MineServer.pl - Minecraft Serwer Serwery Minecraft

Pełna wersja: [RolePlay] Magic World
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Markald siedział w swoim gaginecie i pił kawę, wybiła północ. Nagle usłyszał dziwne dźwięki dobiegające z korytarza. Mimo zaleceń wszystkich nauczycieli by nie wychodził, wyszedł na korytarz.
- Przyjdę po Ciebieee! Przyjdę!! - mówił głos.
- Nie! Żadnych rozkazów!
- Sam zajmę się tą sprawą.
- Jeśli ludność dowie się że w okolicy grasuje szaleniec to wybuchnie panika. Nie możemy do tego dopuścić.
- To była moja wioska, i to ja zajmę się tą sprawą.
Markald przechadzał się korytarzami Hogwartu. Po drodze nie spotkał żadnych nauczycieli.
Fred szedł ulicą przed siebie. Po chwili skręcił w ciemniejszą uliczkę... Deportował się do wioski w Magicznym świecie.
W wiosce była karczma. Fred poszedł do karczmy i wszedł do środka. Wszyscy goście spojrzeli na Freda, ponieważ był elegancko ubrany, a w karczmie nie było nikogo bogatszego.
Fred usiadł przy stoliku, wyciągnął gazetę, zaczął przeglądać. Nasłuchiwał rozmów czarodziejów, siedzących przy innych stołach. Mówili:
- Królowa Cecilia? Ahh, tak, nasza Pani! Zgadzam się, wspaniale rządzi! Dzięki niej, wszystkim żyje się dobrze i niczego nie brakuje.
- Taak, to prawda, mój przyjacielu. Kiedyś, ledwo starczało mi na suchy chleb... Teraz, mogę pozwolić sobie nawet na 2 ryby! - rozmawiali.
- A co dopiero uroda Królowej! Jest taka piękna... Nigdy nie widziałem piękniejszej kobiety - Mówił Czarodziej.
- Chwila... Widziałeś Królową?! Kiedy! - Spytał drugi.
- Byłem u pałacowych medyków... Byłem strasznie chory, jedynie oni zdołali mnie uleczyć. Gdy leżałem w szpitalu, zauważyłem Królową, jak wsiadała do powozu - Krzyczał Czarodziej.
- Ale szczęściarz z ciebie! Ja słyszałem tylko opowieści o jej urodzie... Też chciałbym ją kiedyś ujrzeć!
- Taak, to z pewnością najpiękniejsza kobieta jaką widziałem... Tylko... Nie mówcie mojej żonie, Hahaha! - Krzyknął Czarodziej, następnie podniósł kufel z piwem.
- No, panowie! Wznieśmy toast! Za Królową i jej męża! - Krzyknął
- Za królową i jej męża! - Krzyknęli inni i wszyscy wzięli łyk piwa... Następnie przetarli usta.

Fred schował gazetę, wstał i podszedł do tych Czarodziejów.
- Panowie... Drodzy, Panowie. Usłyszałem, że rozmawiacie o naszej wspaniałej Królowej! Ale mam pytanko! Czy przez okres jej Panowania, nie było tu żadnych Aktów Czarnoksięstwa? Nazywacie ją... "Panią Światła"!
Czarodzieje spojrzeli na Freda.
- A ty kto? Co robisz w wiosce? - Spytali, Fred się szczerzył.
- Nie, nie było żadnych aktów czarnoksięstwa! Może małe napaści jakichś wywłok z Nokturnu... Albo rabusiów, którzy dyndają... Królowa nie zezwala na kradzieże i rozboje!
Fred dalej się szczerzył.
- Nokturn? - Spytał Fred.
Czarodziej splunął na ziemię.
- Parszywe miejsce... Tylko tam nie sięga światło Cecilii... Trafiają tam same wywłoki, ulica, na której przebywają biedni, zagubieni, brudni Czarodzieje, zatraceni i obłąkani, złodzieje którzy nie mogą już rabować, gdyż od razu są zamykani i inne obłąkane magiczne istoty, które nienawidzą aktualnej sytuacji w Magicznym Świecie, aczkolwiek żaden z nich nie ma siły, inteligencji i sprytu, aby coś zrobić... Więc siedzą tam i gniją, w ciemnościach... - Powiedział Czarodziej.
- Ha! - Zaśmiał się Fred. - Dziękuję, Panowie, za te wspaniałe informacje! - Krzyknął Fred i szczerzył się.
- Coś ty za jeden? Czemu się tak szczerzysz? - Czarodziej wstał i uderzył Freda w gębę. Fred się wywalił, krew leciała mu z warg... Dalej się szczerzył, na jego zęby spłynęła krew. Po chwili wstał i chwycił swoją walizkę, deportował się...

====================
- Dobrze, Neclarze... Aczkolwiek, gdy skończę zajmować się sprawami w zamku, odwiedzę Davy'ego i go o tym poinformuję... - Powiedziała Cecilia.
- Ale uważaj na siebie... Kochany. - Powiedziała.
- Cruccio! - krzyknął nieznajomy głos
Markald upadł na ziemię, spojrzał tylko w górę.
- Witaj stary przyjacielu! - mówiąc to z cienia wyłonił się Hex
- Hexie! Co Ty tutaj robisz! - krzyknął ledwie przytomny Markald
- Zabijam, zabijam za to co mi zrobiliście! - mówiąc to Hex wyjął różdżkę i odsłonił kaptur do końca
- Na Merlina, co się stało z Twoją twarzą!? - zapytał Markald
Cecilia wróciła do sali audiencyjnej i usiadła na tronie, Bracia Alchemicy dalej stali przed stołem.
- Bracia... Przepraszam, ale miałam pilną sprawę do załatwienia.
- Urlop? Oczywiście! Za waszą pracę i zasługi należy wam się urlop... Odpocznijcie! - Mówiła Królowa i się uśmiechała.
- A... Znaleźliście coś dla... Vincenta? - Powiedziała szeptem Królowa.


=============
Fred deportował się na ulicę pokątną... wtopił się w tłum. Przetarł krew z twarzy i szedł z walizką w ręku.
- Wszyscy są zadowoleni z jej rządów... Ale ona idzie złą ścieżką... Pora to zmienić!- Mówił Fred, idąc.
- Dziękujemy Ci królowo za twoją szczodrość!
- A jeśli o Vincenta chodzi to jest to również jeden z naszych powodów do wyjazdu. Podobno w Hogsmeade zaczęto tworzyć od niedawna leki jakich nie ma w innych zakątku świata!
- To wy mi to zrobiliście! Następna będzie ta cała Królowa, nędzna i naiwna, łatwo będzie mi ją zabić! - mówiąc to Hex celował z różdżki w Markalda
- Nic Ci nie zrobiliśmy! - mówił błagalnym głosem Markald
- Cicho Stary czarodzieju! Avaada - mówił Hex
- Drętwota! - krzyknęła jedna z uczennic
- Nie! Uciekaj stąd! - krzyknął Markald
- Cicho bądź! - mówiąc to Hex wstał z podłogi
- Naprawdę? To wspaniale! Z dnia na dzień Vincent coraz bardziej się zatraca... Musimy szybko coś znaleźć... Wyrwać go z szaleństwa. Dobrze, nie zatrzymuję was już... Wypocznijcie. - Powiedziała Cecilia, następnie dała sygnał, aby weszły następne osoby. Następna w kolejce była Diana Hatebad.
Diana weszła do sali.
— Dzień dobry! — powiedziała radośnie — Mam tutaj przesyłkę z księgarni "Esy i Floresy"! — mówiąc to machnęła różdżką, a paczka z książkami wleciała do pomieszczenia i zatrzymała się koło królowej.

Diana podeszła bliżej.
— Pani Brown, kazała przekazać, że książki są w gratisie. — uśmiechnęła się i zaczęła zmierzać w stronę wyjścia. Zatrzymała się jednak pod masywnymi drzwiami i odwróciła się w stronę królowej. — Raczy mi pani wybaczyć, wasza wysokość, ale mam nietypowe pytanie. Słyszałam, że poszukujecie pomocy w zamku, czy nie znajdzie się więc dla mnie jakaś oferta pracy? — zapytała Diana, a następnie przybrała na twarzy szeroki uśmiech.
Przekierowanie