pierwszym etapem... Suguru bowiem był pierwszym pionkiem... pierwszym zabrudzeniem na mapie, które Isabella strąciła... wcześniej podczas rozmów politycznych prezentowała swoim kompanom mapę... mapę na której zaznaczyła kilka zanieczyszczeń których już niebawem pozbędą się z krainy... jej oczy błysnęły zielonym blaskiem.. słowa o Cerberus nieco ją zasmuciły, zamierzała osobiście to sprawdzić...
- Dzięki za meldunek Zakiro.. - odparła Isabella i uśmiechnęła się - Jeśli to wszystko to możesz odejść. - dodała
Zakira zapatrzyła się na Cesarzową.. milczała przez chwilę...
- Cesarzowo... mam prośbę.. - powiedziała niepewnie
- Słucham? - odparła Isabella
- Chciałabym.. chciałabym wziąć udział w kampanii.. wiem że tylko kilku Wezyrów będzie brało czynny udział w działaniach ofensywnych... jednak chciałabym również wziąć udział.. zobaczyć z bliska.. nie brałam jeszcze udziału w większej batalii... chcę zdobywać doświadczenie... proszę cię o szansę - mówiła Wampirzyca i pochyliła głowę
Isabella zmrużyła oczy, słuchała młodziutkiej Wampirzycy... doskonale wyczuwała jej zapał, chęć walki, chęć pomocy, ale także porywczość.. doskonale znała Zakirę, wiedziała że dopiero zdobywa wszelkie doświadczenia...
- Hmm.. cóż.. - mruknęła Isabella czując powiew porannego wiatru w swoich wspaniałych włosach - Jesteś bardzo odważna i ambitna... - dodała
- Osobiście nie chcę ci tego zabraniać i torować drogi do zdobycia doświadczenia.. aczkolwiek jesteś pod całkowitą opieką i nadzorem Cassahsa... jest za ciebie odpowiedzialny, a ja mocno szanuję jego zdanie... - mówiła Cesarzowa - Jeśli Cassahs również wyrazi aprobatę, ja nie mam nic przeciwko... ale pod warunkiem że będziesz uważna, nie będziesz porywcza i będziesz trwać u boku Cassahsa bądź przy Vanessie na jej statku... - dopowiedziała Isabella i uśmiechnęła się
Zakira ucieszyła się niesamowicie, odetchnęła z ulgą... bała się reakcji Isabelli, mimo to mocno chciała aby się zgodziła... teraz jednak musiała przekonywać jeszcze Cassahsa, wiedziała że to będzie niesamowicie trudne a może i trudniejsze... za wszelką cenę chciała go jednak przekonać
Zakira ucieszyła się, zachichotała
- Dziękuje Cesarzowo! - krzyknęła i ukłoniła się z gracją - Nie zawiodę cię! - dodała
Nihil w towarzystwie swoich gwardzistów po kilku minutach dotarł do głównego portu w Dohl de Lokke. Widok setki zacumowanych okrętów gotowych w każdej chwili wypłynąć na otwarte wody napierał go dumą i zadowoleniem. Dowódca Nieumarłych zatrzymał sie na molo i wziął głęboki oddech czując na swoim ciele przyjemną poranną morską bryzę... Jego szkarłatna peleryna powiewała na boki a poranne promienie słońca oświetlały jego błyszczącą pozłacaną zbroje...
Gwardziści w milczeniu stali za Nihilem wpatrując sie w jego sylwetkę.
Dowódca Nieumarłych napawał sie widokiem otwartego morza... Była to w końcu jego domena... Po chwili jednak usłyszał kroki i odwrócił głowę spoglądajac kątem oka za siebie. Jeden z nadzorców portu pojawił sie przed jego obliczem i pokłonił się oddając szacunek swojemu liderowi..
- Witaj Dowódco Nihil... - zaczął - Rozumiem, że przybył Pan przeprowadzić inspekcję okrętów...
Nihil kiwnął wolno głową spoglądając na naczelnika
- W rzeczy samej... - odparł
- Doskonale! - rzekł zadowolony naczelnik - Tak się właśnie składa, że udało nam się przeprowadzić innowacje na pokładzie Varghura.. w tym wzmocnienia kadłuba oraz masztu...
Varghur był okrętem flagowym Nihila, jego wizytówką oraz potęgą.. Fakt faktem... Nie mogł sie równać z Erresirem należacym do Raughna, ale wciąż był on potęznym okrętem... największym, jakim dysponowały aktualnie siły nieumarłych z Abregado... Nihil nieustannie zlecał jego renowacje i ulepszenia tak aby ten nieustannie dostosowywał się do nowożytnych czasów...
- Rozumiem... - powiedział Nihil - Z chęcią to zobaczę na własne oczy...
Naczelnik pokłonił się i dał sygnał rękę.
- W takim razie proszę za mną mój Panie... - rzekł naczelnik - Przedstawię Ci wszystko po kolei co udało nam sie zrobić...
Magister i Zniwiarz nie mieli pojęcia, że Szefowa już wróciła do bazy i czeka na nich w swojej komnacie.. Oboje siedzieli dwa piętra niżej na podziemnej stołówce w samotności pijąc już którąś z kolei flaszkę czystej wódki. Magister był już kompletnie pijany... Jęczał ciągle pod nosem i chwiał sie na stołku w lewo i prawo.. Zaczął nucić pod nosem jakieś starodawne ludowe piosenki. Zniwiarz z kolei mimo iz wypił podobną ilość, nie wydawał się być w ogóle pijany... wręcz przeciwnie... Wyglądał na kompletnie trzeźwego...
- Może już wystarczy? - zapytał patrząc na wstawionego Magistra który trzymał ciągle swoją dłonią kieliszek
- Co.... Co? Co ty tam pier... - burknął Magister dostając czkawki..
Zniwiarz pokrecił głową i odchylił lekko swoją maskę aby dopić swój kieliszek. Gdy skończył odłożył go na bok i wzdrygnął sie nieco.
- Mowiłem Ci... Nie wygrasz ze mną... - powiedział Zniwiarz mrocznym tonem poprawiając z powrotem swoją maskę
- NIEE! - ryknął Magister podnosząc głowę.. Jego okularki lekko się przechyliły na nosie. - Kłamiesz!
Zniwiarz westchnął lekko i podniósł się od stołu. Oboje spędzili całą noc na piciu bo i tak nie mieli nic lepszego do roboty... Taka bezczynność jednak irytowała Zniwiarza... Czuł, że Szefowa bierze go na przetrzymanie...
- Nawaliłes się jak menel... Jak chcesz teraz stanac przed naszą ukochaną Szefową? - zapytał Zniwiarz krzyżując ręce
- Eeee... Wwww... dupie mam ją! - wystękał śmiejac się sam do siebie Magister
W tym samym momencie drzwi od sali z hukiem sie otworzyły... Zniwiarz odwrócił natychmiast głowę.. W progu stanęło kilku sługów. Jeden z nich podszedł w ich stronę.
- Łowcy Nagród... - zaczął sługa donośnym głosem zatrzymując się przy ich stoliku i chowając ręce za plecy
- Czego?! - burknął Magister
Sługa widząc stan Magistra zmrużył oczy i zrobił zdegustowaną minę. Żniwiarz spoglądał na niego w milczeniu.. Spodziewał się, że coś takiego moze się stać..
- Szefowa chce was widzieć... Właśnie wróciła i oczekuje na was w swojej komnacie..
Magister już miał coś powiedzieć, ale Zniwiarz go wyprzedził.
- Juz idziemy... - powiedział mrocznym tonem i machnął ręką.
Portal który otworzył Ptolemy i przez który upadli przetransportowali księgi z Biblioteki Altary właśnie został zamknięty... Wszystkie pisemne dzieła zostały przeniesione i złożone na plac zamkowy w Dalthei tak jak rozkazał Ignathir...
Pellar który usiadł na schodach obserwował jak Shizzu z wielką fascynacją przegląda okładki ksiąg, mając świadomość, że niebawem bedzie mogła je wszystkie przeczytać.
- Serio lubisz ksiązki huh? - zapytał Pellar
Shizzu gdy tylko usłyszała pytanie rycerza natychmiast obróciła w jego stronę głowe.
- Tak... Czy jest w tym coś dziwnego? - zapytała
- Nie... - odparł Pellar i pokręcił głową - Wręcz przeciwnie.... Ja też swego czasu lubiłem czytać.. w szczególności powieści przygodowe... W Altarze było wiele ksiązek tego typu...
- Właśnie widzę... - odparła - Jest ich tutaj pełno... Po samych tytułach jestem w stanie to stwierdzić...
Pellar zaśmiał sie pod nosem i podniósł się na równe nogi.
- Zapewne nie zgadniesz, która z nich była moją ulubioną... - powiedział idąc w stronę Shizzu
- Jestes tego pewny? - zapytała
- Huh? Sugerujesz, ze znasz mnie az tak dobrze? Znamy się jedynie kilka godzin... - rzekł Pellar stając obok pokojówki i wpatrując się w jej twarz.
Shizzu szybko odłożyła książkę którą trzymała w ręce na bok i popatrzyła kątem oka na Pellara.
- To nie ma większego znaczenia... - powiedziała - Po samym twoim zachowaniu przez te kilka godzin jestem w stanie stwierdzić którą określiłbyś jako ulubioną...
- Mówisz? - rzekł rozbawiony - Interesujące.... W takim razie dajesz...
Shizzu przeleciała wzrokiem po stercie książek. Wyglądało to tak jakby przeanalizowała wszystkie tytuły w swoim umyśle a teraz jedynie kalkulowała, która książka jest tą odpowiednią. Nagle schyliła się i wyciągnęła z samego spodu dosyć grubą książkę o miękkiej okładce...
- Mhm... To ta... - powiedziała pokojówka pokazując książkę Pellarowi - "Pogromca Smoków" czyż nie?
Pellar zdębiał kompletnie zaskoczony.. Po chwili jednak wziął książkę do ręki i tworzył ją na losowej stronie.
- Huh.... Jak ty... Skąd niby.... - burknął niedowierzając
- Mówiłam Ci... Wiem o tobie wiecej niż myślisz.... - odparła Shizzu odwracając wzrok.
Pellar nic nie odpowiedział... Zamknął jedynie książkę i spoglądał w milczeniu na jej okładkę. Faktem było, że była to jego ulubiona powieść gdy był dzieckiem... Czytał ją kilkakrotnie... Nie miał jednak pojęcia na jakiej podstawie Shizzu zdołała to tak szybko odgadnąć... To wszystko wydawało mu się niesamowicie dziwne...
Nagle Pellar poczuł coś dziwnego... Odwrócił wzrok spoglądając w miejsce gdzie wczśniej znajdował się portal z którego wychodzili nieumarli..
- Huh? - mruknął zdziwiony
Dostrzegł że w tamtym miejscu pojawiła się teraz pojedyncza kobieca postać o długich rudych włosach i stroju przypominającym pokojówkę..
Shizzu również poczuła coś dziwnego... Jej wzrok rozszerzył się gdy dostrzegła znajomą sobie osobę...
- Lupus.... - powiedziała cicho Shizzu
Tymczasem Entoma cały czas stała przed lustrem trzymając pierścień przemiany w swoim rękawie. Wpatrywała się w niego myśląc nad tym jak skuteczny jest owy artefakt.
- To tylko prototyp... - powiedziała sama do siebie - Czas jego działania z pewnością jest ograniczony... Pytanie brzmi jak długo...
Pokojówka zawinęła pierścień swoim rękawem... Natychmiast artefakt błysnął jasnym światłe aktywując swoje działanie... Entoma dostrzegła, że jej ciało przechodzi wizualną transformacje przy pomocy ciemnej energii, zaczynając od stóp stopniowo wędrując ku górze..
Co ciekawe Entoma nie odczuwała natychmiast na sobie żadnej zmiany... Wszystko wydawało sie takie jakie było wcześniej... Jednak gdy spojrzała w lustro dostrzegła znacząca różnice.. Jej ciało w znaczącym stopniu przypominała teraz wygląd ludzki..
Jej maska teraz w pełni była jej twarzą.. Mogła ruszać ustami oraz mrugac oczami, które wcześniej był jedynie stałą częścią owej maski.. Jej szyja, teraz w pełni była pokryta gładką skórą... posiadała też niewielki biust... Największą jednak zmianą było to, że posiadała dłonie, które wolno wysunęła ze swoich rękawów... Nie duże i delikatne, jednak w pełni wykształcone.....
Nie dowierzając w to co widzi spróbowała ruszyć swoją dłonią, a następnie palcami...
- Nie możliwe... - powiedziała wpatrując sie w swoje odbicie. Dotknęła palcami powierzchni lustra... Wyraźnie poczuła zimno dobiegające z jego płaszczyzny. Jej zaskoczenie było ogromne...
- Mogę... dotknąć?! - mówiła do siebie. Jej usta samoistnie sie otworzyły..
Entoma dopiero po czasie dostrzegła również wiele innych zmian które pojawiły się w jej ciele... Jej nogi nie były teraz manifestacją martwych szczątek i zlepkiem pojedynczych ścięgien.. przypominały teraz normalnie kobiece nogi...
To co zafundował jej pierścień Przemiany było czymś czego ona sam nigdy wcześniej nie byłaby osiągnąć... Jej zaklęcia kamuflażu były potężne, ale ten artefakt to było coś zupełnie innego.. Kompletnie inny poziom... Pomyśleć jednak, że był to jedynie prototyp.. Entoma mogła jedynie gdybać jaką moc miałby oryginalny, wykonany przez Ignathira artefakt...
Jeszcze przez moment spoglądała na swoje odbicie, po czym dezektywowała moc pierścienia wracajac do swojego normalnego wyglądu.. Nie chciała zużyć w pełni jego magicznej energii... Wiedziała bowiem, że jest ona limitowana i ma swoje ograniczenia...
Galthran wypił cały swój trunek, odstawił kielich... zacisnął pięści, pokiwał głową.. bił się z myślami, rozważał, bił się z sumieniem... zerknął na wór w którym skrywała się głowa Stopczyka który leżał przy jego stopach... zaciskał pięści... zerknął na ucztujących w karczmie ludzi... po chwili powstał... jego potęga objęła spojrzenia wszystkich... pochylali głowy, prezentował się zacnie...
Galthran pozostawił mieszek złota na stole, następnie chwycił wór i wyszedł z karczmy...
gdy znalazł się przed karczmą rozejrzał się na rześkość poranka... pokiwał głową.. wiedział... wiedział że to co uczynił to już nastąpiło, wiedział że złamał wszelkie możliwe pakty i postanowienia... wiedział że zamordował bezlitośnie Stopczyka... wiedział że właśnie niesie jego głowę do Entomy...
Nie zwlekał już z tym dłużej, już nie oczekiwał... odgonił myśli które huczały mu w głowie, kłębiły się niczym stado bawołów...
Otworzył portal... Czarny Rycerz wstąpił do niego... po chwili natomiast pojawił się przed twierdzą... wiedział, wiedział że Entoma znowu będzie tu całkiem sama... wiedział że gdy ją ujrzy znowu się zatraci... wiedział że generałowie przyjdą dopiero za jakiś czas.. wiedział że musi wstąpić przez bramę..
Po chwili otworzył wrota twierdzy Czarnych rycerzy, wstąpił do wnętrza... ruszył korytarzami zbliżając się do sali głównej... kroczył spokojnie, wór trzymając w prawej dłoni...