MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Pariah wszedł do zamku z Neclarem. Zaczął szukać Freda po komnatach, zostawił Neclara w tyle..
- Gdzie on jest - mówił sam do siebie
Pariah wparował nagle do miejsca w którym była Cecilia, Fred oraz dwoje medyków..
W międzyczasie, Ikar obudził się...
Ravcore pojawił się w głównej sali. Nagle wszedł Lord. Był już zrelaksowany, zregenerowany.
- Lordzie. Jakieś rozkazy? - spytał
Lord Malacath dobrze wiedział kogo zabili Talos i Auriel. Ravcore nie mógł się zdradzić, i zachowywał się tak jakby nic się nie stało.
- Nie, Ravcore.
Zabójca od kilku dni nie jadł. Zobaczył jedzenie na stole, przy którym siedział.
- Nie krępuj się. Bierz - powiedział Lord.
Ravcore zaczął z niechęcią jeść.
- Ocknął się! - Krzyknął Auror widząc, że Ikar otwiera oczy.
Lucjusz do nich podszedł.
- Dzień dobry. - powiedział do związanego Ikara.
=============
Cecilia zauważyła Pariaha.
- Witaj, Pariahu! Gdzie jest Neclar? Muszę mu coś powiedzieć. - Powiedziała, po chwili usłyszała jęki Vincent'a. Natychmiast odwróciła się do Medyków.
- Pani... - Powiedział Medyk.
Cecilia wskazała Medykom Vincent'a siedzącego na krześle. Medycy kiwnęli głowami.
Jeden z medyków rozłożył spory koc na ziemi, drugi zaś pomógł Vincentowi wstać z krzesła.
- Proszę, połóż się na plecach. - Powiedział medyk.
- Zdołacie mu pomóc? - Spytała Cecilia.
- Zobaczymy... - Powiedział Medyk.
- Vincent nie może leżeć na plecach, przez swój garb... Położy się na brzuchu. - Powiedziała Cecilia, następnie podeszła do Vincent'a, chwyciła go za rękę.
- Vincent... Połóż się na tym kocu. - Powiedziała, następnie podeszła wraz z Vincent'em do Medyków i koca, odsunęli się trochę od Freda, gdyż Medycy rozłożyli koc trochę dalej, Vincent położył się na brzuchu. Medycy zaczęli leczyć Vinent'a... Czarodziej-Marynarz usiadł przy stole, oczekując na Cecilię, Królowa Angelika również przy nim siedziała, Fred i Pariah natomiast stali nadal naprzeciwko siebie, chociaż jeszcze w dużej odległości.
Fred spojrzał na Pariaha, a następnie podszedł do krzesła, by usiąść z powrotem przy stole.

Medycy próbowali uleczyć rękę Vincent'a na różne sposoby... Próbowali wielu zaklęć, używali ziół... Vincent zwijał się z bólu, gdy wylewali mu na ranę różne eliksiry.
Cecilia patrzyła ze smutkiem na poczynania Medyków...
- Cecilio, tak po prostu dasz tej szumowinie panoszyć się w zamku!? - powiedział Pariah

- Co się stało. - odparł Ikar
Neclar tymczasem wszedł już do sali głównej. Po drodze zaczepił go jeden ze strażników.
- Mi też nie podoba się jego obecność Pariahu...
Elf podszedł do Cecilli.
- Nic, nic. Upadłeś tylko i uderzyłeś się w głowę, Anastazy. Medycy musieli Ci pomóc. Poszli już, zostawili tylko ten flakonik. - Lucjusz wyjął flakonik z Serum Prawdy, Veritaserum zza pazuchy.
- Wypij, Anastazy, a potem porozmawiamy. - Lucjusz podał Ikarowi flakonik, a następnie poklepał go po ramieniu.(Ikar miał tak związane ręce, że mógł chwycić flakonik oburącz, zrobić ruch rękoma do góry i wlać zawartość do buzi).
=========================

Fred już prawie usiadł do stołu, jednak szybko się zerwał. Ruszył w stronę Pariaha.
Cecilia nic nie odpowiedziała, gdyż widziała, że Vincent coraz mocniej cierpi.
- Czy Wy w ogóle wiecie co robicie?! - Spytała Medyków. Czarodzieje nadal próbowali różnych sposobów...
Fred podszedł szybkim krokiem do Pariaha.
- Kogo nazywasz szumowiną?! - Spytał, szczerząc się.
- Ciebie. Gnido. - odparł Pariah
- Myślisz, że nie wiem co zrobiłeś 11 lat temu? Dla twojej świadomości, ja byłem wtedy tego wieczora w tej knajpie. Byłem i widziałem co zrobiłeś tej kobiecie z dzieckiem. Myślałeś że nikt tego nie widział, że załatwiłeś ich po cichu. To ja, Orfus, przesiadywałem jeszcze za tamtego życia w tej knajpie z moim bratem, ale jego pewnie tez nie pamiętasz. - odparł Pariah
- Ten pierwszy występek, pociągnął Ciebie na same dno, wiem co robisz, wiem co zamierzasz, taki ktoś jak Ty może chcieć tylko jednego. - powiedział
Pariah zbliżył się do twarzy Freda..
- Ale to Ci się nie uda! - odparł i spojrzał mu w oczy.
Fred szczerzył się jeszcze mocniej, wsadził ręce do kieszeni w spodniach.
- Orfus. - Powiedział.
- Zapewne również zrobiłeś coś głupiego i hańbiącego, skoro przychodzisz tutaj już z innym imieniem, wstydząc się poprzedniego. - Odpowiedział Fred.
- Kim jesteś Czarodzieju? Kim jesteś w tej Krainie? Chyba widziałem Cię u boku tego psa... - Powiedział Fred.
- Czyżbyś był przyjacielem tego Czarodzieja Arcana, który jest podnóżkiem Malacatha?! - Spytał Fred, szczerząc się.

Medycy nie dawali rady... Ich lekarstwa zadawały tylko ból Vincentowi.
- Odsuńcie się od niego! - Krzyknęła Cecilia. Medycy wstali z kolan, pochylili głowy.
Cecilia wyciągnęła Różdżkę.
- Sama Ci pomogę... Nie martw się, Vincent... - Powiedziała szeptem, celując Różdżką w jego odciętą rękę.
- Będę musiała użyć Nekromancji... Bardzo starej magii, której teraz już prawie nikt nie potrafi używać... Ja też od bardzo długiego czasu jej nie używałam. - Powiedziała i zerknęła na Neclara.
- Ale pamiętam to, czego nauczył mnie Dziadek o Nekromancji... - Powiedziała.
- Vincenc'ie... Proszę, nie ruszaj się... Postaram się przywrócić Ci rękę, a następnie zregenerować ją. - Powiedziała, celując Różdżką w odciętą kończynę.
- Oo drogi Fredzie. Przeżyłem więcej niż możesz sobie wyobrazić. Zostałem wskrzeszony przez nadmagiczne istoty i byłem ich sługa. Uzyskałem potężną wiedzę. Ale rozważna postawa zaczyna opuszczać moje ciało, na tyle, że niedługo nie będę już się wahał czy kogoś zabić - odparł Pariah patrząc na Freda
- Nie znałem Arcana do końca. Tempus, mój brat, to on był jego kompanem..
Fred spojrzał na Pariaha, nadal trzymając ręce w kieszeniach.
- Z taką ambicją i odwagą byłbyś dobrym Aurorem. - Powiedział, szczerząc się.
- Nie chciałbyś zająć jakiegoś Stanowiska w Ministerstwie? - Spytał.


Cecilia przypomniała sobie, jak Lord Carraboth uczył ją Nekromancji... (RP HP 1 Str. 159).
Przypomniała sobie, jak testowała zaklęcia na Wilkołakach... Po chwili przypomniała sobie jak niegdyś wskrzesiła Vincent'a. (RP HP 1 Str. 160).
- Uda mi się... - Powiedziała Cecilia.
- NekrementaSs! - Cisnęła zaklęciem w ranę po odciętej ręce... Jej ciało przeszył dreszcz... Poczuła chłód... Poczuła strach, jak niegdyś, dawno temu gdy to robiła.
Vincent zaczął wyć z bólu, ale nie ruszał się, jak prosiła Cecilia...
Zielone światła błyskały z końca Różdżki... Po chwili, w miejscu rany zaczęły pojawiać się tkanki, mięśnie, kości, skóra... Zaczęły tworzyć nową rękę...
Przekierowanie