Lupus ruszyła w stronę swojej komnaty.. po drodze jednak wpadła na Entomę.
- Jesteś... - powiedziała Entoma
- Tak.. ale tylko na chwilę... zaraz wychodzę..
- Dokąd? - zdziwiła sie Entoma
- Na imprezę.. - odparła Lupus - Ksiąze Lorenzo mnie zaprosił... chciała bym z nim poszła..
- Czy to ma związek z twoim ostatnim sprzątaniem jego pokoju? - zapytała Entoma poważnym tonem
Lupus na chwile zamilkła. Nie przypuszczała że Entoma tak szybko połączy fakty.
- Nie... Coż... Najwyraźniej mnie lubi.. może temu?
- Gdzie jest ta impreza?
- W Arkham... Hotel Grand Royal.. Dlaczego pytasz?
Entoma nie odpowiedziała. Pomimo medytacji ponownie poczuła się bardzo niestabilnie.. Odetchnęła parę razy próbując się uspokoić. Lupus nie była w końcu świadoma tego jak wiele plotek krąży na jej temat...
- Rozumiem... - odparła Entoma - Uważam, że nie powinnaś iść...
- Obiecałam.. zresztą... tak chciał ksiąze.. Musze wypełniac polecenia... takie są zasady która nam opowiadał lord Ignathir czyż nie? A teraz wybacz.. muszę się przygotować...
Lupus minęła Entomę i udała sie do swojego pokoju zamykając za sobą drzwi.
Entoma przez chwile spoglądała na drzwi od jej pokoju i pokręciła głową. Miała złe przeczucia. Szybko ruszyła w stronę sali tronowej..
Isabella pokiwała głową.
- Miło że wpadłaś do stolicy... przybywaj częściej Vanesso. - odparła.
Pani Admirał pokiwała głową.
- Teraz czeka mnie rejs po wodach, dużo rzeczy... muszę dbać o bezpieczeństwo na wodzie a także odkrywać nowe miejsca... dodatkowo planuję odwiedzić kilka miast... - dopowiedziała Vanessa.
Isabella uśmiechnęła się do niej.
- Doskonale... nadal rozwijaj flotę i powiększaj ją o nowe jednostki... już teraz jest ogromna, wody są bezpieczniejsze niż kiedykolwiek... powodzenia Vanesso! - powiedziała Isabella i wstała z tronu. Pani Admirał do niej podeszła, a kobiety przytuliły się lekko.
- Powodzenia! - dodała Isabella jeszcze raz.
Vanessa pokiwała głową.
- A propos... ta suknia świetnie na tobie leży Isabello, idealnie podkreśla twoje kształty... wyglądasz bosko! - powiedziała i zachichotała lekko.
Cesarzowa również lekko zachichotała. Po chwili Vanessa ruszyła w kierunku wyjścia z sali tronowej i opuściła salę... ruszyła przed siebie.
Isabella zerknęła na Kapelusznika.
- To prawda, wyglądasz wspaniale Isabello... - rzekł po chwili czarnoksiężnik, wziął łyka herbaty i wstał z krzesła.
- Przyszedłem tylko powiedzieć, że wszystkie fabryki doskonale prosperują... naszą armię codziennie zasila ogrom nowoczesnych machin, także tworzone są systemy obronne i te do ataku - mówił spokojnie, wyjął po chwili zegarek kieszonkowy.
- Doskonale! - odparła Isabella - Przybyłeś tylko po to?
- Dawno cię nie widziałem... ostatnio jedynie podczas pojedynku... - odparł.
- Cóż... byłam mocno zajęta... - odpowiedziała
Kapelusznik pokiwał głową.
- Jeszcze jeśli mogę... - zaczął.
- Śmiało! - powiedziała Isabella i zerknęła na swoje dłonie... były przepiękne, SPA jej także dobrze zrobiło.
Kapelusznik podszedł nieco bliżej.
- Ta cała Lupus... rudowłosa... rzuca na mnie dziwne spojrzenia... przeszywające... jestem leciutko zaniepokojony... - mówił zacierając ręce.
- HUH?! - powiedziała głośniej Isabella - Zapewne ci się przywidziało! Lupus jest świetna, na pewno nie było to w twoim kierunku! - odparła
Kapelusznik zdziwił się i pogładził po brodzie.
- No nie wiem... jej ciało jest dosyć masywne... siła, para w łapach... - wymieniał wolno
Isabella pokiwała głową.
- Nie, nie... bądź spokojny, wracaj do swoich obowiązków przyjacielu - odparła.
Czarnoksiężnik westchnął i ukłonił się
- Do zobaczenia Isabello! - powiedział i ruszył w kierunku wyjścia...
Tymczasem pod drzwi do sali tronowej podeszła Entoma. Dostrzegła wychodzącego Kapelusznika, nic jednak nie powiedziała w jego stronę. Zapukała do drzwi. Chciała porozmawiać z Isabellą...
Isabella wyczuła Entomę za drzwiami od sali tronowej. Przeciągnęła się lekko siedząc na swoim tronie, po chwili pstryknęła palcami a w jej dłoni pojawił się kieliszek czerwonego wina. Wzięła łyka i zerknęła na drzwi
- Wejdź, Entomo! - powiedziała
Entoma słysząc głos Isabelli otworzyła rękawem drzwi i weszła do środka sali przy okazji zamkajac za sobą wrota. Pokłoniła się przed obliczem Isabelli z gracją.
Isabella obserwowała jak Entoma z powrotem łączy ze sobą swoje rękawy i podchodzi bliżej pod jej tron. Pokojówka zatrzymała się kilka metrów od niej spoglądając prosto na nią.
- Isabello...Cieszy mnie fakt, że wróciłaś do zamku... - powiedziała spokojnym a zarazem przerywanym tonem - Niestety przynoszę niezbyt dobre wieści...Pod twoją nieobecność...cóż... pojawiły się pewne komplikacje o których powinnaś się dowiedzieć...
Isabella zrobiła nieco większe oczy słysząc Entomę, skupiła na niej swój wzrok.
- Hm? Entomo, co się wydarzyło? Brałaś w tym udział? - spytała po chwili.
- Nie wiem czy kojarzysz... ale w Arkham ostatnio głośno jest o człowieku o imieniu Gojo Satoru... Wyczułam w nim ogromne ilości mocy.. pomimo jednak posiadana tak duzego daru inteligencją nie grzeszy... Dziś wieczorem, bedąc kompletnie pijanym urządził ogromną imprezę bez jakiegokolwiek zezwolenia... popisywał sie również przed swoją widownią tworząc ogromne wybuchy uszkadzając przy tym pobliskie budynki i zakłócając spokój mieszkańców miasta... Twój wezyr.. Drakkan był na miejscu i wie więcej o owym człowieku niz ja... aczkolwiek podczas imprezy doszło do powaznego incydentu... Pojawił się pewien zabójca z którym zmierzyłam sie w pojedynku... Drakkan zginąłby gdyby nie moja interwencja.. Podczas walki niestety została uszkodzona pobliska okolica a na imprezie zginęło około 15 osób... Zabójca zabił też jedną kobietą przebijając jej serce rapierem... Jestem jednak pewna, że jego celem był Gojo Satoru...pojawienie sie mnie oraz Drakkana jedynie pokrzyżowało mu plany... Jak na zwykłego człowieka jego umiejetnosci walki były imponujące... ale pokonałam go bez większego problemu... Niestety zdołał zbiec... jego motywy pozostają wiec nieznane..
Entoma zrobiła chwilowa pauzę, po chwili jednak z powrotem zaczęła mówić
- Aczkolwiek jest pewna sprawa która niepokoi mnie jeszcze bardziej... Gojo Satoru rozpowiedział całemu miastu, że moja siostra - Lupus jest jego kobietą... że należy do niego... Plotki rozniosły się już nawet poza granice miasta... Ludzie mówią że Lupus jest jego żoną a nawet że ma z nim dziecko... Isabello...Mowię Ci od razu ze nie zamierzam tego tolerować...Jeśli czegoś z tym nie zrobimy.. jeżeli ty i Drakkan nie poniesiecie kresu tym plotkom to nie tylko wizerunek Lupus może zostać nadszarpany... Jeżeli w jakiś sposób lord Ignathir o tym się dowie.. nie chce mówić co się moze stać... Konsekwencje moga być druzgocące... Licze więc na to, że coś z tym zrobisz nim bedzie za pózno a Gojo Satoru zostanie ukarany za swoją głupotę i kłamstwa...
Isabella wysłuchała Entomy dokładnie analizując każde jej słowo... gdy skończyła mówić pokiwała wolno głową i zarzuciła nogę na nogę, wzięła łyk wina.
- Gojo Satoru... - powtórzyła imię i nazwisko faceta które podała jej Entoma... zmrużyła oczy. Zadziwiły ją słowa Entomy... była pewna, że tak ogromna metropolia jak Arkham w której codziennie coś się dzieje nie może cała zajmować się jednym tematem... była pewna, że na pewno całe duże miasto nie może ich wszystkich znać i o nich plotkować.
- Cieszę się, że bronisz siostry Entomo... - odparła Isabella kiwając głową - Oczywiście że coś z tym zrobimy... - dodała.
- Proponuję jednak, abyśmy przeniosły się na moment do Czarnych Wież Entomo... one wszystko dokładnie mi pokażą... ujrzę to na własne oczy nim podejmę odpowiednie kroki... - powiedziała mrużąc oczy.
Tymczasem Lorenzo był w swojej komnacie... również się odświeżał i szykował przed imprezą... wcześniej będąc w wielkim garażu wybrał już jedno z aut...
- Jeśli uważasz, że to pomoże podjąć Ci decyzję.. proszę bardzo... - odparła Entoma.
Tymczasem Lupus w swojej komnacie przygotowywała sie na imprezę. Dokładnie przemyła się jeszcze raz pod prysznicem, a następnie wyciagnęła z szafy swoją czarną suknię która idealnie pasowała na takie okazję.. Uczesała swoje rozpuszczone rude włosy, Założyła swój ulubiony złoty naszyjnik oraz wyperfumowała się swoimi charakterystycznymi perfumami o słodkim aromacie cynamonu i wanilii. Na koniec ubrała na swoje nogi czarne pończochy oraz buty na wysokim obcasie...
Podchodząc do lustra uśmiechneła się nieco. Wyglądała bardzo... pociągająco... Nikt by nie pomyślał, że jest pokojówką...
Przez chwilę pomyślała nad tym czy ubrać na siebie swoją czapkę, jednak zdecydowała sie tego nie robić... nie pasowała do jej kreacji.. Zreszta Isabella komplementowała jej wygląd bez czapki... Postanowiła zaufac jej stwierdzeniu.
Isabella kiwnęła głową i wstała ze swojego tronu... po chwili pstryknęła palcami i przeniosła siebie i Entomę w okolice dwóch potężnych Czarnych Wież... gdy tylko się tu pojawiły poczuły podmuch wiatru... zerknęły w górę na Czarne Wieże robiące kolosalne wrażenie... arcypotężna broń... arcymistrzowskie połączenie najsilniejszej magii i najnowszych niepokonanych technologii... były osobnym bytem... szczytowały i przewyższały... wiedziały wszystko, potrafiły zrujnować i zdeklasować jakiekolwiek zagrożenie...
Isabella kiwnęła głową, a następnie ruszyła w stronę wejścia do jednej z nich...
Lorenzo przygotował się w swojej komnacie... ubrał swój kaszmirowy czarny płaszcz, czarną koszulę i także czarne spodnie... na ręce założył książęcy pierścień który dostał od Isabelli na 18 urodziny... szyję i nadgarstki spryskał swoimi perfumami wykreowanymi specjalnie dla niego... na nadgarstek zaś ubrał jeden ze swoich najlepszych zegarków... przejrzał się krótko w lustrze i uśmiechnął.