- A teraz... - powiedział Neclar, kultyści trzymali ręce w górę
- Rozbierać się - powiedział do Kultystów.
Chwilę potem wszyscy byli rozebrani, ich stroje leżały przy Neclarze.
- Meret, Ikar, Ralof. Przebierzcie się w te stroje.
Zaraz po tym Neclar cisnął w kultystów kulami energii, zabijając ich tym samym. Młody Bal również zaczął przebierać się w strój Kultysty.
- Nie do wiary, taka maskarada.. - dramatyzował Ikar
- Nie marudź, bądź jak twój brat.. - mówił Meret
- Dobra już dobra.. - odpowiedział
- Arcanie, ja Pariah, by uchronić miliony niewinnych istot, nie zabiję Cię.. spokojnie.. ale odbiorę Ci moc, której jeszcze nie odkryłeś..
- Nie! Nie masz prawa! To moja moc! - krzyczał Arcan leżąc na ziemii
- Arri Amo Duos Tra! - wielki promień światła pojawił się przy Arcanie i objął go całego.. a Pariah zniknął.
Arcan ocknął się, był niesiony przez czarodziejów.
3 powóz dotarł do szkoły magii, jednej z lepszych w Magic World. Zatrzymał się przed wejściem. Kultyści zaczęli wnosić ładunki wybuchowe do szkoły, która była pełna uczniów i nauczycieli...
- Co tu się dzieje? - spytał dyrektor
- Kontrola z rozkazu Lorda Malacatha - odpowiedział oficer.
Ładunki wybuchowe zostały wyłożone, były w każdym koncie szkoły. Wszystko działo się w trakcie lekcji, dlatego nikt nie zobaczył nic podejrzanego. Tylko dyrektor zobaczył tą "kontrolę".
Oficer wyjął różdżkę, którą musiał wziąć na potrzeby akcji. Zabił Dyrektora zaklęciem i wyszedł z dwoma kultystami (oddział liczy 10 kultystów, razem z oficerem). Schowali się za powozem.
Nagle po szkole rozszedł się krzyk kilku kultystów.
- Za wolność Magic World! Za królową Cecillie i Neclara!
Po tym krzyku ładunki eksplodowały, zabijając dosłownie wszystkich w budynku razem z kultystami.
- Panowie... - powiedział oficer. - Wiecie co robić.
- Za Lorda Malacatha! - powiedzieli dwoje Kultyści i wystrzelili w siebie nawzajem w głowy kule ognia
=====
1 i 2 oddział razem z powozami Dotarł do Daggerfall. Zatrzymali się na obrzeżach miasta.
- Rozłożyć ładunki po mieście - powiedział elf.
- Oficerzy... Pójdziecie ze mną i Namirą.
Kultyści pojechali wgłąb miasta rozłożyć ładunki wybuchowe po mieście.
Malacath, Namira i dwójka oficerów pojawili się przed komnatą Samira. Znajdowali się w rezydencji króla Daggerfall. Przed drzwiami byli elfi strażnicy. Gdy zobaczyli Lorda, automatycznie się odsunęli i otworzyli drzwi.
Samir ujrzał ich. Od razu wstał z krzesła, był za biurkiem.
- Malacath! No w końcu powracasz do stolicy! - przywitał go Samir
- Witaj, przyjacielu - powiedział, obaj usiedli przy biurku, Namira stanęła z boku, oficerzy natomiast przy drzwiach.
- Coś cię trapi. Prawda? - spytał Samir, wziął łyk kawy
- Martwi mnie sprawa tych buntowników. W każdej chwili mogą posunąć się do gwałtownych środków, by mnie zniszczyć.
- Razem jesteśmy w stanie ich zgładzić, Malacath - powiedział przyjaźnie Samir.
- No właśnie... Razem.
- Namiro, zrób proszę portal do twierdzy - rzekł, dziewczyna zrobiła co kazał.
- Widzisz, przyjacielu. Sojusze... Układy... Współprace... Kiedyś się kończą. Trzeba iść dalej.
- Co ty mówisz? - spytał Samir, nabrał podejrzeń. Lord wstał, ustał przed portalem, Namira również.
- Doceniam cię za to co robiłeś, lecz... Na twoje stanowisko potrzeba kogoś lepszego. I znalazłem kogoś takiego.
- Malacath! Co ty planujesz! - uniósł się Samir
- Nie bój się. Ten plan da mi bardzo wiele korzyści.
Lord przeszedł przez portal, Namira jeszcze chwilę została. Dwoje oficerów w czasie rozmowy elfów zabarykadowali drzwi. Na nieszczęście Samira, w swojej komnacie był sam. Miewał takie godziny, gdzie chciał zostać sam. Ta godzina była właśnie teraz.
- Wynoście się stąd, albo wezwę straż! - krzyknął Samir, nie wiedział co się dzieje
Oficerzy wystrzelili z dłoni kule energii. Samir uniknął jednego pocisku, lecz drugi trafił go prosto w klatke piersiową. Samir wyleciał przez wielkie okno za nim. Spadł na ulicę i został zabity przez upadek. Na ulicy wokół tego wydarzenia zapanowała panika.
- Co wy zrobili... - Namira nie zdążyła dokończyć, ręka wyłoniła się z portalu i pociągnęła dziewczynę na drugą stronę.
Do komnaty zaczęli dobijać się strażnicy Samira. W końcu dostali się i pojmali oficerów, którzy byli przebrani jak zwykli obywatele. Jeden strażnik wychylił się za okno, zobaczył leżącego w kałuży krwi Samira.
- Król zabity! Najwyższy król elfów został zabity! - krzyczał, na ulicy elfy również krzyczeli, kobiety płakały
- Zawiniśniecie na szubienicy! - krzyknął strażnik, uderzył w skroń oficera
- Malacath zginie! Neclar go zabije! - krzyczał drugi
Arcan zauważył że nie ma już rany na dłoni oraz na stopie, był uleczony, prawdopodobnie przez Pariaha. Czarodzieje go niosący nie spostrzegli, że jest przytomny, ten wyrwał się natychmiast, pochwycił różdżkę jednego z Czarodziei.
- Drętwota Duo! - krzyknął i sparaliżował trójkę czarodziei
- No, to teraz pora się stąd wydostać.. - powiedział sam do siebie
Lord Malacath przewrócił się, Namira upadła na niego.
- Jak mogłeś?! - krzyknęła do niego, uderzyła pięściami w jego korpus
- To był twój sojusznik! Przyjaciel! Jeden z nas! Mroczny elf! - krzyczała
Lord milczał, dziewczyna wstała z niego. On również wstał.
- Wojna nie jest łatwa, sama wiesz.
- Nie tak to wszystko miało wyglądać! - krzyknęła w jego stronę, chciało jej się płakać, lecz z powodu braku oczu, powodowało to u niech ból
- Gdzie Clavius? Gdzie jest Clavius?! - pytała
- Żal ci go? Tęsknisz za nim? - odpowiedział pytaniem elf
- Nie tego cię uczyłem, moja droga - stwierdził i odwrócił się od dziewczyny.
- Kiedyś zrozumiesz - dodał.
- Mnie też tak zdradzisz?! - krzyknęła Namira i poszła szybkim krokiem do swojej komnaty.
Po minucie:
- Lordzie... Powóz ze złotem niedługo przybędzie - wtrącił się Kultysta.
- Znakomicie. Zajmijcie się wyładunkiem złota. Zabierzcie je do jaskini Krakena. Bestia będzie je pilnować.
- Dobrze, Lordzie - Kultysta odszedł.
Malacath tymczasem teleportował się do zamku Balów.
Arcan deportowal sie szybko do zamku Balów by zobaczyć sie z Malacathem..
Lord wyczekiwał Arcana, rozmawiał z oficerami. Nagle pojawił się mężczyzna, jego szaty były trochę poharatane.
- Arcanie, na reszcie jesteś! - odszedł od Kultystów
- Mam rozumieć że Hogwart został przejęty!
- Nie wiem co z Hogwartem, Lordzie, to niemożliwe.. oni przerosli nas siła.. zostałem brutalnie zaatakowany i stracilem przytomność..
- Jak to przegrałeś... - powiedział Lord, zacisnął pięści, uleciała niebieska energia
- Jak?! - uderzył Arcana z pięści w głowę, tym samym również trochę poraził go prądem, Arcan upadł na ziemię
- Dałem ci najlepszych... Jak mogłeś przegrać?
- Lordzie, zapewniam Cie ze robilem wszystko co w mojej mocy!