Entoma bez słowa ruszyła za Isabellą..
Lupus była praktycznie gotowa. Przez jakiś czas przeglądała sie jeszcze w lustrze. Lupus nie musiała się malować, gdyż była naturalnie ładna.. Jedynie co to poprawiła swoje usta jasną szminką. Gdy skończyła, z racji iż od bardzo dawno nie chodziła w butach na wysokim obcasie - zrobiła kilka prób swojego chodu tak aby przez przypadek sie nie przewrócić. Jak sie jednak okazało, nie stanowiło to jednak problemu.
- Wciąż pamiętam jak sie chodzi... Nie ma źle... - powiedziała sama do siebie Lupus i popatrzyła jeszcze raz w lustro.
Przeszłość Gojo i Geto #4
Rok 2092. W Magic World rozprzestrzeniła się sekta prześladująca mugoli. Morderstwa występowały na skalę światową. Drużyna młodych czarowników została przydzielona do ochrony zwykłych ludzi i zwalczenia sprawców.
Wielokrotnie prowadzili z nimi bitwy które oczywiście wygrywali. Wszystko wydawało się iść w dobrym kierunku. Jednak sekciarze użyli podstępu.
Zmusili drużynę czarowników do rozdzielenia sił. Satoru oraz Suguru zostali przydzieleni do ochrony innej wioski niż ich kompani.
Podczas ich nieobecności stała się tragedia. Gdy przyjaciele najsilniejszego duetu nocowali w jednej z mugolskich knajp, zostali zamordowani we śnie przez płatnych zabójców. Nie byli to zabójcy-czarodzieje, lecz mugole, którzy w zamian za odrobinę złota od sekty byli gotowi zabić nawet ludzi którzy ich chronili.
Tymczasem niczego nieświadomi Gojo oraz Geto toczyli bój z kolejnymi członkami sekty. Jeden z przeciwników zaatakował Satoru, lecz ku jemu zdziwieniu nie mógł go dotknąć:
- CO TO JEST? CO TO ZA CHOLERNA SZTUCZKA? - Wrzasnął.
- Nieskończoność, znasz paradoks Achillesa oraz Żółwia? - Odpowiedział Uhonorowany.
- CO?
- To nie tak że się zatrzymałeś, po prostu im bliżej jesteś tym bardziej zwalniasz... Jeśli bardzo się postarasz to może kiedyś do mnie dotrzesz. Jednak chyba nie masz zbyt wiele czasu, nie uważasz? - Po tych słowach Satoru wyprowadził potężny cios w mężczyznę. Jednak okazało się że był to klon. Jego właściciel stał nieco dalej obserwując sytuację - A więc możesz tworzyć klony i zamieniać się z nimi świadomością? Nie dasz rady stworzyć więcej niż czterech prawda?
Przeciwnik Satoru zdziwił się:
- Skąd wiesz jakich zaklęć używam?
Chłopak zdjął swoje okulary i uśmiechając się odpowiedział:
- Na twoje nieszczęście mam dobre oko - W jego stronę poleciało mnóstwo strzał, jednak zatrzymały się tuż przed nim - Ehh, skończmy to szybko. Potwornie się męczę. Zaraz pęknie mi głowa - Młody Gojo nie potrafił jeszcze używać technik leczących więc bezkres dosłownie smażył mu mózg. Szybko użył błękitu w kierunku klonów i oryginalnego ciała przeciwnika, przyciągając je w jedne miejsce i rzucając o ścianę - To się właśnie dzieje gdy wzmocnisz bezkres. Powstaje siła o ładunku -1 która zasysa wszystko do środka aby zapełnić tą nieskończoną pustkę.
Gojo szybko doskoczył do faceta, uśmiechając się:
- A oto odwrócenie nieskończoności - Wycelował dłonią ułożoną w kształcie pistoletu. Z jego palców zaczęła wydobywać się czerwona energia. Jednak gdy wydawało się że ma wybuchnąć, nagle zniknęła - CHOLERA, ZNÓW NIE PYKŁO! - Satoru wykończył przeciwnika zwykłym ciosem.
Geto, który poradził sobie z resztą wrogów, dołączył do rozmowy:
- Szkoda, myślałem że tym razem ci wyjdzie...
Isabella weszła do wnętrza prawej Czarnej Wieży... momentalnie poczuła ogromną potęgę drzemiącą wewnątrz budowli... wprost emanowała zewsząd... Isabella zaczęła wchodzić po schodach idąc ku jej centrum... Entoma kroczyła za nią... po kilku minutach Isabella dotarła do esencji Czarnej Wieży w której emanowała potężna kula mieszanek arcypotężnych magii... absolutnie potężne skupisko... Entoma poczuła ogromną potęgę drzemiącą tutaj...
Isabella zamknęła oczy i wypowiedziała swoje tajemnicze zaklęcie... w tym momencie mogła rozmawiać z Czarną Wieżą... mogła zobaczyć i usłyszeć... Czarna Wieża zaczęła ukazywać jej wszystkie wydarzenia z tamtego momentu o których gadała jej Entoma... widziała imprezę Gojo, samego Gojo, to co wyprawiał, widziała Drakkana, zabójcę, walkę Entomy... widziała obalające się budynki, zdemolowaną rezydencję Gojo i śmierć ludzi... informacje napłynęły jej do głowy... mogła to chłonąć tak jakby była tam na żywo...
Po kilku minutach Isabella zakończyła swoją interakcję z potęgą Czarnej Wieży... odetchnęła i mrugnęła oczami... zerknęła na Entomę.
- Entomo... nie zezwalam aby takie wydarzenia miały miejsce w mojej stolicy... Nie zezwalam!
Entoma wolno kiwnęła głową.
- A więc... Co zamierzasz? - zapytała Entoma spokojnym tonem spoglądając na Isabellę
Jakby to miało zależeć od pokojówki z pewnością zabiła by wszystkich ludzi którzy rozprowadzają plotkę, jednak równocześnie przypuszczała, że Isabella nie zezwoli na takie działanie.
Isabella poważną miną spojrzała na Entomę.
- Gojo stanie przed moim obliczem... wtedy jego los zostanie przesądzony... ty również przy tym bedziesz Entomo. Jesteś ważnym elementem tego cyrku...- powiedziała
- Wezwę tutaj w trybie natychmiastowymowym Ibrahima i Drakkana... wspólnie ruszą po Gojo i z nim tutaj przybędą... - mówiła malutkiej.
Lorenzo był gotowy... wyszedł ze swojej komanty...
- Rozumiem... - odparła Entoma - Jak sobie życzysz...
Lorenzo przeszedł przez korytarze zamku a następnie wyszedł na zewnątrz... ruszył w stronę garażu i dostrzegł auto Isabelli które wcześniej wybrał... było tylko dla dwóch osób, zawieszenie było bardzo niskie... drzwi otwierały się do góry... lakier samochodu był czarny i dodatkowo w blasku księżyca połyskiwał tak jakby pokryty był najwspanialszymi brylantami bądź tak jakby gwiazdy błyszczały leciutko nocą...
Lorenzo wyjechał wolno autem z garażu ustawił je na drodze wyjazdowej z zamku otoczonej pięknymi zadbanymi roślinami... wyłączył silnik i ustanął obok samochodu, rozejrzał się, zerknął na auto... samochód robił kolosalne wrażenie... była to jedyna sztuka w całej krainie... zerknął na rejestrację... napisane jest na niej "P1 ISABELLA" uśmiechnął się lekko i pokiwał głową. Skrzyżował ręce.
Isabella natychmiast wezwała do zamku Drakkana i Ibrahima... mężczyźni już zmierzali tutaj...
- Entomo... - powiedziała Isabella - Wracajmy do sali tronowej, Wielki Wezyr i Wezyr Drakkan już tutaj zmierzają... wspólnie rozwiążemy tą sprawę... nie musisz się obawiać... - dodała
Varran który odpoczywał nieopodal usłyszał dźwięk silnika samochodowego. Otworzył oczy i podniósł głowę. Lorenzo usłyszał w tej chwili twarde kroki. Varran podszedł bliżej od strony bramy i syknął pod nosem spoglądając na samochód.
- Mam taką nadzieję... - odparła Entoma
Po chwili Isabella i Entoma przeniosły sie z powrotem do sali tronowej...
Lorenzo zerknął na Varrana... wolno podszedł do jaszczura... uwielbiał go, był potężną istotą i miał do niego ogromny szacunek... wolno się zbliżył i przejechał mu lekko ręką po głowie.
- Witaj Varranie... dobrze cię widzieć... - powiedział patrząc na jaszczura... lekko zdziwił się jednak na jego widok gdyż Varran był przeważnie raczej leniwy i większość rzeczy go nie interesowała... teraz jednak podszedł...
Isabella ponownie zasiadła na swoim wspaniałym tronie... wzięła ponownie łyk czerwonego wina z kieliszka i lekko nim zamieszała w dłoni.
Zarówno Drakkan jak i Ibrahim byli w drodze do zamku... spotkali się jakiś kawałek jeszcze przed zamkiem...
- Witaj Wielki Wezyrze - rzekł Drakkan i pozdrowił go uderzając lekko pięścią w tors.
- Witaj - odparł Ibrahim, mężczyźni podali sobie dłonie - Słyszałem co się wydarzyło... wszystko wiem... To nie powinno mieć miejsca... - dodał Ibrahim
- Zgadza się... To ważna sprawa... - odparł Drakkan
Entoma podeszła bliżej tronu i w milczeniu stanęła po jego prawej stronie. Ponownie połączyła ze sobą swoje rękawy i w milczeniu oczekiwała na audiencję wezyrów z Isabellą.
Varran ryknął w tej chwili w stronę ksiecia. Nie lubiał być głaskany. Varran pomimo iż mieszkał w zamku nadal był dzikim, nieudomowionym stworzeniem. Po chwili jednak gdy Lorenzo się odsunął Varran ponownie sie uspokoił i rzucił krótkie spojrzenie na samochód. Podszedł do niego i powąchał. Szybko jednak stracił zainteresowanie i obchodząc auto dookoła syknął znów lekko i odszedł w swoja stronę zostawiając Lorenzo samego.