MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Komendant kopnięty przez Entomę zawył z bólu, pluł krwią... leżał na ziemi skulony krzycząc z bólu... walnął kilka razy łapą w ziemie, skulił się... krzyknął raz jeszcze...
Trzeci mężczyzna dobrze czuł Entomę.. wiedział że jej uwaga jest na nim...
- Na pewno nie będę robił z siebie takiego pośmiewiska jak mój przedmówca.. - przemówił z większą pewnością w głosie - Nie powiem, jestem mądry... widzę co tu się dzieje... wiem Pani że teraz to ty zajęłaś ten tron w tej sali... próbowaliśmy się stawiać i powinno być to zrozumiałe, wszak to nasze zadanie aby bronić terenu... osobiście jednak dostrzegam że walka nie ma sensu.. nie mam z tobą szans, Pani.. sama zdecydujesz o moim losie, ja nie mam w tej kwestii w aktualnej sytuacji nic do powiedzenia, mój los zależny od ciebie.. wiedz jednak że znam swoje miejsce i jestem sumienny... Mam tylko nadzieję że Pani Callisto o wszystkim wie i również z własnej woli wszelkie zmiany zaakceptowała.. - rzekł... zerknął również na stopy Entomy, jego kompan klęczacy obok również spoglądał na jej stopy...



Shinn pokiwał głową... zerknął na Hinna...
- Jak uważasz Hinnie.. jednak miej na uwadze że jest niewinną młódką, dotychczas jeszcze żaden mężczyzna nie posiadał jej w swoim łożu... jej uroda również jest wyjątkowa, jest prawie tak śliczna jak rudowłosa poprzedniczka... - przemawiał Shinn - Aczkolwiek widzę... widzę w jej umyśle.. słabość.. do pewnego mężczyzny z krainy imieniem Nihil, dowódcy nieumarłych.. hmm... - dopowiedział Dżinn
Hinn ponownie przykucnął przy Zakirze.. zerknął jej w twarz.. wolnym ruchem dłoni odgarnął kosmyk jej pięknych włosów który opadał jej na jedno zamknięte oko..
- Mhm.. wiem.. to doprawdy spora rysa... wszak moim zdaniem to czego zapragnął Lushar, powinno być wolne od jakichkolwiek pragnień, słabości i żądz... takie jest moje zdanie.. sądzę że to tutaj spory minus... - przemawiał potężnie Hinn
- A więc jakie masz zamiary, druhu? Zamierzasz wykonać dokładniejsze testy tej istoty? - przemówił Shinn w oczekiwaniu
Hinn pogładził się po podbródku nadal kucając, zmrużył lekko oczy... miał młodziutką dziewczynę na wyciągnięcie ręki... pokiwał głową... podjął bowiem decyzję..
Entoma w milczeniu wysłuchała słów trzeciego komendanta. Kiwnęła lekko głowa i machnęła w powietrzu swoim ostrzem.
- Oh...mądry... sumienny... skromny pewnie też... - odparła pokojówka nieco prześmiewczo spoglądając na mężczyzne. Wiedziała wcześniej wyczytując jego umysł, że ma do Callisto swego rodzaju sympatię. Nie wiedziała jednak z czego ona wynikała... - Nie musisz się zamartwiać takimi drobiazgami ludzka istoto... Czarownica dobrze wie gdzie jest jej miejsce po tym jak odebrałam jej moc magiczną... Teraz jest nikim... nie zmienia to jednak faktu że jeszcze z nią nie skończyłam...
Pokojówka po tych słowach odeszła od trzeciego komendanta.. Uznała, że temu daruje życie bo był najmniej żałosny jak do tej pory... Przypuszczał jednak że jego chemia z Callisto może byc problematyczna na dłuższą metę...
Pokojówka stanęła teraz przed ostatnim komendantów który spoglądał od początku na jej nogi... Kucnęła przed nim i przez chwile spoglądała mu w oczy...
- Myślisz, że nie wiem gdzie zmierza twój wzrok? - powiedziała srogo Entoma i przyłożyła mu do gardła swoje ostrze - Masz coś na swoje usprawiedliwienie kolego?
- Wybacz Pani.. ale twoje stopy.. piękne... są cudowne.. - mówił ulegle komendant, Entoma go urzekła... zerkał na nią bez chwili przerwy...
- Chciałbym Pani móc ci służyć.. jeśli się zgodzisz.. - mówił dziwnym tonem, mocno pochłoniętym... zerkał na jej stopy..
Galthran wzburzył się lekko, wystąpił nieco do przodu w tym momencie...
- Chłystku.. jak śmiesz się tak odzywać do Pani Entomy! - powiedział z toną zazdrości w głosie... pragnął bowiem swej bogini tylko dla siebie... widział jak ten komendant zerka na Entomę... aż się lekko zagotował... tak niesamowicie mocno już przywiązał się do Entomy..


Hinn westchnął wolno...
- Zrobię to... wykonam testy Shinnie... uważam że potrzebne są tu dokładniejsze testy... - przemówił i pokiwał głową wpatrując się w młodziutką Zakirę...
Zerknął kątem oka na Shinna...
- Shinnie... proszę cię druhu, wzmocnij jej sen... spraw aby był twardy i silny.. pragnę bowiem rozpocząć testy.. - przemówił Dżinn władczym i potężnym tonem spoglądając na Zakirę...
Shinn kiwnął głową, a po chwili machnął dłonią i tak jak poprzednio u Lupus, tak teraz u Zakiry bardzo mocno wzmocnij jej sen.. młodziutka wampirzyca słodko i mocno spała...
Hinn ponownie westchnął i wysunął swą dłoń... sunęła już w kierunku twarzy młodziutkiej Wampirzycy... zaraz miał rozpocząć...
Ptolemy zatrzymał się przed strażnikami bramy. Kiwnął w ich stronę głową. Ci natychmiast zareagowali mówiąc w języku który Ptolemy na szczęście zdołał poznać wcześniej zabijając cywilów. Równocześnie pozbywając się dwóch strażników poznał ich wspomnienia i myśli więc miał świadomość w jakiej sytuacje się znajdował...
- Khajit... Dlaczego tu przybyłeś? Czy twoim zadaniem nie było patrolowanie sektoru piątego wraz z Ehdunem?
- Tak.. w rzeczy samej... Wybacz... Niestety gdy tylko sie odwróciłem na chwile Ehdun najzwyczajniej zniknął... Nie mogłem go znaleźć... - odparł Ptolemy poważnym tonem - Nie mam pojęcia dokąd poszedł...
- Co to znaczy, że zniknął?... - burknął strażnik - Mówiłeś o tym dowódcy? Powiadomiłeś go o tym?
- Próbowałem, ale wygląda na to że udał się teraz na przerwę.. nie było go na stanowisku... Liczyłem więc na to, że uda mi sie go znaleźć w pojedynkę , ale wygląda na to że nic z tego... - westchnął Ptolemy - Nie mam pojęcia gdzie on jest...Może coś mu się stało...
Strażnik burknął pod nosem.. Nie podobało mu sie to co słyszał... Ptolemy wiedział że stojący przed nim strażnik jest od niego wyższy rangą... Nie zamierzał więc działać pochopnie...
- Tsss.. Jak zwykle.. same problemy są w tym waszym oddziale.... Sam pójdę poszukać tego durnia... Zostań tutaj... Przyprowadzę go... - rzekł strażnik gniewnym tonem
Ptolemy uśmiechnął sie pod nosem widząc jak strażnik bramy złapał jego przynętę... Teraz jednak pozostał jeszcze jeden gwardzista stojący obok... Miał jednak pewien plan...
- Cholera.... - burknął nagle Ptolemy łapiac sie za głowę.
Drugi strażnik natychmiast na niego spojrzał lekko zaskoczony.
- Co... Co sie stało? - zapytał
- Zapomniałem powiedzieć... Mam wieści z miasta... - rzekł Ptolemy wyciągająć papirus z kieszeni. - Podobno wielka demoniczna istota zaatakowała centrum, wybiła strazników i zmasakrowała ludność cywilną..
- Co?! Co ty mówisz... Skąd masz niby tą informacje?
- Nie ma czasu na wyjaśnienia!... Szlak... Jak mogłem zapomnieć o czymś tak ważnym... To wszystko przez Ehduna... Gdyby się nie zgubił to dostarczyłbym to od razu... Trzeba powiadomić księżną i to jak najszybciej...
- Huh? Co.. Ale.. - jąkał się strażnik zaskoczony nagłymi informacjami.
- Nie rozumiesz? Setki ludzi zginęło.. wszyscy strażnicy polegli.. miasto nie ma żadnej ochrony... Jeśli księżna zaraz nie wyśle tam oddziału to pozostali przy życiu ludzie wykorzystają to jako pretekst do buntu...Wykorzystają okazje... Nastroje w mieście już sa tragiczne... z każdą chwilą sie pogarszają...
Straznik słysząc to kiwnął głową pospiesznie.
- Racja... - odparł wyraźnie przekonany słowami Ptolemego - Trzeba to powiedzieć Księznej... Oczywiście jesli bedzie mieć czas przyjąć nas na audiencję... Chodź ze mną...
Ptolemy kiwnął głową i natychmiast oboje ruszyli przez bramę w kierunku złotego pałacu. Jego drobna manipulacja okazała sie być skuteczna. Liczył na to, że równie dobrze uda mu się tak zrobić z pozostałymi wojownikami... Wiedział ze jego czas był ograniczony... Pierwszy ze strażników mógł wrócić w każdej chwili, a wtedy nie bedzie miał już wyboru.. bedzie musiał działać w pełni swoich możliwości jeśli jego misja miała zakończyć sie powodzeniem...


Po krótkiej chwili z portalu wyszedł Ignathir... Pellar widząc go natychmiast sie pokłonił chyląc przed nim głowę z szacunkiem...
- A więc przybyłeś na czas... To sie dobrze składa... - rzekł arcymag stając przed nim i kiwając lekko głową
- Tak... - odparł Pellar i podniósł swój wzrok - Wybacz jeśli zapytam... ale moja ciekawość jest nieograniczona... Z jakiego powodu mnie wezwałeś? Czy coś się stało.. Czy zrobiłem coś nie tak...
Ignathir słysząc to pochwycił mocniej swój kostur i wyprostował swoją sylwetkę. Zaśmiał się pod nosem.
- Heh... Nie... Nie.. Nic z tych rzeczy... Przynajmniej nie tym razem - rzekł tajemniczym tonem
- Um.. W takim razie... Dlaczego? - zapytał Pellar
- Coż.. Pamiętasz o co mnie prosiłeś wtedy gdy wróciłeś z Altary po tym jak odwiedziłeś groby swoich rodziców? - zapytał Ignathir
- Tak... Chciałem wtedy zobaczyć się z siostrą... chciałem wiedzieć czy jest bezpieczna i czy w ogóle żyje... Powiedziałeś że nic jej nie jest ale, że nie mogę sie z nią jeszcze widzieć...
- Mhm.. W rzeczy samej... - odparł arcymag
- Chwila... Nie mów że... Ty... To naprawdę jest to o czym myślałem?
Ignathir nie odpowiedział.. Jedynie popatrzył w stronę portalu który cały czas był otwarty.
- Powitaj naszego nowego gościa.... - powiedział Ignathir
Pellar otworzył szerzej swoje oczy... Nie mógł uwierzyć, że to prawda... Kilka sekund później dostrzegł sylwetkę wyłaniającą sie z portalu... Pellar nie był w stanie nic powiedzieć... Był w kompletnym szoku... Arcymag dotrzymał złożonej mu obietnicy... Shizzu miała racje... od samego początku... Jego umysł napełnił się ogromem emocji...
- Y... Y... Yu... Yunna... - wystękał Pellar


Entoma słysząc słowa ostatniego z komendantów westchnęła głeboko po czym odsunęła od jego gardła swoje ostrze.. Skierowała kątem oka swoje spojrzenie na Galthrana który stał obok. Machnęła swoim rękawem..
- Nic się nie stało Galthranie... To nic takiego... - powiedziała pokojówka po czym podniosła sie i cofnęła trochę do tyłu. Ostatecznie zdecydowała się oszczędzić też i ostatniego z mężczyzn, bowiem ten wydawał się być najłatwiejszy w kontrolowaniu...
Po chwili schowała swoje ostrze do rękawa i z powrotem zasiadła na tronie spoglądając na komendantów. Założyła swoją nogę na nogę i machnięciem rękawa sprawiła, że cała trójka, która przeżyła ponownie mogła sie ruszać... jej moc przestała na nich oddziaływać.
- Nie ukrywam... jestem zawiedziona.... - odparła mrocznym tonem pokojówka - Spodziewałam się po tak wysoko postawionych osobach czegoś więcej.... A tymczasem mamy tu zwykłego kundla, skromnego inteligenta i fetyszystę stóp.... Galthranie... Powiedz mi szczerze... Czy aby na pewno to są komendanci?
Galthran spoglądał jeszcze przez moment potwornym i okrutnym wzrokiem na komendanta który ślinił się do jego Entomy, ale po chwili spojrzał na swoją boginię...
- Cóż... Pani Entomo.. ciężko mi stwierdzić... sądzę że twoja potęga przyćmiła ich całkowicie... przeważasz nad nimi pod każdym możliwym względem... hmm.. dodatkowo szybko spostrzegli i zdali sobie sprawę że nie są w stanie niczego ci Pani zrobić.. to dosyć mądre z ich strony... - rzekł spokojnie - Wcześniej jednak byli zawsze stanowczy i gotowi do działania... zawsze pokazywali swoją hardość...
Komendant leżący na ziemi którego Entoma kopnęła walnął lekko pięścią w podłogę, wypluł nieco krwi...
- Kur*a, kur*a, ahh, ja pier*olę... - syczał sam do siebie pod nosem obleśnym tonem.. w jego łbie rodziło się wiele burz... pragnął się jakoś również wyżyć.. został przed chwilą bowiem poniżony i określony kundlem, nieco na własne życzenie, ale miał to gdzieś... pragnął wyżycia się...


Hinn pokiwał głową, westchnął... jego ręka sunęła w stronę Zakiry i po chwili zatrzymał ją na twarzy wampirzycy... wolno przejechał po jej czole, nosie, policzkach i ustach.. poklepał lekko jej prawy policzek... po chwili wsunął wolno rękę pod jej głowę i lekko uniósł do góry, a następnie przyłożył swój nos i powąchał zapach jej włosów... młodziutka wampirzyca tak jak poprzednio rudowłosy lykantrop, pachniała bardzo ładnie i przyjemnie, miała swój unikalny zapach... Hinn pokiwał wolno głową, po chwili położył swą dłoń na szyi wampirzycy... zacisnął lekko swą dłoń podduszając wampirzycę... młodziutka dziewczyna mocno spała... gdy Hinn jednak tylko zacisnął swą dłoń, ta od razu straciła dech, zaczęła lekko jęczeć.. widać było że jest bardziej podatna na podduszenie aniżeli rudowłosa Lupus... Hinn zdziwił się nieco, pokiwał głową... po chwili puścił swój dominujący uścisk i pozwolił młodziutkiej dziewczynie na oddech... westchnął lekko.. jego boska dłoń zaraz miała kontynuować testy...



Isabella nadal stała na dachu budynku... obserwowała Arkham.. w jej głowie był teraz cel do zrealizowania... pierwszy ze śmieci miał zostać zaraz zutylizowany... Demon imieniem Głód...
- Głód... obrzydliwe... - rzekła wolno Isabella... wyczuła już demona, wiedziała że ten jest nieopodal, w jej stolicy...
- Nędzne ścierwo... w moim Arkham... każdy twój krok w moim mieście to plugawa skaza... - mówiła wolno Isabella, zaraz miała się teleportować...
W tym momencie obok swej Pani pojawił się Zerratu, wyłonił się z kłębów potężnego mrocznego dymu...
Cesarzowa dostrzegła Czarnego Wilka... ten podszedł wolno i pochylił głowę przed Cesarzową...
- Zerratu... witaj... przybyłeś po moich słowach.. mhm... - rzekła wolno
- Będziesz zatem obserwatorem... będziesz za moment spoglądał gdy wydaję wyrok, nakładam karę i wykonuję egzekucję.. - rzekła wolno Isabella uśmiechając się, po chwili pogładziła Zerratu po głowie...
- Nie martw się, tak jak obiecałam na front również cię poślę... przybędziesz tam w odpowiedniej chwili... rozłupiesz czaszki plugawych elfów i porachujesz im kości... zmasakrujesz ich nędzne ciała... - dopowiedziała Isabella śmiejąc się
Zerratu mocno się ucieszył.. warknął lekko, uniósł głowę wysoko... oboje poczuli powiew wiatru... w tej chwili Isabella uniosła prawą dłoń i pstryknęła palcami... teleportowała siebie wraz z Zerratu...
Ptolemy czuł na sobie wzrok strażników i gwardzistów... Było ich na terenie zamku niezwykle dużo... Było to jednak do przewidzenia... Księżna była znienawidzona przez społeczeństwo i musiała się otaczać wojownikami i osiłkami którzy byli gotowi na każde jej skinienie... Obserwując monumentalny budynek złotego pałacu, Ptolemy mógł jedynie rozmyślać nad tym czy było to spowodowane tym, że monarchini była na tyle słaba i tak bardzo obawiała sie utraty władzy, że musiała chować sie za ogromną ilością doświadczonych w boju strażników, czy być moze była na tyle potężna, że strażnicy nie mieli większego wyboru i ze strachu o własne życie musieli wykonywać jej rozkazy... Mimo wszystko druga opcja wydawała mu się bardziej prawdopodobna, w szczególności, że wyraźnie wyczuwał mocniejszą aurę magiczną we wnętrzu pałacu która najprawdopodobniej należała do księżnej.. Porównując jednak owa aurę do niego samego, to niestety nie miało to żadnego podjazdu... Jeśli owa księżna jest najpotężniejszą istotą w Księstwie Enthiati to dalsze badania na temat tych terenów nie miały żadnego sensu...
Mijając kolejnych strażników w milczeniu Ptolemy wraz z gwardzistą dotarli w końcu do zamkowych wrót. Dwóch wielkich i umięśnionych wojowników zablokowało im przejście włóczniami.
- Stać... Przejścia nie ma bez zgody... - rzekł jeden z wojowników - W jakim celu przychodzicie do pałacu?
Gwardzista widząc ich reakcje spojrzał na Khajita (Ptolemego) i zabrał głos.
- Pragnęlibyśmy prosić o audiencję u Księżnej w bardzo istotnej sprawie... - rzekł gwardzista- Jesteście w stanie ją poinformować?
Mężczyzna mruknął pod nosem spoglądając na gwardzistę, a potem również na Ptolemego. Chwile potem mimo iż niechętnie, to odwrócił się i zapukał w drzwi... Te praktycznie od razu się uchyliły.. Za drzwiami była jakaś osoba.. Ptolemy nie był jednak w stanie zobaczyć kto to był... Mężczyzna cicho przekazał informacje do osoby znajdującej się w środku po czym zamknął je i skierował swoje spojrzenie na gwardzistę.
- Zaraz się dowiemy czy wasz prośba zostanie zaakceptowana... - powiedział donośnym głosem i skrzyżował ręce.
Ptolemy nie zareagował na jego słowa... Wszystko wskazywało na to ze beda musieli poczekać... Odwrócił wzrok w inną stronę spoglądajac na pobliskie zdobione fontanny.. rzeźbione kolumny i rosnące w rządkach palmy i inne dzikie egzotyczne rośliny... a to wszystko na upalnym skwarze pustyni i pośrodku niczego na jałowej i spalonej od słońca ziemi... Z jednej strony było to poniekąd interesujące że tej cywilizacji udało im się zrobić coś takiego i wznieść tak ogromny pałac pośrodku niczego... Z drugiej jednak miał świadomośćm że tak czy siak ich starania były bezcelowe... Los istot w tym wymiarze został przesądzony od momentu gdy lord Ignathir postawił w nim swoją nogę... Ptolemy nie zamierzał się teraz cofnąć.. nie gdy był juz tak blisko od swojego celu...
Po kilku minutach czekania drzwi ponownie sie uchyliły a mężczyzna który bronił wrót i przez ten cały czas patrzył na obu przybyłych strażników, odchylił swoją głowę aby wysłuchać co posłaniec ma do powiedzenia. Ptolemy obserwował całą ich konwersacje w skupieniu... Po gestach straznika wrót mógł się już domyślać jaka decyzja została podjęta..
- Macie szczęście.... Nasza Pani znalazła czas i przyjmie was w sali tronowej.... Właściwie to już na was oczekuje... - odparł mężczyzna po czym on sam i jego drugi towarzysz odsunęli się na bok a wrota do złotego pałacu zostały otwarte. Ptolemy kiwnął wolno głową i zmrużył oczy... Gdy tylko przeszli przez próg ujrzał jak wielkie bogactwo tu panuje w porównaniu z tym co widział w mieście... Kontrast pomiędzy tymi dwoma lokacjami był zdumiewająco gigantyczny... Większość dekoracji, która się tu znajdowała była wykonana z czystego złota... Ściany zaś były w całości wyżłobione starożytnymi runami i hieroglifami... W rzeczy samej było to iście bogate jak i antyczne miejsce... Osobiscie jednak starał się nie rozglądać za bardzo, był bowiem świadom, że cały czas miał na sobie wzrok strażników których we wnętrzu pałacu również było od groma... Nie chciał wzbudzać żadnych podejrzeń poprzez potencjalnie podejrzane zachowania...
Posłaniec który przekazywał wcześniej informacje strażnikom wrót, stanął przed nimi i ukłonił się..
- Rozumiem, że to panowie którzy przybyli na audiencję... - rzekł posłaniec
- Tak... - odparł gwardzista który towarzyszył Ptolememu. - Szeregowy Khajit ma do przekazania istotne informacje dotyczące sytuacji w mieście...
Posłaniec spojrzał na Ptolemego i pokiwał głową.
- Oczywiście... Jak najbardziej... A więc to Pan bedzie mówił... - powiedział posłaniec i schował ręce za plecy.
Ptolemy nie wahał sie z odpowiedzią.
- Owszem... To niezwykle ważne... Wszystko zapisane jest na tym papirusie... - rzekł Ptolemy wyciągając z kieszeni dokument - Księżna nie powinna czekać...
Posłaniec widząc papirus kiwnął głową.
- Jak najbardziej... - rzekł posłaniec po czym spojrzał z powrotem na gwardzistę - Pan niech poczeka tutaj, a Pana Khajita proszę za mną...
Gwardzista popatrzył na Ptolemego jakby chciał mu coś powiedzieć, jednak ten nie odwzajemnił spojrzenia. Ptolemy bez słowa udał się za posłańcem w kierunku sali tronowej która znajdowała sie na końcu korytarza zostawiając tym samym gwardzistę z którym przybył na korytarzu.. Był zadowolony z takiego biegu wydarzeń... Nie musiał się przejmować nadmierną ilością świadków podczas swojej rozmowy z Księżną...


Yunna przekroczyła wrota portalu i natychmiast rozejrzała się sprawdzając dokąd trafiła... Stopniowo jej wzrok skierował się na arcymaga a następnie na stojącego obok niego rycerza.. Była lekko zdzwiona... Nie miała pojęcia o co tutaj chodzi ani kim owy rycerz jest...
- Em.... Mój Panie... Kto to.. albo co to jest? - zapytała Yunna mrużąc oczy
Ignathir zaśmiał sie jedynie pod nosem. Pellar natomiast był w kompletnym szoku.. W rzeczy samej... to była jego siostra... tylko że.. wyglądała inaczej niż wcześniej...
- Yunna?.. Yunna.... To.. To naprawdę ty? - zapytał Pellar łamiącym sie głosem spod swojego hełmu.
- Huh?! - mruknęła Yunna niezadowolonym tonem - Skąd niby wiesz jak mam na imię? Cos ty za jeden?
Pellar słysząc jej słowa wzdrygnął sie nieco.. Opuścił swoją głowę... Nadal nie mógł uwierzyć w to co widzi...
Ignathir który do tej pory milczał obserwując zachowanie dwójki rodzeństwa, zwrócił sie w kierunku Yunny.
- Oh.. nie mów mi, że nie poznajesz kogoś tak bardzo Ci bliskiego.. - rzekł Ignathir - Przecież to twój straszy brat... Książe Pellar...
Yunna słysząc to otworzyła w zdumieniu usta i popatrzyła na Pellara...
- Co.... - wyjęknęła Yunna nabierając poważnego spojrzenia. Jej oczy błysnęły. Pokręciła przecząco głową - To nie możliwe... Mój brat zginął pod Ceedą.. To nie moze byc on....
- W rzeczy samej tak sie stało... - odparł Ignathir - Ale... udało mi się przywrócić go do życia w nowym ciele...
Dłonie Pellara drgały pod wpływem emocji... Szybko podszedł bliżej.
- Yunna.... to ja...Pellar... uwierz mi... - odparł Pellar kładąc swoją dłoń na klatce piersiowej. - Nieumarły Król mówił mi, że przeżyłaś to co się stało w stolicy... Całą tą rzeź... Chciałem za wszelką cenę Cię odnaleźć i uratować... Przez ten cały czas... Nie traciłem nadziei...


- Mhm... - mruknęła pokojówka spoglądając jeszcze raz na komendantów - Żałosne... Ale skoro to najlepsze co jest tutaj do zaoferowania to niech będzie....
W tym momencie odchyliła swoją głowę lekko w bok.
- Jeszcze raz... żeby to było jasne... - powiedziała donośnym tonem w stronę mężczyzn - Od teraz każdy z was działa pod moją komendą z racji iż tereny Bractwa należą do mnie... Każda żałosna próba kwestionowania moich decyzji, próba zdrady lub działania bez mojego rozkazu skończy się dla was natychmiastową śmiercią... A właściwie to każda nieodpowiednia myśl lub słowo moze skutkować spektakularną eksplozją waszej czaszki...
Po tych słowach zachichotała lekko.. Entoma miała absolutną kontrolę nad całym przejętym przez siebie terenem... Wyraźnie słyszała w swojej głowie myśli i słowa wszystkich mieszkańców i mogła wyeliminować w każdej chwili jedynie pojedynczą swoją myślą dowolnego obywatela... Z tak ogromną potęgą nie warto było zadzierać...
- Ty... Skromny Inteligent.... - powiedziała Entoma odwracając wzrok w stronę trzeciego z komendantów - Daję Ci szansę się wykazać... Mianuję Cię głównym komendantem... Od teraz odpowiadasz za swoich kompanów jak i całą armię.. Oczywiście w moim imieniu.... Życze powodzenia na nowym stanowisku... Liczę na to, że nie będę żałować potem tej decyzji...
Komendant słysząc słowa Entomy ucieszył się, pokiwał głową, a po chwili pochylił głowę przed Entomą...
- Dziękuję ci, najsilniejsza Pani... - rzekł spokojnie komendant i spojrzał kątem oka szyderczo na dwóch pozostałych... ci jednak nie zwracali na niego uwagi ponieważ jeden pluł krwią, przeklinał i zajmował się sobą, drugi zaś zerkał na Entomę..
- Nie zawiodę cię Pani... wszystko będzie absolutnie perfekcyjne... - przemawiał



Hinn pokiwał głową
- Zakira... Młodziutka, wampirzyca... napalona... niestabilna... porywcza... ma w głowie pewnego mężczyznę.. Nihila z tej krainy... widzę wiele burz w głowie, wiele emocji ostatnio.. mhm... - przemawiał wolno Hinn...
jego dłoń zjechała niżej i przejechała po jej obu ramionach, po chwili zsunęła się jeszcze niżej i zatrzymała na jej czarnej kurteczce którą miała, biust już teraz był dobrze widoczny bo Zakira go od poprzednich ekscesów jeszcze nie porawiła... Hinn kiwnął wolno głową i lekko rozsunął bardziej jej czarną kurtkę tym samym odsłaniając jej koronkowy stanik.. ponownie lekko westchnął i wolnym, aksamitnym i niewyczuwalnym ruchem odchylił oba ramiączka jej stanika zsuwając je niżej i tym samym odsłonił jej nagie piersi, tak jak wcześniej rudowłosej lykantrop... kiwnął głową i w tej chwili położył swoją dłoń na jej biuście... zacisnął rękę na obu jej piersiach, także na jej sutkach... pokiwał wolno głową.. ponownie poczuł w tym momencie lekką przyjemność.. jej piersi były także bardzo świetne w dotyku... po chwili jednak zjechał dłonią niżej i przejechał po jej brzuchu i pępku... pokiwał głową, a następnie posunął dłonią dalej... był już przy jej czarnej spódniczce..., jednak nie zatrzymał się przy niej tak jak poprzednio nie zatrzymał się przy majtkach Lupus... zsunął dłonią niżej na jej uda i nogi... chwycił w dłoń lekko jej uda i ścisnął, kiwnął głową, a po chwili zjechał niżej po jej nogach i dotknął jej stóp... trzymał chwilę a następnie puścił i kiwnął głową... W tej chwili westchnął i oderwał na chwilę rękę od ciała wampirzycy... pokiwał głową... zmrużył oczy
- Mhm mogę rzec ponownie Shinnie.. to nawet przyjemne.. - rzekł wolno i ponownie pogładził ją lekko po głowie i leciutko poklepał po policzku niczym swoją suczkę tak samo jak poprzednio rudowłosą... w tej chwili ponownie westchnął lekko i chwycił jej ciało dłońmi i wolno obrócił Zakirę kładąc ją lekko na plecy tak jak wcześnieej Lupus... była teraz obrócona i leżała na brzuchu... Hinn kiwnął głową i powtórzył czynności... najpierw przejechał dłonią wolno po jej plecach jadąc w dół... a po chwili znalazł się przy jej tyłku i jej spódniczce... czarną spódniczkę podwinął nieco ukazując jej bieliznę... kiwnął wolno głową zerkając na jej koronkowe majtki które miała... po chwili wolno i aksamitnie zsunął niżej koronkowe majtki które miała na sobie odsłaniając jej tyłek całkowicie... w tej chwili zmrużył oczy a jego dłonie znalazły się już na jej tyłku.. przejechał dłońmi po jej tyłku, a po chwili zaczął go lekko ściskać... znowu poczuł nawet przyjemne odczucia.. sam nie wiedział czemu, jednak ta część ciała wampirzycy także była niesamowicie bardzo przyjemna w dotyku... trzymał dłonie na jej tyłku jeszcze chwilę, dotykał go jak tylko chciał, dał jej nawet lekkiego klapsa... a po chwili oderwał ręce... westchnął i kiwnął wolno głową...
- Ostateczne testy... - rzekł wolno wiedząc że pozostały mu najważniejsze sprawy także i tutaj ... W tej chwili Hinn ponownie wolnym i gładkim ruchem odwrócił młodziutką Zakirę kładąc ją ponownie na plecach... znowu dostrzegli jej nagie piersi, nie zwracali jednak nie nie uwagi także i teraz... Hinn ponownie zbliżył się do jej twarzy, zerkał przez moment, a po chwili nachylił się, chwycił swoją dłonią jej podbródek i pocałował Zakirę prosto w usta tak jak wcześniej Lupus.. wyczuł dokładnie jakim uczuciem jest pocałunek teraz także i z tą istotą... na moment przyssał się do jej ust, wsadził jej również lekko język... usta Zakiry były mocno czerwone i bardzo przyjemne, mięciutkie i świetne... po chwili testu jednak oderwał swoje usta od mocno śpiącej młodej dziewczyny... uśmiechnął się lekko, to też wydało mu się nawet przyjemne także i teraz.. ponownie poklepał ją lekko po policzku niczym swoją suczkę tak jak wcześniej Lupus, a następnie zbliżył się już do jej krocza... w tej chwili westchnął lekko i zmrużył oczy, a następnie wysunął dłoń i aksamitnym ruchem włożył pomiędzy Zakiry nogi... w tej chwili wszedł w wampirzycę ponownie dwoma swoimi palcami... zaczął jej wolno robić dobrze, masował aksamitnymi i perfekcyjnymi ruchami, także wpychał... tak jak wcześniej Lupsu, tak samo... pokiwał lekko głową i odwrócił wzrok w kierunku Zakiry chcąc ujrzeć reakcję jej ciała a także dźwięk jaki z siebie wyda... był to finalny test... Shinn natomiast... Shinn widząc te wszystkie testy jakich dokonywał Hinn ponownie i znowu, poczuł i doznał znowu mocnych emocji. Shinnowi z każdą chwilą coraz bardziej się to podobało... w jego głowie kreowały się różne myśli których wcześniej jego umysł nie kreował... kiwał raz po raz głową, zachowywał jednak całkowity spokój.. wiedział że to ostateczne testy tej istoty, wszystko musiało bowiem zostać perfekcyjnie sprawdzone tak jak poprzednio... Zakira natomiast gdy Hinn w nią wszedł poczuła przez sen ogrom emocji... mocno się podnieciła, momentalnie zaczęła mocno i namiętnie jęczeć... mruczała i jęczała... zaczęła zwijać nogami, jej ciało zaczęło nieco bardziej drgać... jęczała ulegle i namiętnie, jej nogi się zwijały... Hinn momentalnie poczuł o wiele więcej mokrości... Zakira znacznie szybciej i bardziej zrobiła się mokra... również intensywniej i milej jęczała.. bardzo ulegle i słodko... Hinn aż odwrócił na chwilę głowę do Shinna...
- A to ciekawe Shinnie.. - rzekł wolno nadal robiąc dobrze wampirzyce...
- Ohh... Nihilu.. - jękneła w tej chwili niespodziewanie Zakira - Nihilu... pragnęłam tego.. weź mnie jak tylko zapragniesz... - jęczała przez mocny sen..
Hinn aż się zadziwił...
Książe Lorenzo wyszykował się... był gotowy już na randkę.. stał jeszcze przed lustrem w swojej komnacie... wiedział że druga już randka z Emily zbliża się wielkimi krokami... pokiwał wolno głową...
Po chwili książę ruszył wolno korytarzem przed siebie... jego emocje rosły z każdym krokiem, aż zacierał ręce... był ciekaw co się wydarzy...
Po krótkim marszu wolno wyszedł do ogrodu... rozejrzał się wolno... był ciekaw...



Isabella natomiast wraz z Zerratu pojawiła się w jednej z ulic Arkham... to właśnie tutaj zlokalizowała Demona imieniem Głód... teraz widziała jak akurat walczy z niejakim Gojo i jego sługą Megumim... zerkała na nich a Zerratu stał u jej boku... tamci toczyli ze sobą bój, widocznie się spotkali... gdy jednak Isabella się tutaj pojawiła, zarówno demon jak i faceci zaprzestali swych nędznych walk... od razu momentalnie odwrócili wzrok w kierunku Najwspanialszej Cesarzowej...
Isabella wyglądała wspaniale... perfekcyjnie... idealnie... bosko...
[Obrazek: KHAwA3K.jpeg]

Gojo i Megumi wytrzeszczyli oczy... kolejny raz bowiem mieli zaszczyt widzieć swoją Władczynię na żywo.. aż otworzyli swoje nędzne gęby... niesamowicie ich podniecała.. od razu poczuli pragnienia..
Głód zatrwożył się... poczuł lęk... zerkał w milczeniu na przybyłą Cesarzową...
Isabella jedynie uśmiechnęła się kątem oka, jej oczy błysnęły zieloną potęgą...
- Cóż tutaj czynicie? Widzę że się zabawiacie... - rzekła Isabella i zajrzała im wszystkim do nędznych łbów... od razu dostrzegła jak rozpoczęło się ich spotkanie... Demon imieniem Głód kusił swymi krągłościami facetów... przyciskali się do ściany, randkowali... prawie się całowali... zamiarem parszywego Demona było ewidentne zamordowanie Gojo i jego sługi... Isabella aż się zaśmiała...
- Żałosne... - rzekła spokojnie obserwując ich
Megumi w tym momencie przekoziołkował się po ziemi, przeturlał się.. zaraz znalazł się przy stopach Isabelli, padł na kolana, klęczał i pochylił głowę...
- Najwspanialsza Pani... Cesarzowo... - rzekł nastolatek - Wybacz nam Pani... to coś.. wzięło nas z zaskoczenia... kusiło nas wdziękami... nie spodziewaliśmy się... - prawił
Isabella zerknęła na uszkodzony kawałek budynku w Arkham... zdenerwowała się lekko.
- Durnie, nędznicy... jak śmiecie toczyć bój na moich ziemiach? Nie ma zgody... wszyscy nie macie prawa stąpać po mojej ziemi.. wszyscy zostaniecie z niej usunięci.. - przemówiła Isabella..
Megumi czuł ciarki na całym ciele, telepało nim...
Po słowach Isabelli, Megumi zaczął momentalnie całować jej czarne szpilki... młody chłopak zaczął całować stopy Cesarzowej Isabelli... leżał przed nią, pochylał się i uniżał... całował ulegle jej stopy...
- Pani.. wybacz nam... staraliśmy się jak najlepiej - błagał Megumi
Isabella westchnęła, szturchnęła go lekko prawą stopa odtrącając od siebie, ten obalił się na bok...
Isabella gestem dłoni rozkazała Gojowi się zbliżyć... facet momentalnie minął Głód i dostąpił do Cesarzowej...
- Na kolana... - rzekła Isabella
Gojo momentalnie uniżył się na kolana... pochylił ulegle głowę przed Cesarzową...
- Co masz mi do powiedzenia? Mam nadzieję że coś ciekawego... bo jak dotąd robicie tylko zamęt w mojej stolicy... - przemówiła Isabella
Gojo pokiwał głową, trząsł się ze strachu...
- Wwwybacz Pppani... wwwybacz nam... nie wiemy... - przemówił.. po chwili Gojo również pocałował stopy Isabelli... uniżył się i pocałował.. Cesarzowa jednak również przepchnęła go w bok...
W tym momencie zmrużyła oczy i zerknęła na Demona Głód...
- A ty? Parszywe bydlę... co ciekawego mi powiesz? Zbliż się... na kolana.. - przemówiła Isabella
Głód zerkała na Cesarzową... po jej słowach jednak tylko zaśmiała się piskliwym obleśnym śmiechem.
- Hahaha! Cesarzowo Isabello! Przybyłam tutaj w konkretnych celach... nie przeszkodzisz mi w nich... - syczała wstrętnie - Jeśli sama przyszłaś to bardzo ułatwiłaś mi sprawę, Cesarzowo... będę mogła cię już dzisiaj zniszczyć - gadała Głód nędznym tonem..
Isabella zaśmiała się lekko, na jej prawej dłoni zatlił się Wieczny Ogień...
- Oo... doprawdy, koleżanko? - odparła wolno - Niestety... twoje myślenie jest całkowicie błędne i urojone... jesteś pierwszym karaluchem na mojej liście... jako pierwsza zostaniesz zutylizowana i zmiażdżona... nadszedł dzień twego sądu, bydlaku.. nie masz prawa stąpać po mojej krainie, nie masz prawa korzystać z promieni mojego słońca, nie masz prawa cieszyć się chłodem mojej nocy i zerkać w blask mojego księżyca, nie masz prawa zrobić kroku w mojej krainie... twój Pan Akatosh jest nędzarzem, nie potrafił utrzymać cię na kagańcu i smyczy, kundlu... skoro się z niego samoistnie spuściłeś, to przybyłeś do złego wymiaru nędzny Demonie... tutaj bowiem goście tacy jak ty są utylizowani... - przemówiła Isabella, jej oczy błysnęły ponownie blaskiem... uśmiechnęła się... wiedziała że już za moment będzie mogła całkowicie zniszczyć tego nędznego szczura...



Hinn był zdziwiony, zerkał na Shinna... jęki Zakiry jednak tylko się nasilały, coraz mocniej jęczała i się wiła...
W głowie młodej wampirzycy w tym momencie zrodziły się mocno erotyczne sny... w swoim śnie znajdowała się w rezydencji i w łóżku Nihila w Dohl De lokke gdzie niedawno była... w tym momencie leżała całkowicie nago obserwując masywna sylwetkę nieumarłego stojącego przed wielkim łożem.. wiedziała, że ten już zaraz ją pochwyci i całkowicie zdominuje podczas ich stosunku.. wiedziała że jest o wiele silniejszy i większy, ze pokryje i unieruchomi ją całą.. jej pragnieniem jednak było mu się uległe oddać.. Zakira czuła w swym śnie że jest niesamowicie mokra... wiedziała że zaraz odda się w pełni Nihilowi.. pragnęła tego aby ją posiadał w całości.. rozchyliła w tej chwili przed nim mocno nogi...
- Nihilu... jestem całkowicie twoja.. wiem że nasze relacje z początku były trudne, że popełniałam błędy... aczkolwiek udało nam się znaleźć wspólny język... udało mi się zostać twoją kobietą... - przemawiała przez sen Wampirzyca
W tym momencie pstryknęła palcami a na jej rękach pojawiły się kajdanki które unieruchomiły jej dłonie przy łóżku.. leżała całkowicie bezbronnie... Nihil natomiast zbliżył się już do niej... pochwycił wolno jej policzek a następnie pocałował... po chwili nieumarły dowódca zaczął całować wszystkie części jej ciała, w takiej samej kolejności jak przed chwilą Hinn jej dotykał.. Zakira w tym momencie mocno i intensywnie śniła.. cały czas pojękiwała i mruczała, była niesamowicie mokra... jej nogi nie mogły się opanować... śniła intensywnie o Nihilu, tylko o nim... śniła o stosunku z dowódcą nieumarłych, jak ten bierze ją w łóżku i zdobywa całkowicie... czuła jak w nią wchodzi a następnie posuwa z coraz większą intensywnością... Zakira czuła się niesamowicie... oddawała się Nihilowi w pełni...
- Hinnie... cóż to... - przemówił Shinn - Ależ to dziewczę ma intensywne sny... śni na jawie... realnie... - mówił aż zadziwiony Shinn
Hinn zmrużył oczy... wiedział że test dobiega końca... wiedział że ta dziewczyna jest zbyt rozpalona, że ma w głowie zbyt wiele... wiedział że już musi zakończyć ten test..
Ptolemy podążał spokojnym krokiem za posłańcem.. Wiedział, że za chwile dowie się wszystkiego czego chciał... Ekscytacja nieustannie rosła w jego umyśle... Jego pragnienie o przedstawieniu swojemu stwórcy wieści o kapitulacji Księstwa Enthiati było bliższe niż dotychczas... Nawet pomimo tego że to wcale nie była zlecona przez lorda Ignathira misja... Mimo to chciał jednak osobiście mu udowodnić że jest równie użyteczny i skuteczny co Naberal, Solussa, Entoma, Lupus i Shizzu... i zamierzał to pokazać niszcząc to żałosne i prymitywne państwo w pojedynkę...
Posłaniec zatrzymał się przed drzwiami do sali tronowej i zamienił słowo ze stojącymi przed nimi strażnikami. Ptolemy obserwował ich krótką wymianę zdań jednak nie przykładał większej uwagi do tego co mówili... Mało go to obchodziło... Dla niego liczyło sie tylko to aby w końcu stanąć przed księżną.
Posłaniec chwile potem podszedł do niego i kiwnął w jego stronę głową.
- Możesz wejść... - rzekł - Pamietaj aby się pokłonić z szacunkiem przed jej obliczem... W przeciwnym razie księżna uzna to za brak szacunku i wyda cię na pożarcie hienom...
- Mhm... - mruknął Ptolemy. - Jak czesto taka kara śmierci jest nadawana?
- Coż... Ostatnimi czasu się nie zdarzyło... Nikt nie popełnia juz takich głupich błędów.. ale to też wszystko zależy od humoru naszej pani... Dlaczego pytasz?
- Bez większego powodu.... - odparł Ptolemy - Po prostu mam nadzieję, że jest dziś wesoła..
Posłaniec lekko się zdziwił na jego słowa jednak nic więcej nie powiedział... Strażnicy rozsunęli się i otworzyli Ptolememu drzwi.. Demon po postacią straznika ruszył przodem w głab sali która była ogromna... Usłyszał jak tuż za nim zostały zamknięte drzwi...
- Nie ma odwrotu...- mruknął sam do siebie i ruszył przed siebie po czarno-złotym dywanie który prowadził go pod sam tron.. Nie ukrywał że owa sala tronowa nawet mu się podobała... Był tu istny przepych ozdób i dekoracji... Ogromne ludzkie rzeźby w antycznym klimacie zdobiły kąty sali.. jednak nie były jedyne... było też tu mnóstwo rzeźb przedstawiających zwykłe zwierzęta tak jak koty, węże czy krokodyle... Najwidoczniej tutaj były on czczone.. otoczone pewnego rodzaju kultem... Ptolemy jedynie kiwnął wolno głową... Wszędzie gdzie nie spojrzał było coś ze złota... Sam tron również był złoty.. zdobiony szlachetnymi kamieniami takimi jak turkusy i szmaragdy... z wyrzeźbionymi hieroglifami i podobiznami jadowitych węży... Istne dzieło sztuki można by było powiedzieć... Coś tak ekskluzywnego aż szkoda by było niszczyć...
Ptolemy zatrzymał się kilka metrów przed tronem i zgodnie z radą Posłańca pokłonił się przed siedzącą na nim kobietą. Chwile potem gdy podniósł swój wzrok mógł jej się przyjrzeć z bliska... Coż... jak na ludzką kobietę z pewnością wyglądała atrakcyjnie... Miała długie białe proste włosy... jest skóra była jasna w przeciwieństwie do wszystkich którzy ją otaczali... Na głowie założony miała złoty diadem oczywiście ozdobiony oszlifowanymi klejnotami... w tym wielkim szafirem na przodzie... Oczywiście nosiła na sobie ogromne ilości złotej biżuterii zarówno na szyi jak i na rękach i nogach. To co jednak przykuło jego uwagę było to że miała na sobie stosunkowo wyzywającą i kusą czarną suknie która była półprzeźroczysta... Ptolemy mógł przez nią zobaczyć praktycznie wszystko... Demon powoli zaczął rozumieć z jakiego powodu strażnicy do tej pory sie jeszcze nie zbuntowali... To było takie proste... Ptolemy zwrócił tez uwagę na jej stopy na których kobieta miała czarne szpilki... na tatuaże na całym jej ciele, które również były ze złota oraz na długie berło które trzymała w ręce... prawdopodobnie było jedynie symbolem jej absolutnej władzy nie wyczuwał bowiem w przedmiocie żadnej mocy magicznej...... A więc to kobieta od początku była źródłem aury magicznej którą wyczuwał... Uśmiechnął się lekko pod nosem.
- Ty jest Khajit czyż nie? - zapytała Księżna znudzonym tonem spoglądając na strażnika. Założyła swoją nogę na nogę machając lekko swoją stopą w powietrzu i napiła sie ze złotego kielicha odrobinę czerwonego wina którego trzymała w prawej ręce - Słyszałam, że masz mi do przekazania jakies istotne wieści.. Streszczaj się więc... Mam tylko chwilę czasu aby cie wysłuchać podlotku...
- Tak... Tak... Proszę wybaczyć.... Nie chciałbym marnować twojego czasu moja najdroższa i najpiękniejsza Pani.. - odparł Ptolemy ponownie pochylając przed kobietą głowę.

KSIĘŻNA FELICIA (WŁADCZYNI KSIĘSTWA ENTHIATI):
[Obrazek: f737c0f8a786a35420e64441722ea8f1.jpg]


Lupus ze spuszczonym wzrokiem podeszła po pewnej chwili do swojej szafy i wyciągnęła z półki świeżo wypraną bieliznę o kolorze jasnego malachitu. Spoglądała na nią przez chwile po czym zamknęła półkę i udała się do swojej łazienki zamykając za sobą drzwi.. Podchodząc do umywalki stanęła przed lustrem i spojrzała w swoje odbicie. Rudowłosa wyglądała wręcz tragicznie... Jej włosy były w kompletnym nieładzie.. nie wspominając już o jej zmęczonej, pozbawionej jakiejkolwiek siły i chęci twarzy. Syknęła gniewnie zaciskając zęby... nie mogła wręcz na siebie patrzeć... szybko odkręciła kran i nalewając wody do swoich dłoni opłukała kilka razy twarz próbując trochę się ocucić, jednak to w niczym nie pomogło. Jej irytacja z każdą chwilą sie powiększała i nie była w stanie sobie z tym poradzić. Nadal nie miała pojęcia co się z nią stało w łóżku i dlaczego obudziła się tak rozpalona i spocona, ale sama myśl o tym jedynie jeszcze mocniej doprowadzała ja do szału i rozpaczy.
Pokojówka przetarła swoje oczy po czym po kolei ściągnęła z siebie zarówno koszulkę jak i bieliznę a następnie wrzuciła ją do kosza z rzeczami do prania. Chwile potem weszła pod prysznic aby się odświeżyć...


Yunna słysząc słowa wypowiadane przez czarnego rycerza cofnęła się krok do tyłu.. Jej błyszczące, czerwone oczy się wytrzeszczyły..
- To... To.... - mówiła Yunna
- Nie musisz się niczego obawiać.... - powiedział Pellar - Może wyglądam inaczej... może moje wspomnienia nie są tak wyraźne jak przed śmiercią... ale o tobie nie zapomniałem... Przyrzekałem cię chronić... Nie byłem w stanie tego uczynić w poprzednim życiu... teraz jednak.. teraz gdy otrzymałem drugą szanse od losu to wiedz, że nie zawiodę...
Po tych słowach Pellar wyciągnął rękę w jej kierunku.
- Yunna... Zaufaj mi... proszę... - rzekł poważnym tonem. W tym samym jednak momencie dostrzegł, że nie tylko on wygląda inaczej... Teraz gdy widział ja z bliska zauważył, że wygląda inaczej.. jej ciało jest blade... jej oczy tez miały inny kolor... Dopiero teraz zrozumiał, że coś jest nie tak... W tym samym jednak momencie zarówno on jak i Ignathir usłyszeli jej szaleńczy śmiech.
- Hah! Braciszek! Braciszek jednak żyje.... Niebywałe!! - mówiła śmiejąc się pod nosem
Pellar wzdrygnął sie nieco kompletnie zdumiony jej reakcją.. Popatrzył na Ignathira, ten jednak nie spuszczał wzroku z Yunny. Pellar nie do końca rozumiał co się dzieje.
- Nie jesteś jedyny który umarł! - powiedziała donośnym głosem dziewczyna - Yunna którą znałeś nie istnieje! Przepadła!! Haha! Jestem teraz kimś więcej!! Znacznie więcej!
- Huh?.... Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytał Pellar opuszczając wolno swoją dłoń
- Dzięki Najwyższemu zyskałam to o czym zawsze pragnęłam! Wieczność! Przeszłam transformacje... bardzo bolesną... Nie masz nawet pojęcia.... Nie masz o niczym pojęcia!
- W rzeczy samej... - wtrącił w tej chwili Ignathir - Pellar... twoja siostra nie jest już człowiekiem... jest teraz Wampirem Wyższym... Użyła na sobie artefaktu jakim było Nasiono Upadłych...
- Nasiono Upadłych? - powtórzył Pellar
- Tak... To artefakt który przemienia całe ciało istoty zmieniając jej rasę, wygląd i całe ciało... Niestety owa przemiana jest niezwykle bolesna i długotrwała...
- Dlaczego... Dlaczego to zrobiłaś?! - zapytał Pellar nie rozumiejąc motywów Yunny.
- Oh? Przeciez juz ci powiedziałam dlaczego! - jeknęła Yunna gniewnym tonem - Zyskałam nieśmiertelność.. Wieczność! I pomyśleć, że to wszystko za cene jednego nędznego królestwa...
- Co takiego?! - ryknął Pellar myśląc, że się przesłyszał. Były książe Altary nie miał do tej pory świadomości o tym, że to Yunna stała w głównej mierze za sukcesem Ignathira w podboju królestwa Altary... Nie miał pojęcia że to ona zabiła ich rodziców aby móc użyć artefaktu... Ta wiedza była mu kompletnie nieznana... Nikt mu tego nie powiedział...
Ignathir widząc, że atmosfera zaczyna się zagęszczać chrząknął pod nosem.
- Może na razie wystarczy... Myślę, że oboje potrzebujecie trochę czasu do namysłu... - rzekł arcymag
Pellar syknął pod nosem gniewnie. Nie miał zielonego pojęcia co sie stało z Yunną ale była kompletnie inna niż ją zapamiętał...
- Właśnie!.. Siedź cicho braciszku bo niczego nie rozumiesz! - odparła Yunna i wystawiła w stronę Pellara język.
Pellar domyślał się, że Yunna sobie z niego najzwyczajniej kpi a jego wcześniejsze słowa nic dla niej nie znaczą...
- Yunna... Wystarczy tego... - odparł Ignathir
- Oh... Oczywiście mój panie.. proszę wybaczyć... - odparła uległym tonem i od razu pochyliła głowe przed arcymagiem


Entoma nie odpowiedziała na słowa komendanta.. Wpatrywała się w niego w milczeniu tak samo jak na pozostałą dwójkę... Nadawanie stanowisk tak żałosnym i słabym istotom było dla niej niezwykłym zniesmaczeniem... Niestety musiała jednak kogoś wybrać aby ten ktoś mógł sprawować kontrolę nad oddziałami w jej imieniu.
- Mhmm... Winszuje awansu... - odparła po chwili Entoma - Nie licz jednak na to ze twoje zadanie bedzie proste... Nie chce widzieć żadnych buntów, sprzeciwów ani plotkowania... Masz sprawić by żołnierze byli gotowi na mój rozkaz gdy takowy bedzie wydany... Skończyły się zabawy i swawole... każdy powinien to wiedzieć... Przekażesz osobiscie wszystkim żołnierzom komu od teraz służą...
Po tych słowach spojrzała na komendanta który nadal pluł krwią... Parsknęła cicho i machnęła minimalnie rękawem natychmiastowo lecząc jego rany tak aby ten był w stanie wstać o własnych siłach.
- Jeżeli wszystko zostało zrozumiałe to cała wasza trójka może odejść... Audiencja została zakończona... - dodała poważnym tonem Entoma - Galthranie.. Odprowadź ich do wyjścia jeśli możesz...
Cesarzowa Isabella zerknęła tylko jak demon Głód parszywie szczerzy swoją obrzydłą gębę i zerka w jej kierunku.. Cesarzowa zaśmiała się lekko pod nosem i pokręciła głową z obrzydzeniem widząc oblicze tego obleśnego demona...
- Hahahaha, Cesarzowo.. jesteś tutaj sama? Tylko ze swoim kundlem? Nie wysłałaś na mnie żadnego swojego pionka? Odważna dziewczyna! Ohh ależ to dla mnie zaszczyt widząc cię osobiście tutaj.. jeszcze większą uciechą będzie twoja śmierć Cesarzowo.. zabiję też twojego kundla.. wszak będziecie walczyć dwóch na jednego.. - piszczała parszywym głosem Głód
Isabella wysłuchała w milczeniu bzdur demona.. nie mogła go już dłużej zdzierżyć.. kiwnęła wolno głową w kierunku Zerratu a ten po chwili teleportował się na dach pobliskiego budynku... wszak był tylko obserwatorem.. Isabella zamierzała zutylizować śmieci...
Czarny Wilk zasiadł wygodnie na jednym z dachów będąc gotowym aby obejrzeć to widowisko...
Isabella przechyliła głowę na lewo i prawo rozluźniając kark, a po chwili jej oczy błysnęły blaskiem zieleni... jej dłonie zapłonęły mocą Wiecznego Ognia, a Cesarzowa momentalnie cisnęła pierwszą wiązką potężnej mocy w Głód... Demon aż wytrzeszczył oczy i momentalnie przekoziołkował się do tyłu chcąc uniknąć ataku... demon zawył wściekle czując jak cząstka wiecznego ognia przypala mu kawałki cielska...
Isabella nie traciła czasu, pstryknęła palcami i pojawiła się tuż za plecami Głód... momentalnie uderzyła płonącą pięścią w tył głowy Demona, a Głód odrzuciło do przodu na kilka metrów i wylądowała na brzuchu na glebie...
Cesarzowa zaśmiała się wolno widząc jak tą odrzuciło, łeb demona pokrył się potęgą Wiecznego Ognia a ten zaczął wrzeszczeć i wyć...
Isabella machnęła dłonią i wykreowała chmury burzowe nad łbem Demona, a z tych momentalnie zaczęły walić w Głód pioruny jeden po drugim... brutalnie uderzały w jej ciało...
Isabella atakowała mocno, szybko i efektownie, brutalnie... nie zamierzała przeznaczać zbyt dużej ilości czasu na tego bydlaka..
Cesarzowa machnęła dłonią i użyła potężnego zaklęcia samego Carrabotha... ciało demona zaczęła spowijać potężna woda... wszak kreować wokół głód zaczęła się hiperkula wodna... potężne zaklęcie... głód została pochłonięta przez potężną kulę emanującą potęgą, głód widziała jedynie ciemności.. czuła się jakby była na dnie oceanu, a potęga wody ją pochłaniała coraz mocniej w dół... nie mogła panować nad kończynami, odczuwała jakby do każdej z jej kończyć przyczepiona była brutalna, ciężka i wielka kotwica... demon dusił się, czuł jak potęga zaklęcia go pochłania... dodatkowo z każdą minutą będąc w hiperkuli tracił wszelkie moce i energie witalne... wił się niczym myszka nie mogąc uciec... tylko Isabella mogła zakończyć zaklęcie.,
- Hahahha, bydlę.. jesteś niczym, jesteś poczwarką.. jesteś istotą niższą ode mnie, chciałaś zaśmiecić moją krainę.. wyrwę ci wszystkie kończyny a twój łeb rozłupię na pół... nędzne ścierwo... sądziłeś że będziesz pełzać po mojej krainie? - przemówiła Isabella potężnym tonem głosu w głowie Demona... ten wił się w hiperkuli i wrzeszczał czując męki...
Isabella machnęła dłonią a hiperkula zaczęła się zmniejszać i zanikła... demon zaś runął na ziemię skulony i wyssany ze swych mocy...
Isabella kroczyła wolno w kierunku Demona... Zarówno Zerratu jak i Gojo i Megumi to wszystko obserwowali... totalna deklasacja... Demon głód był mocny tylko w gębie, tylko gadał... wypowiadał parszywe słowa w kierunku Cesarzowej dopóki ta na to zezwalała... gdy bowiem Isabella ukróciła nędzne odzywki demona, ten momentalnie został przytłoczony jej potęgą... Isabella deklasowała tego bydlaka...
Demon Głód słyszał tylko stukot szpilek Isabelli gdy ta się do niego zbliża... próbował się podnieść ale był wyssany ze swych mocy... syczał, wrzeszczał i klął... wulgarnie wrzeszczał...
- Śmieciu.. szczurze... kundlu.. - syknęła Isabella będąc już przy demonie - Nędzny demonie.. jakim prawem wstąpiłeś do mojego świata? Nie lękałeś się mnie? Parszywe bydlę.. rozerwę cię, tak samo jak i twoich kompanów... są kolejni w kolejce.. ich ścierwa spłoną tak samo jak twoje... - przemawiała brutalnym tonem Cesarzowa...
W dłoni Isabelli w tej chwili pojawiło się samo Ostrze Świetlistego... demon głód uniósł na chwilę łeb i zerknął na Isabellę, w tej chwili jednak blask ostrza całkowicie go oślepił, widział tylko jasność i światło, niczego więcej... był totalnie oślepiony...
Isabella zakręciła mieczem w dłoni, kiwnęła głową... w tej chwili wymierzyła cios i odrąbała prawą nogę demona... krew i flaki Głód huknęły na boki, a demon wył z bólu i katuszy...
Cesarzowa machnęła dłonią, łeb demona ponownie pokrył się potęgą wiecznego ognia... zaczął płonąć żywcem... wypalał mu całą głowę, mózg... demon wył okrutnie...
Isabella wymierzyła kolejny cios i odrąbała lewą rękę demona, krew prysnęła na boki a flaki i ścierwo się wylało...
Demon Głód wył z ogromnych katuszy, cierpiał niemiłosiernie.., czuł jak jest miażdżony, deklasowany, poniżony i zeszmacony... czuł całkowitą uległość do Isabelli, był zaszokowany jej ogromną potęgą i nieskończoną inteligencją...
Demon głód zdychał i kończył swój żywot w iście brutalnych okolicznościach...
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAHHHHHHHHHHHRRRRRRRRRRRRR AAAAAAAAAAAAAAAAAA! - WYŁ wściekle demon, nie mógł niczego więcej wykrztusić, obleśne wycie demona roznosiło się na pobliskie uliczki...
Zerratu obserwował wszystko, również dwóch poddanych Gojo i Megumi...
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAARRRRR CESARZOWO!!!! - wył Głód błagalnym tonem
Isabella zakręciła Ostrzem Świetlistego w dłoni, odrąbała dłoń demona z jego prawej ręki, a następnie całe prawe ramię.. demon wył obleśnie...
Isabella odrąbała jeszcze lewą nogę demona masakrując już całkowicie jego ciało, cała ulica dookoła pokryła się krwią i flakami bydlaka...
- Ścierwo.. - syknęła Isabella i machnęła dłonią, łeb demona uniósł się nieco w górę odsłaniając szyję jak do cięcia kata... przeważnie ofiara jest w takiej sytuacji trzymana za kudły, Isabella nie zamierzała jednak dotykać takiego śmiecia swymi dłońmi... zaklęcie unosiło w górę łeb demona zamiast Isabelli...
Cesarzowa raz jeszcze zakręciła Ostrzem Świetlistego w dłoni..
- Jesteś istotą niższą, ścierwo... nie masz prawa się ze mną równać.. twoje truchło nie jest warte przegnicia, ćwiartowania... zostanie pochłonięte ogniem... - syknęła, a po chwili niczym najwspanialszy kat wymierzyła idealne cięcie i odrąbała łeb demona od cielska... krew i ścierwo trysnęło na boki, a łeb obalił się obok truchła...
Demon Głód zdechł... został brutalnie zamordowany... nie miał nawet okazji przeciwstawić się Isabelli... został zdominowany i pochłonięty... brutalnie zmasakrowany...
Zerratu aż rozszerzył lekko oczy... był pod kolosalnym wrażeniem... Gojo i Megumi otworzyli swoje gęby.. niedowierzali..


[*] Demon Głód dodany do cmentarza.


- Wszystko będzie jak zapragniesz Pani Entomo... - odparł Komendant szarmancko się kłaniając... po chwili dwaj pozostali zbliżyli się do niego.. pochylili głowy przed Entomą..
Galthran podszedł do facetów... machnął dłonią..
- Za mną.. -rzekł potężnie i ruszył przodem... trzech komendantów ruszyło za czarnym rycerzem w kierunku wyjścia...


Drakkan natomiast w tej chwili się pojawił przy namiocie Wielkiego Wezyra... był już w swoim mistrzowskim uzbrojeniu i całkowicie ogarnięty po ostatnich ekscesach..
Drakkan zerknął na masywnych strażników stojących przed wejściem.. kiwnął głową
- Powiadomcie Ibrahima że przybyłem.. - rzekł wolno Wezyr
Jeden z masywnych strażników kiwnął głową i wkroczył do namiotu... pochylił głowę przed Ibrahimem...
- Wielki Wezyrze... na miejsce właśnie przybył Wezyr Drakkan... prosi o audiencję... - przemówił
Ibrahim zmrużył oczy, kiwnął dłonią
- Niechaj wejdzie - przemówił
Strażnik kiwnął głową i wyszedł po Drakkana.. przekazał mu zgodę, a Wezyr momentalnie wstąpił do namiotu... wkroczył i pochylił głowę w kierunku Ibrahima, uderzył się pięścią w pierś
- Witaj Ibrahimie... jestem.. - przemówił.
- Jesteś.. ale spóźniony.. - odparł srogo Ibrahim
Drakkan zmieszał się.. wiedział że jego zadaniem było jako pierwszym wkroczyć w ofensywie...
- Wiem.. wybacz... ale sam wiesz jaka była sytuacja... ughhrr.. - odparł
Ibrahim kiwnął głową i westchnął... po chwili ruszył przed siebie i kiwnął głową do Drakkana by ten podążył za nim... po chwili mężczyźni wystąpili z namiotu i ustali nieopodal wejścia... wysunęli lornetki...
- Zerknij Drakkanie... to Siael właśnie wkracza z pierwszymi oddziałami... kroczy po zwycięstwo... kroczy aby rozpocząć brutalną rzeź... batalia zaczęła się na dobre... nasze oddziały z łatwością wkroczyły na tereny elfów... teraz nasi wojownicy będą ich brutalnie wyżynać.. nasze działa zaś nie ustaną w atakach... będą miażdżyć wszelkie ich mury i budowle... - przemawiał Ibrahim...
Drakkan kiwnął głową, uważnie obserwował to co się dzieje... wiedział ze ma zaległości... zamierzał jak najszybciej je uzupełnić...

Siael natomiast kroczył na czele pierwszych oddziałów Legionów Cesarzowej... ich kroki wprawiały podłoże w drganie, a szum jaki kreowali był zabójczy... kroczyli brutalnie przed siebie i momentalnie przestąpili przez granicę... znaleźli się już na ternach elfów... Legiony Cesarzowej jako pierwszą pochłonęły Wieś Dedlę... mała wioseczka została błyskawicznie i brutalnie spustoszona potęgą Siaela... Wielki Wezyr spoglądał jedynie jak wojownicy masakrują mieszkańców wioski... nie pozostawiali tu ani jednej żywej elfiej istoty... wszystkich wyżynali... masakrowali wszelkie napotkane elfy...
- DALEJ, BRACIA! Dalej, mężowie! Kroczcie... pochłaniajcie ich swoją potęgą! Nie oszczędzajcie nikogo! - przemawiał Siael stojąc na wzniesieniu... spoglądał jak pierwsze z oddziałów zaczynają kroczyć już w głąb terenów elfów...
Przekierowanie