MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Fred zerknął na swój zegarek na nadgarstku... Odliczał... Wiedział, że nafaszerowany cukierek zaraz zacznie działać.
Namira wrzeszczała do reszty osób.
Fred zaczął chichotać. Namira zdziwiła się.
- Baaardzo zacna sztuczka, Elfko... - Powiedział, śmiejąc się.
- To świetnie, że lubisz się bawić i rozpoczęłaś naszą cudowną zabawę! - Mówił dalej.
- Niestety, ale w tej zabawie był to już ostatni ruch, jaki mogłaś wykonać. Zmarnowałaś swoją szansę! - Krzyknął Fred, a następnie kopnął Namirę piętą w nogę. Zabolało ją to, w tym samym czasie cukierek zaczął działać. Fred schylił się i uwolnił z uścisku Namiry.
Namirze zaczęło kręcić się w głowie... Dostała zawrotów, rozmazał jej się całkowicie obraz. Cukierek to spowodował. Dostała również halucynacji... Bardzo strasznych, wszystko dookoła wirowało, powiększało się i pomniejszało. Cukierek był nafaszerowany silnym halucynogenem i substancjami powodującymi całkowite zatracenie rzeczywistości i zawroty głowy.
Fred odwrócił się do kiwającej się na boki Namiry... Zaraz miała upaść.
Podszedł bliżej, Namira zauważyła jego straszny uśmiech. Halucynacje spowodowały, że widziała przed sobą bardzo strasznego potwora, bała się.
Fred zacisnął pięść, a następnie huknął pięścią w sam środek gęby Namiry, krew trysnęła jej z warg i nosa, upadła na plecy, przy ścianie w celi.
- Teraz nie będzie już tak miło... - Powiedział Fred, nachylając się nad nią.
=================

Kapitan oprowadzał Cecilię i Mereta po statku. Vincent został przy stole i jadł jeszcze. Zwiedzili już praktycznie wszystko.
- A tutaj jest twoja kajuta, Pani. - Wskazał Charles. Weszli do środka. Kajuta była bardzo duża i piękna. Wisiało tutaj dużo obrazów, przy ścianie stało ogromne łóżko. Przy drzwiach stało drugie łóżko, znacznie mniejsze. Bagaże Cecilii stały na środku kajuty.
- Zaraz obok twojej kajuty jest moja, czyli kapitańska. - Powiedział Charles, również do niej weszli i zwiedzili. Kajuty były prawie równe wielkością, Charles'a była troszkę większa.
Charles spojrzał na Mereta.
- Dla Ciebie również przygotowaliśmy wygodne łóżko na pokładzie dla załogi. Kwatermistrz zgodził się odstąpić Ci swój kąt, więc będziesz miał spokój. - Powiedział Kapitan.
- A co do... - Kapitan miał na myśli Vincent'a.
- Vincent będzie mógł spać w drugim łóżku w mojej kajucie... Wolę, żeby nie przebywał wśród ludzi, bo może się coś wydarzyć. A poza tym muszę doglądać jego ręki. - Powiedziała Cecilia.
- Dobrze, zatem wszystko ustalone! - Powiedział Kapitan.
Statek cały czas płynął bardzo szybko przez siebie... Przemierzali ocean.
Arcan siedział na tratwie, rozglądał się na boki. Nie widział żadnego lądu.. Zbliżał się wieczór, słońce zaszło. Arcan trzymał w swojej dłoni zachowany czerwony tajemniczy kamień. Obracał go w ręku. W drugiej kieszeni natomiast świecił się zielony kamień.. Był to zmieniacz czasu. Nie było wiadome, skąd Arcan go ma.
Tempus w tym czasie ponownie medytował. Wejrzał w linię życia Arcana, z którym miał jeszcze kontakt czasowy. Ujrzał go samotnego, na środku oceanu..
Meret pożegnał się z Cecilią i Kapitanem, udał się w stronę swojego łóżka.

---
@lol, każdy mój bohater teraz jest sam, Arcan na oceanie, Meret na statku, Tempus w wymiarze Saula, Pariah w zamku Angeliki z Neclarem, Ikar w domu xD
Neclar chwycił za bark Freda. Wywrócił go do tyłu.
- Coś ty jej dał? - spytał mężczyzna
- Cukierka, haha - zaśmiał się.
- Co jej dałeś?! - pięść Neclara zaświeciła się na zielono
- No chyba nie uderzysz Ministra, królu - uśmiechnął się Fred, lecz Neclar nadal nad nim stał.
- Kończy mi się cierpliwość, Fred - dodał Elf.
- To... Pewnego rodzaju narkotyk... - odpowiedział Fred, wystraszył się Neclara, sztuczne się uśmiechał

Pięść Neclara przybrała podstawowy kolor. Podszedł do dziewczyny i chwycił ją za ubranie. Elfka wystarczyła się, zamykała oczy i krzyczała. Chłopak puścił ją.
- Ty durniu... - powiedział do Freda, patrzył się na dziewczynę
- Jak mamy ją teraz przesłuchać? - spytał ironicznie, odwrócił się do mężczyzny
- Ralof. Wyprowadź pana Ministra - rzekł Neclar.
Szkielet kiwnął głową i chciał złapać Freda za ramię.
- Pariah... - Elf chciał coś powiedzieć, lecz Fred mu przerwał

=====

- Panie... Statek Arcana zniszczony... - powiedział Evian, pojawił się obok Czarnej Głębi
- Dobrze... Bardzo dobrze... Prośba sojuszu nie dotrze do Barbarossy... - odrzekł Akatosh
- To bydlę musi być nafaszerowane, albo cały czas będzie robić jakieś sztuczki, aż w końcu ucieknie. - Powiedział Fred.
Wyciągnął Różdżkę, podszedł do Namiry.
- Imperius... - Powiedział. Z końca Różdżki wyleciał zielony dym, Namira zaciągnęła się.
- Uspokoisz się... - Powiedział. Namira przestała trząść się ze strachu, serce przestało jej walić jak młot i biło zwykłym rytmem.
- Usiądziesz na krześle... - Mówił dalej. Namira wstała, chwiejnym krokiem podeszła do krzesła i usiadła.
Namira cały czas była nafaszerowana, nie mogła opierać się Imperiusowi, kręciło jej się w głowie + była pod wpływem Imperiusa, musiała robić co każą.
- Odpowiesz na pytania... - Powiedział Fred do Namiry, spoglądnął na Neclara.
=====================
Cecilia siedziała przy stoliczku na pokładzie. Marynarz przyniósł jej płótno i pióro.
Statek płynął przed siebie, z wiatrem...
- Neclarze. Gdy Cecilia wróci.. to wam się przyda.. - odparł Pariah podając Neclarowi mapę do twierdzy Malacatha
- Tempus i Meret ją sporządzili, jest bardzo dokładna.. - dodał

Arcan nie wiedział co ma zrobić. Dookoła była tylko woda i woda. Nic innego oczy Arcana nie widziały. Zaczął planować...
- Dziękuję Pariahu, na pewno nam się to przyda - odpowiedział Neclar.
Pariah, Neclar I Ralof przyglądali się poczynaniom Freda.
Po chwili jednak Młody Bal powiedział:
- Pariahu... Masz Czarną Księgę? - spytał

=====

- Lordzie... - podszedł Kultysta
- Pułapki zostały rozstawione. Nikt bez zauważenia się nie przedrze - dodał.
- Doskonale. Idź wezwać Legion. Niech tutaj przyjdą - Elf siedział na tronie.
- Jasne. - odpowiedział Pariah
Pariah wysunął ją ze swojego płaszcza, była schowana. Podał ją Neclarowi
W tym czasie, Meret leżał w swoim łóżku i rozmyślał nad Arcanem oraz Emilią, która zaginęła...
Neclar powiedział do Pariaha tak, że Fred tego nie usłyszał.
- On nie wie co to jest. Lepiej mu tego nie pokazujmy - mówił o Fredzie.
- Mam przeczucie że muszę spotkać się z Akatoshem... - rzekł Elf

=====

Przed tronem Lorda pojawił się Legion Oghma Infinium.
- Lordzie... - powiedzieli razem, ukłonili się
- Witajcie. Jak wiecie, plan odbicia Namiry jest już wdrążony. Teraz czekamy na ruch buntowników.
- Ale to nie koniec - dodał.
Lord siłą woli podniósł ze stołu 5 talizmanów. Lewitowały w powietrzu przed każdym z legionistów.
- Załóżcie je. W razie gdybyście potrzebowali pomocy, skierujcie dłoń na talizman, a natychmiast otrzymacie pomoc.
Legioniści założyli talizmany.
- Talos. Auriel. Udajcie się do zamku Balów. W razie ataku dajcie sygnał.
- Tak, mój Lordzie... - powiedział Talos, schylił głowę
- Nikt się nie przedrze, panie - powiedział Auriel.
Oboje zniknęli

- Miraak. Stań przy moście do wyspy. Nikt nie może wejść bez mojej zgody.
- Oczywiście Lordzie - zniknął.

- Sha'dir, Dagon. Wy zajmiecie się wymianą Azuli - dodał.
- Tak jest, Lordzie.
- Porzuć to. Porzuć tą myśl.. Akatosh nas w pewien sposób zaatakował.. Odebrał moce Tempusa, teraz nie może przemieszczać się w czasie. To oszust! - odparł Pariah
- Dobrze Ci radzę - dodał

Arcan już od pół godziny dryfował po oceanie, w oddali dostrzegł maleńką wysepkę..
- Akatosh ma taki sam interes co my. Chce śmierci Malacatha.
- Gdyby chciał mnie zabić, to już dawno by to uczynił - powiedział Neclar.
- Musisz mi zaufać Pariahu.
Przekierowanie