Lupus teleportowała się do centrum Arkham w jedną z bocznych uliczek. Natychmiastowo rozejrzała się po okolicy aby upewnić się czy w pobliżu nie ma nikogo... Nie chciała bowiem aby ktokolwiek zobaczył ją w tym miejscu... Nie chciała zwracać na siebie zbyt dużej uwagi... Okolica była też mokra.. było pełno kałuż po dzisiejszym porannym deszczu... Szybko poprawiła swoją suknie aby ta sie nie zmoczyła..
Zrobiła kilka kroków w stronę głównej ulicy... Przypomniała sobie, że Drakkan nie powiedział jej gdzie dokładnie mają sie spotkać... Przez chwile spanikowała, jednak szybko przypomniała sobie że może przecież wyczuć Drakkana przy pomocy esencji magicznej... Jej zmysły były w tym zakresie bardzo wrażliwe...
- No dobra... - mruknęła Lupus próbując wyczuć obecność Drakkana. Jej wilcze uszy zadrgały.. - Gdzie się schowałeś ...
Drakkan zerwał się z krzesła, zaczął chodzić dosyć nerwowo dookoła stołu zerkając na wszystkie dostępne zegarki...
- Lupus, Lupus... jak mogłaś... - kipił wręcz kręcąc się dookoła... w tym momencie zerwał się i przystanął pod oknem... obserwował ulicę... zerkał na zegarek...
- Wystawiłaś mnie, rudowłosa pokojówko... - syczał wściekłością... wpadł w furię, zamierzał zaraz przewalić jedno z krzeseł...
Kelner podszedł spokojnie..
- Wezyrze Drakkanie, czy podać już może przystawki...
- Wynocha! - krzyknął Drakkan machając ręką, kelner czmychnął gdzie pieprz rośnie...
Drakkan powrócił do swojego krzesła i usiadł ponownie... poprawił lekko koszulkę i kołnierz, zaciskał pięści...
- Rudowłosa Lupus... - mówił sam do siebie...
W tym samym momencie gdy Drakkan zaczął sie rzucać i wykrzykiwać imię Lupus usłyszał za sobą wyraźny rozbawiony, lekko szyderczy śmiech..
- Oj oj.. Ktoś tu wstał dziś lewą nogą...
Drakkan odwrócił głowę za siebie i juz miał wybuchnąć ze złości słysząc te słowa, jednak w tym samym momencie dostrzegł że była to ta osoba którą tutaj zaprosił... ta na którą od początku tutaj oczekiwał... Lupus...
- Wybacz za drobne spóźnienie.. - powiedziała Lupus i zmrużyła lekko oczy spoglądajac na ubiór Drakkana... Podobało jej sie to co widziała... - W ostatniej chwili przypomniałam sobie, że nie powiedziałeś gdzie dokładnie mamy sie spotkać... Musiałam improwizować... Masz farta, że nie jestem człowiekiem a moje zmysły sa bardziej wrażliwe... Inaczej nic by z tego nie było kolego...
Lupus zmrużyła lekko oczy.. Uroczy uśmiech nie znikał z jej twarzy a diadem na jej głowie błyszczał w świetle lamp..
- Ale chyba nie czekałeś na mnie zbyt długo... Przynajmniej mam taką nadzieje.... Widziałam, że się dobrze bawiłeś z kelnerem... - dodała dla żartu
Lupus w tym momencie:
![[Obrazek: lupuss.png]](https://i.ibb.co/6RTkh2q3/lupuss.png)
Drakkan w tym momencie dostrzegł... zobaczył Lupus... totalnie go zamurowało, zastygł w miejscu bez żadnego ruchu niczym posąg z kamienia... stał na nogach niczym wryty i przykuty do podłogi... nie mógł się ruszyć, otworzyć lekko usta a jego oczy mocno się rozszerzyły... oglądał Lupus, wolno przesuwał swój wzrok po niej całej... spoglądał na jej stopy, nogi, dłonie, talię, biust, odsłonięte udo, szyję, ramiona... spoglądał na jej naszyjnik, na jej usta, na jej włosy i na arcywspaniały diadem na jej głowie... totalnie go zamurowało i zaparło mu dech w piersiach, nie mógł wykrztusić słowa...
Po chwili Drakkan zachwiał się na nogach i odruchowo sięgnął ręką za siebie chcąc pochwycić oparcie krzesła, za mocno jednak nacisnął i krzesło przewróciło się na ziemię robiąc lekki huk w knajpie... wiele osób spojrzało w tym kierunku, Drakkan natomiast niczego nie widział i nie słyszał, spoglądał w oczy Lupus... otworzył usta i nadal nie mógł wykrztusić żadnego słowa, dopiero po chwili odchrząknął lekko i zdołał coś powiedzieć...
- Lu... Lupus... jesteś... jesteś tutaj... myślałem, że się rozmyśliłaś.. i że już nie przyjdziesz... - powiedział całkowicie oszołomiony jej kreacją
Drakkan dopiero teraz przetrawił jej wcześniejsze słowa i żart, uśmiechnął się...
- Lupus... wyglądasz... nie umiem tego opisać... zjawiskowo, wspaniale... witaj... - powiedział robiąc kilka kroków w jej kierunku, chciał ją uściskać na przywitanie...
Pokojówka zachichotała pod nosem i podeszła trochę bliżej. Drakkan wyraźnie poczuł teraz zapach jej perfum...
- Dzięki... - odparła uroczym tonem. Katem oka spojrzała na siedzących nieopodal którzy zerwali się gdy Drakkan przewrócił krzesło. Szybko jednak z powrotem rzuciła spojrzenie na Drakkana oraz na jego elegancki ubiór - Widzieć cię w marynarce.. To coś nowego... Myślałam, że nie przepadasz za tego typu kreacjami...
Drakkan zmrużył lekko oczy i przejechał wolno swoją lewą dłonią z tyłu po swojej szyi...
- Cóż... no szczerze mówiąc nie przepadam... jednak dzisiaj chciałem się tak ubrać... - rzekł stanowczym tonem.
Nie mógł oderwać wzroku od Lupus, nie był nawet świadomy że przewrócił krzesło... widok Lupus całkowicie nim zawładnął...
- Natomiast twoja kreacja... cóż... - mówił znowu nie mogąc dobrać słów - jest nadzwyczajna... wyglądasz bosko... twoja suknia no i te niesamowite dodatki... - mówił oglądając rudowłosą, po chwili jednak jego wzrok utkwił na jej złocistych oczach... w tej chwili mocno czuł zapach jej perfum, momentalnie zerwał się i przytulił lekko pokojówkę na powitanie...
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę że przyszłaś... - szepnął jej po chwili.
Lupus pozwoliła Drakkanowi się przytulić. Po całym dniu pełnym niezwykle pechowych dla niej zdarzeń, liczyła na chociaż odrobinę oddechu od problemów. Chciała aby ten wieczór był dla niej udany...
Z lekkim uśmiechem na ustach delikatnie położyła swoje dłonie na plecach Drakkana.
- Az tak bardzo sie martwiłeś że nie przybędę?... To urocze z twojej strony... - szepnęła mu do ucha.
- Wybacz... przyznam szczerze że po prostu trochę spanikowałem... - odparł wolno Drakkan mówiąc prawdę rudowłosej i gładząc lekko jej plecy swoją prawą dłonią - Po prostu bardzo mi na tym wieczorze zależy, chcę żeby był wspaniały... bo jesteś dla mnie naprawdę ważna... - powiedział jej wolnym i szarmanckim tonem do ucha, a następnie dał jej buziaka w policzek i ponownie spojrzał w jej oczy... pokiwał wolno głową i zerknął lekko za siebie widząc leżące na ziemi krzesło... chrząknął lekko dopiero teraz zdając sobie sprawę co tutaj narobił... nie przejmował się tym jednak...
- Usiądźmy Lupus... chodź, zapraszam... - powiedział po chwili Drakkan, a następnie odsunął lekko krzesło na którym miała usiąść Lupus i wskazał jej dłonią aby usiadła... chciał wykonać w jej kierunku dżentelmeński gest...
Lupus kiwnęła wolno głową na słowa Drakkana. Jej uśmiech doprowadzał Drakkana do euforii..
- Oczywiście... Dziękuję...- odpowiedziała i usiadła na krześle. Poprawiła delikatnie swoją suknie aby się nie pomięła i założyła nogę na nogę... Wezyr który stał obok miał doskonały widok na jej boczne wcięcie w sukni... Teraz był prawie pewny, że Lupus pod swoją suknią nie miała kompletnie nic... Nie żeby chciał to wiedzieć... To była raczej kwestia przypadku...
Pokojówka jednak w tym samym momencie swoje błyszczące złotym blaskiem oczy skierowała na stojące na stole świece... Jej wilcze uszy lekko zadrgały... Oparła swoje dłonie o blat stolika...
Drakkan obserwował przez krótki moment siedzącą Lupus... jej widok wywoływał w nim nadzwyczajne emocje i wprawiał w nieopisany stan... przy niej czuł się wprost arcywspaniale... Wezyr pokiwał głową i przeszedł obok Lupus a następnie szybko podniósł swoje leżące krzesło i ustawił je, a następnie zasiadł do stolika naprzeciwko Lupus... momentalnie dostrzegł jak rudowłosa niesamowicie prezentuje się w lekkim blasku stojących na stoliku świec...
- Wow... Lupus... - rzekł zaszokowanym i szczerym tonem - Wyglądasz naprawdę niesamowicie przy tych świeczkach... cieszę się że spełniono moje oczekiwania i zadbano o odpowiedni nastrój... - rzekł spokojnie i przez dłuższy moment wpatrywał się w twarz rudowłosej...
Po chwili jednak do ich stolika niepewnym krokiem podszedł kelner...
- Wezyrze... Droga Pani... czy mogę przyjąć Państwa zamówienie... - rzekł niepewnym tonem, Drakkan momentalnie wyczuł zakłopotanie kelnera.
- Nie przejmuj się moim wcześniejszym zachowaniem, przyjacielu... byłem wtedy lekko zdenerwowany... rozumiesz... - rzekł spokojnie Drakkan.
Kelner odetchnął lekko...
- Tak, rozumiem Wezyrze... to zrozumiałe... wszystko jest w porządku... - rzekł kiwając głową kelner