MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
- Panie... O co chodzi z tym napisem...
- Ja... Nie wiem Ralofie.
- Nie wiem nawet co powiedzieć... Jestem... Przerażony tym co ujrzałem...
- Wszyscy zamordowani... Zabici. Wybił ich jak psy! - krzyknął
Neclar uniósł się w górę i rzucił siekierą w napis, budynek runął od uderzenia, siekiera do niego wróciła. Chłopak od emocji ciężko dyszał. Opadł na ziemię...
- Panie, spokojnie! - uspokajał go Ralof
- Ten drań zapłaci za to... - chłopak z szkieletem zniknęli...
Edward już miał coś powiedzieć, gdy nagle zauważył królową i oddał wraz z bratem pokłon:
- Najwyższe wyrazy szacunku, Wasza Królewska Mość! Przychodzimy do Waszej wysokości, gdyż mamy pewną prośbę!
- Aa, bracia alchemicy! Witajcie! Co was sprowadza? - Powiedziała Cecilia, odkładając jakiś list na stół.
- Jako iż od ostatniego rozboju minęło jakieś dobre trzy miesiące, problemów w zamku brak, to mielibyśmy taką maleńką prośbę...
- A mianowicie w naszym rodzinnym mieście Hogsmeade odbędzie się niedługo festiwal. Myślimy że to świetna okazja by je odwiedzić.
- Czy moglibyśmy w takim razie dostać jakiś urlopik? - Podsumował błagalnym wzrokiem Edward.
Neclar i Ralof pojawili się na dziedzińcu.
- Nikt nie może dowiedzieć się o tym zajściu, rozumiesz?
- Rozumiem Panie - przytaknął Ralof.
- Wybuchnie panika... Bunty... Takich sytuacji będzie jeszcze więcej.
- Co z królową Cecilią?
- Z Cecilią będę musiał poważnie porozmawiać. To nie Carraboth i Daron byli ostatnimi. Albo Daron przeżył i próbuje na nas się zemścić, albo w krainie pojawiło się znacznie gorsze zagrożenie... - machnął płaszczem i pomaszerował w stronę wejścia do zamku

=====

Malacath pojawił się na tronie, Seekery przed nim ustawiły się w jednym szeregu.
- Znakomicie się spisaliście - wychwalał Lord.
Stwory ukłoniły się i odeszły.
Nagle przy ścianie mężczyzna ujrzał opartą Namirę, która klaskała:
- No brawo, brawo!
- Zagaduję że udało ci się to... Ukraść... Pożyczyć?
Lord odsłonił szatę i pokazał zdobyty medalion.
- Jeszcze trochę i będę miał wszystko czego sobie zapragnę - powiedział Lord.
- Jaki jest następny krok, Lordzie?
- Będziemy musieli wykraść Czarną Księgę.
- Czarna Księga? - powtórzyła Namira
- To przedmiot mojego rodu. Duma Balów. Moi przodkowie nie potrafili jej użyć, bo byli zbyt słabi - wstał z tronu.
- Kiedyś wielki i potężny Molag był w jej posiadaniu, lecz nie zdążył jej aktywować ze względu na trzymanego Demona w sobie.
- Ale przecież jego wieża się zawaliła i... - powiedziała dziewczyna, lecz Lord jej przerwał
- Księga ocalała dzięki mojemu braciszkowi. Odnalazł ją i skrył w swoim zamku, dlatego dostanie się nie będzie takie łatwe ze względu na mój strój i maskę.
- Skąd wiesz że jest akurat tam? - pytała
- Od moich ludzi. Tak jak kultystą, nie podobają się im rządy tej "królowej" Cecilli.
- Jaką masz pewność że mówią prawdę?
- To marni szpiedzy wynajęci z ulicy Nokturnu. Za kilka sztuk złota zrobią wszystko co im się powie.
- Więc jak się tam dostaniesz?
- Ja? Ja nie idę, to misja dla ciebie - podszedł do niej.
- Jesteś szybka... Zwinna... Utalentowana... I co najważniejsze - potrafisz stać się niewidzialna.
- Zatem idę...
- Nie, nie teraz i nie dziś moja droga. Trzeba to zrobić w odpowiednim momencie.
- Gdy nadejdzie ten czas, powiem ci i wyruszysz w drogę. Ja tymczasem muszę zajrzeć do mojego zwierzątka... - wyszedł z głównej sali
- Na mą dusze! To Tempus! - podbiegła Marcelia do łózka na którym leżał nieprzytomny Tempus
- Gdzie go znaleźliście? - spytała
- W Hogwarcie, musiał się pewnie deportować - odpowiedzieli
- Ostatni raz widziałam go 5 lat temu kiedy.. ahh nie chcę już tego wspominać... - mówiła - Co się jemu stało? - spytała
- Dostał mocnym zaklęciem torturującym, przed utratą przytomności mówił, że ktoś idzie go zabić..
Neclar podszedł do Cecilli, schował siekierę.
- Wybacz że ci przeszkadzam, ale...
- Gdy skończysz musimy coś omówić w cztery oczy.
Marcelia jak każdego popołudnia udała się po skończonej pracy do domu. Zaparzyła sobie kawę i usiadła w fotelu.
Clavius był w lochach. Na końcu była wielka krata na 4 metry w górę, 3 szerokości. Można było ją otworzyć. Pomieszczenie było ciemne, oświetlało ją jedynie małe okienko. Światło padało na ziemię, oświetlając jakąś dużą kość, były na niej resztki mięsa. Nagle gdy mężczyzna podszedł bliżej, kość nagle znikła, było słychać tylko jej szybki szur po podłodze. Clavius słyszał mlaskanie jakiejś bestii.
- Jedzenie! - wrzucił przez kraty rękę jakiegoś czarodzieja
Kończyna upadła na wilgotną podłogę, po chwili z cienia wyłoniła się łapa z wielkimi pazurami i wzięła mięso, znów było słychać mlask.
- Neclar... - mówił gruby głos z celi
- Zabić...
- Mięso...
- Czarodziej...
- Więcej...
- Więcej nie będzie, dostaniesz później - powiedział Clavius
- Więcej! - mężczyzna usłyszał donośny ryk
- Więcej nie będzie! - kopnął w kraty
- Więcej! - bestia wyszła z cienia i uderzyła w kraty z pięści
Nagle z początku lochów dobiegał dźwięk schodzenia po schodach. Był to Malacath:
- Lordzie! - zawołał Clavius
- Alduin domaga się większej porcji jedzenia.
- Nie dostanie - oznajmił Lord.
- Więcej! - ryknęła bestia, rzuciła się na kraty
- Cierpliwości Alduinie, cierpliwości. Najesz się do syta na swojej misji.
- Misja... Kiedy...
- Już niedługo... - pomaszerował w innym kierunku zostawiając ich samych, po dłuższym czasie Clavius opuścił lochy
- Zabić, zabić! - mówił jakiś nieznajomy głos do Marcelii
- Kto to!? - krzyknęła
Nagle w pokoju czarodziejki znalazł się Hex.
- Aaa! - krzyknęła Marcelia
- Hex!? Co Ci się stało? - pytała przestraszona
- To wszystko przez was! Avada Kedavra! - krzyknął Hex i uśmiercił dziewczynę..
Przekierowanie