Lupus nie zrozumiała słów Lorenzo o wizerunku i o odpowiednim przybyciu na imprezę. Nie do końca wiedziała co to ma do rzeczy, jednak wiedziała tez że nie zna zbyt dobrze niektórych zachowań ludzi w Magicznym Wymiarze...W rzeczy samej panowały tu inny zasady niż w Dalthei...
- Yhy...Coż... skoro tak mówisz... - odparła obojętnym tonem, nie robiło to bowiem dla niej dużej różnicy.
Po chwili Lupus spojrzała na Lorenzo jak ten sie uśmiecha i gazuje swoim samochodem.
- Ho ho.. spokojnie tygrysie... - powiedział i zachichotała Lupus pod nosem zapinając pasy. - Kto by pomyślał, że wyrośniesz na takiego rozrabiakę... A pamiętam jeszcze jak zmieniłam ci pieluchę...
W tej chwili Lupus uśmiechnęła sie szyderczo w stronę Lorenzo.
Lorenzo mocno się zdziwił na to co Lupus do niego gada, aż zerknął na krótki moment na twarz Lupus...
- Cooo?! Lupus... to dawne dzieje... dawne dzieje... - powiedział i ponownie odwrócił wzrok w kierunku drogi, a w tym momencie także wyjechali już poza bramę zamku i jechali teraz prywatną ulicą prowadzącą z zamku do jednej z ulic publicznych w Arkham, niebawem mieli dołączyć do ruchu... Lorenzo przyspieszył ponownie na chwilę, a Lupus poczuła jak prędkość aż wgniata ją w fotel... dodatkowo niskie zawieszenie podbijało emocje... za moment znowu nieco zwolnił i ustabilizował prędkość...
Wielki Wezyr stanął na dziedzińcu rezydencji Gojo i skrzyżował ręce, Drakkan oparł się o jakąś ścianę.
- Gospodarza nie ma... - rzekł Drakkan wyczuwając aurę.
Gojo i Megumi wrócili do rezydencji. Po chwili dostrzegli Wezyra oraz straż:
- Hej Wezyrze! - Krzyknął Satoru machając ręką z daleka.
Lupus uśmiechnęła się pod nosem i odwróciła głowę
- Dla ciebie zapewne dawne... Dlatego nie pamiętasz... - odparła dosyć spokojnym tonem i westchnęła.
Zarówno Ibrahim i Drakkan się odwrócili w kierunku mężczyzn, kiwneli głowami i podeszli bliżej. Gojo znał jedynie Drakkana. Wielkiego Wezyra nie znał osobiście, ale widząc jego obecność tutaj mógł się domyślić że sprawa jest poważna
- Gojo Satoru... musisz natychmiast udać się do zamku... Cesarzowa cię wzywa... - rzekł spokojnym tonem Ibrahim
Drakkan pokiwał wolno głową spoglądając na Gojo
Lorenzo wraz z Lupus wyjechali na drogę publiczną... pojawienie się takiego auta momentalnie wywołało ogromne poruszenie... co chwilę w aucie obok ktoś robił zdjęcia, ludzie na ulicach wariowali...
Po chwili zatrzymali się na czerwonym świetle... po chwili podjechało obok inne nawet mocne auto... facet ewidentnie chciał się zmierzyć... Książę pokiwał lekko głową... czekali na zielone... gdy tylko się zapaliło, Lorenzo przycisnął gaz i błyskawicznie wystartował wyprzedzając faceta z tamtego auta szybszą reakcją i szybszym samochodem... facet został daleko w tyle zapewne wściekły swoją porażką...
Lorenzo zaśmiał się lekko pod nosem, zerknął kątem oka na Lupus.
- Uj uj... Byłby mandacik książę... Tutaj w mieście ograniczenie prędkości jest do 50 km/h.. Bardzo nieodpowiedzialnie... - powiedziała Lupus uśmiechając sie szyderczo i założyła nogę na nogę.
- Pewnie, nie mam nic przeciwko - Rozsunął ubranie - Dajcie mi się tylko przebrać.
Udał się do środka i po chwili wyszedł w eleganckiej błękitnej koszuli z podwiniętymi rękawami. Na oczach miał okulary przeciwsłoneczne ze złotymi oprawkami:
- Oki, możemy iść - Uśmiechnął się - A tak w ogóle mi poznać - Wyciągnął dłoń do Ibrahima.
Nagle odezwał się Megumi:
- Mistrzu, chcę iść z tobą!
Lorenzo wolno pokiwał głową... faktycznie jedna z głównych ulic stolicy nie była torem wyścigowym... jednak prowadząc takie auto mocno go kusiło...
Cały czas kątem oka dostrzegał reakcje ludzi na przejeżdżający samochód... wielu biegło za nimi kawałek i nagrywało, robiło zdjęcia... książę westchnął lekko.
W tym momencie spojrzał na nogi Lupus... prezentowały się niesamowicie, jej suknia też była świetna... nie patrzył na drogę dobre kilka sekund... lekko aż skręcił w lewo zjeżdżając kawałeczek na pas obok jednak szybko opanował auto... uśmiechnął się, Lupus wprawiała go w świetny nastrój... dostrzegł w oddali także ogromne światła wydobywające się z Grand Royal Hotel... nawet można było słyszeć już nieopodal głośną muzykę, jednak akurat tutaj to ryk ich auta ją zagłuszał...
- Lupus, Lupus... niebawem będziemy... - rzekł spokojnie i ponownie kątem oka rzucił na nią spojrzenie...
Ibrahim pokiwał wolno głową i uścisnął dłoń Gojo.
- Ibrahim Al Vazzuni, Wielki Wezyr krainy... - przedstawił się - Wezwanie jest dosyć pilne... - dodał krótko po chwili.
Drakkan pokiwał głową twierdząco
Ibrahim zerknął jeszcze jednak na Megumiego, wydawał się być odważnym i silnym młodzieńcem.
- Cóż... jeśli był świadkiem i jest ci bliski to może iść, jednak sprawy dotyczą głównie ciebie... - powiedział
Gotowy był ich zaraz teleportować na teren zamku...
- Wspaniale - Powiedział Gojo, biorąc Megumiego pod ramię i czochrając go po włosach - Możemy ruszać!
- Mhmm... - jekneła rudowłosa pokojówka i podparła swoją głowę przy pomocy ręki kładąc ją na drzwi. Spoglądała przez szybę na miasto i budynki migające jej przed oczami. Teraz jednak była ciekawa jak będzie wyglądała owa impreza... Na takiej poważniejszej uroczystości już dosyć dawno nie było... zaczynała miec pewne wątpliwości czy aby na pewno ubrała odpowiednie strój na taka okazje... Wiedziała też iż mimo pokusy nie będzie mogła sobie pozwolić na zbyt dużo alkoholu...pomimo iż ten na nią w ogóle nie działał to wciąż był dla niej niezwykle uzależniający...
W tej chili klepnęła się lekko w policzek drugą ręką.
- Dasz radę.. opanuj się.. to tylko impreza.. zwykła impreza... za duzo myślisz... - powtarzała sobie w głowie Lupus sama do siebie. Jej twarz nabrała dosyć zdeterminowanego wyrazu. Odetchnęła głęboko próbując się uspokoić.
Lupus była na tyle skupiona na swoich myślach, że nie dostrzegła nawet tego, że Lorenzo spogląda na jej ciało, w tym też na jej nogi...