Pariah wstał.
- Była umowa! - krzyknął
- Drętwota! - krzyknął w stronę Talosa, sparaliżował mu tylko rękę
- Azula uciekaj!
Namira pojawiła się za plecami Pariaha. Położyła mu katanę na gardło, drugą rękę położyła na usta.
- Ciii... - szepnęła do ucha mężczyźnie
Azula spadła z ręki legionisty. Niestety, była za wolna i Talos złapał ją w drugą rękę.
Talos po dłuższej chwili odzyskał czucie w ręce.
Nagle do sali wszedł Lord Malacath.
- Macie księgę? - spytał, Dagon pokazał przedmiot
Elf podszedł bliżej królowej.
- Wybacz królowo za te wtargnięcie. Czasem... Zdarzają się nagłe sytuacje - połowę uśmiechu lorda było widać przez uszkodzoną maskę.
- Namira. Puść go - dodał Malacath.
Dziewczyna puściła Pariaha, schowała katanę i udała się do elfa.
Lord gestem ręki wytworzył portal w jedną stronę do twierdzy.
Sha'dir w tym czasie ostatni raz uderzył Lucjusza. Przy uderzeniu mężczyzna wypluł krew na podłogę. Zaraz po tym Miraak i Auriel puścili Lucjusza, upadł na kolana od otrzymanych ciosów.
- Oddajcie im Azule - rzekł Lord.
Talos postawił dziewczynkę na ziemię, ta od razu podbiegła do Pariaha.
- Chodź tu Księżniczko. - odrzekł Pariah, po czym deportował ją do wymiaru Saula..
- Zaczęło się - odparł Tempus po cichu
- Jeszcze wrócę do tego czasu. - odparł poważnie młodszy Tempus
Starszy Tempus deportował sie do wymiaru Saula..
- Idźcie stąd! - odparł Pariah
- Jeszcze się spotkamy, Pariahu. Już niedługo - uśmiechnął się Lord.
Lord Malacath przeszedł przez portal. Potem Namira z legionistami. Portal po chwili się zamknął.
=====
Akatosh poczuł że Malacath zdołał odebrać Czarną Księgę.
- Twój brat... Ma Czarną Księgę, jeden z ostatnich horkruksów - rzekł bóg.
- Cholera... Dlaczego nie pozwoliłeś mi wyjść z wymiaru?! - krzyknął Bal
- Nie byłeś gotów. I nadal nie jesteś, skoro tego nie widzisz.
- Tylko ręka prawdziwego Bala jest w stanie zniszczyć Czarną Księgę. Dlatego to ty musisz ją zniszczyć - dodał.
- Więc na co czekamy? - spytał mężczyzna
- Jeszcze wielu rzeczy nie rozumiesz, Neclarze... Do zniszczenia księgi potrzebna jest ci broń. Ale i umiejętności, by tą księgę odebrać.
- Każdy z twoich przodków dysponował bronią, którą sam stworzył. Oculus miał kostur, Herbian amulet, Molag armię... - rzekł Akatosh
- A ja siekierę, która przepadła - odrzekł Neclar.
- Ulokowałeś swe gusta w broniach jednoręcznych. Dobry wybór. Dlatego pozwalam ci wykuć z Apokryfu siekierę, która będzie potężniejsza od jakiejkolwiek różdżki czy broni.
Neclar zniknął...
- O na pewno! - odparł Pariah
- Nic Ci nie jest Królowo Angeliko? - spytał
Arcan pojawił się w zamku Malacatha. Nie wiedział dlaczego Spector deportował go tutaj. Zdecydował się nie mówić Lordowi o tajemniczym czarodzieju..
Królowa Angelika była jeszcze w szoku po wydarzeniach, które przed chwilą miały tu miejsce... Położyła ręce na stole.
- To był... - Wykrztusiła w stronę Pariaha.
- To on? - Spytała.
- Ten Agresor z Krainy? - Dodała.
Lucjusz próbował podnieść się z ziemi... Był strasznie obity...
- Aa! - Krzyknął.
- Do cholery... - Podnosił się z bólem...
Fred ruszył w kierunku sali głównej... Nadal był w lochach.
- Tak, to był Malacath.. - odparł Pariah
- Gdzie ten Fred.. - dodał
Lord pojawił się w głównej sali razem z pozostałymi osobami. Trzymał się za ranę w ręce, Namire podtrzymywał Auriel.
- Dagon. Zajmij się Namirą - rzekł Malacath, legionista oddał mu księgę.
Dziewczyna zaczęła sama iść z Dagonem do jej komnaty. Po drodze spotkała Arcana.
- Arcan! - krzyknęła w jego stronę, przytuliła się do niego
=====
- Wszystko w porządku Lordzie? - spytał Sha'dir
- Tak. Wszystko dobrze - odpowiedział, trzymał się za rękę.
- Talos, Auriel. Wracajcie do zamku Balów - czarodzieje kiwnęli głową i zniknęli.
Malacath poszedł do swojej komory hiperbarycznej zregenerować rany. Sha'dir natomiast poszedł do komnaty legionu Oghma Infinium.
Fred zauważył ścianę lodu.
- Kundel... - Szepnął, wycelował Różdżką.
- Firestorm! - Wokół Freda wytworzył się pierścień ognia... Natychmiast stopił lód Malacatha.
- Partis Temporus! - W pierścieniu ognia stworzył się otwór, przez który Fred przeszedł... Po chwili, ogień zniknął. Fred schował Różdżkę, a następnie wyszedł do sali głównej, zauważył wszystkich.
- Gdzie ten kundel?! - Krzyknął w stronę Pariaha.
Malacath wszedł do swojej komnaty. Po chwili znajdował się już w komorze. Zdjął uszkodzoną maskę i położył ją na statyw.
Jego rany zaczęły się regenerować, to samo działo się z szatą. Zaczął odzyskiwać siły.