MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Pariah przekrzywil glowe. Potem odsunal sie od Freda.
- Ja aurorem? Oszalales chyba! - odparl Pariah
Mimo zlego podejscia, Pariah zaczal sie nad tym zastanawiac...

Ikara objelo dziwne uczucie, wiedzial ze nie moze wypic tej butelki. Nagle, żółta poswiata ogarnela Ikara, czarodziej niespodziewanie zniknal. Byl nadal pod wpływem eliksiru wielosokowego...
Sowa wysłana przez Dagona leciała do zamku już od kilkunastu godzin. Była już przy bramie. Przeleciała przez ustawionych w szeregu żołnierzy, którzy od razu odskoczyli od ptaka. Nigdy nie widzieli zresztą czarnej sowy, zostawiającej za sobą czarny dym ( po chwili oczywiście znikał ).
Sowa wleciała przez okno do zamku. Pojawiła się od razu w sali głównej i wydobyła dźwięk (nie wiem jak nazwać onomatopeje sowy XD).
- Co jest... - obrócił się Neclar i spojrzał na sowę
Istota wzleciała pod sam sufit i zawróciła w dół. Uderzyła w posadzkę zamkową, czarny dym rozproszył się lekko po głównej sali.
Elf podszedł do źródła dymu. Nagle z dymu zaczął wylatywać zwój, lewitował nad ziemią.
- Cecillia... - powiedział
- Co jest, do cholery?! - Ryknął Lucjusz.
- Zniknął?! - Spytał Auror.
Lucjusz kopnął w ścianę, o którą opierał się Ikar...
==================

Fred wyjął ręce z kieszeni, poprawił krawat.
- Skoro wolisz być zwykłym Pucybutem... - Powiedział.
- Ale, twoja wola. - Powiedział, szczerząc się.

Cecilia dopowiedziała jeszcze jedno zaklęcie z dziedziny Nekromancji, aby przyspieszyć proces odbudowy ręki... Kosztowało ją to jednak więcej sił...
Wiązka magii wydobywająca się z końca Różdżki jeszcze przez chwilę wlatywała w ranę, po chwili jednak był większy błysk światła... Wiązka się przerwała, a w miejscu rany odrosła, na nowo zbudowała się nowa ręka. Była jednak nienaturalnie wygięta, jakby złamana, jakby garbata... Nie była perfekcyjna.
Vincent przestał wyć z bólu, chwycił się za nową rękę, jednak jeszcze jej nie czuł i nie mógł nią poruszyć, zwinął się w kłębek...
Cecilia zaś położyła dłoń na czole... Strasznie kręciło jej się w głowie, odwróciła się do reszty, szukała wzrokiem Neclara.
- Ne... Neclar? - Wykrztusiła, a następnie zasłabła, straciła równowagę i zaczęła lecieć ku podłodze...
@kurna Devil rly... Nie złapie jej, to nie Flash żeby w mniej niż sekundę przebiec kilkanaście metrów xd.

=====

Zwój zaczął się stopniowo otwierać i ukazując obraz.

=====

Mefisto pojawił się w głównej sali.
- Malacath!
- Słyszałem że porwali Namire, to prawda? - spytał
- Ah, witaj stary przyjacielu. Tak, niestety to prawda.
Mężczyźni podeszli do siebie.
- Wiadomo kto to? - spytał król Daggerfall
- Buntownicy. A kto inny...
Całej rozmowie przysłuchiwał się Ravcore.
- To się jeszcze okaże - odpowiedział Pariah Fredowi
Pariah dostrzegł upadającą Cecilię...

Ikar nagle pojawił się przed Lucjuszem. Nie miał już więzów, świecił na żółto.
- Drętwota! - krzyknął Ikar i sparaliżował Lucjusza, padł na ziemię.
- Avada Kedavra! - uśmiercił jednego z aurorów.
Drugi Auror wycelował Różdżką w Ikara, cisnął w niego Drętwotą, ten jednak zablokował.
Lucjusz nadal leżał sparaliżowany na ziemi...
Auror skoczył w bok, znów wycelował w Ikara.
- Cruciatus! - Cisnął zaklęciem...
=============

Cecilia upadła na ziemię, wypuściła Różdżkę z ręki. Na szczęście przy upadku nie uderzyła się w głowę.
- Szybko, pomóżcie jej! - Królowa Angelika zerwała się z krzesła.
Dwójka Medyków szybko podbiegła do Królowej... Natychmiast zaczęli ją cucić.
Fred zerknął w stronę Neclara i zwoju.
Po kilku minutach Medycy zdołali obudzić Cecilię.
- Pani... - Powiedział Medyk, następnie obydwoje pomogli jej wstać.
Jeden z Medyków odsunął krzesło przy stole, pomogli jej usiąść.
Vincent nadal leżał na ziemi.
- Depulso! - krzyknął Ikar
- Confrigo - ponownie krzyknął
Ikar uzyskał dostęp do mocy Pariaha, nie wiedział tego, ale Pariah zrobił to kilka godzin temu. Wiedział, że znajduje się w niebezpieczeństwie.
- Oh! Czuję tą moc! Dajcie mi Freda! - krzyknął Ikar i wybiegł z pomieszczenia
- Pani... Czy już w porządku? - Spytał Medyk.
- Tak. - Odpowiedziała Cecilia, siedząc przy stole.
- Wypij, Pani... To Cię wzmocni. - Powiedział Medyk, podając Cecilii szklankę Eliksiru wzmacniającego.
Cecilia wypiła i odstawiła szklankę.
Tymczasem Vincent próbował już podnieść się z ziemi...
============

Auror leżał na ziemi... Miał poranione ręce i nogi, jednak zdołał się podnieść. Podszedł do Lucjusza i zdjął z niego paraliż zaklęciem.
- On... Wybiegł... - Powiedział Auror.
Lucjusz podniósł się, chwycił swoją Różdżkę.
- Co?! Gdzie? - Spytał.
- Wybiegł... Teraz biega po Ministerstwie - Powiedział Auror.
- Wybiegł, krzycząc. "Dajcie mi Freda!" - Powiedział Auror.
- Niechaj Aurorzy go złapią. I zabiją! - Krzyknął Lucjusz, po chwili również wyszedł z gabinetu, za nim pokuśtykał Auror.
Pariah w tym czasie deportował się do wymiaru Saula.
- Będzie zebranie - powiedział poważnie
- Zebranie? - spytał Meret
- Najpotężniejszych istot w krainie, dotyczy Malacatha - odparł Pariah
- W końcu to nadeszło.. - odparł Tempus
- Co nadeszło? - spytał zaciekawiony Meret
- Nic nic..- odpowiedział mu
- Będzie w ministerstwie, nie wiem jeszcze kiedy dokładnie, Cecilia płynie po Barbarosse - odparł Pariah
- Kto to? - spytał chłopak
- O chłopcze, to bardzo dobry czarodziej i pirat, jest bardzo potężny. Jego flota będzie nam potrzebna jeśli chcemy zaatakować twierdzę Malacatha. To dobry ruch Cecilii. Jak dotrzemy na miejsce, Cecilia otrzyma mapę, sporządziliśmy ją z Meretem - odparł Tempus
- Wracam do nich. Musze mieć na oku naszego Freda.. - odparł Pariah
- Czekaj, chce tam popłynąć. - powiedział Meret
- Zobaczymy czy królowa się zgodzi. - mówiąc to Pariah złapał Mereta i deportował się do miejsca z którego przybył.

- Witajcie z powrotem
- Kto jeszcze go nie zna. To jest Meret, Neclarze, czy może on z wami popłynąć? - spytał Pariah

Ikar w tym czasie wybiegł z ministerstwa. Zorientował się że nie ma tam Freda. Deportował się kilka przecznic dalej..
Zwój rozsunął się całkiem. Był wielkości Neclara.
- Malacath... - powiedział, ujrzał sylwetkę Lorda, obok Azule
Młody Bal skupił się tak bardzo na zwoju, że nie usłyszał pytania Pariaha.
- Witaj bracie! Jak widzisz twoja córka, Azula Carraboth Bal nadal żyje! - powiedział Lord, u boku stała Azula
- Ma suche ubranie, jedzenie, dobre łóżko do spania, nawet własną komnatę! Doceniła to, mimo że bardzo przypomina swoją matkę, która jest francuskim pieskiem krzywiącym się nawet na widok najmniejszego kurzu w rogu!
- Do czasu... - zmienił nastawienie
- Jeśli w przeciągu dwóch dni nie dostarczysz pod moją twierdzę Namiry Kahali i Czarnej Księgi - twoja córka już nigdy się nie uśmiechnie.
Wiadomość była na tyle głośna, że wszystkie ważne postacie usłyszały to (Cecillia, Fred, Angelika, Vincent, Pariah, Meret... No i inni którzy wtedy tam przebywali).
Z zaciśniętych pięści zaczął ulatywać zielony dym.
- ... AAAA! - uderzył w zwój pięścią, lecz nic się nie stało.
Zwój po chwili zniknął, razem z dymem.
- Porwaliście tą su** Malacatha, i nic nie powiedzieliście?! - krzyknął Neclar, obrócił się w stronę Pariaha, Cecilli, Vincenta, Mereta i Freda.

=====

- Co zatem zamierzasz? - spytał Mefisto
- Wysłałem sowę z listem. Neclar będzie musiał przyjąć moją ofertę... - uśmiechnął się Lord
Ravcore tymczasem poszedł przejść się po zamku.
Przekierowanie