Cecilia, Fred, Lucjusz, Vincent, Skyres, Regis, Prefekt Ślizgonów, Aurorzy ochraniający - Pojawili się na środku sali, wśród innych.
Fred wyszedł przed szereg.
- No, no! Gdzie jest nasz Generał! Zasłużył na uścisk mej dłoni i gratulacje! - Krzyknął, rozglądając się.
Cecilia zauważyła Neclara, klęczącego przy Ralofie... Podeszła do nich.
- On nie żyje... - powiedział Neclar do Cecilli i uronił kolejne łzy
Czarodzieje zebrali się wokół Neclara i jego przyjaciela. Opuścili głowy, niektórzy zdjęli nakrycia głowy i przyłożyli je do piersi.
Cecilia nie świętowała odzyskania zamku... Śmierć Ralofa bardzo ją zasmuciła, kucnęła przy Neclarze i chwyciła go za dłoń, również uroniła łzę, Ralof dla niej również był ważną osobą.
Fred również podszedł do grupki zebranych.
- Tu jest nasz Dzielny Generał... Oddał swe życie, walcząc za Ministerstwo. Taki już urok wojny. - Powiedział, spoglądając na zmarłego. Odsunął się lekko od grupki... Darował sobie następnych uszczypliwości dla Neclara, chociaż miał kilka w zanadrzu. Był również gotowy na zwrot ze strony Neclara, gdyby już te słowa go sprowokowały...
=======
- Kur**! - Krzyknął Jimmy.
- Co ten bydlak Ci zrobił?! - Dodał Bosman, dobywając swoich dwóch Szabli.
Vretham zaatakował go swoim Toporem, Jimmy sparował atak.
- Przestań! Zapanuj na tym! - Krzyknął.
Ikar dostrzegł statek w oddali. Widział na nim Malacatha.
- Arcanie musimy tam iść! - krzyknął
Dwójka czarodziei deportowała sie tam, Arcan w znacznej odległości od Ikara, stanął obok Malacatha dalej pozując na wroga.
Vretham ruszył na Kuternoge. Uderzył go z głowy, ten upadł na barierkę statku z potężnym impetem. Zaraz po tym obok jego głowy wbił się topór. Vretham niecelnie się zamachnął.
=====
Neclar spojrzał na Cecillie.
- To jego koniec. Za to co zrobił - powiedział, jego oczy zrobiły się czerwone.
- Malacathie - odparl Arcan widząc jego atakujaca postawę
- Mam zle wieści - dodał
Ikar stal po stronie sojusznika. Jego zielono żółta energia przez chwilę zgasla, potem znowu sie pojawila.
Malacath nadal patrzył się na Barbarosse.
- Mówże. Szybko - powiedział Lord do Arcana.
- Nie rób tego! - Krzyknął Jimmy Kuternoga... Zaatakował z ogromną prędkością Vrethama swoimi dwoma Szablami - z tego Jimmy był znany, ze zręczności... Zdołał wytrącić Topór z rąk Kwatermistrza i powalić go na ziemię...
- Oprzyj się temu! - Krzyczał, następnie skinął głową... Kilku masywnych Piratów zaczęło wiązać Vrethama linami do masztu.
Barbarossa wycelował swoim Ostrzem w Klatkę piersiową Malacatha... Po chwili, z końca Ostrza wydobyło się potężne zaklęcie, które huknęło w Lorda...
- Wynoś się z mojego Statku! - Krzyknął.
- Na tym pokładzie czeka Cię jedynie śmierć! - Dodał... Zaklęcie nieco osłabiło Malacatha, jednak nie zadało mu jakichś bardzo mocnych obrażeń... Odepchnęło go i upadł na plecy. Barbarossa dał znak - Gobliny zaczęły ciąć swoimi szablami nogi leżącego... Potężne Centaury zaś zaczęły kopać jego ciało kopytami... Piraci przyciskali mu ręce do pokładu...
Kraken uderzył macką w statek. Wszyscy upadli. Lord natomiast wstał. Po chwili jednak jakiś centaur wpadł na niego i wypchnął go ze statku.
Vretham natomiast zaczął się szarpać i rozwalił linę. Chwycił Kuternoge za gardło i zaczął dusić. Drugą ręką i kopytam odpychał od siebie piratów. Kuternego zaczął słabnąć.
Eleanor wraz z Syrenami zauważyła, że Barbarossa mierzył się z Malacathem na statku... Jego rywal wpadł do wody - idealna okazja... Sześć Syren otoczyło Malacatha... Były niesamowicie piękne, wyglądały jak Bóstwo... Ich śpiew omamił Malacatha i zagłuszał wszystko dookoła niego... Syreny krążyły dookoła Lorda, raz po raz dotykając go, lekko szturchając...
Eleanor zatrzymała się przed Lordem, była najpiękniejsza, co jeszcze bardziej omamiło Lorda... Udawała przerażoną i pełną podziwu dla Lorda... Udając niepewność, podpłynęła spokojnie bliżej niego, patrząc mu głęboko w oczy... Zbliżyła się jeszcze bardziej, następnie chwyciła jego policzki... Chciała pocałować go w usta. Malacath był nadal mamiony śpiewem pozostałych...
- Prze... Przesttań... - Krztusił Jimmy, wypuścił swoje Szable z rąk... Szamotał się.
- Jestem twoim... Przyjac...ielem... Co... RRrobisz? - Krztusił... Tracił siły bardzo szybko, gdyż uścisk Kwatermistrza był potężny...