- Jaki to plan? - spytał Tempus
Neclar rozejrzał się, szukał Mereta i Rosa, lecz ujrzał tylko Mereta.
- A gdzie... Ros? - spytał
- Zmarł jego ojciec, udał się do swojego miasta by zająć się kwestią pochówku - mówił Meret
- Cholera...
- Pójdź Merecie po Rosa, będzie nam potrzebny.
- Zatem... - Neclar zaczął mówić swój plan
- Meret i Ros przebiorą się w stroje Kultystów, wejdą do twierdzy i ukradną księgę.
- Panie... Jak? Skąd mają widzieć gdzie elf ukrywa Czarną Księgę? - spytał Ralof
- Użyją zaklęcia na jakimś Kultyśći, i powie wszystko o co zapytają.
- Gdy tylko ukradniecie księgę, wracajcie czym prędzej tutaj - rzekł w stronę Mereta.
- Ja, Tempus, Ikar i Ralof zajmiemy się Lordem. Będziemy musieli go zająć.
- Pamiętajcie... naszym celem jest księga, nie Malacath.
- Panie, co z Cecillią i Azulą? - spytał Ralof - Nie mamy żadnych wieści od nich.
- Gdy tylko zdobędziemy księgę, czym prędzej ruszamy na ich poszukiwania...
- Musimy pamiętać że ten Arcan jest po ich stronie, a jest potężny..- powiedział Ikar
Meret w tym czasie deportował się do Doftown. Wszedł do domu Rosa, który był otwarty..
- Rosie, gdzie jesteś? Haloo - mówił
Odpowiedziała mu cisza.
- Ros zasługuje na spokój, jeśli się nie zgodzi, to damy mu spokój - powiedział Tempus
- Mam nadzieję że Arcan się opamięta... - powiedział Neclar
- Raczej nie, to permanentny stan, widziałem jego wściekłość w oczach, to Mroczny Dziedzic który dawno temu był zapowiadany.. - mówił Ikar
- Nie ma go tu. - powiedział sam do siebie Meret
Meret deportował się do domu Saula..
- Neclarze, zmiana planów, nie mogę znaleźć Rosa.. rozpłynął się.. - mówił Meret
Neclar pomyślał przez chwilę, zastanawiał się co robić dalej.
- Zatem ty z Ikarem przebierzecie się za Kultystów - powiedział Bal.
- Po drodze zaatakujemy jakiś oddział i zdobędziemy dla was ich stroje - rzekł Ralof.
- Nie znamy lokalizacji, panie... - powiedział Ralof
- Słyszałem że wasz przyjaciel, Arcan i kilku aurorów znalazło jego twierdzę. Poszukam jakiś informacji w Ministerstwie.
- Wy do mojego powrotu przygotujcie się najlepiej jak potraficie - chłopak zniknął.
- Jasne. Szefie. - powiedział chłodno Ikar
- Boję się o Rosa.. - powiedział Meret
- Ja zacznę medytować, może moje moce coś pomogą w tej sprawie.. - powiedział Tempus i udał się do drugiego pokoju.
Dyrektor Banku spojrzał na maskę Malacatha, gdyż ten uniósł go wysoko w górę.
- Nie jesteś moim Panem! - Zaczął się szamotać...
Rozejrzał się po sali głównej.
- Przecież twoi podwładni przywieźli Ci złoto, które chciałeś. - Dyrektor powiedział cynicznie, uśmiechnął się złowrogo.
- Po co więc tutaj przychodzisz? Czy coś się stało? Przekazałem twoim poddanym całe złoto... Potraktowałem twój rozkaz poważnie, gdyż darowałeś mi życie. Czyżby całe złoto nie trafiło do Ciebie? Może twoi poddani, którzy po nie przyszli, skubnęli trochę do własnych kieszeni? - Uśmiechał się Dyrektor złowieszczo.
- Puść, bo pożałujesz... - Powiedział Dyrektor, jednak nadal bał się Lorda...
Tymczasem: Ervest, 5 Aurorów, Profesor pojawili się w Ministerstwie, po deportacji z Banku.
- Szlag! - Krzyknął Ervest.
- Erveście... - Auror chciał go uspokoić.
- Gdyby nie ta dwójka (miał na myśli Cedrica, Lucjusza), to miałbym Arcana... Trafiłby do celi, następnie wyjawił nam wszystko o Malacathcie... - Powiedział Ervest.
- Erveście... Najważniejsze, że nie zabrali zbyt wiele złota. - Powiedział Profesor.
- Tak... Ale parę wózków wywieźli... - Powiedział.
- Bank Gringotta ma wielkie zapasowe fundusze... Dyrektor na pewno wypłaci Właścicielom skrytek odszkodowania... - Powiedział.
- Malacath, Arcan i ta parszywa Elfka powinni zawisnąć, za to co uczynili... Musimy jak najprędzej znaleźć Królową. - Powiedział Ervest.
- Wracam do Hogwartu, Aurorze. - Powiedział Profesor.
- Taak, Profesorze... Twoja Różdżka bardzo nam się przydała, dziękuję Ci. - Powiedział Ervest. Czarodzieje uścisnęli dłonie.
Profesor deportował się do Hogwartu, pojawił się w sali głównej...
- Erveście... Zajmijmy się sprawami Ministerstwa. - Powiedział Auror.
- Tak... Musimy się tym zająć. - Powiedział Ervest.