MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Drakkan kiwnął głową wolno zerkając na horyzont...
- Mhm... - powiedział wolno i w tej chwili wstał i podszedł w miejsce w które Lupus odwróciła głowę... spojrzał głęboko w jej złote oczy...
- Najważniejsze jednak jest to, co liczy się dla Ciebie i czego ty chcesz... - dopowiedział po chwili, a następnie niespodziewanie chwycił policzki Lupus i ucałował ją lekko w środek czoła... za moment jednak wstał i spojrzał na wodę...
- Idę popływać... - dopowiedział... zrobiło mu się bowiem bardzo gorąco i zamierzał się ochłodzić.




Tymczasem Galthran gdy wystąpił z kwatery Suguru momentalnie dostrzegł Entomę opierającą się o ścianę... podpierała się lekko lewą nogą... miał idealny widok na małą pokojówkę... zamierzał ją w tym momencie dopaść... ruszył z ogromną prędkością w jej kierunku i po chwili niespodziewanie wyskoczył na nią zza rogu... przystanął tuż przed nią i nawet przycisnął do ściany...
- Entomo! A więc tutaj się skrywasz... - rzekł potężną tonacją głosu...
- Entomo... to co gadałaś u tego faceta... te wszystkie rzeczy... - przemawiał przyciskając malutką mocno do ściany... chwycił w tym momencie jej ramiona...
- Ależ to na mnie zadziałało... to jak spoglądałaś na tego mężczyznę, twoja mroczna aura, twoje słowa... zmiażdżyłaś wszystkich wewnątrz tej sali... twoja moc odczytania artefaktu... doprawdy... - mówił nie puszczając Entomy...
Entoma błyskawicznie spojrzała prosto w twarz Galthrana gdy ten ją przycisnął do ściany. Jej oczy błysnęły a głowa lekko przechyliła sie na bok.
- Masz tupet... - powiedziała przerywanym, mrocznym głosem Entoma, po czym wyrwała swój rękaw z uścisku rycerza a następnie kopneła go prosto w tors swoim butem na obcasie. Ku zaskoczeniu rycerza kopnięcie to był niezwykle mocne... na tyle mocne, że Galthrana odrzuciło na drugą stronę ulicy i uderzył w ścianę budynku robiąc w niej wgłębienie.
Entoma natomiast otrzepała sie nieco poprawiając swój ubiór a nastepnie wyskoczyła w powietrze i robiac salto w tył wylądowała jednym susem na dachu budynku.


Lupus westchnęła lekko. Jej serce nadal biło mocno... Czuła to wyraźnie..
- Gdybym tylko wiedziała czego chce... - powiedziała sama do siebie cicho i patrzyła jak Drakkan wchodzi do wody. - To nie jest takie proste...
Drakkan odszedł i wszedł do wody... dał Lupus czas na zostanie sama ze sobą... czuł i wiedział że to wszystko mocno mogło wpłynąć na Lupus... chciał więc pozostawić jej nieco przestrzeni i oddechu...
Wezyr przepłynął się kilkoma stylami i był w wodzie około 22 minut... poczuł duże orzeźwienie i ochłodzenie, woda była świetna...
Po chwili zerknął na Lupus która dalej siedziała na swoim miejscu... w tej chwili Drakkan wyszedł już na brzeg i szedł po piasku tuż w kierunku Lupus... rudowłosa mogła dostrzec całe jego masywne i dobrze zbudowane ciało po którym spływały krople wody... dosyć szybko pojawił się blisko niej, a po chwili przyklęknął przed nią na kolanach na ciepłym piasku...
- Lupus... mogłaś również wejść do wody... jest niesamowicie przyjemna... - powiedział zerkając lekko do góry i widząc jak słońce zrobiło się mocne.. - Takiego orzeźwienia było mi trzeba... - mówił i dotknął lekko swoją chłodną po wodzie dłonią kolana Lupus...



Mężczyzna w turbanie kroczył po pustyni... był naprawdę bardzo blisko miasta Lionhead...


Galthran huknął pięścią w ścianę robiąc większe uszkodzenie i wyszedł z wgłębienia które powstało... zacisnął pięści, a po chwili teleportował się na dach na który wskrobała się Entoma...
- Entomo... - powiedział unosząc prawą dłoń i zaciskając pięść - Jak mogłaś... - dopowiedział po chwili.
Lupus otworzyła lekko swoje usta spoglądając na Drakkana. Lekko sie zaczerwieniła na policzkach.
- Wiesz co... Zawsze myślałam że idealnym partnerem dla mnie bedzie ktoś silniejszy ode mnie... Ktoś kto bedzie w stanie mnie pokonać w walce... Przed długi okres czasu miałam takie upodobania.... Przybywajac do tego wymiaru wraz z moim stwórcą byłam lekko zawiedziona tym że żyje tu tak dużo słabeuszy...
Lupus uśmiechnęła się w tej chwili nieco, spoglądajac w morze.
- Wtedy też zaintrygowała mnie jedna persona... czarny rycerz... z tego co pamietam miał chyba na imię Sisyphus... Stoczyłam z nim walkę i go pokonałam... Pamiętam jak wiele razy rozpraszałam go celowo róznymi gestami... Było to nawet zabawne... jednak szybko też straciłam w nim zainteresowanie... poza tym miał już kogoś przy sobie... a ja sama nie chciałabym dzielić się z kimś swoim partnerem...
- Od początku też obdarowywałam niezmierzoną miłością mojego Najwyższego Pana i Stwórcę... To on stworzył każdy milimetr mojego ciała, umysłu i duszy... Nawet nie wiesz jak bardzo pragnęłam aby dostrzegł we mnie coś więcej niż jedynie swoja kreację i córkę... Nawet nie wiesz jak bardzo pragnęłam być tą wybraną.... Bardzo mnie wtedy zabolało ze wybrał Isabelle zamiast mnie...
Lupus parsknęła w tej chwili.
- Pamiętam jak Entoma mnie próbowała uspokajać... a nawet potem i sam mój Pan.... W końcu wtedy zrozumiałam i zaakceptowałam to że te marzenia nigdy sie nie ziszczą... To były tylko złudne nadzieje... puste myśli... Ale przyjęłam to do wiadomości.... byłam pewna, że nigdy już nie poczuje czym jest prawdziwe uczucie...
Pokojówka westchnęła lekko.
- Teraz jednak mysle że byłam w błędzie... Zle obrałam swój cel... Szukałam w zły sposób... Moze wcale nie potrzebuje kogoś silniejszego ode mnie....kogoś kto mnie pokona....Może wystarczy mi ktoś to powie mi ciepłe słowo... przytuli... pocałuje.... bedzie ze mną rozmawiał... i szczerze mnie kochał.... za to kim naprawdę jestem... A ja... Ja jestem bestią.... potworem... wilkołakiem...


Entoma stała bez ruchu spoglądając na Galthrana
- Jeszcze raz mnie dotkniesz a zabiję Cię.... - powiedziała mrocznym głosem a z jej rękawa wysunęło sie ostrze.
Pełne Imię: Hanako Gojo
Wiek: 30
Rasa: Człowiek
Profesja: Czarodziejka
Cechy Charakteru/Zachowanie: Poważna, Zdeterminowana by osiągnąć cel, Traktuje swoje obowiązki bardzo poważnie, Czasami miewa wahania nastroju
Wygląd [Opis/Obrazek]:
[Obrazek: 93932924f256647a1e94473320641ebe.jpg]
Umiejętności Bojowe: Hanako, tak jak jej brat, odziedziczyła technikę bezkresu. W przeciwieństwie jednak do Satoru, nie posiada szóstych oczu więc nie jest w stanie wspiąć się na jego poziom.
Może jedynie wykorzystywać bezkres do prostej manipulacji przestrzenią. Udało jej się nauczyć prostej imitacji dwóch słynnych klanowych umiejętności:
- Nieskończoność - Bariera Hanako posiada liczne luki, nie jest automatyczna, a także bardzo ciężko jej ją utrzymać. Jej próby imitacji tego czaru nie można nawet nazwać nieskończonością, gdyż ta polega na dzieleniu przestrzeni na liczne fragmenty, dzięki czemu czarownik nie może zostać trafiony atakiem. Hanako natomiast stara się odpychać ataki, co przynosi kiepski skutek
- Błękit - Jej wersja tego czaru również jest wyjątkowo kiepska. Przyciąganie jej błękitu jest wyjątkowo słabe, w dodatku gdy tylko wypuści kulę z rąk, ta rozpada się, gdyż kontrola jej staje się zbyt trudna
Inne Umiejetności: Podstawowe czary, podstawowa znajomość sztuk walki
Słabości: Hanako męczy się wielokrotnie szybciej niż Satoru, gdyż władanie bezkresem bez szóstych oczu jest wyjątkowo nieefektywne
Ocena OP postaci (od 0 do 10): 7
Opis Postaci (krótki opis o postaci): Hanako to starsza siostra Satoru. Jest jedną z dwóch osób które odziedziczyły specjalną umiejętność swojego klanu - Bezkres. Z początku to ją traktowano jako złote dziecko, które poprowadzi swoją rodzinę ku świetności. Trwało to oczywiście do czasu, gdy narodził się Satoru, na którego spadła natychmiast cała uwaga. Hanako za młodu chciała przegonić swojego brata i stać się najsilniejszą osobą w swoim klanie. Jednakże Uhonorowany zawsze był o krok przed nią, a po jego przebudzeniu, dorównanie mu stało się niemożliwe.
Doprowadziło to do licznych zgrzytów między nimi, w wyniku czego nie kontaktują się ze sobą. Hanako zaakceptowała w końcu że nigdy nie będzie głową rodu i że Satoru zawsze będzie od niej lepszy. Postanowiła przydać się w inny sposób i wzięła na poważnie rozwój swojego klanu, w przeciwieństwie do Satoru, który ewidentnie ma swoją wizję prowadzenia życia, znacznie odmienną od tego co jest narzucane przez jego rodzinę.
Strona (Zło/Dobro/Neutral): Neutralna
@UP
Postać dodana do listy postaci.
Ignathir zaraz po skończeniu rozmowy z Entomą ponownie spojrzał na Shizzu która stała obok niego. W tej chwili jednak oboje usłyszeli potężne kroki. Gargantua juz nadchodził aby zniszczyć miasto.
- Hmm.. To jest aż za łatwe... - rzekł arcymag spoglądajac na nadciągającego tytana
- Mój Panie... - powiedziała nagle Shizzu - Czy powinnam już deportować sie do następnego celu?
Ignathir wolno odwrócił głowę w jej kierunku.
- Na razie nie ma takiej potrzeby... - powiedział arcymag - Póki co oczekuję reakcji ze strony króla... Jestem ciekaw jego decyzji i postępowania w takiej kryzysowej dla niego sytuacji... W końcu to jest już kolejne miasto które zostanie zrównane z ziemią... Nie ma potrzeby więc by sie spieszyć...
- Rozumiem mój Panie... - odparła Shizzu i kiwneła głową.
Satoru w drodze do swojego pokoju, zauważył Megumiego który trenował tak ciężko jak tylko się da. Wyglądał jakby miał zaraz opaść z sił. Obserwując go, Gojo zauważył że chłopak znacznie polepszył swoją kontrolę magii a także walkę wręcz:
- Tak trzymaj Megumi! - Krzyknął jego Mistrz
Fushiguro skupiony na treningu, nie zauważywszy Uhonorowanego, podskoczył z zaskoczenia
- Hmm, musimy popracować nad twoimi zmysłami jeśli mnie nie zauważyłeś... A tak swoją drogą, muszę załatwić coś w innym mieście, nie będzie mnie przez jakiś czas
- Ahhh... Ahhh... - Dyszał Megumi - Znowu?
- Ta, klan znowu coś ode mnie chce. Banda chciwych staruchów którym zależy tylko na kasie...
Megumi wiedział że Satoru był często wzywany przez innych członków klanu i że ci od dziecka próbowali wpoić mu swoje wartości. Nie miał on normalnego dzieciństwa, całą młodość spędził ćwicząc swoje umiejętności. Obchodzono się z nim jak z jajkiem, z uwagi na liczne próby zamachów na młodego dziedzica bezkresu i szóstych oczu. To z tego powodu Gojo często zachowywał się niepoważnie i dziecinnie. Był to jego sposób na zrekompensowanie sobie młodości:
- Masz Megumi, rozluźnij się trochę - Wręczył mu sakwę ze złotem
Fushiguro zdziwił się ilością pieniędzy:
- P... Powinienem dalej trenować...
- Dobrze że trenujesz, jednak to nie wszystko co się w życiu liczy - Powiedział patrząc w niebo - Nie zmarnuj młodości tak jak ja...

Po tych słowach poszedł się przebrać.
Tymczasem gdy Kolrim chyliło sie ku upadkowi, Król Azzar rozpoczął spotkanie ze swoimi generałami których zwołał w trybie natychmiastowym gdy tylko dowiedział się o tym co stało się w Morgun. Rozmowy na temat nadciągającego zagrożenia trwały juz dłuższą chwile. Generałowie byli zaskoczeni tymi wiadomościami. Te bowiem wcześniej do nich w żaden sposób nie dotarły. Nie byli kompletnie świadomi o tym co się działo. Król nie zamierzał tolerować takiego stanu rzeczy. Wysłuchał opinii każdego generała i dowódcy z osobna po czym doszedł do pewnej konkluzji.... Królestwo było w stanie wojny... Błyskawicznie uznał tajemniczą kobietę o której opowiadali mu czarodzieje za zbrodniarza wojennego i nakazał swoim żołnierzom jej schwytanie i ścięcie na gilotynie. Dodatkowo siły królewskie miały zostać przegrupowane i wysłane przed fortecę Ceedy, znajdującą się w bliskim sąsiędztwie z miastem Kolrim... Król nie wiedział jednak jeszcze, że Kolrim właśnie trafiło już w ręce wroga...
- Wróg zostanie powstrzymany....Śmierć naszych bliskich zostanie pomszczona... Tak nam dopomóżcie Bogowie!.... - rzekł Azzar a Dowódcy i Generałowie na te słowa powstali z miejsc siedzących i uderzyli sie w pierś.
- HUUU! - huknęli donośnie.
Azzar machnął rękę na ich gest. Był zdeterminowany aby obronić swoje królestwo przez niebezpieczeństwem z zewnątrz... Niebawem miała też skończyć sie noc...
Satoru ubrał się bardzo elegancko w czarną koszulę, białe spodnie oraz czarne buty. Założył swoje ulubione okulary a także złoty zegarek, po czym teleportował się do Balkeram przed siedzibę klanu.
Przeszedł przez wszystkie bariery ochronne, a następnie został powitany przez ochronę. Znał ich bardzo dobrze i miał z nimi dobre kontakty gdyż bardzo często tu bywał. Z innymi członkami nie było jednak tak kolorowo.
Wszedł do środka i udał się w ustalone miejsce. Po wstępnych formalnościach wszedł na salę główną gdzie czekały na niego inne ważne osobistości. On sam stał na środku, wszyscy inni siedzieli na podwyższeniach wokół niego niczym na obradach
- Witam rodzinkę - Powiedział Satoru prześmiewczo.
Przekierowanie