MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Natomiast w wymiarze Dalthei minęło już kilka długich godzin odkąd Naberal udała sie na spoczynek do swojej prywatnej komnaty... Nie było w tym jednak absolutnie nic dziwnego... Najstarsza z pokojówek ostatnio nie miała zbyt wiele czasu na odpoczynek.. Ignathir zdawał sobie z tego sprawę i nakazał jej w końcu po tak długim czasie porządnie wyspać aby mogła w pełni zregenerować swój organizm...
Teraz czarnowłosa piękność po tych kilku godzinach otworzyła powoli swoje oczy... Leżąc cały czas z głową na poduszce, mrużyła nimi przez dłuższą chwile spoglądając w kierunku okna, próbując tym samym złapać ostrość widzenia.. Dopiero po pewnym momencie zdołała się w pełni ocknąć... Była zaskoczona i zdzwiona tym, że po raz pierwszy od dłuższego czasu spała az tak długo... Nie miała pojęcia ile czasu minęło i jak długo spała ale nie ukrywała tego że bardzo tego potrzebowała... Lord Ignathir miał racje... Potrzebowała odrobiny spokoju i wyciszenia po tym wszystkim co ją spotkało, a sen był tego zdecydowanie najlepszym źródłem...
Przez jeszcze moment leżała bez ruchu i milczeniu wpatrując się w okno, po czym nieco jakby niechętnie podniosła swoją górną część ciała z łoża podpierając się rękami.. Natychmiastowo jej długie, rozpuszczone, lśniące, czarne włosy opadły w dół w kompletnym nieładzie, a ona sama rozejrzała sie nadal nieco zmęczonym wzrokiem po swoim pokoju, w którym panowała kompletna cisza... Jej usta minimalnie się otworzyły... Odetchnęła lekko.. Dostrzegła, że drzwi od jej szafy są uchylone... a jej ubrania które nosiła podczas wyprawy z Pellarem leżą na fotelu koło okna...

Naberal budząca się w swoim pokoju:
[Obrazek: naberalalphabed.png]

Miała świadomość, że bedzie musiała zaraz uczesać swoje włosy, umyć się i doprowadzić się w pełni do porządku... Koniecznie bedzie musiała też przebrać się w jakiś świeży strój... Aktualnie miała bowiem na sobie jedynie czarną koszulę nocną na ramiączkach o koronkowym zdobieniu z dosyć wyraźnie zarysowanym dekoltem... Nic poza tym... Przypomniała sobie bowiem, że zanim kompletnie zasnęła to zdążyła sie jeszcze na nią przebrać... Wiadomo jednak że, nie mogłaby się pokazać przed swoim stwórcą w samej koszuli nocnej gdyby nagle ją wezwał.... To by było wręcz nie do pomyślenia... Absolutnie niedopuszczalne...
Naberal ponownie westchnęła głęboko i opuściła swoją głowę w dół... Końcówki jej włosów opadły bezwładnie na poduszkę... Gdyby to od niej zależało to z pewnością nie wstawała by z tego lóżka wcale... Było przecież tak niezwykle wygodne oraz miękkie... Wiedziała jednak dobrze, że czekają na nią obowiązki które musi wykonać, niezależnie od tego czy tego chce czy nie... oraz... no tak.. lord Ignathir wspomniał o tym, że chciał z nią porozmawiać o czymś istotnym... Aczkolwiek nie powiedział jej do tej pory o czym, co ją osobiście mocno zastanawiało. Równocześnie jednak nie chciała byc zbytnio dociekliwa więc uznała, że po prostu bedzie cierpliwie czekać aż Lord Ignathir wezwie ją do siebie i powie jej to, co zamierzał jej przekazać...
Pokojówka nie myśląc już zbytnio, przetarła w tym momencie swoją prawą dłonią oczy i wolno wysunęła swoje nogi z pod kołdry i opuściła swoje stopy na podłogę...
- Ugh... Szlak... trzeba wstać... - mruknęła cicho sama do siebie i zbierając w sobie siły podniosła się wolno ze swojego łóżka stając na równe nogi.
Większość mężczyzn z pewnością byłaby w stanie zabić za ten widok... Pokojówka rozciągnęła się poruszając swoją talią delikatnie na boki... Jęknęła trochę głośniej pod nosem.... Jej figura była po prostu idealna, żadna z pozostałych pokojówek nie mogłaby się z nią równać pod tym względem... Jej uroda doprawdy mogłaby kogoś zabić... Ona sama jednak nie była tego w ogóle świadoma...

====================================================

Lupus zmrużyła oczy, widać było po jej twarzy że jest mocno poirytowana i podrażniona. Nie zareagowała na gest Isabelli wykonany w jej stronę. Jedynie syknęła pod nosem.
- Mhm... Bycie twoimi pokojówkami jest jedynie tymczasową pracą dla zmniejszenia podejrzeń... - odparła Lupus w stronę Isabelli - Niebawem się to skończy...
Po chwili spojrzała na Lorenza który wskazywał na rzeźbę przedstawiającą Shizzu.
- Nic ci do tego... - powiedziała srogo Lupus, widac było, że drzemie w niej nienawiść do księcia.. Cały czas była wściekła za to co jej uczynił.. za to ze naruszył jej prywatność... - Jesteś żałosny... Jedynie o czym myślisz to kobiety... Nie masz nic ze swojego ojca... Przynosisz mu jedynie wstyd... Tss...


Nihil podniósł swój wzrok patrząc na Zakire która stała między jego kolanami.
- Mhm... Doprawdy nie wiesz czym jest przestrzeń osobista co? - zapytał - Z kazda chwile jesteś coraz bliżej i bliżej... Nie boisz się konsekwencji?
Isabella wysłuchawszy słów rudowłosej, zmrużyła oczy... Isabella wyczuła, że Lupus wydaje się być podrażniona i tak jakby nie była zaspokojona, mocno rozjuszona... zamierzała lepiej jej się przyjrzeć gdy już wyjdą ze świątyni...
- CO? Jakie kobiety.. zaprzestań swych słów.. - odparł Lorenzo - Po prostu pytam o tą dziewczynę którą ujrzałem tutaj w świątyni.. skoro jest związana z moim ojcem, to chyba nie dziwota że pytam.. - mówił książę
Cesarzowa westchnęła i pokiwała głową
- Przestańcie już... zachowajcie spokój.. - rzekła i spojrzała na pokojówkę - Lorenzo jest jeszcze bardzo młody, ma prawo do młodzieńczych zachowań.. ma prawo do bycia sobą, jednak w dniu dzisiejszym pewne rzeczy na pewno ulegną zmianie.. nie będziemy teraz tutaj porównywać Lorenzo i Ignathira, nie ma opcji aby wypowiadać teraz takie słowa - rzekła. Dobrze wiedziała że Lorenzo do dzisiaj nawet nie znał Ignathira.
- Lupus, co z tobą.. jesteś moją przyjaciółką, jesteś jak starsza siostra od zawsze.. nie może tak być.. - mówił Lorenzo robiąc kilka kroków, zamierzał uspokoić sytuację..


Zakira przełknęła ślinę, zerknęła w twarz Nihila..
- Ughh... racja.. nie zamierzałam padać ci między kolana.. wybacz, wiem jak to mogło wyglądać.. - odparła wampirzyca
Zagryzła lekko dolną wargę.. odsunęła się leciutko do tyłu, jednak bardzo leciutko..
- Jakich konsekwencji.. - spytała nagle
Alfred i Berham popatrzyli na siebie nawzajem. Byli zaskoczeni tym że ktoś naprawdę spotkał Aeris na swojej drodze a nie tylko oni..
- Rozumiem.. - rzekł Vattier - Jak cię zwą podróżniku?
Mężczyzna który głosił swoje opowieści przed zebranymi natychmiast opuścił ręce.
- Ja? Na imię mi Roland.. - rzekł podróżnik
Vattier słysząc to, podszedł do niego jeszcze bliżej.
- Chciałbym abyś poszedł z nami Rolandzie... Działamy w imieniu Cesarza Falviusa... prowadzimy w tej sprawie śledztwo i zamierzamy znaleźć tę czarodziejkę... Jesteś w stanie udzielić nam o niej więcej informacji?
Roland otworzył lekko usta po czym podrapał się po podbródku.
- Coż... moge powiedzieć wam tyle ile wiem... Jednakże to nie jest zbyt dużo... Watpie aby te informacje wam jakoś pomogły..
- Nic nie szkodzi... - powiedział Vattier - Kazda informacja jest dla nas istotna, nawet ta najmniejsza...
Roland kiwnął lekko głową. Widząc, że podróżnik się zgadza udzielić informacji Vattier wskazał ręka aby ten poszedł za nim i sam ruszył przodem torując przejście przez tłum gapiów.. Ludzie odsuwali sie na boki zaskoczeni całą sytuacją. Zaczęli szeptać między sobą. Żaden z nich nie spodziewał się że jakaś czarodziejka wzbudzi tyle zainteresowania, że aż sam Cesarz wysłał swoich ludzi by ją odnaleźć...
Cała czwórka po chwili opuściła lokal i udała się na jego tyły aby tam kontynuować rozmowę.
Berham szedł jak ostatni.. Upewnił się że nikt za nimi nie idzie i nie bedzie podsłuchiwał ich rozmowy. Alfred natomiast jako pierwszy zdecydował sie zabrać głos.
- No.. no to mów co wiesz o niej... Mów byle szybko! Chcę wiedzieć jak najwięcej o mojej przyszłej żonie! - mówił podekscytowany
Roland otworzył szerzej oczy. Był zaskoczony oświadczeniami Alfreda i nie miał zbytnio pojęcia co powinien powiedzieć.
Berham natychmiast podszedł do Alfreda i walnął go rękawica w głowę. Ten jęknął z bólu i nabrał gniewnego spojrzenia.
- Przestań gadac idiotyzmy... - powiedział Berham wyraźnie poirytowanym tonem - Nikogo nie obchodzą twoje fantazje...
- To nie sa fantazje! - burknął wściekły - Jestem gotów walczyć o taką niewiastę!
Vattier westchnął pod nosem widząc jak ta dwójka znowu zaczyna się kłócić. Popatrzył na Rolanda.
- Wybacz.... Zignoruj ich słowa proszę... - powiedział Vattier i skrzyżował rece - Przejdźmy po prostu do razu do rzeczy..
- Tak... oczywiście... - odparł Roland i chrząknął pod nosem
- Opowiedz jak przebiegło to spotkanie... po kolei...ze szczegółami... Jeżeli dobrze pamiętam mówiłeś, że towarzyszył jej jakiś rycerz... Jezeli pracują razem, musimy dowiedzieć się też coś więcej o nim... - rzekł poważnym tonem Vattier. Chciał za wszelką cenę dowiedzieć się więcej o tajemniczej czarodziejce i skompletować raport dla Cesarza....



Tymczasem Naberal która zdołała się juz obudzić i podnieść z łózka, bedąc cały czas w nocnej koszuli podeszła wolno do okna i uchyliła je aby do jej komnaty dostało się świeże powietrze... Gdy to uczyniła rozciągnęła się jeszcze raz podnosząc obie ręce do góry i zamykając na kilka sekund swoje oczy... Mruknęła dosyć uroczo pod nosem..
Kobieta wiedziała, że czeka ją kolejny pełen zajęć dzień ale chciała wykonać wszystko co sobie zdążyła na dziś zaplanować... w szczególności zależało jej na treningu wytrzymałościowym na arenie... Miała nadzieje na to, że lord Ignathir nie będzie miał nic przeciwko temu gdyż osobiscie bardzo lubiła to robić... Treningi sprawiały ze czuła się po prostu lepiej, a jej moc się zwiększała...
Naberal podeszła do swojej szafy i zaczęła w niej szukać świeżego stroju na przebranie... Miała ich co prawda kilka, ale wiedziała, że jeżeli ma sie stawić przez swoim stwórcą musi wyglądać i prezentować się odpowiednio, dlatego też wybrała najładniejszy strój jaki posiadała. Starając sie go nie wymiąć w żaden sposób położyła go na łóżku, po czym udała się do swojej łazienki gdzie zamierzała się umyć, uczesać i doprowadzić do kompletnego ładu...
Gdy tylko przekroczyła próg łazienki otrzymała niespodziewanie wiadomość telepatyczną od swojego stwórcy - Ignathira.
- Lordzie Ignathir? ... Słucham Cię wyraźnie... W czym moge pomóc...- powiedziała Naberal bardzo spokojnym tonem przykładając dłoń do swojej głowy.
Ignathir natychmiast chrząknął pod nosem.
- Wybacz Nabe... mam nadzieje, że cię nie obudziłem... - rzekł arcymag
- Nie mój Panie... Wstałam juz chwilę temu... - odparła Naberal i zmrużyła lekko oczy - Właśnie miałam się iść umyć i przebrać...
- Oh... no tak... W takim razie gdy bedziesz w pełni gotowa to chciałbym z tobą porozmawiać na osobności... Nie musisz się jednak spieszyć... Poczekam na ciebie w sali tronowej...
- Rozumiem... Jak sobie życzysz mój Panie... - odparła Naberal spokojnym tonem po czym opuściła swoją dłoń.
Pomimo zapewnień Iganthira o tym, że poczeka na nią i że nie musi sie w ogóle spieszyć, Naberal nie chciała aby jest twórca na nią czekał zbyt długo... Zamierzała sie ogarnąć i ubrać najszybciej jak to możliwe, nawet pomimo tego iż z pewnością zajmie jej to trochę czasu...


==============================================================


- Ma prawo do młodzieńczych zachowań... - powtórzyła Lupus słowa Isabelli cały czas stojąc z boku ze skrzyżowanymi rękami. - Rozumiem, więc że zdajesz sobie sprawę co krąży teraz w jego głowie... Jakiż spryty plan sobie obmyślił...
Po tych słowach popatrzyła na Lorenzo i kiwnęła lekko głową...
- Jezeli nie, to chętnie Ci powiem.... Zadawane dziś pytania o ojca miały jedynie wyprowadzić Cię z równowagi i dać Ci więcej do myślenia... Tak naprawdę gdy ty będziesz zajęta zamierzał się udac na randkę ze swoją ukochaną Emily pomimo twojego zakazu i szlabanu jaki mu dałaś... umówili sie już na spotkanie... dziś wieczorem...



Nihil w tym momencie podniósł sie z fotela.. Zakira mimowolnie musiała się odsunąć do tyłu. Dowódca Nieumarłych z racji iz był wyższy, pochylił się lekko aby jego twarz byłą na wysoki twarzy wampirzycy..
- Zakira Arun.... - zaczał poważnym tonem - Przybyłaś do mnie na audiencje... Miałaś mówić o wielu istotnych sprawach... a mimo to, to ty ciągle zadajesz mi pytania... Co ty przede mną ukrywasz? Jaki jest twój cel? Co chcesz swoim zachowaniem w ogóle osiągnąć? Próbujesz odwrócić moja uwagę od czegoś istotnego?
W tym momencie po raz kolejny jego oczy błysnęły zielonym blaskiem wiecznego ognia.
Isabella słysząc to wszystko otworzyła lekko usta, westchnęła głęboko...
Lorenzo zacisnął pięści... zawył wściekle, jego arcy-inteligentny plan został sprzedany.. sprzedali to co planował i wyszło na jaw, ależ czuł wściekłość.. ależ go rudowłosa rozjuszyła... aż zaczął się nerwowo i wręcz szaleńczo śmiać pod nosem...
- Nosz jasny szlag.. nie pojmuję.. - syknął Lorenzo - Jak możesz być taka chamska wobec mnie Lupus.. - syknął gniewnie - Jak możesz co chwila krzyżować każdą kolejną moją czynność.. to już za długo trwa, zbyt wiele ekscesów.. - gadał szaleńczo
- Emily? Co za Emily.. - spytała niespodziewanie Isabella
Lorenzo dyszał, patrzył na rudowłosą.. przetarł pot z czoła.. miał ochotę dobyć miecza i rzucić się na rudowłosą...
- No ta moja przyjaciółka.. sławna w krainie modelka, gadałem ci przecież Mamo.. były pewne rozmowy.. - rzekł książę cały czas patrząc na rudowłosą, czuł mętlik w głowie
Cesarzowa zmrużyła oczy.. zerkała na syna przenikliwym wzrokiem..
- Kojarzę.. taka blondie... mhm.. - odrzekła Isabella
- Do cholery, to zaplanowane zwykłe przyjacielskie spotkanie.. Lupus wymyśla.. - rzekł Lorenzo, spostrzegł się że przez przypadek także się przyznał..
- Lorenzo.. zmartwiłeś mnie.. nie powinieneś kreować takich zawiłych planów, nakładać mi myśli na głowę i łamać szlabany.. - odparła szybko Isabella. W tej chwili pomyślała, że jakiś czas temu pokazywała mu Świątynię Carrabotha, teraz natomiast Ignathira.. w jej głowie zrodziła się myśl, że powinna jak najprędzej udać się do skarbca i wziąć jedną z ksiąg Lorda Carrabotha które się zachowały i użyczyć mu do przeczytania.. powinien to uczynić aby zyskać ogrom najwyższej wiedzy, spostrzeżeń, odpowiednich zachowań i postępowań.. sądziła że nadeszła odpowiednia chwila aby mógł ujrzeć jedną ksiegę...
- Wybacz Mamo.. - odparł szybko Lorenzo odwracając wzrok w kierunku Isabelli - Ale ten szlaban trwał zbyt długo, nie mam na niego czasu.. jako książę mam swoje obowiązki, pomagam ludziom, zajmuję się wieloma sprawami, mam własne inicjatywy.. dbam o relacje i wspieram twoich poddanych... - gadał pospiesznie
Isabella zrobiła aż duże oczy... Lorenzo doprawdy był wkurzony.. Cesarzowa zastanawiała się co to za Emily...



Zakira wytrzeszczyła oczy i pospiesznie przełknęła ślinę... widziała oczy nieumarłego.. blask wiecznego ognia...
- Wybacz, Nihilu.. zagalopowałam się.. - odparła i odsunęła się jeszcze kawałeczek do tyłu - Po prostu jestem ciekawa.. ciebie, twojej osoby, twojej potęgi.. czy ciekawość jest czymś złym? - odparła wampirzyca zadając mu kolejne pytanie
- Jeśli jakkolwiek źle postąpiłam to zrobię wszystko aby to naprawić.. jeśli wywołałam u ciebie jakiekolwiek negatywne emocje jakimkolwiek czynem, pragnę dostać nauczkę.. - odparła ukazując lekko jeden swój wampirzy kieł i przygryzając wargę
- Nie zadam już pytań.. kontynuuj zadawanie swoich Nihilu.. - rzekła odsuwając się jeszcze leciutko...
Lupus stojąc z boku wsłuchiwała się w rozmowę Isabelli i Lorenza. Nie ukrywała swojej irytacji zachowaniem Lorenza.. Jeszcze kilka lat temu ich relacja była zupełnie inna. Teraz jednak wszystko się zmieniło...
- Tss.. Zresztą nie ważne... Róbcie co chcecie, mam już to wszystko gdzieś... - odparła po chwili i odwróciła się tyłem do obojga.
Isabella wyczuła doskonale, że Lupus zachowuje się zupełnie inaczej niż zwykle.. Nagromadzenie negatywnych emocji oraz stresu przez te kilka dni dało w końcu swój efekt. Niesatysfakcjonujący romans z Drakkanem... Problemy z Lorenzo... Rozmowa z Ignathirem... Lupus miała po prostu już dość... aktualnie nie wystarczyło jej już dużo, aby kompletnie wybuchnąć i stracić kontrolę nad sobą tworzac tym samym chaos i zniszczenie na skale kontynentalną.. Jej cierpliwość sie kończyła...
- Spadam stąd... - dodała suchym tonem z wyraźnym gniewem w głosie po czym udała sie w kierunku wyjścia.. Zanim jednak wyszła jeszcze raz katem oka spojrzała na Lorenzo. Jej wzrok był pełen gniewu...
- Niebawem skończy sie twoja sielanka... Już wkrótce przybędzie ktoś, kto sie tobą zajmie... Zobaczysz... już niebawem... - powiedziała srogim tonem po czym wyszła ze świątyni zamykając za sobą drzwi.



Nihil mruknął pod nosem.. Już miał coś powiedzieć, gdy oboje usłyszeli pukanie do drzwi. Nihil natychmiast odwrócił wzrok w stronę wrót.
- Wejść... - powiedział donośnie i schował swoje ręce za plecy.
Kilka sekund później drzwi sie otworzyły i przed Nihilem pojawił sie jeden z gwardzistów - ten sam który wpuścił Zakirę do środka rezydencji. Praktycznie od razu popatrzył na nią... Widział doskonale jak blisko wampirzyca stoi przy Nihilu..
- O co chodzi? - zapytał Nihil
Gwardzista natychmiast skierował swoje spojrzenie na Nihila i kiwnął lekko głową.
- Mój Panie.. - rzekł mrocznym tonem - Otrzymaliśmy oczekiwany list z Heraklionu od generał Bellatrix...
Nihil parsknął pod nosem.
- No nareszcie... królewna raczyła odpisać... Trochę jej to zajęło... - rzekł Nihil po czym pochwycił do gwardzisty list i rozwinął go wolno czytając. Po chwili machnął lekko ręką dając znak dla gwardzisty, że ten moze odejść... Ten zrozumiał przekaz i natychmiast wyszedł za drzwi jednocześnie posyłając w kierunku Zakiry jeszcze jedno, przenikliwe spojrzenie...



Szefowa i Żniwiarz rozmawiali jeszcze przez jakiś czas ze sobą.. Teraz gdy łowca nagród wykonał swoje zadanie i otrzymał pieniądze, nie musiał być dłużej częścią całego przedsięwzięcia. Teoretycznie mógł odejść już nawet teraz i cieszyć się ze zdobytej przez siebie kwoty...
- A więc.. co zamierzasz za to kupic? - zapytała Szefowa ciekawa planów łowcy.
Zniwiarz jednak wolno pokręcił głową.
- Te pieniądze pozwolą mi przetrwać jakiś czas... - odparł - Nie zamierzam ich marnować na głupoty...
- Niezwykle odpowiedzialne podejście... - powiedziała Szefowa
- Jedyne możliwe, jeśli pracuje się w takim zawodzie jak ja... - rzekł mrocznym tonem Zniwiarz
Szefowa uśmiechnęła się i podeszła do niego bliżej.
- Domyślam się, że na razie nie jesteś zainteresowany dalszą współpracą.... Rozumiem to... ale być może chciałbyś pozostać aby doświadczyć na własne oczy co się będzie działo?... Tak z ciekawości...
Zniwiarz nie odpowiedział.. Przez chwile spoglądał na Szefową jakby zastanawiając się nad jej ofertą.
- Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, nasze ostatnie spotkanie z sojusznikami odbędzie sie jutro... - dodała kobieta i wolno opuściła swój wzrok na tajemniczą maskę którą trzymała cały czas w swojej ręce - Jutro również bedzie ostatni dzień... Mój plan w końcu zostanie zrealizowany...
- Jesteś pewna swego... Cesarzowa z pewnością Ci nie odpuści... - rzekł Zniwiarz
- Hah... Na to licze... Isabella moze być doprawdy ciekawszą rywalką niż do tej pory sądziłam... Mam co do niej duże oczekiwania... Co prawda póki co zbytnio się nie popisała, ale zobaczymy jak bedzie potem... - powiedziała Szefowa zadowolonym tonem
- Ciekawe podejście... - odparł Zniwiarz a z jego maski wyłoniła się chmura pary... - Myślisz, że z nią wygrasz w pojedynku jeśli dojdzie do konfrontacji? Osobiście nie jestem tego pewien...
- Coż... w bezpośredniej walce... Ciężko powiedzieć... - odparła wprost - Ale... Wcale nie będę tez musiała tego próbować... Są inne, skuteczniejsze sposoby na zwycięstwo...
- O proszę, poszła sobie... - syknął Lorenzo patrząc jak rudowłosa wychodzi... oddychał ciężko, westchnął... uspokajał się.
Isabella patrzyła z lekkim zażenowaniem, kręciła głową.. drażniło ją ich zachowanie...
- Mamo.. wybacz ze musiałaś być świadkiem takich scen.. nie spodziewałem się że ta tutaj przyjdzie.. - mówił Książę - Nie dałem się jednak sprowokować.. zwłaszcza we wnętrzu Świątyni... tak po prostu nie przystoi.. - mówił książę
- Uff, Lorenzo.. mówiłam ci już kilka razy... nie chcę aby nakładano mi teraz dodatkowe sprawy na głowę.. - rzekła Isabella wiedząc jak wiele rzeczy musi posegregować...
Lorenzo podszedł do Isabelli, momentalnie pogładził ją po ramieniu...
- Przepraszam... nie było w mojej intencji dostarczanie i dokładanie ci spraw na głowę.. jestem naprawdę wdzięczny za wszystkie informacje których mi udzieliłaś.. aczkolwiek wiem że to nie jest jeszcze wszystko.. - dodał Lorenzo
- Pragnę cię wspierać we wszystkim.. Mamo, chcę cię wspierać najlepiej jak mogę.. wiem że zwaliło ci się wiele spraw na głowę.. - mówił i chwycił jej prawą dłoń w swoje...
- Zamiast przedłużać mi ten śmieszny szlaban bądź nakładać nowy, wyznacz mi nowe zadania do wykonania... to będzie o wiele korzystniejsze dla wszystkich... zwłaszcza że na tym który miałem nie robiłem nic aby go jakkolwiek złamać, spokojnie siedziałem w zamku... - mówił Książę
Isabella słuchała wszystkich jego słów, westchnęła... za dużo jej gadali, wiedziała że nie ma już czasu i musi iść... była bardzo zajęta..
- Bądź pewien że dam ci zadania do wykonania.. mam nadzieję że się spiszesz.. będzie cię czekało kilka wizytacji, księga do przeczytania, kilka spotkań i spraw.. udasz się samemu do koszar, do Vanessy, do Nihila, do ludności i w kilka innych miejsc... wszystko przekażę ci w odpowiednim czasie.. - odparła, a po chwili również ruszyła w stronę wyjścia..
- Zaczekaj chwilę wewnątrz... gdy poczujesz że się stąd teleportowałam, wyjdź ze Świątyni.. - powiedziała Isabella i wyszła na zewnątrz.
Po chwili Cesarzowa ujrzała rudowłosą... podeszła do niej wolno...
- Lupus... wyczuwam i widzę po tobie, że coś jest bardzo nie tak.. domyślam się co mogłaś robić niedawno.. - przemówiła Isabella i uśmiechnęła się lekko, puściła leciutkie oczko do pokojówki
- Wiedz że z jakąkolwiek sprawą dotyczącą mojego wymiaru możesz zawsze się do mnie zwrócić.. ja zawsze cię wysłucham, zrozumiem i pomogę jak mogę.. dobrze o tym wiesz.. znamy się już bardzo długo.. jeśli wolisz jednak wszystko zachować dla siebie, również to uszanuję.. - rzekła spokojnie




Zakira obserwowała gwardzistę który przed chwilą tu był, gdy wyszedł skupiła wzrok na Nihilu i jego liście... obserwowała nieumarłego i jego reakcje i zachowania...
- Heraklion.. uff, chciałabym zwiedzić.. tam również musi być pięknie... - zaczęła Zakira, spoglądała na nieumarłego uśmiechając się - Dobre wieści Nihilu? - zadała pytanie nie mogąc opanować ciekawości.
- A Bellatrix... kim... kim dla ciebie jest ta kobieta... - rzekła Wampirzyca
Lupus miała się właśnie teleportować gdy usłyszała głos Isabelli. Nie odwróciła sie do niej całkiem, jedynie popatrzyła na nią kątem oka. Jej twarz cały czas miała niezadowolony wyraz...
- Skoro się domyślasz to po co na ten temat rozmawiać... - odparła Lupus po czym odwróciła się i westchnęła głęboko pod nosem. Swoje ręce schowała do kieszeni. - To była jedna wielka porażka i tyle... Drakkan bardzo długo na to naciskał, bardzo chciał to zrobić... tylko po to by wytrzymać 3 minuty i zemdleć... Tsss... To takie irytujące... Mój pierwszy raz... kompletnie zmarnowany... Nie zdążyłam nawet nic poczuć....
Po tych słowach opuściła wzrok patrząc w ziemię.
- To tak jakby dostać przed nosem soczysty, upieczony stek i zamiast go zjeść w całości to jedynie go wierzchołkiem języka polizać i po chwili wyrzucić do śmieci...



Nihil dokończył czytanie listu po czym wolno odwrócił swoje spojrzenie na Zakire.
- Znowu pytania... - rzekł Nihil i pokiwał lekko głową. Wampirzyca w jego oczach zachowywała się jak nadpobudliwa nastolatka... Nawet na chwile nie mogła się uspokoić.. Zaczynało to być dla niego powoli nawet dosyć zabawne...
Dowódca Nieumarłych zaśmiał sie pod nosem po czym zwinął z powrotem list.
- A więc nie znasz Bellatrix.... Cóż.. nie winię Cię za to... Oboje zaczęliśmy współpracować ze sobą gdy ciebie jeszcze nie było na świecie... - rzekł Nihil i skrzyżował ręce spoglądajac w kierunku okna. - Oboje służyliśmy pod wodzą Harh Krilla.. oboje byliśmy jego generałami... Nie raz się kłóciliśmy, wadziliśmy.... Hah.. dawne dzieje... Bellatrix jest definitywnie specyficzna... Jest jak siostra której nigdy nie miałem...



Nagle Szefowa i Zniwiarz usłyszeli pukanie do drzwi. Łowca nagród szybko odwrócił się.
- Wejść... - powiedziała donośnym głosem szefowa kierując swoje spojrzenie na drzwi.
Gdy wrota otworzyły się, okazało się, że za nimi stał Magister, który właśnie wrócił poinformować kobiete o wykonanym przez siebie zadaniu.
- Zrobiłem to o co prosiłaś... - rzekł Magister podchodząc bliżej i zatrzymując się przed kobietą - Poinformowałem wszystkich z listy o tajnym spotkaniu... przybędą tutaj na wyznaczoną przez ciebie godzinę...
Szefowa pokiwała głową. Na jej twarzy zagościł lekki uśmiech.
- Doskonale... W takim razie czeka nas jutro wspaniały dzień... Już nie mogę sie doczekać... - powiedziała kobieta zadowolonym tonem.
Magister w tej chwili skierował też swoje spojrzenie na Zniwiarza i pokiwał lekko głową. Domyślił się, że mroczny łowca wykonał swoje zlecenie i zdobył artefakt z zamku Isabelli... Magister był pod wielkim wrażeniem... miał wątpliwości czy on sam byłby w stanie coś takiego zrobić... taka operacja była w jego głowie zbyt absurdalna...
- Rozumiem... nie przejmuj się tak mocno Lupus.. mam nadzieję że to wydarzenie dało ci nowe spojrzenie na sytuację.. być może już wiesz że potrzebujesz czegoś, lub kogoś innego.. osobiście nie spodziewałam się czegoś takiego, aczkolwiek było to do przewidzenia.. - powiedziała
- Nie zamierzam naciskać, sama powiedziałaś ile chciałaś.. życzę ci abyś mogła odnaleźć spokój i coś co będzie w stanie zaspokoić twoją potężną dziką naturę.. - powiedziała Isabella i mrugnęła okiem. - Szkoda że masz taki nastrój po tym wszystkim... wcześniej byłaś naprawdę zadowolona i wam kibicowałam.. no cóż.. tak bywa.. - dodała, a po chwili Przeszła kawałek mijając Lupus
Cesarzowa była gotowa aby się teleportować..



Zakira odetchnęła słysząc słowa Nihila o tym że ten traktuje Bellatrix jak siostrę.. Wampirzyca mocno zainteresowała się kobietą... zrobiła się jej ciekawa..
- Rozumiem.. dziękuję że mi powiedziałeś.. Bellatrix musi być świetną osobą.. - powiedziała Zakira a po chwili odsunęła jedno krzesło i usiadła, spuściła lekko głowę.. była już w sporej odległości od Nihila, znacznie się uspokoiła a jej różnorodne impulsywne zachowania przygasły
- To dobrze że masz kogoś bliskiego Nihilu, komuś komu możesz zaufać i kogo dobrze znasz.. - rzekła o wiele cichszym i nieco przybitym tonem - Ja nigdy nie miałam nikogo bliskiego.. nie było dane poznać mi nawet moich rodziców, nigdy nie poczułam co to jest mieć rodzinę, siostrę czy brata.. od najmłodszych lat musiałam samodzielnie walczyć o wszystko i sama zdobywać nawet najmniejsze rzeczy, odkąd nauczyłam się chodzić i mówić musiałam własnoręcznie nauczyć się zdobywać chociażby pożywienie bądź miejsce gdzie mogłabym odpocząć, nigdy bowiem nie miałam domu.. wiem że gdy byłam bardzo mała, wuj Cassahs wyczuł moją obecność w krainie i incognito raz na jakiś czas mnie doglądał, potem jednak wiele lat byłam całkowicie sama i błąkałam się po krainie, często musiałam kraść czy żebrać.. dopiero potem Wuj Cassahs wraz z Wielkim Wezyrem Ibrahimem otoczyli mnie większą opieką i troską.. zaczęli uczyć mnie wszystkiego.. potem zostałam pod opieką tylko wuja Cassahsa, który do dziś mnie uczy.. uczy bycia wampirem, bycia wezyrem, walki, doświadczenia, wiedzy, map, strategii i ogroma innych rzeczy, nigdy jednak nie byłam w stanie zaznać jakichś głębszych uczuć, innych, cieplejszych.. a bardzo bym chciała... może to śmiesznie brzmi, bo moja skóra jest zimna.. ale mimo wszystko znam jedynie uczucie samotności i sztukę przetrwania i przeżycia a także walki o siebie.. - mówiła lekko wzruszonym tonem otwierając się nieco przed Nihilem
Po chwili pokręciła lekko głową
- Wybacz.. znowu się ośmieszyłam.. to audiencja polityczna a zaczęłam ci gadać o sobie i mojej przeszłości.. zawracam ci głowę bzdurami.. przepraszam.. - powiedziała podnosząc lekko głowę do góry.. chciała wstać z krzesła i wyjść..
Lupus odwróciła wzrok.
- Łatwo Ci mówić... Miałaś dużego farta, że lord Ignathir wybrał ciebie i zgodził się spędzić z tobą noc... - powiedziała Lupus cichym tonem - Chciałam przeżyć coś podobnego... Najwyraźniej to jednak nie było mi dane...
W tej chwili westchnęła głeboko.
- Drakkan jest w porządku mężczyzną, zwrócił moją uwagę już jakiś czas temu... Myślałam, że to właśnie z nim poczuje czym są te specyficzne i obce mi doświadczenia.... ale teraz rozumiem, że człowiek taki jak on nie jest wystarczający... - powiedziała i minimalnie sie uśmiechnęła rzucając spojrzenie na Isabelle - Chyba musze sobie po prostu odpuścić... Mój plan zawiódł... Zajmę sie innymi rzeczami... Chyba tak będzie najlepiej...
Po tych słowach odeszła kawałek dalej i spojrzała w niebo... Powoli zaczęło sie rozpogadzać.. Deszcz przestał padać...


- Nic nie szkodzi... - odparł Nihil i machnął ręką - Jeżeli chcesz jeszcze coś ważnego powiedzieć to zrób to teraz, bowiem mój czas wolny na audiencję z tobą chyli sie ku końcowi... Mam jeszcze dziś wiele spraw do załatwienia...


- Czyli jezeli dobrze rozumiem to wszystko jest już gotowe? - zapytał Magister
Szefowa wolno obróciła swoją głowę w jego kierunku
- Musimy jeszcze poczekać aż nasi naukowcy dokończą swoją prace... - odparła kobieta
- Nadal nie zamierzasz powiedzieć co chcesz zrobić z tym martwym ciałem? Po co ono jest w ogóle potrzebne... i dlaczego ze wszystkich artefaktów które mogłaś kazać wziąć Żniwiarzowi, wybrałaś tę maskę... Jestem pewny, że Cesarzowa miała tam lepsze rzeczy...
Zniwiarz milczał stając obok, spoglądał cały czas na twarz Szefowej na której ponownie pojawił się wyraźny uśmiech.
- Mój drogi... zadajesz znowu za dużo pytań... - powiedziała - Nie lubię tego... To strasznie irytujące..
- Mam chyba prawo wiedzieć... Biorę w tym przecież udział... - odparł jasno Magister
Kobieta westchnęła.
- Wszystkiego dowiesz się na jutrzejszym spotkaniu.. Oczywiscie jeżeli zamierzasz w nim uczestniczyć... Tam wytłumaczę wszystkim obecnym wyraźnie jak to bedzie wyglądało... i po co mi owe ciało i maska o które tak bardzo zabiegasz z pytaniem... Wyjaśnię ze szczegółami... Specjalnie dla ciebie...
Magister syknął pod nosem, jednak nic nie odpowiedział.. Powoli zaczynały mu się nie podobać te wszystkie tajemnice. Nie miał pojęcia w czym na dłuższa metę bierze udział i to go irytowało..
- Jeżeli to wszystko, to oboje możecie odejść....Widzimy sie jutro.. na spotkaniu... - powiedziała Szefowa i zasiadła wygodnie na swoim tronie.
Magister wolno kiwnął głową z wyraźnie niezadowolonym wyrazem twarzy po czym udał się w kierunku drzwi.. Zniwiarz ruszył zaraz za nim..
Przekierowanie