***JEST TOPKA!***


===========
Statek Kapitana Charles'a wpłynął już na wody otaczające Pont Vanis... Zaczęły mijać ich pierwsze Statki. Po chwili, Statek Charles'a dopłynął do Pont Vanis! Cała załoga dostrzegła ogromną wyspę Sir Baniyas, otoczoną oceanem, a na niej miasto, bardzo piękne. Pont Vanis. Okręt dopływał już do największego portu w Krainie... Cała załoga statku dostrzegła dookoła pływające Żaglowce, ogromne, piękne... Uzbrojone. Cały czas wypływały z portu, a inne wpływały. Statków było tu bardzo gęsto... Prawie się o siebie ocierały, aczkolwiek nie dochodziło do żadnych zderzeń, okręty sprawnie się mijały. Port był tak ogromny, że rozciągał się dookoła, przez całą wyspę, dlatego Statki mogły przybić do miasta z każdej strony. Ze statków, które mijały płynący do portu Statek Kapitana Charles'a, było słychać śpiewy, muzykę, szanty i śmiechy. Wszędzie fruwały mewy, a ocean był spokojny.
Dwójka Marynarzy podeszła do Vincent'a, który domalowywał już tylko szczegóły w swoim obrazie. Zaczęli oglądać obraz i dyskutować. Vincent odwrócił się w ich stronę, z pędzelkiem w ręku.
- Bardzo piękny obraz... - Rzekł jeden z Marynarzy.
Vincent patrzył na nich, swoimi zezowatymi gałkami.
- Vincent... - Szepnął pod nosem.
- Malujesz obraz żeby go sprzedać? Czy dla siebie? - Spytał Marynarz...
- Vincent... - Vincent denerwował się.
- Powiedz, jestem ciekawy! - Krzyknął Marynarz.
- Vincent... Dla Cecilii. - Powiedział, podszedł do nich, chciał im natrzaskać w gęby.
Cecilia zauważyła to i podeszła do nich.
- Vincent! Czyżbyś skończył już malować? Zaraz będziemy schodzić ze statku! - Powiedziała. Vincent spojrzał, a następnie odwrócił się żeby dokończyć obraz.
Cecilia spojrzała na Marynarzy.
- On nie potrafi rozmawiać... Z ludźmi. Jest samotnikiem i może być agresywny, dla kogoś kto mu podpadnie... Ale ostatnio jest trochę łagodniejszy. Pozostawcie go w spokoju. - Powiedziała Cecilia.
- Dobrze. Ale naprawdę, znam się na sztuce. On ładnie maluje. - Powiedział Marynarz, a potem odeszli.
- Wpływamy do portu!!! - Rozległ się krzyk. Statek wpływał do Portu w Pont Vanis... Gdy już wpłynął i ustawił się obok innych zacumowanych okrętów, które były większe od statku Charles'a, Załoga zarzuciła kotwicę i przywiązali statek linami.
Charles zszedł ze statku, w porcie powitał go Portowy, który spisywał wszystko, co dzieje się w porcie i dbał o porządek.
- Witamy w Pont Vanis! W mieście Piractwa, Wina, Zabawy... - Mówił Portowy.
Z oddali było słychać śpiewy.
"
Bo kapitan nasz szalony był!
Mówiono, że z diabłem ma pakt!
Gdy w warkocz zaplatał brodę swą!
Drżał przed nim cały świat!!!" - Śpiewała pijana grupka Piratów w oddali.
- Co sprowadza Ciebie i Twój okręt do Pont Vanis? - Spytał Portowy, z pergaminem w rękach.
- Jestem Kapitan Charles LeMour. To mój okręt. - Wskazał.
- Przybywamy z portu w centrum Krainy. Nie mamy żadnych towarów na sprzedaż. Przybywamy w celach dyplomatycznych, albowiem na pokładzie mojego okrętu znajduje się Królowa Krainy, Cecilia Carraboth. - Powiedział Charles.
Portowy uniósł okulary, które miał na nosie. Zrobił ogromne oczy i zdziwioną minę, spojrzał na okręt. Przełknął ślinę.
- D... Dobrze. - Powiedział, nabierając powietrza do płuc. Zapisał coś na pergaminie.
- Natychmiast powiadomię Admirała Barbarossę. Do tego czasu proszę, aby Królowa nie schodziła z pokładu... Nie wiem, czy Admirał życzy sobie, by nagłaśniać to, że Królowa przybyła do jego Miasta. - Powiedział Portowy, a następnie odszedł.
Charles zaczął się rozglądać dookoła... Poszukiwał okrętu Barbarossy -
Zemsty Królowej Anny, ale nie widział.
- Pewnie stoi gdzieś indziej... Głębiej... - Powiedział do siebie, a następnie odwrócił się w stronę swojego okrętu. Marynarze zaczęli schodzić do portu, niektórzy zostawali na pokładzie.
Charles wszedł z powrotem na pokład.
- Pani... Za chwilę ktoś od Admirała przybędzie, żeby nas zaprowadzić. - Powiedział.
Cecilia siedziała przy stoliczku na pokładzie.
- Dobrze. - Powiedziała.
Tymczasem, Portowy deportował się do centrum Pont Vanis. (Przejście z portu do centrum miasta zajęłoby mu trochę czasu).
Pojawił się pod wejściem do Rezydencji Barbarossy. Stało tutaj dwóch masywnych Piratów.
- Witam! Czy Admirał jest u siebie? - Spytał.
- Kapitan przebywa w Kajucie Kapitańskiej. - Odpowiedział Pirat.
- Czyli jest na Zemście... No tak, spędza tam najwięcej czasu, nawet jeśli nie jest na wodzie. - Powiedział Portowy. Ruszył w kierunku miejsca, w którym zacumowana była
Zemsta Królowej Anny...