MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Drakkan słuchał rudowłosej... widział że ta się nieco miota... rozumiał jednak także że pewnych rzeczy nie mogła mówić bądź po prostu nie miała ochoty... rozumiał to...
- Rozumiem Lupus.. nie musisz mi mówić jeśli nie chcesz.. po prostu chcę żebyś czuła się swobodnie i jak najlepiej, ja chętnie opowiem ci wszystko o sobie.. - mówił Wezyr
Słyszał jej pytanie o dłoni...
- Lubię.. jest niesamowicie aksamitna i przyjemna, a dodatkowo potężna i przepełniona mocą.. - mówił Wezyr spoglądając w jej oczy.. po chwili jednak puścił już jej dłoń i położył wolno rękę na jej prawym biodrze..
- Lubię całe twoje idealne ciało.. jesteś najpiękniejszą dziewczyną.. - dopowiedział wolno patrząc głęboko w jej oczy



Zakira zrobiła jeszcze krok bliżej.. uśmiechnęła się lekko...
- Cóż.. jestem ciekawa jaki masz gust co do wina.. być może jesteś koneserem tego trunku.. jeśli tak to świetnie, gdyż mówiąc szczerze wino obok krwi to mój ulubiony trunek Nihilu.. mogę nawet rzec że krew i wino mnie wypełniają.. - powiedziała wampirzyca czując nieco bardziej że się rozluźnia nawet i bez alkoholu..
- Fakt faktem jestem na zapowiadanej audiencji.. to spotkanie o charakterze oficjalnym, stąd też mój gustowny ubiór... - powiedziała wskazując dłonią swój wykwintny czarny outfit, mimo wszystko jej biust był widoczny..
- Jednak kieliszek wina nam nie zaszkodzi, jeśli oczywiście wyrażasz taką chęć Nihilu.. uważam że jedynie doda to uroku i pozytywów naszej rozmowie.. - powiedziała spokojniejszym tonem w kierunku Nihila, chciała żeby ujrzał że potrafi być zarówno zadaniowa, stanowcza, wyważona jak i spontaniczna.. chciała coraz to odkrywać przed nim kolejne swoje cechy, chciała żeby lepiej ją poznawał.. chciała również dowiadywać się jak najwięcej o nim..
- A propos.. twoi gwardziści.. robią niesamowite wrażenie.. być może zbyt wiele przy jednym z nich mówiłam, ale po prostu czułam ekscytację przed spotkaniem z tobą - znowu powiedziała szczerze - Jeśli jakkolwiek ich uraziłam chcę ich na miejscu przeprosić.. - dodała wampirzyca
- Mhm... - mruknęła Lupus przybliżyła się do jego ucha. - Jezeli dobrze pamietam to na naszym ostatnim spotkaniu przyznałeś się, że Cesarzowa Isabella jest ładniejsza ode mnie...
Po tych słowach jej oczy błysneły a ona lekko sie uśmiechnęła.
- Nie kłam po raz kolejny....- dodała cichszym tonem - Moja pamięć bowiem jest doskonała...


Nihil przez chwile patrzył na Zakirę zupełnie tak jakby zastanawiał się na jej słowami. Po chwili jednak westchnął głeboko.
- No dobrze.. skoro tak bardzo tego chcesz... - odparł Nihil po czym podszedł do szafki i wyciągnął z niej butelkę czerwonego wina.. - Od razu jednak ostrzegam... to wino jest mocne... Pijesz więc na własną odpowiedzialność młoda...
Dowódca Nieumarłych wyciągnął też z pólki drugi kielich i otworzył butelkę zalewając oba kieliszki winem.
- Proszę bardzo... - powiedział podając jej kielich do ręki. Zakira dostrzegła, że wino jest ciemne... bardzo ciemne... Ciemniejsze niż jakiekolwiek które do tej pory widziała... Gdy powąchała i poczuła jego aromat aż się wzdrygnęła... Rzeczywiście było mocne...
Nihil bez problemu wyzerował zawartość kielicha i postawił go pustego na stole. Skrzyżował ręce spoglądając na Zakire ciekaw tego co ta uczyni...


Natomiast w Dalthei, Shizzu i Pellar nadal wspólnie spędzali ze sobą czas... Po niespodziewanej wizycie i odejściu Lupus, oboje udali się do Zamkowej Biblioteki gdzie kontynuowali swoją rozmowę... Wyglądało na to, że oboje mieli ze sobą dużo wspólnych tematów i dosyć szybko zaczęli się dobrze dogadywać... Pellar dostrzegł jak specyficzna jest Shizzu i nie jest do końca dobra w dłuższych rozmowach przez swoją dosyć introwertyczna naturę, ale za to była dobra w słuchaniu jego słów... Jednocześnie starał sie nie przesadzać ze zbyt dużym rozgadywaniem się, aby czasem jej nie przytłoczyć... Shizzu wydawała sie dostrzegać te próby i często dawała mu pole to rozwinięcia tematu gdy dana rzecz ją zainteresowała... Bardzo dużo oboje rozmawiali o swoich życiowych doświadczeniach i wymieniali sie swoimi przeżyciami.. Pellar jako książe upadłego królestwa.. oraz Shizzu jako pokojówka potężnego arcymaga... Zapewne oboje nie przypuszczali że kiedykolwiek dojdzie do tego momentu... Ale mimo to jednak nastąpił...
- Hm.. Czyli mówisz ze życie pokojówki wcale nie jest takie złe.... - powiedział Pellar - Ciekawe czy byś tak mówiła jakbyś była pod wodzą kogoś innego...
Shizzu słysząc to kiwnęła przecząco głową.
- Nie byłabym... - odparła Shizzu - Mój umysł nie przetwarza nawet takiej informacji...
- Mhm... Nie przetwarza czy moze nie chce przetwarzać?
- I to i to...
Pellar odetchnął głęboko i oparł sie o krzesło spoglądając na regały pełne ksiązek.
- Powiedz Shizzu... jak myślisz...
- Hm? - mruknęła pokojówka
- Kiedy lord Ignathir pozwoli mi się zobaczyć z siostrą? Mówił, że jest bezpieczna.. że żyje... i Tak...Wiem że kazał mi czekać.... ale.... Nie wiem jak długo...
Shizzu która trzymała w swojej ręce książkę zamknęła ją i odłożyła na bok. Popatrzyła na Pellara spokojnym wzrokiem.
- Logicznie rzecz ujmując, wydaje mi sie że to kwestia dni...
- Myślisz? - burknął Pellar
- Tak podpowiada mi intuicja... - powiedziała Shizzu - Zazwyczaj jak coś lord Ignathir obiecuje to realizuje to do kilku dni... a lord Ignathir zawsze dotrzymuje swoich obietnic... Wiem z doświadczenia...
- Mhm... - mruknął Pellar i kiwnął lekko głową - Dzięki... Może masz rację...
- Oczywiscie że mam... - odparła Shizzu pewnym tonem głosu po czym z powrotem chwyciła za książkę.
Pellar zaśmiał sie pod nosem i skrzyżował ręce spoglądając na pokojówkę. Lubił ją zdecydowanie coraz bardziej.. podobnie zresztą jak Naberal z którą spędził w wymiarze Altary dużo czasu...


Ptolemy na rozkaz Ignathira juz od kilku godzin działał na własną rękę w wymiarze Altary.. Aktualnie opuścił granice stolicy zostawiając za sobą nieumarłą armię, zniszczone miasto i pogrążoną w szaleństwie księżniczkę.. Jego celem teraz był zebranie jak największej ilości informacji o całym stworzeniu i cywilizacji jaka tu powstała... Informacje dotychczas posiadane przez niego i Ignathira były jedynie szczątkowe... Wiedzieli o istnieniu różnych państw oraz ich graniach, ale praktycznie nic o ich uzbrojeniu, potencjału armii, strukturze społecznej czy przedstawicielach władzy... Jeżeli inwazja na te tereny miałaby okazać sie skuteczna ta wiedza była absolutnie konieczna... Taktyka z wewnętrznym agentem tym razem mogłaby sie nie udać... Cięzko było w końcu o spotkanie kogoś na tyle świadomego i szalonego jak Yunna aby był w stanie działać od środka i wykonać praktycznie całą robotę za nich...
Ptolemy miał tego świadomość... Teraz gdy otrzymał swobodę działania bez żadnych konsekwencji to nie zamierzał sie w żaden sposób hamować... Jeżeli bedzie trzeba zamierzał wyrżnąć wszystkich ludzi na swojej drodze...
Aktualnie kierował się w stronę gdzie królestwo Altary graniczyło z Księstwem Enthiati... Był ciekaw co napotka na swojej drodze... Nie tracąc czasu wzbił sie w przestworza gdy tylko na jego plecach wyrosły wielkie skrzydła przypominające te posiadane przez nietoperze... Szyderczy uśmiech nie znikał z twarzy demona... Na razie w końcu to był tylko rekonesans...
Drakkan słuchał tego co mówi rudowłosa, pokiwał wolno głową... czuł i słyszał jej aksamitny głos nieopodal swego ucha...
- Przepraszam.. okłamałem cię Lupus... przyznaję to z pokorą przed tobą.. możesz wymierzyć mi jakąkolwiek zechcesz karę.. - przemówił praktycznie od razu Drakkan...
Po chwili jednak także gdy już wypowiedział swe słowa, położył rękę z tyłu na jej plecach tuż nad jej tyłkiem i momentalnie mocniejszym gestem przysunął jeszcze bliżej siebie... ich ciała się w tej chwili zetknęły.. pokojówka mogła poczuć jego krocze, miał bowiem na sobie krótkie spodenki...
- Ty jesteś dla mnie najwspanialsza.. nie ma lepszej od ciebie.. to moje całkowicie szczere stanowisko... - mówił Wezyr zerkając prosto w jej złote oczy... upajał się jej zapachem... drugą dłonią wolno pogładził jej włosy... Drakkan czuł coraz większe pożądanie.. czuł że jedyną rzeczą na świecie jest której pragnie jest być tu i teraz z Lupus... czuł jak to wszystko w nim narasta, czuł coś czego jeszcze nigdy nie było dane mu odczuwać.. .Lupus kompletnie opanowała już jego umysł i wszelkie myśli... nie było dla niego kompletnie nic innego, tylko rudowłosa...



Wampirzyca uważnie zmierzyła wzrokiem zawartość swego kielicha.. po chwili powąchała także trunek.. zamieszała leciutko i wolno w dłoni.. po chwili zmrużyła oczy i zmierzyła wzrokiem Nihila.. widziała jak ten wyzerował trunek..
- Woohoo.. Nihilu... - odparła słodkim tonem - Widzę że niezły jesteś w te klocki.. a dodatkowo gust również masz wyszukany... - mówiła Zakira
Po chwili wolno zamoczyła swoją górną wargę w trunku.. od razu poczuła jak mocny jest alkohol... poczuła lekkie ciarki i dreszczyk na ciele...
W tym momencie jej oczy powędrowały w górę i spojrzały prosto na Nihila.. kieliszek zaś trzymała przy czerwonych ustach.. uśmiechnęła się wolno do Nihila i wzięła mocniejszy łyk.. wiedziała że świetnie prezentuje się z kieliszkiem wina przy swoich ustach, kokietowała nieco Nihila.. przełknęła trunek wypijając połowę wina.. po chwili aż odkaszlnęła... poczuła drapanie w gardle..
Lupus minimalnie opuściła swoje spojrzenie w doł... Poczuła bowiem że coś ją szturcha pomiędzy nogami. Przez pewien moment stała jak wryta.. Drakkan pozwalał sobie na coraz więcej... Pokojówka nie miała pojęcia co powinna o tym myśleć.... Otworzyła szerzej oczy... Ponownie poczuła szturchnięcie.. Jęknęła cicho... Natychmiast jednak zakryła swoją dłonią usta aby nie wydawać kolejnych tego typu dźwięków..
- Drakkan... chyba nie powinniśmy... - powiedziała po chwili.


Nihil, który aktualnie stał przy swoim stole ze skrzyżowanymi rękami widząc jak Zakira reaguje na alkohol zaśmiał się pod nosem.
- Smakowało jak mniemam? - zapytał po czym odsunął się od stołu - Ostrzegam, że nie będę Cię eskortował z powrotem na kontynent jak się opijesz...
Drakkan słyszał ciche jęknięcia rudowłosej.. to tylko jeszcze bardziej zadziałało na jego zmysły całkowicie je już rozpalając.. czuł że traci całkowitą kontrolę.. czuł że nie jest w stanie już jakkolwiek się oprzeć Lupus..
- Lupus.. - odparł cicho Drakkan, a jego dłoń którą wcześniej trzymał na jej plecach, wolno zjechała niżej zatrzymując się na jej tyłku.. jeden z jego palców wjechał pod paseczek od majtek pokojówki, dłonią zaś ścisnął lekko jej pośladek...
- Nie jestem w stanie zapanować nad swoimi pragnieniami.. zakochałem się w tobie, moje serce jest już oddane tobie całkowicie.. - dodał. Ogień w kominku powodował raz po raz przyjemny dla ucha dźwięk cichego trzaskania dodając nastroju
- Nie analizuj już niczego Lupus.. nie rozmyślaj.. daj się ponieść chwili.. daj się wyzwolić emocjom.. - dodał Drakkan, a następnie od razu pocałował namiętnie rudowłosą w usta wcześniej odgarniając jej dłoń którą trzymała na ustach... tym razem zrobił to jeszcze bardziej namiętnie aniżeli wcześniej to robił, chciał aby pocałunek mocniej zadziałał na zmysły rudowłosej..


Zakira odkaszlnęła a następnie od razu się uśmiechnęła...
- Nie będzie... uff, nie będzie takiej potrzeby Nihilu.. - mówiła wampirzyca, a po chwili wyzerowała swój kielich.. oblizała namiętnie usta swoim językiem, ukazała nieumarłemu lekko swoje wampirze kły...
- Jest naprawdę smaczne.. polubiłam je.. - powiedziała i podeszła bliżej do stołu stając bliżej nieumarłego.. po chwili nalała sobie kieliszek do pełna.. zerkała chwilę na trunek, a po chwili odwróciła głowę w kierunku Nihila...
- A z czystej ciekawości.. gdybym się jakimś cudem opiła... to co byś zrobił zamiast eskorty z powrotem na kontynent... - rzekła i natychmiastowo uśmiechnęła się dosyć ponętnie..
Gdy tylko Drakkan pocałował pokojówkę, ta poczuła ze jej serce bije trochę mocniej... Zaczęła powoli rozumieć, że wezyr to wszystko zaplanował... Całe spotkanie... od samego początku... Ta romantyczna atmosfera... kominek... Jego intencje były dla niej zupełnie jasne... Teoretycznie mogła to jeszcze przerwać... mogła zatrzymac tę całą farsę.. ale zdecydowała sie tego nie robić... Sama nie wiedziała dlaczego...
Gdy tylko oderwała swoje usta od jego, natychmiastowo zarumieniła się... Nie spodziewała się czegoś takiego.. Jej oczy zaczęły latać to w lewo to w prawo... Próbowała ulożyć swoje myśli ale nie była w stanie. Nagle jednak sobie coś przypomniała.
- Czekaj.... Drakkanie... ale przeciez jedzenie.... tak.. przecież jeszcze nie zjedliśmy... Wystygnie... - mówiła wyraźnie zestresowanym tonem


Nihil zmrużył oczy spoglądając dosyć poważnym wzrokiem na wampirzycę.
- Cóż... Wtedy powiadomiłbym Cassahsa aby zabrał Cię stąd osobiście... - odparł - Logiczne rozwiązanie... nie sądzisz?
Isabella mierzyła wzrokiem księcia Lorenzo.. prześwietlała go... zastanawiała się czemu ten nagle zadał jej takie pytanie.. mrużyła oczy i stuknęła kilka razy paznokciami w stolik... Lorenzo słysząc stuknięcia paznokci Isabelli aż poczuł ciarki na ciele... zastanawiał się czy aby nie przesadził ze swoim planem.. wiedział jednak że już nie wytrzymuje... że musi iść do łóżka z Emily...
- Skąd nagle takie pytania... - przemówiła Cesarzowa - Co cię nakierowało, co cię skłoniło, co cię podkusiło... co sprawiło że w twojej głowie zrodziły się takie zapytania... - Isabella sprytnie zalała księcia pytaniami zamiast dać mu odpowiedź jakąkolwiek..
Lorezno wytrzeszczył aż oczy... wiedział że w rozmowie nie ma szans z Isabellą, jej wieloletnie doświadczenie dyplomatyczne i polityczne potrafi zmiażdżyć każdego... próbował jednak się bronić...
- Cóż... to nieco bardziej skomplikowane... - prawił książę - To wynik emocji, rozmyślań, uczuć, nostalgii, melancholii i przeróżnych odczuć... ciężko mi powiedzieć - gadał książę
- Uważam że nadeszły takie momenty że mam prawo wiedzieć już więcej.. - dodał książę
Isabella miała kamienną minę.. wpatrywała się w twarz księcia...
- Akurat teraz? Gdy tyle mam na głowie? Ty musisz dostarczać mi dodatkowych tematów na głowę? Własny syn... - przemówiła Cesarzowa mocnym tonem.
Lorenzo aż nieco się skulił na krześle... moc słów Cesarzowej przytłoczyła księcia...
- Całe życie jesteśmy sami, we dwoje.. to ja powinnam być dla ciebie priorytetem ponad wszystko.. - dodała Isabella i uniosła nieco rzęsy odwracając głowę lekko w bok
Lorenzo wytrzeszczył oczy.. .zerwał się z krzesła, podszedł do matki i momentalnie chwycił jej prawą dłoń... kucnął i ją ucałował...
- Jasne! To oczywiste... wybacz mi... nie chciałem cię zmartwić.. ja po prostu... ciekawość mnie zżera.. - mówił Lorenzo
Isabella uśmiechnęła się lekko pod nosem.. ucieszyła ją bowiem absolutna uległość księcia i całkowite uznanie dla niej..



Thant, Ibrahim i Sisyphus znajdowali się w kwaterze Czarnego Rycerza którą ten otrzymał na czas pobytu w Arkham.. spora część kwatery była zdemolowana...
Teraz Sisyphus za sprawą Wielkiego Wezyra nieco się uspokoił... stał przy jednej ścianie obserwując zdemolowane wnętrze i dwóch mężczyzn... dyszał lekko...
- Swą furię chciałem wyzwolić dopiero podczas wspierania Isabelli w kampanii... widocznie moja wściekłość pochłonie wiele istot jeszcze wcześniej... - przemówił potęgą Czarny Rycerz, ściany zadrżały na tonację jego głosu...
Thant chichotał, zacierał ręce...
- Sisyphusie... moim skromnym zdaniem osobiście musisz przyjrzeć okiem co tam się wyprawia... musisz wszystko naprostować, wymierzyć kary... wymierzyć sprawiedliwość.. musisz okazać swą absolutną dominacje.. - mówił Wezyr podsycając czarnego rycerza...
Ibrahim rzucił srogie spojrzenie na Thanta...
- Przede wszystkim zachowaj spokój... nie wykonuj pochopnych ruchów.. jeśli chcesz zostanie udzielone ci wsparcie i potężna eskorta... - mówil Wielki Wezyr gładząc się po podbródku
- Dzięki Ibrahimie, nie ma potrzeby.. osobiście i samemu muszę rozwiązać ten parszywy temat... - mówił Sisyphus


Drakkan został już całkowicie aktywowany przez rudowłosą... Wezyra nie dało się już powstrzymać, był całkowicie zatracony i pochłonięty, jego umysł obejmował jedynie rudowłosą i wyparł jakiekolwiek inne myśli...
- Jedzenie.. - odparł zdziwiony i zaszokowany - Jakie jedzenie.. Ahmmm, jedzenie.,. faktycznie, robiłem.. ale to nie ważne, Lupus.. jedzenie bowiem nigdzie nam nie ucieknie.. potem zjemy.. - przemówił, w jego oczach rudowłosa dostrzegała kompletne i absolutne pożądanie... w tym momencie Drakkan rozpoczął swoje działania... nie można było go już w żaden sposób powstrzymać...
Po tym jak Lupus wypowiedziała swoje słowa o jakimś jedzeniu chcąc opóźnić ich stosunek, Drakkan momentalnie dał jej mocniejszego klapsa w tyłek swoją ręką którą wcześniej tam trzymał.. widział reakcje rudowłosej, ta bowiem znowu jęknęła, widział jej zdziwienie ale też jej zarumienione policzki i piękne oczy.. po chwili Wezyr niespodziewanie chwycił rudowłosą na ręce i przeszedł kawałek, a następnie pchnął i rzucił ją na sporą kanapę stojącą w salonie... po chwili wolno się zbliżył i przysiadł się obok niej.. był całkowicie pochłonięty, jego serce biło jak młot a emocje buzowały jak nigdy, był przeszczęśliwy.. momentalnie przybliżył się do rudowłosej i zaczął namiętnie całować jej szyję i usta... po chwili chwycił dużą koszulkę którą rudowłosa miała na sobie i zdjął ją wyrzucając gdzieś na drugi koniec salonu.. momentalnie dostrzegł jej duże piersi schowane pod biustonoszem.. Wezyr przejechał prawą dłonią po jej biuście.. po chwili natomiast zrzucił z siebie swoją koszulkę, a po chwili wolno osunął spodenki.. Lupus po chwili ujrzała.. Drakkan natomiast był kompletnie pochłonięty rudowłosą.. wiedział bowiem że będzie zaraz cała jego.. ponownie zaczął ją namiętnie całować, a po chwili zaczął wolno rozpinać jej stanik.. po chwili udało mu się, a jej czarny koronkowy stanik również wylądował gdzieś w innej części pokoju.. Drakkan był całkowicie zatracony i pochłonięty, jej biust był najwspanialszym jaki kiedykolwiek było mu dane widzieć i dotykać.. Wezyr po chwili rozszerzył nogi i oparł się wygodnie na oparciu kanapy... rudowłosej natomiast szepnął na ucho co ta powinna uczynić.. po chwili chwycił wolno jej szyję i zniżył jej głowę do swojego krocza.. rudowłosa zrobiła mu dobrze ustami, a on trzymał lekko w dłoni jej najwspanialsze rude włosy.. Drakkan poczuł coś czego nigdy w swoim życiu nie odczuwał... czuł się niczym bóg, dotyk ust Lupus był czymś najwspanialszym czego doznał w swoim życiu, Wezyr całkowicie odpłynął.. odczuwał największą przyjemność w życiu.. po chwili Wezyr zdjął czarne koronkowe majtki rudowłosej i również wyrzucił gdzieś w inną część pokoju.. pociągnął i chwycił rudowłosą umieszczając ją na swoich kolanach, zaczął ją namiętnie i spokojnie posuwać.. przed oczami natomiast miał jej piersi gdyż usadowił ją przodem do siebie...


Zakira zmierzyła wzrokiem Nihila... jego słowa ją zaskoczyły i wprawiły w lekką panikę..
- Co.. niee... takie rozwiązanie nie byłoby zbyt fajne.. - przemówiła Wampirzyca... w tej chwili wzięła jeszcze jeden mocny łyk wina ze swojego kielicha, a po chwili podeszła bliżej Nihila.. kropla wina spłynęła jej z kącika ust soczyście sącząc się wolno aż do podbródka...
- Pierwsze co pomyślałam to że może masz tu jakieś łóżko.. w rezydencji abym mogła nieco odpocząć... po co kłopotać Wuja Cassahsa w takim wypadku... - przemówiła Wampirzyca.. po chwili wytrzeszczyła mocniej oczy.. zakłopotała się lekko na swoje słowa..
Mineło już trochę czasu odkąd Zniwiarz wykradł tajemniczy artefakt ze skarbca cesarzowej Isabelli. Sprzątaczki, które umyły i odkurzyły prowadzący do niego korytarz, kompletnie niczego nie podejrzewały... Były pewne, że to Cesarzowa własnoręcznie otworzyła skarbiec i być może jest jeszcze w środku sprawdzając swoją kolekcję... Systemy bezpieczeństwa działały już zupełnie normalnie tak jak do tej pory a chwilowe zakłócenia wywołane obecnością łowcy nagród pozostały przez nikogo nie zauważone...
Drzwi od skarbca i od hali z artefaktami pozostawały więc cały czas otwarte...


Tymczasem Varran - potężna gadziokształtny potwór, który przebywał w pobliżu głównej bramy do zamku, otworzył wolno swoje oczy.. Jaszczur zazwyczaj nie był zbytnio aktywny i nie udzielał sie w wydarzeniach na terenie zamku... Jego jedynym zajęciem było reagowanie w razie ostatecznej konieczności... takowej jednak od lat nie było... Varran nie był głupi, a jego zmysły były niezwykle wyostrzone.. Miał świadomość, że ktoś niedawno przedostał sie na posesje zamku a następnie ją jaki czas potem opuścił... Jednak ta sytuacja go w ogóle nie obchodziła...
Jaszczur rozwarł psyk i syknął dosyć głośno i wyraźnie a następnie podniósł sie z ziemi na której leżał i wyszedł zza bramę. Krocząc na czterech nogach zaczął schodzić zboczem prosto do morza... Kilka sekund potem jego ciało w całości zanurzyło się w wodzie....
Varran zachowywał się i polował podobnie jak krokodyle i aligatory... Teraz będąc już w wodzie oczekiwał cierpliwie na swoją potencjalną ofiarę....


Lupus była kompletnie zaskoczona tym co robił z nią Drakkan... Nie wiedząc czemu nie zatrzymała go gdy miała ku temu okazje... teraz było już zdecydowanie na to za późno... Nim zdążyła się zorientować i wybudzić z tego dziwnego transu była już kompletnie naga i w objęciach wezyra... Gdy tylko Drakkan zaczął, poczuła lekki ból... syknęła pod nosem i nabrał lekko kwaśnej miny.. Ten wyraz twarzy jednak z biegiem kolejnych sekund zaniknął... tak samo jak i doskwierające ją uczucie bólu... Jej twarz zaczerwieniła sie mocniej...Jęknęła lekko i przybliżyła się do wezyra owijając swoje ręce wokół jego szyi... Czuła się coraz lepiej z każdą sekundą... Jej oczy błysneły złotym blaskiem... oblizała lekko swoje usta..
Jej moce zaczęły w tym momencie działać na ciele Drakkana... Wezyr rozpoczął dosyc mocno i intensywnie, ale zaledwie po dwóch minutach zaczął odczuwać coś dziwnego... czuł jak traci wszystkie swoje siły... zupełnie tak jakby coś zasysało jego nagromadzone siły witalne... jednocześnie jednak sprawiało mu to ogromną przyjemność... I czuł, że nie jest w stanie juz dłużej wytrzymać...
- Co się dzieje Drakkanie.... - powiedziała Lupus namiętnym tonem nabierając szyderczego uśmiechu na twarzy - Czyżbyś tracił dech? Czyżbyś nie dawał juz rady?
Drakkan zaczął jęczeć coraz mocniej... Nie mógł wypowiedzieć nawet słowa ze swoich ust.. Rudowłosa pokojówka przejęła teraz juz w pełni inicjatywę...
Gdy wybiła trzecia minuta wszystko się skończyło... Drakkan padł kompletnie wyczerpany i pozbawiony sił witalnych do dalszego działania... Lupus spoglądała na jego nieprzytomną twarz przez krótki moment z lekkim zaskoczeniem po czym podniosła sie z jego kolan... Staneła na równe nogi przed sofą na której siedział wezyr..
- Serio? - burknęła - Tylko... tyle? Ughh...
Pokojówka nie ukrywała swojego niezadowolenia... O ile Drakkan poczuł się jak w niebie i stracił przytomność od nadmiaru przyjemności, tak Lupus poprzez to zbliżenie nie odczuła praktycznie nic... Była mocno zawiedziona...
Teraz nie do końca wiedziała co powinna uczynić... Rozejrzała sie po salonie... widziała, że jej ubrania są porozrzucane... Popatrzyła jeszcze raz na Drakkana po czym westchnęła głęboko... Różnica pomiędzy nimi w rzeczy samej była zbyt duża...


Nihil słysząc słowa Zakiry nie mógł juz dłużej wytrzymać... Coś w nim po prostu pękło... Cała ta sytuacja zaczynała go doprawdy irytować... Zamierzał wiec to zakończyć...
- ZAKIRA! - ryknął gniewnie i chwycił ją za rekę przyciskając do ściany na tyle mocno ze ta nie byłaby w stanie sie wyrwać.. Kieliszek wyleciał jej z reki i upadł na podłogę rozbijając się... Dowódca Nieumarłych przybliżył swoją twarz do jej twarzy.... Oczy Nihila zabłysnęły zielonym blaskiem... Ogień w nich az się kotłował i parował z gniewu...
- Przestań natychmiast z tymi żałosnymi podchodami... Przestań marnować mój czas.... - rzekł gniewnie - Mów.. w jakim celu tu przybyłaś... Co na celu ma ta cała audiencja i po co tu przybyłaś, bo jeżeli jedynie po to by mnie uwodzić, to możesz być pewna, że przekaże o twoim zachowaniu zarówno Cassahasowi jak i Cesarzowej, która nadała ci posiadane przez ciebie stanowisko i to oni wtedy zdecydują o twoim losie....
Zakira mocno wzdrygnęła się na czyny i krzyki Nihila, na jej ciele pojawiły się ciarki a czerwone piękne oczka lekko zaszkliły.. jej włosy lekko się pokotłowały gdyż uderzyła lekko głową w ścianę gdy Nihil ją przycisnął...
- N-n-nihilu... - wykrztusiła po chwili, jej głos lekko się łamał - Wybacz mi... - wypowiedziała... czuła się dziwacznie, zarówno czuła lęk i pokorę, zarówno odczuwała podniecenie Nihilem... to jak bardzo był władczy, jak bardzo silny, jak bardzo dominował, jak bardzo był samcem alfą... to tak mocno na nią działało, że nie mogła nad sobą panować...
- Wybacz Nihilu.. nie chciałam abyś poczuł wściekłość.. nie chciałam cię zdenerwować.. przesadziłam.. przepraszam - mówiła z ogromną pokorą i uległością w głosie - Możesz wymierzyć mi karę, jakąkolwiek wymyślisz.. jestem gotowa na wszystko.. - mówiła
- Proszę nie denerwuj się więcej.. przybyłam w innych kwestiach... politycznych.. chciałam ci bowiem przekazać ważną wiadomość od Cesarzowej... - mówiła pospiesznie Zakira, momentalnie wymyśliła kłamstwo aby zakryć swoje wszelkie zamiary.. chciała poinformować nieumarłego o zamiarach Cesarzowej mimo że nie dostała nigdy takiego polecenia.. sama Zakira wiedziała tylko ogólnikowo o sytuacji, nie znała wielu szczegółów odnośnie planów.. ale musiała czymś sie uratować.. nie chciała aby Nihil ją wyrzucił.. pragnęła pozostać przy nim, nie chciała tego wszystkiego popsuć na drugim spotkaniu..
- Proszę.. - dodała łamiącym się całkowicie uległym tonem



Isabella westchnęła wolno... pokiwała głową.
- Cóż... mogę ci co nieco opowiedzieć skoro tak bardzo chcesz.. jednak powtarzam, to nie jest odpowiednia chwila... - odparła Cesarzowa
Lorenzo ucieszył się lekko, pokiwał głową...
- Odpowiednie nie jest także miejsce.. musimy bowiem teleportować się w inne... - dodała Isabella, a po chwili wstała wolno od stołu.. Lorenzo także.. po krótkiej natomiast chwili Cesarzowa teleportowaŁa siebie i księcia prosto pod wejście do Świątyni Ignathira....




Tymczasem w Cerberus pozostawał Artur Winchester JR wraz ze Siaelem... dwóch Wezyrów objęło aktualną pieczę nad całym miastem... wykonywali posłusznie wszelkie rozkazy wydane przez Isabellę, Wieża Ognia i Płomienia była wznoszona i kreowana... Wezyrowie natomiast łatali wszelkie dziury w mieście, toczyli rozmowy z mieszkańcami miasta, pozbywali się wszelkich szczurów, śmieci, zanieczyszczeń etc...
Isabella wydała jasne i zrozumiałe rozkazy, każdy doskonale wiedział co ma tutaj robić.. miastem całkowicie się zajęto... a wieża w szybkim tempie rosła ku górze...
Nihil Vegha spoglądał na Zakire jeszcze przez pewien moment. Jego przeszywający wzrok błyszczał niczym jaskrawe latarnie, a jego moc emitowała wyraźnie w postaci dobrze wyczuwalnej aury..
Dowódca Nieumarłych wysłuchawszy błagalnych słów Zakiry puścił jej rękę i odsunął się do tyłu. Syknął pod nosem.
- Wezyrowie... Nigdy sie nie nauczycie... - powiedział Nihil i pokręcił głową bardzo niezadowolonym tonem.
Po chwili odwrócił się tyłem do wampirzycy i schował ręce za plecy.
- Słucham więc... - rzekł głosniej - Tym razem przejdź od razu do rzeczy... Nie testuj mojej cierpliwości po raz kolejny...


W momencie gdy wszystko miało się dopiero zacząć rozkręcać i rozpoczynać, to wszystko po prostu się zakończyło... Rudowłosa pokojówka przez jakąś krótką chwile zasiadła na kanapie obok nieprzytomnego Drakkana... Obróciła swój wzrok w kierunku okna... Deszcz nadal padał i nie wyglądało na to aby w najbliższym czasie zamierzał przestać.. Lupus syknęła pod nosem i sięgnęła ręką po chusteczki leżące na stoliku...
- Tss... To wszystko jest bez sensu... Co ja w ogóle wyprawiam... - powiedziała sama do siebie wycierając się chusteczkami w miejscu swojego krocza.. Gdy skończyła, zgniotła w dłoni już teraz mokre, lepkie i dosyć specyficznie pachnące chusteczki a nastepnie spaliła je w swojej dłoni używając mocy płomienia...
Lupus wiedziała, że już więcej nic z tego nie bedzie... Drakkan ocknie się dopiero wieczorem, a swoje siły odzyska najwcześniej nastepnego dnia... Regenerowanie go, mimo iż było możliwe nie miało większego sensu... Lupus wiedziała, że gdyby tak uczyniła wezyr wytrzymałby jeszcze krócej niż te 3 minuty i ponownie padłby nieprzytomny... Najwyraźniej nie dane było jej więc zaznać pełnego potencjału tej specyficznej przyjemności... przynajmniej nie z Drakkanem... Jego ludzkie pochodzenie sprawiało, że był niezwykle podatny na jej moc i nawet pomimo tego iż jego intencje są szczerze i wyglądało na to, że prawdziwie sie w niej zakochał, to przepaść pomiędzy nimi była po prostu zbyt wielka.. Ich relacja w tym zakresie nie była możliwa... W końcu co z takiej relacji gdzie tylko jedna strona zaznaje błogiej przyjemności a druga pozostaje kompletnie nieusatysfakcjonowana?
Lupus złapała się za głowę spoglądając na palący się kominek, który wcześniej rozpalił Drakkan... Zaczęła sie zastanawiać nad słowami lorda Ignathira z ich ostatniej rozmowy... Teraz zaczęła je powoli rozumieć... Wyglądało na to, że po raz kolejny jej stwórca miał rację...
Pokojówka odetchnęła głeboko i podniosła sie z sofy będąc nadal kompletnie nagą... Jej piersi lekko podskoczyły podczas tej czynności... Lupus nie zamierzała dłużej tutaj zostać... Nie miał to w końcu sensu... Pozbierała swoją bieliznę którą Drakkan wcześniej porozrzucał po całym salonie i ubrała ją na siebie, a nastepnie wzięła też swoje ubrania które suszyły się na wieszaku... Tak jak przypuszczała, te nadal były mokre... Nie zdążyły wyschnąć w tak krótkim czasie...
Gdy pozbierała je wszystkie z wieszaka na ręce, kątem oka popatrzyła na Drakkana
- Wybacz.... - powiedziała Lupus cichym tonem - To był nasz pierwszy... ale i zarazem prawdopodobnie ostatni raz... Cieszy mnie to, ze przynajmniej tobie sie jakoś podobało... Bywaj... Drakkanie...
Po tych słowach przymknęła swoje oczy i bedąc w samej bieliźnie przeteleportowała się z domu Drakkana zostawiając go samego nieprzytomnego na sofie...


Varran od kilkunastu minut w kompletnym bezruchu leżał zanurzony na płyciźnie morskiego brzegu... Oczekiwał z ogromną cierpliwością na potencjalną ofiarę która przechodziła by w pobliżu... Niestety, z racji iż w pobliżu zamku nie było żadnych słodkowodnych akwenów, Varran musiał przejąć inną taktykę na swoje polowania... Normalnie oczekiwałby aż jakiś jeleń bądź dzik podejdzie do wodopoju aby się napić wody... Wtedy zaatakował by go z zaskoczenia i wciągnął ofiarę pod wodę nim ta zdołałaby zrozumieć co sie stało... jednak w tym wypadku przebywanie pod wodą ograniczało się do samego oczekiwania na ofiarę... Stworzenia na które zazwyczaj polował Varran nie gustowały w końcu w wodzie morskiej, dlatego też wielokrotnie był zmuszony do pościgu za ofiarą lub przyjęcia ataku z zasadzki aby zdobyć kilka sekund na swoją korzyść.... Varran nie miał jednak do tej pory problemu z dogonieniem swoich ofiar... Jego szybkość i zwinność pomimo rozmiaru była naprawde wielka, aczkolwiek pościg sam w sobie kosztował go ogromne ilości energii... a ta jak wiadomo miała swoje limity...
Przekierowanie