MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Aurorzy donieśli trumnę do cmentarza, wszyscy stanęli przed grobem. Wrzucili trumnę do grobu. Zaczęto zakopywać, następnie napisano na nagrobku:
"Świętej Pamięci Davy Benett - Minister Magii"
Na nagrobku pojawiło się wiele pięknych kwiatów i zniczy.
Cecilia patrzyła na grób, ocierała łzy chusteczką.
- Davy... Był wspaniałym przyjacielem... Potężnym Czarodziejem i znakomitym Ministrem Magii... Sprawował tę funkcję 5 lat... Zrobił wiele dla tej krainy... Jego śmierć to wielki cios dla Świata Magii... - Mówiła Cecilia.
- Teraz zapanuje ogromna panika... Wszyscy, którzy stoją za jego śmiercią muszą zapłacić... Muszą! - Mówiła Cecilia. Aurorzy wypuścili z końców swoich Różdżek światełka, które otoczyły grób...

Księżniczka Azula bawiła się z Kotami Królowej w swojej komnacie. Diana siedziała na bujanym fotelu i obserwowała Księżniczkę. Nagle, Azula spojrzała przez okno.
- A co oni tam robią? - Spytała Księżniczka. Diana spojrzała przez okno.
- Żegnają Ministra Magii... - Powiedziała Diana.


Fred szedł z uśmiechem na twarzy przed siebie z walizką w ręku i oglądał twierdzę, nie spoglądał na kultystów.
Fred doszedł do głównej sali. Drzwi momentalnie się zamknęły robiąc huk w całym pomieszczeniu.
- Słynny Fred! - krzyknął Lord
- Wyczekiwałem pana! - kiwnął palcem, Fred uniósł się w górę i bardzo szybko podleciał do Malacatha, był 2 metry od niego
Fred spojrzał na Malacatha.
- Witaaam! - Powiedział Fred.
- Domyślam się, że to Ty jesteś Malacath! Słyszałem, jak Aurorzy o Tobie szeptali... A no i jeszcze Davy coś wspominał! Hahaha! - Powiedział.
- Cudowna wyspa! Ta ciemność, mrok, chłód... Ahh! - Powiedział.
Ros po przybyciu do Hogwartu od razu zawiadomił wszystkich profesorów o możliwym niebezpieczeństwie, przygotowana wcześniej bariera ochronna zaczęła już otaczać całą szkołę. Ros nie znalazł odpowiedzi na to gdzie znajduje się Meret, który był widziany ostatnio 2 dni temu w zamku.

Arcan już 3 dzień leżał w łóżku..
- Co mi jest? - spytał starca
- Twój problem nie leży w fizyce lecz w psychice, twoja podświadomość blokuje ci możliwość chodzenia, to ty musisz sobie z tym poradzić.. - powiedział starzec
- Nie dziwakuj... - powiedział poważnie Malacath
- Mam dla ciebie propozycję. Nie do odrzucenia.
- Zaplanowałem atak na Hogwart... - nagle Fred mu przerwał
Arcan walczył ze swoimi myślami, nie mógł się przełamać.

Ros w tym czasie chodził po wszystkich salach, osobiście dopilnował by każdy był bezpieczny. Niepokoił się zniknięciem jego przyjaciół.
- Wiesz... - Powiedział Fred, stawiając na ziemi swoją walizkę. Zauważył otaczających ich Kultystów.
- Sprowadziłeś mnie tu, ponieważ usłyszałeś o moich napaściach... Zależy Ci, aby mieć w szeregach jak najwięcej Szaleńców, Błaznów, Klaunów, którzy bezmyślnie za tobą pójdą... Tak, tak niektórzy mnie określają, nazywają błaznem! Hahaha! Ale nie, nie, nie... Ja nie jestem błaznem... Jestem biznesmenem i to całkiem niezłym... Ostatnie moje biznesy zakończyły się sukcesami! Hahaha! Tak... Ostatnio stałem się też całkiem niezłym show-manem... - Mówił Fred.
- Ale... Ja działam sam! Działam Planowo! Nawet nie wiesz ile mam jeszcze planów w głowie... Ile psot! Ile głosów, każdy podsyła jakąś nową wspaniałą myśl... - Mówił Fred, następnie przybliżył się do Malacatha i popukał palcem w skroń.
- Tu. To wszystko siedzi Tu. - Powiedział.
- Skoro słyszałeś o moich czynach, to z pewnością wiesz, ile rzeczy udało mi się zrobić! Samemu! Wysługując się parszywymi robalami, którzy za worek forsy zrobią wszystko... - Mówił.
Nagle, do Freda podszedł Kultysta, by odsunąć go od swojego Lorda. Różdżka Freda natychmiast wyskoczyła z walizki, Fred ją chwycił, wycelował w Kultystę.
- Transmutacja! Szczur! - Fred cisnął zaklęciem, Kultysta przemienił się w szczura.
- Hahaha! - Fred zaczął machać Różdżką, szczur fruwał w powietrzu, Fred nim obracał, następnie zaczął obijać go o ziemię.
- Hahahhahaa! - Śmiał się, po chwili przestał.
Fred odsunął się trochę od Malacatha.
- Ale... Ale wywłoki i szczury z Nokturnu... To durnie i idioci! Z nimi nic nie zdziałam! - Fred odwrócił się plecami do Malacatha, złożył ręce.
- Zawsze ceniłem Czarnoksiężników... A teraz ani słychu, ani widu! Nic! Jesteś tylko ty, ukrywający się na swojej wyspie... - Mówił Fred, stojąc odwrócony.
Fred klasnął w ręce.
- Rzeczywiście, bez armii, samemu... Nie zdołam dotrzeć do Królowej... A ty, posiadasz armię... I to całkiem sporą! I oby potężną... - Mówił Fred, nadal stojąc odwrócony.
- Zgooda! Zostańmy wspólnikami! Wspólnikami w biznesie! - Powiedział Fred, szczerząc się i odwracając się do Malacatha.
Malacath wystawił rękę. Fred podleciał do niego, Lord chwycił go za gardło.
- Nie mniej mnie za głupca.
- Z łatwością cię zabiję, a jeśli jeszcze raz potraktujesz mojego żołnierza w ten sposób, przyrzekam że osobiście odrobię ci łeb i wrzucę do paszczy krakena.
Lord odrzucił Freda. Przy leżącym mężczyźnie pojawiły się Seekery i Kultyści. Jeden z potworów wbił szpon w ubranie Freda, pociągając go za nie do góry. Mężczyzna ustał z pomocą Seekera, z rąk Kultystów ulatywały płomienie.
- W noc Halloweenową porwiemy Cecillię Carraboth Bal i jej córkę Azule... - rzekł Malacath
- Osobiście wtargnę do zamku i porwę Azule, ty zajmiesz się Cecillią. Po całej akcji masz przybyć do mojej twierdzy ze swoim łupem, inaczej nasza współpraca skończy się twoją śmiercią.
- Widzę, że bardzo dbasz o swoich żołnierzy... - Powiedział Fred.
Fred wyrwał się Seeker'owi i przewrócił się na ziemię. Po chwili wstał.
- Sprytnie, Lordzie... Ale ja nie słucham rozkazów. - Fred otrzepał garnitur, poprawił krawat...
- Możecie mnie zabić... Ja jestem tu sam, was jest więcej, ale gdy zginę, twoje plany się nie powiodą... Przez długie lata obserwowałem poczynania Królowej... Wiem bardzo dużo na jej temat, na temat Rodziny Carrabothów... Wiem dobrze jak uderzyć Królową, by zabolało ją najmocniej i zmieniła swoje postępowanie. - Powiedział Fred.
Fred spojrzał na Malacatha.
- Jesteś bardzo niegrzeczny! Już Na samym początku naszej rozmowy, powinieneś podziękować mi, że zabiłem Ministra Magii, który planował zniszczyć twoją wyspę! - Powiedział Fred, szczerząc się.
- Widzę, że mamy podobne plany! Planowałem porwanie Królowej od dawna... Bal halloweenowy to Świetna okazja na porwanie! Ale do balu jest jeszcze trochę czasu... Jeszcze przed porwaniem pragnę zamienić kilka słów z Królową, więc najpierw proponuję... - Powiedział Fred, następnie mówił dalej:
- Najpierw proponuję zrobić małe zamieszanie na ulicach Londynu... Żeby panowała jeszcze Większa Panika! A nasza Królowa miała niemiłą rozmowę z Królową Anglii... Podczas gdy będziemy siać terror na ulicach, ja Przekażę parę informacji ludziom... Będziemy nadawać na żywo!!! Haha! Wyjaśnię im, jak bardzo są głupi i żałośni... No wiecie, zrobię Show! - Mówił Fred, uśmiechając się.
- I słuchaj uważnie, Malacath... W tej akcji dam się złapać! O tak! Schwytają mnie! I wsadzą do lochu! Muszę zamienić kilka słów z Królową Cecilią, a tylko w ten sposób jest to możliwe! Ale spokojnie! Później ucieknę!!! Z waszą pomocą, ucieknę! Abyśmy mogli przejść do drugiej akcji, a mianowicie... - Fred się uśmiechnął.
- Porwania Królowej i jej ślicznej Córeczki! O tak! Hahah! Porwanie, ahh! Lordzie! Jakże wspaniałe korzyści nam przyniesie! Ja zyskam kolejną zacną rozmowę z Królową, Zostanę Ministrem i zmienię jej tok myślenia, ty zaś dostaniesz swojego Brata! Tak! Jakże zdenerwowany będzie ten Wiejski Książę, gdy porwana zostanie jego rodzina... Zrobi wszystko, by ją ratować! Zapewniam Cię, że go dostaniesz! - Fred skończył mówić.
- A! Atak na Hogwart... Tego nie planowałem! To wspaniały pomysł! Ten zamek jest bardzo ważny dla Królowej! Ale to twój pomysł... Więc to ty podaj mi szczegóły! - Powiedział Fred i zachichotał.
- Zależy mi tylko na Neclarze, Cecillia to drugorzędna sprawa - powiedział Malacath.
- To czy ci pomogę czy nie, to zależy tylko ode mnie, Fred...
- Twoja śmierć nie ma znaczenia w moim planie, nawet nie wiesz co chcę uczynić, głupcze.
- Jesteś zbyt pewny siebie...

- Zbierz armię Seekerów, niech zbiorą się przed twierdzą - Clavius kiwnął głową, poszedł zebrać Seekery.
- Zaatakujesz wraz z moimi stworzeniami ulice Londynu. Ja zaatakuje pewne miejsce... - powiedział do Freda
Przekierowanie