Minęło kilka minut. Lorenzo wyraźnie słyszał odgłos lejącej sie wody w łazience. Pomimo iż próbował czytać i skupiając sie na czymś innym to jego umysł szalał a serce biło nieco mocniej niż zazwyczaj. Gdy wypił cały kieliszek whiskey, odgłosy z łazienki zamilkły.
Po chwili drzwi od łazienki otworzyły się...
Lupus miała na sobie tylko ręcznik który podtrzymywała jedną ręką na wysokości piersi. Drugą ręką natomiast w tym samym czasie wycierała swoje włosy przy użyciu drugiego ręcznika.
- Miło z ich strony, że przygotowali więcej ręczników... - powiedziała spokojnym tonem Lupus zamykajac na chwile oczy i nadal sie wycierając. - Ha.. To było orzeźwiające...
Lorenzo skamieniał... Lupus stała przed nim w samym ręczniku.. nie miała na sobie nic więcej.. tylko ręcznik... Ta jednak nie wydawał sie tym przejmować i kompletnie ignorując Lorenzo udała sie w stronę lóżka, usiadła na nim i założyła nogę na nogę. Chłopak nie dowierzał własnym oczom.
- Gdybym wiedziała, że będziemy spać poza zamkiem wzięłabym przynajmniej piżamę... - dodała Lupus lekko zawiedzionym tonem i westchnęła lekko spoglądając na ścianę - No cóż... najwyraźniej będe spać w ręczniku...
Miasto Dallenor pogrążyło się w chaosie. To samo zaczęło spotykać również Maragorne...
=====
Neloth i Wojna coraz bardziej zaczęli się przyjaźnić. Demon pokazywał się razem z nim na jego przemowach, tuż obok jego doradcy. Pan Konfliktów za sprawą swej manipulacji bardzo szybko podporządkował sobie umysł Nelotha. Zaczął wpływać również na jego decyzje. Zaraz po jego osobistym doradcy był najbliżej niego.
=====
Głód tymczasem obserwowała Gojo. Zauważyła jego rezydencje spacerując ulicami miasta. Zaczęła uważnie go obserwować pod postacią pięknej, rudowłosej dziewczyny z pokaźnymi piersiami. Była to ta sama postać, co na Abregado. Chciała bliżej poznać tajemniczego Gojo.
Lorenzo aż się lekko zgiął z ekscytacji... otworzył szerzej oczy i usta, zaniemówił... chciał chwycić szklankę z napojem ale nie wiedział nawet gdzie ją odstawił...
- Lupus... - wykrztusił po chwili dopiero, był kompletnie zaszokowany... nie mógł oderwać wzroku od rudowłosej... w tej chwili szybko klepnął oba swoje policzki i odetchnął głęboko, nalał trochę wody do szklanki i wypił duszkiem.
- Też muszę się odświeżyć.. impreza była dosyć długa... - rzekł i udał się po chwili do łazienki. Minęło kilka minut a książę wziął orzeźwiający prysznic, po chwili podobnie jak Lupus wyszedł z łazienki... jednak miał na sobie jedwabną szatę nocną w kolorze błękitno-czarnym... przecierał jeszcze swoje włosy ręcznikiem... ponownie zerknął na Lupus... kobieta dalej była na łóżku...
Lupus cały czas siedziała na łóżku w tej samej pozie w której widział ją Lorenzo gdy szedł sie myć. Teraz jednak dodatkowo machała sobie lekko prawą noga w powietrzu i czochrała lekko swoje rude włosy, które opadały z boku na jej lewe ramię. Kątem oka spojrzała na Lorenzo który wyszedł z łazienki. Książe miał przynajmniej na sobie szlafrok.. zapewne wziął go ze sobą... Lupus syknęła znów lekko pod nosem. Pokojówka nie mogła tak sobie po prostu wyczarować ubrań... Jej magia nie działała w ten sposób... Postanowiła jednak trzymać język za zębami. W końcu było to tylko kilka godzin...
Gdy Lorenzo był w łazience, Lupus poprawiła również swój ręcznik i związała go w taki sposób aby ten nie spadł jej z ciała i aby nie musiała go cały czas podtrzymywać ręką. W końcu bedzie w nim dziś spała...
Odetchnęła lekko cały czas delikatnie czochrając swoje włosy. Jej wilcze uszy lekko się poruszyły, a po chwili oklapły..
Lorenzo nabrał powietrza w płuca i w końcu podszedł do łóżka... uderzył lekko dłonią w poduszkę na swojej stronie i poprawił ją... ponownie zerknął na Lupus... przeszedł kawałek i podszedł do niej znacznie bliżej...
- Lupus... w tym ręczniku też świetnie wyglądasz... - powiedział i uśmiechnął się zerkając w jej złote oczy... także zerknął na jej włosy które teraz wyglądały ślicznie...
Nagle kiwnął głową i uśmiechnął się lekko.
- A wracając do wcześniejszej rozmowy... nadal nic nie powiesz mi o Shizzu? - spytał zaciekawionym tonem.
Lupus przestała w tej chwili czochrać swoje włosy i odwróciła głowę w kierunku Lorenzo. Przejechała lekko ręką po swoim udzie pochylając się lekko do przodu w jego stronę. Lorenzo miał teraz dużo lepszy wgląd na jej duży biust, który był zakryty pod śnieżnobiałym ręcznikiem.
- Dlaczego po raz kolejny o to pytasz? Co cię tak to interesuje? - zapytała Lupus poważnym tonem
Lorenzo musiał spojrzeć... zerknął kątem oka na jej biust i po chwili na szyję, a jeszcze później na jej usta..
- Co..? Co mnie interesuje?? - powiedział po chwili, Lupus wytrąciła go z uwagi... szybko jednak pokręcił lekko głową i zdołał się leciutko okiełznać... przysiadł na skraju łóżka tuż obok niej...
- Aha, Shizzu... powiem ci szczerze, urzekło i zaintrygowało mnie to imię... ma w sobie dużą nutę tajemniczości, mistycyzm, romantyzm... jest urokliwe i mocne... bardzo silne imię... znam ogrom imion bo czytałem bardzo wiele ksiąg, poznałem wielu ludzi i od wielu wielkich w tej krainie także zdobywałem sporo wiedzy... - opowiedział - tak po prostu, chciałem się dowiedzieć ciut więcej... - dodał zerkając na rudowłosą... jego szlafrok nieco się odchylił i Lupus dostrzegła kawałek jego bardzo dobrze zbudowanej jak na wiek klatki piersiowej...
Lupus przez chwile spoglądała na Lorenzo słuchając jego słów. Mrugnęła dwa razy a nastepnie odwróciła głowę i odchyliła sie lekko do tyłu rzucając spojrzenie na sufit.
- A więc nie dowiesz się niczego więcej... - odparła Lupus pewnym tonem - Wiedza na ten temat jest zakazana... Nie mogę Ci więc nic więcej powiedzieć... Tak nakazał mój stwórca, a ja muszę wykonywać jego rozkazy...
W tym samym czasie Entoma oddaliła sie już od rezydencji Gojo. Dzięki znalezieniu kawałka odciętej szaty Żniwiarza oraz kilku zużytych nabojów była teraz w stanie określić gdzie ten sie znajduje. Z pewnością gdyby była czarodziejką to zadanie byłoby prostsze, jednak w końcu nią nie była, więc musiała działać nieco inaczej... Teraz jednak to nie miało żadnego znaczenia. Zamierzała skonfrontować się z zabójcą po raz kolejny, tym razem jednak bez udziału osób trzecich... sam na sam... Ten raczej nie spodziewa się jej obecności.. weźmie wiec go z zaskoczenia.. Była ku temu wręcz idealna okazja..
Entoma przeszła jeszcze kilka kroków i zatrzymał się przed jednym ze sklepów z odzieżą.. Ten był oczywiście zamknięty. Spojrzała przez szybę na wystawę. Niewielkie światło biło na stojące tam manekiny.
"Czeka mnie pracowita noc..." - pomyślała w tej chwili Entoma
W Dalthei natomiast Shizzu przeteleportowała sie na najniższe piętro zamku gdzie znajdowała sie jaskinia w której spoczywał Gargantua. Ogromny golem trwał we wiecznym śnie i był budzony tylko w razie konieczności... Swego czasu Naberal często korzystała z jego usług podczas treningu, w końcu masywny tytan był idealny do przetestowania swojej siły i wytrzymałości. Teraz jednak Ignathir miał dla niego zupełnie inne zadanie...
Shizzu w milczeniu przeszła przez korytarz jaskini i dotarła do ogromnej pieczary w której w ścianie spoczywał Gargantua. Golema nie można było wybudzić poprzez hałas czy wezwanie go po imieniu... Nie.. to by było zbyt proste... Gargantuę można było aktywować tylko przy użyciu odpowiedniego artefaktu działającego jak klucz otwierający zamek od drzwi.. Ignathir przekazał takowy Shizzu wcześniej więc pokojówka wiedziała co należy zrobić... Artefekt należało włożyć w odpowiednie miejsce - a było to kamienne wgłębienie w ścianie wyrzeźbione w odpowiednim kształcie tak aby idealnie pasowało do zarysu artefaktu.
Shizzu podeszła do ściany i włożyła artefakt do środka. A był to świecący, zielony klejnot wielkości ludzkiej ręki. Gdy to uczyniła odsunęła się do tyłu.. Cała jaskinia zaczęła sie trząść... Golem właśnie budził się ze swojego długiego snu...
Gojo patrolował okolice Arkham. Był bardziej czujny niż zwykle. Chciał jak najszybciej odnaleźć wrogów oraz zapobiec dalszym morderstwom.
Megumi tymczasem ciężko trenował.