Namira zerwała się z krzesła. Zaczęła chodzić nerwowo i płakać.
- W ośrodku, w którym był, studiował książki czarnej magii - szlochała, otarła łzy z oczu.
- Poznał tajniki robienia horkruksów i... Podczas mojego snu... - płacz uniemożliwiał jej mówienie
- Oddał mi część swojej duszy...
=====
- Machiny zostaną dostarczone. Powiedz... Ile ich chcesz? - spytał Mefisto
- 20 balist, 15 katapult, a wojsko podczas twojego ataku na liczyć 2 tysiące elfów - odrzekł Lord.
- Dobrze... Statki dostarczą machiny - odpowiedział Mefisto.
- To straszne - odezwał się Arcan
- Co teraz zrobimy?
Namira przytuliła się do Arcana.
- On nie chciał żebym ci mówiła...
- Każda kolejna osoba, która o tym wie, przybliża mnie do mojej śmierci... - mówiła, płakała
- Boję się Arcanie...
Arcan był w szoku. Obejmował dziewczynę. Nie wiedział co ma zrobić...
- Jakoś to będzie - odparł
- Po udanej obronie zaatakujemy Ministerstwo. To będzie ostatni wymarsz - powiedział Lord.
Malacath zdawał sobie sprawę, że atak na Ministerstwo może zakończyć się klęską. Wiedział, że będzie to ostatnia szansa by zająć miasto i przejąć Ministerstwo.
=====
- Gdy ktoś z twoich przyjaciół się dowie... Oni będą musieli mnie zabić - dokończyła ze łzami w oczach.
Nagle do kajuty ktoś zapukał.
- Lordzie... Miałem dostarczyć Arcanowi i Namirze plan obrony. Chcę wiedzieć gdzie są. Mogę wejść? - odezwał się Miraak, nie wiedział że nie ma tam Malacatha
Elfka szybko oderwała się od Arcana. Podeszła do okna i ocierała łzy, stała tyłem do drzwi.
- Co?! Co... - Zaczął krzyczeć Charles LeMour, który porwał Zemstę.
Chwycił mocno ster, próbował skręcić...
- Co jest, do kur**?! Nie mogę... - Wrzeszczał, zaczął biegać.
- Nie panuję nad okrętem?! Jakim cudem?! - Krzyczał... Zemsta płynęła w stronę portu.
- Co się dzieje?! - Wrzeszczał Charles, próbował zmienić położenie żagla.
- Nie... Nie wierzę... Okręt zawraca, nie kontroluję go! - Wrzeszczał przerażony.
Trójka Piratów przywiązanych do Masztu śmiała się.
- Hahaha! Czeka Cię koniec! - Krzyczeli.
- Jestem ciekaw, co Kapitan z Tobą zrobi! - Krzyczeli.
Charles biegał, wychylał się za barierki.
- Nie mogę wyskoczyć... Utopię się... Rekiny mnie zjedzą... - Mówił, po chwili przełknął ślinę...
- Nie... Nie... - Znów spróbował szarpnąć za ster, jednak ten ani drgnął. Charles zaczął trząść się ze strachu... Zemsta Królowej Anny zbliżała się do portu.
- Widzę tam kogoś! - krzyknął Meret
- To jakiś mężczyzna!
- Musisz się deportować do Cecilii i Mereta, musisz ich powiadomić że Neclar nadal nie wyszedł z Apokryfu i że Emilia nie żyje, to nie może czekać - odparł Tempus
- Jak? To za daleko. Deportacja będzie skomplikowana, energia która się wyzwoli..
- Masz jeszcze resztki boskich mocy? - spytał
- Nie, przecież wiesz do czego ich użyłem - Pariah mówił ciszej żeby Azula nie słyszała tajemnicy
- Więc pozostaje tylko czekać... - westchnął Tempus
Zbliżał się powoli wieczór...
Miraak wszedł do kajuty. Zdziwiła go nieobecność Lorda. Nic nie mówiąc położył kartkę na stole. Z podejrzeniem spojrzał się na Arcana i Namire. Po chwili wyszedł.
---
Na kartce był napisany tylko plan działania dla Namiry i Arcana. Było w nim napisane co ma zrobić Arcan podczas ataku oraz Namira. Wszystko było opisane bardzo szczegółowo.
Arcan miał stać przy bramie i chronić (w razie gdyby pierwsza linia obrony się posypała) ewakuujących się Kultystów z pierwszej linii obrony. Następnie razem z nimi miał wbiec na dziedziniec. Kultyści zamkną wrota, zatrzymując tym samym na chwilę szturmujących twierdzę wrogów.
Namira w tym samym czasie natomiast będzie przebywała w twierdzy (ale i tak wybiegnie walczyć). Arcan razem z wieloma zastępami Kultystów i Seekerów będzie bronił się na dziedzińcu, aż do momentu przyjścia wojsk elfów.
=====
Lord wstał z krzesła. Odwrócił się plecami do króla Daggerfall i miał się już teleportować.
- Malacath - przerwał mu teleportacje, Lord nadal stał do niego plecami.
- Powodzenia - dodał Mefisto.
Malacath bez odpowiedzi teleportował się do zamku Cecilli...
Arcan przeczytał kartkę. Zapoznał się z instrukcjami Lorda Malacatha.
- Teraz wystarczy tylko czekać - powiedział smutno czarodziej