- Entomo... to znaczy, że nasz pojedynek się nie odbędzie? - odparła Isabella i syknęła lekko - Dałam ci słowo, obiecałam ci... także tego pragnęłaś Droga Entomo... - odparła w stronę malutkiej pokojówki, zerknęła na jej rękawy.
Entoma spojrzała na Isabelle.. prosto w jej oczy.
- Na dziś juz wystarczy... Nie przypuszczałam, że zwykły trening przerodzi się w totalny armageddon.. Lupus jest wykończona i potrzebuje odpoczynku a ty również powinna odpocząć... - powiedziała poważnym tonem - Zmierzymy sie innego dnia...
Isabella pokiwała głową.
- Rozumiem... masz rację, Entomo... też chciałabym teraz odpocząć... hmm... jacuzzi dobrze mi zrobi... - odparła i zbliżyła się do rudowłosej która była mocno obita - Lupus... mam jacuzzi, które ma ogromne właściwości lecznicze i regeneracyjne... tobie też dobrze by zrobiło... - powiedziała wolno zaglądając jej w twarz.
- Coś długo nie wychodzą?! - krzyknął Kapelusznik.
Drakkan zerknął na Księcia Lorenzo.
- Książę? - spytał.
Lorenzo pokiwał głową.
- Chodźmy - rzekł wolno, po chwili wszyscy z trybun teleportowali się w pobliże krateru...
Lorenzo dostrzegł, że Isabella wygrała pojedynek całkowicie... ucieszył się, jednak żałował także widoku Lupus... ją także bardzo lubił... był jednak dumny z matki... po chwili wyjął z kieszeni szkatułkę z czystego srebra... Wielki Wezyr momentalnie to dostrzegł... Lorenzo zamierzał zaraz przekazać Matce prezent i gratulacje...
Lupus otworzyła wolno oczy i spojrzała na Isabelle. Pokiwała wolno głową.
- Dobra... Niech bedzie.. w sumie.. czemu nie... - powiedziała słabym głosem.
Entoma popatrzyła na nią
- A więc nie idziemy do zamku? - zapytała w stronę Lupus
- Pójdziemy potem... w sumie kąpiel dobrze mi zrobi... - powiedziała Lupus trochę głośniej jednak po chwili znowu się złapała za głowę.
- No dobrze.. jak chcesz... - odparła Entoma.
Lupus następnie spojrzała na Isabelle.
- Wygrałaś.. tym razem... Isabello... - dodała a na jej twarzy pojawił sie słaby uśmiech..
Satoru zaczął się śmiać, łapiąc się za głowę i poprawiając do góry włosy:
- Ty tak poważnie? - Podszedł do strażnika z rękami w kieszeni - Zresztą, od kiedy zabronione są dobre imprezy?
Satoru czekał na ruch strażnika. Chciał zobaczyć jego minę gdy ten go zaatakuje i nieskończoność zniweluje atak.
Isabella pokiwała głową, ucieszyła się. Wiedziała, że to dobrze zrobi zarówno jej jak i Lupus.
Po chwili jednak Lorenzo podszedł do Cesarzowej.
- Matko... gratulacje, wspaniały pojedynek, gratuluję wygranej. - powiedział i pocałował dłoń Isabelli. Spojrzał także na Lupus - Lupus, dla ciebie również ogromne wyrazy uznania, to był niesamowicie potężny pojedynek i niezły spektakl - powiedział Książę, a następnie spojrzał na matkę.
- Zrobiłem dla ciebie prezent... tworzyłem go już od dłuższego czasu... czekałem na jakąś bardziej szczególną okazję aby ci go podarować... proszę, przyjmij ten naszyjnik... - rzekł Lorenzo i po chwili otworzył bogato zdobioną srebrną szkatułę, w której znajdował się przepiękny srebrny naszyjnik z dodatkami najszlachetniejszych, idealnie dobranych i przepięknych kamieni szlachetnych... naszyjnik wspaniale błyszczał i połyskiwał, robił ogromne wrażenie.
- Przepiękna rzecz! - powiedziała Vanessa widząc co w dłoniach trzyma Lorenzo.
- Zaiste wybitny naszyjnik... - powiedział Ibrahim, był pod wrażeniem. Zwłaszcza, że Lorenzo zrobił go własnoręcznie... odziedziczył taki talent po samym Ignathirze... zajmowało to wiele czasu, jednak lubił to robić w wolnych chwilach...
Na twarzy Isabelli pojawił się ogromny uśmiech, chwyciła szkatułę i obejrzała naszyjnik, po chwili przytuliła mocno syna.
- Dziękuję, synu! Wspaniały i piękny prezent! - powiedziała przytulając mocno Księcia.
Komendant zmrużył oczy i pokiwał głową wpatrując się w Satoru. Po chwili jednak podszedł drugi strażnik i podał kartkę od barmana komendantowi... ten przeczytał... "Zakaz wstępu Lupus oraz Satoru" pokiwał wolno głową wracając wzrokiem na mężczyznę.
- Obywatelu czy to ty rozwaliłeś 3/4 całej knajpy i mebli? - zadał pierwsze pytanie.
- Nie mamy nic do imprez, niechaj będą jak najbardziej, żyjemy w wolnym świecie... jednak tutaj otrzymaliśmy doniesienia, że meble są demolowane... - dopowiedział drugi strażnik.
- Obywatelu... wyjaśnisz to? Otrzymaliśmy informacje, że meble są tu rozwalane a szyby w oknach wybijane... - dodał komendant - Lupus? Kto to? Kto oprócz ciebie chleje tutaj najwięcej i demoluje najwięcej mebli i rzeczy? Lupus to twoja kobieta? Sprzedaj nam informacje, a załagodzimy nieco twoją karę... - Komendant wraz ze strażnikiem zadali mocną serie pytań zapijaczonemu Gojo. Kontakt z mężczyzną był trudny, dlatego strażnik jeszcze raz wolno powtórzył:
- Słuchaj no... zacznij sypać na swoich ziomków to może skończy się tylko na mandaciku... a ta Lupus zapisana na kartce... To twoja kobieta? - dopytał
Obie pokojówki w milczeniu obserwowały konwersacje. Entoma popatrzył na Lupus ciągle ją podtrzymując.
- Chcesz abym Ci towarzyszyła czy dasz sobie radę? - zapytała Entoma
Lupus odwróciła wzrok
- Poradzę sobie... Tylko.. jest jeden problem... Nie mam stroju kąpielowego... - powiedziała Lupus spokojnym tonem
- Masz go w swoim pokoju czyż nie? - zapytała Entoma
Lupus pokiwała głową. Entoma westchnęła.
- Dobra... przyniosę Ci go.. - odparła.
Lupus zadowolona uśmiechneła się lekko.
Isabella pocałowała lekko w prawy polik syna i przestała go przytulać. Pokiwała głową jeszcze raz zerkając na wspaniały naszyjnik, znała talent Lorenzo i cieszyła się że go posiada.
- Gratulacje Isabello, gratulacje Lupus - powiedział po chwili Wielki Wezyr gratulując obu kobietom dobrego pojedynku. Także Drakkan i Vanessa pogratulowali. Kapelusznik trzymał się nieco z tyłu za nimi, milczał na ten moment.
Lorenzo zerknął na Lupus... miał nadzieję że ta pozbiera się i wyrobi do ogromnej imprezy na którą zamierzają się udać... nic jednak nie mówił teraz.
Entoma w tej chwili teleportowała sie do zamku aby przynieść Lupus jej strój kąpielowy. Lupus w tej chwili też lekko się zachwiała, ale zdołała utrzymać sie na nogach. Jej siły powoli wracały, jednak wymagało to czasu aby w pełni sie zregenerować. Chwyciła się prawą ręka za lewe ramię.
- Dzięki... - odparła Lupus w stronę Wielkiego Wezyra - Wybaczcie, ale osobiście nie zbyt wiele pamietam z tej walki... zapewne to przez adrenalinę... ale cóż.. wydało się... nie jestem normalną pokojówką... Heh..
Lupus zachichotała lekko zmieszana. Żaden z obecnych tutaj nie wiedział do tej pory, że Lupus jest ogromnym wilkołakiem...prawdziwą bestią... skrytą pod formą niezwykle atrakcyjnej, rudowłosej kobiety...
Vanessa pokiwała lekko głową.
- Taak, to doprawdy niesamowite... czegoś takiego jeszcze nie widziałam, a będąc na pokładzie statku można doświadczyć wielu przygód... - powiedziała Pani Kapitan patrząc z ciekawością na Lupus.
Kapelusznik pokiwał jedynie wolno głową stojąc lekko z tyłu... wiedział już, że Lupus nie umarła, że żyje... nic jednak nie gadał.
- Cóż... spektakl był niesamowity, ale obowiązki wzywają... bywajcie. - Powiedział Ibrahim, uśmiechnął się do Lupus, następnie pokłonił przed Cesarzową i Księciem Lorenzo, a po chwili teleportował.
Zaiross siedzący na trybunach wzleciał w powietrze a po chwili zniknął wśród chmur...
Drakkan wystawił rękę w stronę Lupus chcąc uścisnąć jej dłoń, spojrzał prosto w jej piękne lśniące złotym blaskiem oczy.
- Moje ogromne gratulacje... wasz pojedynek nafaszerowany był potężnymi atakami i ogromnymi umiejętnościami... świetnie się to oglądało - powiedział.