MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World V - The New Era
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Śmierć przemykał w tym samym momencie po ciemnej ulicy unikając świateł latarni. Studzienki zaczęły eksplodować gdy ten się do nich zbliżał. Przemieszczał się po ulicy jakby latał, był jak jakieś widmo albo duch. Za sprawą mroku trudno było go nawet dostrzec. Pobliscy mieszkańcy z domów przy ulicy gwałtownie się budzili słysząc eksplozje z bloków i studzienek...
Demon znikał z jednego cienia do drugiego.
Gojo usłyszał głośne hałasy tuż obok. Wskoczył na dach by mieć dokładny widok na miasto. Przyjrzał się dokładnie i zauważył cząsteczki magii, pojawiające się raz w jednym miejscu raz w drugim. Tak jakby sprawca się przemieszczał. Natychmiast pobiegł za śladami z niebywałą szybkością i wzmocnił dłonie błękitem:
- Hej ty, nieładnie tak psocić i uciekać - krzyknął z daleka.

Megumi dobiegł na miejsce zbrodni:
- A tego gdzie wcięło? - Zapytał sam siebie gdy spostrzegł że Satoru tu nie ma - Boskie psy - skrzyżował dłonie i przyzwał chowańce. Te zaczęły podążać za zapachem Gojo.
Śmierć ciągle poruszał się w formie czarnego dymu. Czując że ktoś go śledzi postanowił zastawić na niego pułapkę... Przemieścił sie na osiedle z kilkoma drzewami. Rozdzielił swoje ciało na 5 części. Kawałki dymu rozdzieliły się na wszystkie strony i schowały w ciemnych zaułkach na obszarze 50x50metrow. Gojo teraz nie będzie pewny w którym miejscu jest demon, a ten będzie tylko czekał na okazje do ataku.
Ibrahim z Lorenzo rozmawiali jeszcze równą godzinę na ogrom tematów dotyczących tego świata w sali głównej zamku Cesarzowej... po czasie jednak Wielki Wezyr powstał i pożegnał księcia, miał bowiem ogrom obowiązków... całe dnie i noce był zajęty, spraw był ogrom... dodatkowo jeszcze jutro wraz z Cesarzową przybędzie w kilka miejsc.

Lorenzo natomiast ruszył korytarzem zamku... ręce złożone miał z tyłu za plecy a sylwetkę prostą... momentalnie dostrzegł na korytarzu Lupus i Entomę, podszedł do pokojówek...



Isabella natomiast zakończyła ostatni mecz tenisa z ostatnią służącą... wygrała wszystko do zera, straciła tylko właściwie jednego gema.
Nabrała powietrza w płuca i rozejrzała się po swojej wyspie... pokiwała głową, zrelaksowała się nieco i odpoczęła... teraz jednak chciała udać się w miejsce w którym właściwie jeszcze nie była... pstryknęła palcami a w jej dłoni pojawiło się pozłacane lusterko z lokalizacją Darkseida... Cesarzowa przez chwilę spoglądała na lusterko a następnie kiwnęła głową i teleportowała się na wyspę mrocznego elfa...


Tymczasem przez ocean płynął Absolute Abyssus - flagowy okręt Cesarzowej pod dowództwem Pani Admirał Vanessy Vulvituri... mknął przez wodę z ogromną prędkością na wszystkich żaglach... sama Vanessa stała przy sterze... obok stał bosman z kompasem w dłoni...
- Pani Kapitan... za kilka godzin powinniśmy dotrzeć... - rzekł spokojnym tonem.
- Ile dokładnie?! - odkrzyknęła i zakręciła mocno sterem, rzuciła spojrzenie na swoją potężną załogę pracującą na pokładzie...
- 3-4 godziny... - odparł bosman.
- Będziemy za dwie! - odkrzyknęła Vanessa i ponownie zakręciła sterem... okręt mknął przez ocean...



Tymczasem dwóch strażników przybyło do Drakkana który siedział aktualnie w jakiejś kawiarni i przeglądał pewne dokumenty.
- Wezyrze... w jednym z budynków doszło do serii eksplozji... kilka osób straciło życie... - zameldował gwardzista.
Drakkan uniósł głowę i zmrużył oczy.
- Hmm... ciekawe... od dawien dawna nie było takiego przypadku... - powiedział a następnie schował papiery i wstał z krzesła... postanowił osobiście natychmiast to sprawdzić, wraz ze strażnikami teleportował się w miejsce gdzie doszło do wybuchów...
Gojo stanął w miejscu. Coś było nie tak. Wyczuwał magię tylko że dookoła siebie.
- Jest tak szybki że nie mogę go wyczuć? Nie, to nie to - Satoru, upewniając się że nie ma nikogo w pobliżu, postanowił użyć błękitu - Nie chciałem niszczyć okolicy, ale nie dajesz mi wyboru. Wzmocnienie techniki: Błękit
Gojo wytworzył błękitną kulę która zasysała obiekty oraz dym. Zaczął przesuwać ją wokół siebie w nadziei że trafi wroga.
Nagle przez plecy Gojo przeleciał Śmierć. Było to takie szybkie że stracił równowagę i zabolało go to. Po sekundzie to się powtórzyło, po chwili znów. Gojo był zdezorientowany, ataki przychodziły dosłownie znikąd. Ostatni cios poszedł na klatkę piersiową. Śmierć przeleciał przez jego tors z ogromną szybkością. Był to taki impet że Gojo poleciał na plecy i tylko to co zauważył to niewyraźny kłąb czarnego, mrocznego dymu. Demon zniknął tak szybko jak się pojawił, Gojo tym razem nie wiedział gdzie...
Odgłosy wybuchów doszły do słuchu Żniwiarza- tajemniczego jegomościa w masce szkieleta który samotnie siedział w bocznej uliczce.
Wstał z ziemi i rozejrzał się po okolicy. Dostrzegł kilka płonących budynków i dym ulatniający się w powietrzu. On jednak nie przejął się tym zbytnio.
- Zapach śmierci... delicje...- powiedział sam do siebie.
Po tych słowach teleportował się na dach jednego z budynków wielopiętrowych aby mieć lepszy widok na sytuacje. Wyciągnął z bocznej kieszeni lornetkę i obserwował przez nią to co się dzieje na dole.
- Destrukcja.. ogień... coż za wspaniały widok... Robota specjalisty.. to z pewnością....- powiedział sam do siebie mrocznym głosem.


Tymczasem w Dalthei Ignathir obserwował to co się dzieje w stolicy Arkham przy pomocy wiziera siedząc na swoim tronie.
Nie ukrywał że nie był z tego powodu zadowolony.
Obok jego tronu stała Naberal oraz Solussa która przybyła chwilę temu kończąc prace porządkowe..
- Mój Panie? Wszystko w porządku? - zapytała zaciekawiona Solussa
- No właśnie.. wychodzi na to, że nie... - odparł Ignathir wyłączając swój wizier i odetchnął dosyć głeboko. Obie pokojówki wyczuły że ten zaczyna być poirytowany. Żadna z nich jednak nic nie powiedziała.
Po chwili milczenia Ignathir wstał z tronu i chwycił za swój kostur.
- Naberal... - powiedział donośnym tonem
Pokojówka szybko pochyliła głowę.
- Tak mój Panie?
- Idę porozmawiać z Akatoshem... - rzekł poważnym tonem - Przypilnuj zamku pod moją nieobecność...
- Oczywiscie... jak rozkażesz.. - odparła
Ignathir pokiwał głową i uderzył kosturem o ziemię otwierajac portal do wymiaru Akatosha.
Po chwili zniknął w nim a ten się zamknął.

Ignathir pojawił się w wymiarze Akatosha. Rozejrzał się po okolicy.
- Akatosh! - rzekł donośnym głosem Ignathir.
,,Ignoruje nieskończoność? Rozumiem, więc potrafisz przybierać duchową formę"
- Wiesz, im bardziej na mnie napierasz, tym bardziej muszę wzmocnić swoją technikę - Gojo wzmocnił nieskończoność wokół siebie tak bardzo że zaczęła ona odpychać pobliskie obiekty. Jednak w tym czasie jego ruchy stały się bardzo ograniczone gdyż skupiał się konkretnie na tej czynności. Nieskończoność została wzmocniona tak bardzo że nawet duch nie byłby w stanie jej teraz przekroczyć.
Satoru przesuwał błękit który z uwagi na podział uwagi nieco zmalał.
- Radzę na nią uważać, gdy w nią wpadniesz, już nie wyjdziesz

Megumi biegł w kierunku swojego mistrza.
Ignathir był pośrodku niczego. Obracając się dookoła siebie po chwili ujrzał przed sobą korytarz z ksiąg i lewitującego Akatosha w formie czarnej głębi.


[Obrazek: aI8lj1g.jpeg]


- Chciałeś więc porozmawiać o tym co się dzieje w Magic World... - przemówił donośnym głosem
- Liczyłem że wydarcie się z Apokryfu 4 demonów przejdzie dla ciebie niezauważenie - dodał.
- Lepiej sie tłumacz dlaczego 4 demony pałętają się po wymiarze który dopiero co odbudowałem... - powiedział Ignathir - Jak do tego doszło i dlaczego ich nie zdołałeś zatrzymać?


Lupus i Entoma dostrzegły w tym momencie nadchodzącego Lorenzo. Lupus uśmiechnęła się od razu na jego widok. Entoma widząc jej reakcje domyślała się co ta będzie wyprawiać.
- Oh rany... Znowu się zaczyna.. - powiedziała Entoma cicho.
Przekierowanie