- To tutaj.. - powiedział Pariah
Wszyscy się zatrzymali..
- Ikar, ty zostajesz z Ralofem.. - powiedziała Emilia
- Ta, szefowo.. - odparł
Meret, Pariah, Emilia weszli do do kamienicy.. Zapukali do drzwi mieszkania chłopaka. Szybko zostały otwarte..
- Tak? - spytał chłopak
- Czy Jake Davens? - spytali czarodzieje
- Taak, a co?
- Uratujesz tą krainę i nas - wypaplał i uśmiechnął się Meret
- Że co? - spytał zdziwiony
- Lepiej wejdźmy do środka.. - powiedział Pariah
Czarodzieje weszli do środka..
- Jestem Meret, to jest moja kuzynka Emilia a to jest Pariah, prawie półbóg - wyjaśnił
- Okeej, a co ja mam do tego?
- Byłeś uczniem Markalda tak?
- Tak byłem, byłem najlepszy w klasie
- Świetnie się składa.. zniszczysz nam jedną rzecz za pomocą czarnej magii?
- Że co? Nie, nie ma mowy, ostatnio źle się to skończyło.. - powiedział Jake
Lucjusz zebrał piątkę Aurorów, czekali wszyscy przed Gabinetem Ministra. Fred wyszedł z gabinetu.
- Aaa! Witajcie! Drodzy Aurorzy. Od dzisiaj współpracujecie ze mną! Aurorami zostają tylko najlepsi Czarodzieje. Właśnie po takich wyruszamy. - Powiedział Fred szczerząc się.
- Co planujesz, Ministrze? - Spytał Auror.
- Ruszamy do Hogwartu... Musimy zamienić kilka słów z Dyrektorem. - Powiedział Fred, następnie wyjął Różdżkę...
7 Czarodziejów deportowało się do Hogwartu. Pojawili się na dziedzińcu. Wyruszyli przed siebie. Niektórzy uczniowie już ich widzieli... Szeptali między sobą, rozmawiali...
Fred wraz z Aurorami przekroczył bramę główną i wszedł do sali głównej.
- Powiadom Dyrektora. - Fred wydał rozkaz jednemu z Profesorów... Ten pobiegł po Dyrektora...
Nad Hogwartem zerwała się burza z piorunami. Neclar szedł już mostem do zamku...
- Bedziemy analizować wyzwolenie twojej czarnej magii, spokojnie, to nam pomoże w walce tym okrutnym Malacathem - powiedział Meret
- Malacath zabił moich przyjaciół.. to znaczy nie on, ale jego ludzie.. pomogę wam.. - powiedział Jake
- Co mam zrobić? - spytał
- To, zniszcz to - powiedział Pariah podając mu amulet Herbiana Bala do rąk
- W porządku..
- Namiro wypiękniałaś.. - powiedział Arcan
Fred rozsiadł się przy ogromnym stole stojącym w sali głównej na najważniejszym miejscu, które zawsze zajmował Dyrektor. Aurorzy i Lucjusz stali obok.
Po chwili po schodach zszedł Dyrektor, Profesor Obrony przed Czarną Magią i inny Profesor.
- Aaa! Witaj, Dyrektorze! - Krzyknął do niego już z oddali Fred.
Po chwili Dyrektor i reszta do niego podeszli.
- Fred... Po co przybyłeś do Hogwartu?! - Spytał Dyrektor.
- Ministrze Magii. Tak się do mnie zwracaj. - Powiedział Fred, szczerząc się.
- Nie wiem, co kierowało Cecilią... Albo co jej zrobiłeś, ale... - Zaczął Dyrektor.
- Dosyć! Nie przybyłem rozmawiać o mnie. Przybyłem rozmawiać o Krainie! O wojnie! - Powiedział Fred.
- Co ma do tego Hogwart? - Spytał Dyrektor.
- Oojojoj! Bardzo wiele, Dyrektorze. - Powiedział Fred, wstając z krzesła.
- Wszak to tutaj uczęszczają najzdolniejsi Czarodzieje, którzy w przyszłości dobrze władają Różdżką. Nieprawdaż? - Powiedział Fred.
- Przybyłem tutaj jako Reprezentant Królowej Cecilii! I rozkazuję Wam, jako Minister Magii zrobić co nakażę. - Powiedział Fred, szczerząc się.
- Od dzisiaj, wszyscy uczniowie Hogwartu mają ćwiczyć tylko pojedynkowanie się, a także trzy zaklęcia niewybaczalne. Imperius, Cruciatus i Avada Kedavrę. Hogwart ma za zadanie przygotować przyszłych Czarodziejów do wojny z Elfami... Do obrony Krainy. - Mówił Fred. Uczniowie zbierali się w sali głównej, podsłuchiwali.
- Rozumiesz? Dyrektorze? Potrzebujemy jak najwięcej Różdżek w walce. Podołacie nowym zadaniom? Macie za zadanie walczyć za Królową w wojnie! - Krzyczał Fred.
- Musi wrócić stara Polityka, sprzed 5 lat... - Fred miał na myśli politykę Carrabotha.
- Tylko tak zdołamy pokonać te nędzne Elfy. - Skończył. Uczniowie Slytherinu natychmiast zaczęli krzyczeć, wiwatować... Wiedzieli, że Lord Carraboth cenił tylko ich dom.
- Nigdy! Nie ma mowy! Nie zrobicie z Hogwartu fabryki żołnierzy! - Ryknął Dyrektor.
Fred podszedł bliżej niego.
- Czy chcesz, żeby mury Hogwartu upadły? Dobrze wiem, że Malacath próbował już przejąć Hogwart... Na pewno znów to zrobi. Nie zdołacie go więcej obronić... Gdy będziecie wykonywać nowe obowiązki, Ministerstwo obroni ten zamek. - Powiedział.
- W innym wypadku... Hogwart zostanie zamknięty. Haha. - Zaśmiał się Fred. Dyrektor patrzył na niego złowrogo.
- Nie chcemy chyba tego? Wszak Królowa bardzo ceni ten zamek. Wykonujcie nowe obowiązki, to nic takiego się nie stanie... - Powiedział Fred.
- Ale mówcie mi Dave, to moja ksywka ze szkoły, wolę je od imienia.. - powiedział Jake
- W porządku.. - odpowiedzieli inni
Do środka deportował się Ikar i Ralof.
- O, dobrze że jesteście, pozwólcie że wam przedstawię.. to jest Dave - powiedziała Emilia
- Witaj - odpowiedzieli
- Zaczynajmy.. - powiedział Pariah trzymając ręce nad Davem
WYPOWIEDŹ TROOXA:
Wrota Hogwartu otworzyły się. W ich progu stanął Neclar. Piorun trzasnął, błyskawica ukazała sylwetkę Bala, jego czerwone oczy (Mroczne elfy często mają taki kolor oczu, zależy to też od poziomu adrenaliny i sytuacji).
Chłopak zobaczył siedzącego Freda. Również i on zobaczył jego. Trzask wrót rozległ się po głównej sali, która była naprzeciwko wejścia. Z ubrania Neclara kapały krople wody, bo przez chwilę szedł w deszcz.
- Fred! - krzyknął z oddali
Bal zaczął iść stanowczym krokiem w stronę Freda.
=====
Namira miała nowe, zielone oczy. Nadal jednak nic nie widziała. Na komplement Arcana zaczerwieniła się.
- Arcan, zajmij się na chwilę Namirą. Za godzinę powinna odzyskać wzrok - powiedział Lord, chciał zostać sam z tym, który miał przybyć do jego twierdzy
Davy i Pariah zaczęli rytuał, który miał wywołać u chłopaka dostęp do czarnej magii..
- Czy to zadziała? - spytała Emilia
- Powinno.. - odpowiedział Ikar
Fred widział kroczącego w jego stronę Neclara.
- Zastanów się... Czekam na odpowiedź do czasu, aż skończę rozmawiać z nowo przybyłym gościem. - Szepnął do Dyrektora Hogwartu.
Fred stał w miejscu... Czekał aż Neclar do niego podejdzie, szczerząc się. Krzyknął do niego.
- Neclar! Cóż za wejście! Wpadłeś tu niczym grom z jasnego nieba!
- Avaada Kedavraaa Duo Tempa! - krzyknął Dave z czerwonymi oczyma w stronę amuletu..
Amulet uniósł się w powietrzu, zaczął migać na czarno i czerwono. W pokoju pojawił się wir wiatru, objął każdego..
- Co się dzieje! - krzyknął Ikar
- To amulet, niszczy się! - krzyknęła Emilia
Amulet zaczął pękać, wielka czarna postać Malacatha z dymu wyfrunęła ze środka amuletu Herbiana. Horkruks został zniszczony..